Fleet Chat
Szkoda… całkowita
Kiedyś zupa błyskawiczna wyglądała tak: potrzebna była babcia, która sama sobie wyhodowała składniki na zupę. Czasami tylko te warzywne, a czasami nawet te mięsne. Pamiętam, a zaawansowany wiekiem nie jestem, że jeszcze moja babcia mięsny wkład do zupy (obecnie to ta niewielka saszetka z tłuszczem niewiadomego pochodzenia) trzymała w ogrodzie, a dziadek mordował w piwnicy. Wystarczyło złapać kurę, zabić, oskubać, oprawić, poporcjować. Warzywa zasadzić, podlewać i w odpowiednim czasie, najlepiej zsynchronizowanym z chowem drobiu, wyrwać i przynieść z ogrodu do domu.