Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Pandemia kataru

Raz na dwa lata pozwalam sobie, jako całkowity piłkarski abnegat (wieloletni, niepodążający za modą), na napisanie felietonu traktującego o dużej piłkarskiej imprezie – naprzemiennie są to mistrzostwa Europy bądź świata. Tym razem trafiło na mundial, a więc wiadomo – świat cały. Pierwszy raz pisanie o mistrzostwach przypadło mi w listopadzie, ponieważ przyznając prawa organizacji mundialu Katarowi, FIFA zapomniała o tym, że zimą jest tam gorąco, a latem piekielnie gorąco.

Od czego zacząć; czy od braku wiedzy geograficznej włodarzy FIF-Y, szeleście petrodolarów, żółtych kartkach przyznanych jeszcze przed meczem, tragedii przymusowych robotników, rudym, który stał się łysym, czy od fanatycznych kibiców naszej narodowej reprezentacji… rodem z Indii? Zacznę od myśliwców F16, które eskortowały samolot z reprezentantami naszego kraju do powietrznych granic Polski. Absurd pewnych poczynań jest już tak esencjonalny, że trudno go wyśmiać, więc tego komentować nie będę, może tylko życzeniami, żeby wracający samolot z piłkarzami nie wymagał eskorty myśliwców, tym razem z uwagi na ich bezpieczeństwo.

Zatem mistrzostwa odbywają się w Katarze, państwie, które słynie z łamania praw człowieka i tego, że w piłkę gra się tam okazjonalnie. W ogóle katarscy sportowcy, bez względu na dyscyplinę, mają jedną wspólna cechę – nie urodzili się w tym kraju. Wystarczy przypomnieć mistrzostwa świata w piłce ręcznej w 2015 roku, kiedy to reprezentacja tego kraju wywalczyła srebrny medal, a w składzie było 11 zawodników spoza Kataru. Podobnie z lekkoatletami, sztangistami i piłkarzami nożnymi właśnie, których, urodzonych poza Katarem jest dziesięciu.

Czas na kolejną porcję absurdów, a tym na pewno jest wypowiedź Gianniego Infantino, czyli przywódcy FIFY, przez przeciwników nazywanej największą zorganizowaną grupą przestępczą na świecie. Zapytany na konferencji o prześladowania społeczności LGBT (homoseksualizm w Katarze jest karany) powiedział między innymi, że jako dziecko był prześladowany, bo był… rudy. Nie wiem, czy głupsza jest eskorta myśliwców, czy wypowiedź przewodniczącego.

Zapewnił jednak, że FIFA wspiera społeczność LGBT i dlatego, chyba w ramach tego właśnie wsparcia, kapitanowie reprezentacji piłkarskich, które w ramach solidarności zdecydowały się na tęczowe opaski kapitańskie, będą karani żółtymi kartkami.
Absurdów ciąg dalszy – jednym z głównych sponsorów organizacji oraz samych mistrzostw jest producent piwa, którego sprzedaży zakazano właśnie (na dzień przed rozpoczęciem mistrzostw) na stadionach i w ich pobliżu. Jeżeli ktoś nie napije się piwa przez kilka godzin, zapewne nie umrze z pragnienia, ale z punktu widzenia sponsora strategicznego, którego produktu nie można sprzedawać – to trochę słabo.

Kolejne oskarżenie dotyczy tego, że władze Kataru, za pieniądze, bo jakżeby inaczej, podkupują pracowników budowlanych z innych krajów, jak Pakistan czy Indie, aby kibicowali określonym reprezentacjom. Dlatego podczas pierwszego meczu naszej reprezentacji możemy się spodziewać wyjątkowej grupy kibiców w biało-czerwonych barwach, ale rodem z Indii.

To, że władze Kataru kupiły sobie mundial, po prostu przekupując władze FIFA, to już nawet nikogo nie dziwi, a powinno. Nawet to, że zapłaciły byłemu piłkarzowi, Davidowi Beckhamowi, 277 milionów dolarów za promowanie mistrzostw oraz – przez 10 lat – ocieplanie wizerunku państwa, budzi jedynie obrzydzenie. Natomiast to, że podczas budowy stadionów i całej infrastruktury zginęło z wyczerpania 6500 robotników, nie powinno budzić obrzydzenia, ale całkowity sprzeciw społeczności międzynarodowej. W tym sponsorów, kibiców i samych sportowców. Wiem, że łatwo jest mówić, że sportu i polityki się nie łączy, ale to, za przeproszeniem, jest g… prawda.

Kiedy jest to wygodne i komu jest wygodnie, może wytrzeć sobie gębę sloganem o rozdzielności polityki i sportu, ale prawda jest taka, że jest to obrzydliwe, jak poziom sportowy meczu otwarcia. Przynajmniej jeżeli naszej reprezentacji się nie powiedzie, czego nie życzę, to będą mogli powiedzieć, że była to taka forma bojkotu mistrzostw świata.

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne