Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

‎QUE VIVA MEXICO! Fleet i VW Beetle w Cancun

VW_Beetle_01Pustynie i lasy tropikalne, góry i malownicze wioski... Państwo Meksyk, rozciągające się wzdłuż zachodniego i południowego wybrzeża Zatoki Meksykańskiej, przypomina kształtem haczyk, za przynętę posłużył półwysep Jukatan i VW Beetle, a narybkiem byli dziennikarze z Polski! Dlaczego akurat to miejsce? Bo chociaż Volkswagen garbus bezbłędnie kojarzony jest przez wszystkich z Niemcami, drugą ojczyzną tego kultowego modelu jest Meksyk. Wszystko zaczęło się w Niemczech, a skończyło - w Meksyku. W ciągu 70 lat wyprodukowano i sprzedano ponad 21 milionów tych aut. Mówi się o nich jako o samochodach kultowych. O czym mowa? O Volkswagenie zwanym u nas "garbusem", a na całym świecie po prostu "chrząszczem". VW Beetle i Meksyk nie łatwo o bardziej kultowe, legendarne i barwne zestawienie! I kraj i samochód to marki legendarne.

Kolorowa mieszanka i rekordzista

VW_Beetle_02Każde państwo jest na swój sposób wyjątkowe, ale niepowtarzalny urok Meksyku kryje się w jego różnorodności: geograficznej, historycznej i społecznej. Jeśli chciałoby się policzyć pierwsze skojarzenia na temat Meksyku, lista byłaby bardzo długa: tequila, mariachis, miasto Juárez, Jukatan, wulkan Popocatépetl, Frida Kahlo, zjawiskowa Salma Hayek, brutalne Amores Perros, Zorro, Matka Boska z Guadalupe, piramidy Majów i Azteków, konkwistadorzy, sombrera, papryczki chili i oczywiście... garbus! Na meksykańskich drogach spotkać można miliony tych pojazdów a fabryka w Puebla to największy zakład motoryzacyjny w Meksyku. Tam powstawały klasyczne wersje garbusa, potem model New Beetle, a teraz najnowszy The Beetle. VW_Beetle_04Skąd ten kult i jak przebiegła ewolucja tego modelu VW? Powstanie "garbusa" wiąże się z okresem międzywojennym. W 1934 roku konstruktor Ferdynand Porsche stworzył projekt "samochodu dla ludu" - Volkswagena. W roku 1937 r. "garbus" - nazywany po niemiecku żukiem" (chrabąszczem) - otrzymał ostateczny kształt. Pod koniec 1947 r zaczął się eksport garbusów. Pierwszym zagranicznym odbiorcą była holenderska firma Bena Pona. I to właśnie Holendrzy w 1949 r. wysłali pierwsze garbusy do USA. Wkrótce Ameryka została podbita przez charakterystyczne autko. W 1955 r. Volkswagen sprzedał w Stanach prawie 39 tys. swoich samochodów. Od tej pory Ameryka była najważniejszym importerem garbusów. Kosztowały 1200 dolarów, jedna trzecia ceny przeciętnego auta amerykańskiej produkcji. Gdy na początku 1972 roku z taśmy zjechał garbus numer 15 007 034, padł rekord ustanowiony przez słynnego Forda T w latach 1908-1928 (według różnych danych powstało niewiele ponad 15 milionów tego modelu). Ostatecznie przez kilkadziesiąt lat wyprodukowano dokładnie 21 milionów 529 tysięcy 464 egzemplarzy kultowego Volkswagena. Niemiecki samochód cieszył się popularnością na wszystkich kontynentach. Auto dodatkowo spopularyzowała najbardziej znana ikona popkultury tamtego okresu - lider zespołu The Beatles - John Lennon. W 1978 roku przeniesiono produkcję chrząszcza do Puebla w Meksyku, nazwano go Vocho, gdzie od 1998 roku produkowano także wersję nowego żuka – New Beetle. Najnowszy model – Beetle - właśnie się pojawił w sprzedaży na światowych rynkach, również polskim.

Narodziny nowej legendy

VW_Beetle_05Przejdźmy do teraźniejszości, wyobraźmy sobie egzotyczne miejsce, pełne zieleni, niesamowitej fauny i flory, ciepłe i przyjazne. Zastanawiając się nad jego wyglądem, wzorem hiszpańskiego konkwistadora, Hermana Fernando Cortesa, który jako jeden z pierwszych europejczyków „odwiedził" Meksyk, należy zmiąć kartkę papieru położyć przed sobą na stole. Następnie zamknąć oczy, pomyśleć o ciepłej, przyjemnej nadmorskiej bryzie, rozkoszować się w wyobraźni obrazami Fridy Kahlo, podziwiać monumentalne zabytki pozostawione przez Olmeków, Azteków, Majów, czy bezwzględnych konkwistadorów. Nurkować w najczystszych wodach świata i opalać się na najpiękniejszych plażach. Podziwiać kaktusy i jeść świeże owoce avokado. Tym razem ten sen się urzeczywistnił na jawie, osiem najnowszych Beetle, wyposażonych w najmocniejsze, 200 – konne silniki wraz z dziennikarzami z Polski wyruszyło na wyprawę aby podbić Meksyk. VW_Beetle_03Tysiące kilometrów malowniczych meksykański dróg pozwoliło nam dobrze poznać potomka legendy, nowego Beetle. Podobnie jak jego „praojciec" oferowany jest w wersji trzydrzwiowej, dodatkowo ma bardzo zbliżoną sylwetkę do legendarnego Garbusa, charakterystyczne są także, wyjątkowe w gamie samochodów Volkswagena, owalne przednie reflektory oraz brak grila z przodu. Z tyłu natomiast została wprowadzona całkowicie nowa stylizacja lamp, a do tego dość płaska pokrywa bagażnika, podwójne zwieńczenie układu wydechowego, delikatny spoiler (pakiet Sport) i mocno zarysowane nadkola. Jednym słowem nowy Beetle przypomina z jednej strony pierwsze garbusy, z drugiej strony jest na wskroś nowoczesny! Nowy model, dostępny w wersjach Beetle, Design i Sport jest oferowany z dwoma silnikami. Benzynowa jednostka 1.2 TSI o mocy 105 KM, montowana w podstawowej wersji, pozwala rozpędzić samochód do 180 km/h i zużywać ma 5,9 l/100 km paliwa. Najbogatsza wersja Beetle Sport wyposażona jest w silnik 2.0 TSI o mocy 200 KM oraz skrzynię DSG. Beetle Sport rozpędza się do to 223 km/h, przyspiesza do 100 km/h w 7,5 sekundy i ma zużywać średnio 7,7 l benzyny na 100 km. Sukcesywnie wprowadzane do oferty będą kolejne silniki - benzynowy TSI o mocy 160 KM oraz dwa TDI o mocy 105 KM i 140 KM, a także wersje z BlueMotion Technology i DSG. VW_Beetle_06Na pewno nie będzie to samochód sportowy, chociaż w porównaniu do New Beetle, prezentuje się znacznie lepiej. Jest bardziej agresywny, obniżony i po prostu zadziorny. Poza tym posiada jedną olbrzymią zaletę, to znaczy rozsądne ceny. Najtańszą wersję, czyli z silnikiem 1.2 TSI o mocy 105 KM kupimy już za niecałe 69 tysięcy. Wersja dwustu konna z automatyczną skrzynią biegów to wydatek 102 tysięcy. O wiele mniej niż konkurencyjne modele np. Mini. Wróćmy jednak na federalne drogi Półwyspu Jukatan, pokonując kolejne kilometry naszymi żukami udajemy się Tulum, miasta Majów malowniczo położonego na klifie, z którego rozciąga się widok na Morze Karaibskie To starożytne miasto służyło jako port dla ośrodka Coba oraz było jednym z najlepszych kąpielisk Majów, o czym sami mieliśmy okazję się przekonać. Kolejne miejsce na mapie eskapady małej floty VW Betele, to Coba. Mimo upału i często pokonywanych przez nas długich tras, podróż w klimatyzowanym wnętrzu Volkswagenów upływa nam bardzo miło. Szeroki rozstaw osi ułatwia trzymanie się w zakrętach, ale boskie widoki nie zachęcają do szybkiej jazdy, raczej do ciągłego zwalniania, aby podziwiać następny cud natury. Poza tym co chwila dziennikarze w ekwilibrystycznych pozach zwisają ze swoich pojazdów, aby zdobyć jak najatrakcyjniejsze ujęcie. Duże boczne szyby zdecydowanie to ułatwiają. Skoro do tej pory, po kilku dniach spędzonych we wnętrzu Volkswagena nie napisałem, jak tam jest strasznie, to znaczy, że nie jest. Faktycznie, w porównaniu do poprzednika, mamy wrażenie, że jest to samochód innej klasy. Dobre materiały, wygodne fotele, a cała reszta jak z innych Volkswagenów. Nie straszą już połacie szarego plastiku i widać, że ten model nie był potraktowany przez projektujących wnętrze po macoszemu. Dodatkowo miłą dla nas informacją jest fakt, że wnętrze samochodu zaprojektował Polak – Tomasz Bachorski.

Wielka piramida

VW_Beetle_07Coba jest jednym z bardziej imponujących miejsc na Jukatanie. Starożytne miasto Majów zbudowane między pięcioma jeziorami na przestrzeni 80 km kwadratowych. Na Półwyspie słodka woda jest rzadkością; nic też dziwnego, że właśnie tutaj Majowie zbudowali swoje potężne centrum. Ruiny Majów w Coba są wyjątkowe, zostały udostępnione dla zainteresowanych kulturą Majów i chociaż nie były rekonstruowane wyglądają imponująco i są pełne świętego uroku. W Cobe najważniejszym i najwyższym obiektem jest Piramida Mul Nohoc (Wielki Kopiec), najwyższa na półwyspie, ma ponad 42 m wysokości. Schody zostały tak zbudowane , aby zmusić tych co się wspięli już wyżej, by idąc dalej pod górę, wciąż oglądali się za siebie. Jest tak stromo, że baliśmy obrócić się tyłem do krawędzi piramidy. Wspinaczka po 120 schodach na szczyt Wielkiej Piramidy jest warta wysiłku, wszyscy polscy dziennikarze mieli przyjemność popatrzeć ze szczytu na korony drzew w dżungli i własnym wzrokiem ogarnąć tą ogromną przestrzeń, gdzie według poglądów archeologów nadal jest ukryta duża ilość starych majańskich budowli. Przy okazji można było wypatrywać różnych gatunków ptaków, posłuchać ich śpiewu, a w gąszczu drzew, żyjących egzotycznych zwierząt, w tym małp i pięknych motyli. W całej dżungli święte dla Majów drzewa Ceiba przeplatają się ze starożytnymi kamieniami. Jeszcze nie otrząsnęliśmy się z wyjątkowego nastroju dżungli, a już nasz Beetle pokonuje 300 km i dociera do zrujnowanego, porośniętego roślinnością miasta Chichén Itzá, głównego centrum ceremonialnego Majów na półwyspie Jukatan. Majowie wznieśli w mieście ogromne kamienne budowle, świątynie, pałace i galerie z kolumnadami. Najbardziej znaną konstrukcją w Chichen Itza jest Piramida Kukulcan, zwana też "El Castillo" (Kukulkan- Quetzalcoatl), na centralnym miejscu na placu. Piramida Kukulkan jest jednym z cudów świata. Największą grozę budzi jednak kamienny ołtarz zwany Chac-Mool, przedstawiający figurę ludzką w pozycji półleżącej z głową zwróconą w inną stronę niż reszta ciała i rękami umieszczonymi na brzuchu. Fragment rzeźby przedstawiający brzuch był przeznaczony do składania ofiar w postaci ludzkich serc. Kapłan używając noża z obsydianu, ciął kręgosłup ofiary i klatkę piersiową w celu wyjęcia serca. A to jeszcze nie koniec grozy, bo kolejnym budynkiem jest Tzompantli - platforma czaszek. Zbudowany na planie prostokąta o bokach 60 metrów na 12 metrów a czerwone kamienne ściany budynku ozdobione są czterema rzędami czaszek, które przedstawiają odcięte głowy jeńców, którzy byli więzieni i składani w ofierze przez Majów. Aby zneutralizować mroczną siłę historycznych faktów organizatorzy w ostatni dzień pobytu zorganizowali nam niespodziankę na wyspie Cozumel. Wypożyczyliśmy kilkudziesięcioletnie garbusy, a promem dopłynęły do nas nowe The Beetle, w takim mieszanym, kolorowym korowodzie objechaliśmy całą wyspę. Trzeba przyznać, że kierowanie garbusami „pradziadkami" było sporym wyzwaniem, i przyspieszanie i hamowanie było wielce dyskusyjne. Jednak smak legendy wyczuwalny był każdym zmysłem – w drżeniu silnika, w jego odgłosie, w zapachu, nie mówiąc o niezwykle mrocznym, ale urokliwym designie wnętrza. W rzeczywistości Meksyk ma tyle twarzy, że nie sposób go opisać, a zgłębianie go w każdym aspekcie może okazać się fascynującą przygodą. Przygodą bardzo emocjonującą bo odbywając się na pokładzie mitologicznego samochodu VW Beetle opartego na wyjątkowym dziedzictwie. Mix Garbusa i Meksyku spowodował, że stałem się wyznawcą teorii ewolucji wg Volkswagena! Zapraszamy do galerii zdjęć nowego Volkswagena Beetle! Gorąca relacja filmowa z meksykańskiej prezentacji nowego Volkswagena Beetle! Krzysztof Turczak

Przeczytaj również
Popularne