Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Musimy stawiać na elektromobilność

Pawła Dolecińskiego, Head of Public Segment w Arval Service Lease Polska, zapytaliśmy o program „Mój elektryk” oraz o odkładaną w czasie ustawę o elektromobilności.

Tomasz Siwiński: 12 lipca ruszył program „Mój Elektryk”. Skierowany jest on na razie do osób fizycznych, ale 400 milionów złotych będzie przeznaczone na zakupy firmowe. W przypadku osób prywatnych zakłada on zwrot (ponieważ pieniądze trzeba wyłożyć najpierw z własnej kieszeni) do 18 750 zł przy maksymalnej cenie auta wynoszącej 225 tysięcy. Doskonale zna Pan rynek samochodów elektrycznych, czy „Mój elektryk” to program wystarczający?

Paweł Doleciński: Oczywiście zawsze można powiedzieć, że chciałoby się więcej. Rynek już dość długo oczekuje na konkrety ze strony państwowego wsparcia i dobrze, że w końcu pojawia się światełko w tunelu. W takich programach jak „Mój elektryk” istotne jest to, że muszą być one proste, dostępne dla każdego i rzeczywiście pokazywać wartości dodane do podjęcia tak ważnych decyzji, jak wymiana flot samochodowych, a także dbałości o środowisko i wsparcia zeroemisyjności. Obecne otoczenie makroekonomiczne, na które duży wpływ ma wciąż trwająca pandemia, nie sprzyja podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, dlatego takie programy muszą być bardzo przejrzyste i dostępne od ręki. Moim zdaniem wsparcie państwa dla rozwoju zeroemisyjności to taka „inwestycja”, która zawsze zwróci się z dużym naddatkiem.

Zgodnie z założeniami „Mój elektryk” ma dotyczyć także samochodów finansowanych za pomocą leasingu. To chyba dobra wiadomość dla firm takich, jak Arval?
Tak, to prawda, to bardzo dobra informacja. Według danych Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów już niemal 183 tysiące samochodów w polskich flotach jest finansowanych przez największe firmy z branży wynajmu długoterminowego zrzeszone w PZWLP. Wynajem długoterminowy staje się znaczącą alternatywą dla posiadania w firmie własnej floty zeroemisyjnej. Nasza strategia zakłada, że do 2025 roku co czwarty wynajmowany przez nas samochód będzie zelektryfikowany. A to według naszych planów sprzedażowych oznacza nawet 25 000 pojazdów EV i hybryd w wynajmie. Dzięki temu zamierzamy zmniejszyć emisyjność floty o co najmniej 30%. Prowadzimy wiele własnych działań, by przekonać polskich przedsiębiorców do ekologicznych środków transportu. Jednak doskonale wiemy, że zachęty finansowe przynoszą najlepsze rezultaty. Wyniki tegorocznego Barometru Flotowego Arval Mobility

Observatory pokazują, że wyższa cena zakupu pojazdu elektrycznego to najczęstszy powód, dla którego przedsiębiorcy nie chcą korzystać z takiego auta. Tymczasem zakończony niedawno test ELAB, realizowany przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, pokazał, że całkowity koszt użytkowania (TCO) elektrycznych samochodów osobowych oraz lekkich pojazdów dostawczych może być mniejszy niż ich spalinowych odpowiedników. Przy założeniu obowiązywania programów finansowego wsparcia elektromobilności TCO aut spalinowych i elektrycznych może się zrównać przed upływem roku. Wpływ na to mają także znacznie niższe koszty na etapie eksploatacji pojazdu zeroemisyjnego. Jestem więc dobrej myśli, ponieważ program dofinansowania aut elektrycznych może okazać się ostatecznym argumentem, który przekona naszych potencjalnych klientów do obrania ekologicznej drogi. W wynajmie będzie to bardzo ułatwione, ponieważ najemca nie będzie musiał wykładać pieniędzy z własnej kieszeni. Całym procesem uzyskania dofinansowania zajmie się firma wynajmująca. A nasz klient po prostu zapłaci nizszą ratę.

Udział pojazdów elektrycznych we flotach pojazdów użytkowanych przez naczelne lub centralne organy administracji państwowej i przez jednostki samorządu terytorialnego ma wynieść 10%. I ma być osiągnięty z początkiem 2022 roku. Czy z Pana wiedzy ta ustawa, odłożona w czasie o dwa lata, wejdzie w życie i czy realne jest spełnienie tego wymogu? Biorąc pod uwagę chociażby problemy z dostępnością samochodów elektrycznych, nie wspominając o innych?
W mojej ocenie ustawa pozostanie w mocy i nie będzie ponownie odkładana w czasie. Przesunięcie jej o kolejne lata byłoby działaniem sprzecznym z realizacją takich programów jak „Mój elektryk”. Proszę pamiętać, że z tego programu również mogą korzystać jednostki samorządu terytorialnego oraz instytucje publiczne. Nie możemy pozostawać w tyle za Europą i cały czas przyzwalać na działanie na ostatnią chwilę w duchu postawy „jakoś to będzie”. Kryzys klimatyczny jest faktem i nie możemy cofnąć ani zatrzymać czasu – trzeba działać. Jeśli przedsiębiorcy i osoby prywatne cały czas są namawiani do przejścia na zeroemisyjne pojazdy, to również w sektorze publicznym musimy stawiać na szybki rozwój elektromobilności. Nikogo nie powinno to dziwić, co więcej, wszystkim nam powinno zależeć, by flota w tym segmencie była nowoczesna i ekonomiczna, ponieważ jest ona finansowana z naszych publicznych pieniędzy.

Na drodze do szybkiej realizacji zamówień na auta elektryczne dla samorządów może stanąć problem dostępności samochodów, nie tylko tych w pełni elektrycznych. Pandemia silnie wpłynęła na moce produkcyjne oraz zamieszała w łańcuchu dostaw w branży automotive. Niemniej nie mamy na to wpływu i musimy patrzeć w przód, bo przecież te samochody zostaną wyprodukowane.

Ważne, abyśmy zaczęli działać praktycznie, a nie tylko omawiali elektromobilność na slajdach, eventach i konferencjach. Dajmy szansę, aby pojazdy EV zagościły na naszych drogach i zaczęły realizować codzienne zadania.

Na drodze do szybkiej realizacji zamówień na auta elektryczne dla samorządów może stanąć problem dostępności samochodów, nie tylko tych w pełni elektrycznych. Pandemia silnie wpłynęła na moce produkcyjne oraz zamieszała w łańcuchu dostaw w branży automotive. Niemniej nie mamy na to wpływu i musimy patrzeć w przód, bo przecież te samochody zostaną wyprodukowane.


Jako Arval jesteście liderem, jeżeli chodzi o budowanie świadomości ekologicznej wśród obecnych i przyszłych klientów szukających samochodów elektrycznych. Co, poza samym finansowaniem, możecie zaoferować przedstawicielom samorządów i jednostek administracji państwowej, którzy staną przed koniecznością nabycia takich samochodów? Macie jakieś programy szkoleniowe, audyty?
Nasze zaangażowanie w rozwój elektromobilności nie kończy się na sprzedaniu klientowi auta elektrycznego. Nasze wieloletnie doświadczenia pokazują, że w Polsce wciąż pokutuje wiele mitów na temat takich aut. Staramy się je rozwiewać nie tylko poprzez działania edukacyjne, ale przede wszystkim poprzez praktyczne rozwiązania, które zlikwidują bariery dla rozwoju elektromobilności. Ostatnio wdrożony przez nas pakiet Arval Go ELECTRIC odpowiada na wiele typowych obaw naszych klientów. Oferujemy usługi ułatwiające ładowanie auta w domu i w pracy, a także na trasie z kartą Greenway. Niezdecydowanym wypożyczamy pojazd elektryczny na próbę, a użytkownikom, którzy boją się wyruszyć na urlop samochodem, który wymaga ładowania, proponujemy skorzystanie przez kilka tygodni z zastępczego pojazdu spalinowego. Mamy już sygnały od klientów, że dobrze zdiagnozowaliśmy ich obawy i nowe rozwiązania ułatwią podjęcie decyzji o elektryfikacji floty.

Oprócz wspomnianych korzyści, możemy zaproponować nasze doradztwo, międzynarodowe doświadczenie, codzienne wsparcie i pomoc w dalszym rozwoju floty zeroemisyjnej. Naszym klientom oferujemy szkolenia z bezpiecznej i ekonomicznej jazdy, dostosowane również konkretnie do użytkowników pojazdów elektrycznych. Dajemy możliwość testowania pojazdów EV, także w porównaniu z autami spalinowymi. Dla klientów zainteresowanych samochodami dostawczymi, czyli też jednostek samorządowych, stworzyliśmy osobne centrum wiedzy o takich autach. Dzielimy się w nim ekspercką wiedzą również na temat e-dostawczaków – dostępnej bardzo szerokiej oferty, kosztów użytkowania, obsługi itp.



Panie Pawle, kiedy prowadził Pan webinarium Fleet Online, zarażał Pan uczestników ekooptymizmem. Jednak fleet managerowie to w dużej mierze pragmatycy, liczący każdą złotówkę. Niewystarczająca liczba stacji szybkiego ładowania, problemy z rozliczaniem ładowania prywatnego i służbowego, niepewność, jeżeli chodzi o wartości rezydualne tych samochodów. Czego Pana zdaniem klienci mogą obawiać się najbardziej?
Wszystkie te elementy, które pan wymienił, są wyłącznie ograniczeniami w naszej świadomości. To są bariery, które sami sobie tworzymy i dokładamy do nich całą historię. Oczywiste jest, że sieć stacji ładowania ma znaczenie. Niemniej 90% klientów z sektora publicznego korzysta z własnych stacji w siedzibach tych instytucji. Arval już w momencie sprzedaży pojazdów elektrycznych dostarcza do swoich klientów pojazdy wraz z ładowarką. Po stronie klienta pozostaje tylko podłączyć ją do sieci.

Według mnie, klienci najbardziej obawiają się niepewności i nowości. Krąży dużo mitów na temat pojazdów EV i zdecydowanie jest to jeden z elementów hamowania rozwoju elektromobilności. Z własnego doświadczenia zawodowego pamiętam, jak wielkie były obawy na temat używania aplikacji do płatności, np. za paliwo. Proszę zobaczyć, co zrobiła pandemia i jak szybko przestajemy używać plastikowych kart do realizacji płatności. Właśnie dla klientów, którzy mają obawy związane z często powtarzanymi mitami, Arval udostępnia elektryczne pojazdy do testów. Można wypożyczyć takie auto nawet na 3 miesiące okresu próbnego i spróbować w swoim środowisku praktycznego korzystania z elektromobilności. Jeżeli chodzi o wartości rezydualne tych samochodów, to właśnie wynajem długoterminowy jest alternatywą i zdejmuje z klienta tę niepewność o wartość pojazdu po okresie najmu. Odpowiedzialność za wartość rezydualną jest po stronie wynajmującego.
Nie bójmy się nowości i zacznijmy korzystać w sposób świadomy i odpowiedzialny z korzyści jakie przynosi nam rozwój elektromobilności w branży automotive.

Komisja Europejska wprowadza coraz bardziej restrykcyjne normy dla pojazdów spalinowych. W efekcie producenci, którzy ich nie spełnią, muszą płacić kary, a co za tym idzie, ich część przerzucana jest na klientów końcowych. Dodatkowo dochodzi problem z dostępnością półprzewodników, przez co okres oczekiwania na samochody się wydłuża. Czy w myśl założenia, że „taniej już było”, trzeba się spieszyć z zakupem samochodów ekologicznych, bo ich ceny będą tylko rosły?
W mojej ocenie pojazdy elektryczne będą zbliżać się do cen pojazdów spalinowych. Będą więc taniały. Jest to w interesie producentów, ponieważ to właśnie zeroemisyjne pojazdy będą ratować wielu z nich przed karami za zbyt duży udział aut spalinowych w ofercie. Rozmawiam z przedstawicielami wielu koncernów motoryzacyjnych i wiem, że bardzo rozbudowują ofertę ekologicznych aut. W najbliższych latach istotną rolę będą odgrywać też programy dofinansowania elektromobilności, takie jak „Mój elektryk”. Klient końcowy będzie uwzględniał dopłaty w obliczaniu TCO i dopiero na tej podstawie podejmował decyzje, które w jego ocenie będą najlepsze dla jego działalności gospodarczej. Uważam również, że ceny paliw, niestety, będą szybowały w górę, co przyczyni się do wzrostu kosztów utrzymania tradycyjnej floty samochodowej (wzrost TCO).

Wraz z rosnącą ofertą elektrycznych pojazdów dostawczych, szykują się zmiany w prawie. Posiadacz prawa jazdy na kategorię B będzie mógł prowadzić samochód o DMC nie 3,5 tony, jak obecnie, ale 4,25 tony. Czy te zmiany są Pana zdaniem krokiem w dobrym kierunku?
Tak, jest to bardzo dobry kierunek. Sztuczne utrzymywanie stanu, w którym część Europy już wprowadziła taką zmianę, a w Polsce nadal obowiązują wcześniejsze przepisy, byłoby błędem. Ważny jest tutaj aspekt praktyczny – elektryczne pojazdy użytkowe eLCV są po prostu cięższe ze względu na masę samej baterii. Stąd konieczność wprowadzenia nowych regulacji, które dopasują przepisy do realiów rynkowych.

Przeczytaj również
Popularne