Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Koniec z nudnymi samochodami…

…miał powiedzieć Akio Toyota do projektantów odpowiedzialnych za nową RAV4. Możemy powiedzieć, że to się udało. Szkoda tylko, że kiedy to mówił, specjaliści odpowiedzialni za wnętrze byli na lunchu.

Zacząłem czytać prezentację i z zaciekawieniem utknąłem na poprzednich wersjach RAV4, a konkretnie na pierwszej. Wystarczy powiedzieć, że w tym roku RAV obchodzi swoje 25. urodziny i chyba można ją uznać za pierwszy SUV sprzedawany w Europie. Ciekawostka, wiecie, że RAV4 to skrót? Recreational Active Vehicle 4WD. Będąc w zgodzie z prawdą lub – jak mawiają prawnicy – ze stanem faktycznym, to niektóre Toyoty to RAV4, a niektóre tylko RAV. Z racji tego, że wychodzę z założenia, że immanentną cechą każdego SUV-a jest napęd wszystkich kół, na prezentacji postanowiłem przetestować właśnie taką wersję.

10

Dwukolorowa wersja w kontrastujących kolorach jest dla odważnych. Dla tych, którzy w Toyocie cenią stonowaną stylistykę, jest wersja jednokolorowa.
Stop smog, go RAV4

W zeszłym roku w Polsce sprzedało się 4970 sztuk bohaterki (bo RAV-ka jest kobietą) naszego testu. 66% wszystkich sprzedanych modeli to wersje hybrydowe! Brawo wy, chciałoby się rzec pod adresem klientów. To oczywiście efekt konsekwentnie prowadzonej kampanii za hybrydami. Równie mocno cieszy mnie inny wskaźnik – 67% wszystkich sprzedanych aut to wersje 4x4. Ci właściciele mogą w zgodzie z własnym sumieniem posługiwać się pełna nazwą RAV4.

Tak jak pisałem, do testu wziąłem model z napędem na wszystkie koła, ale jeden z odcinków przejechałem za kierownicą wersji 4x2. Także hybryda, lecz o mniejszej mocy (218 KM). Przy tak niewielkiej dopłacie (10 tysięcy złotych) do wersji z napędem wszystkich kół naprawdę nie warto się zastanawiać. Zrezygnujcie z czegokolwiek, tylko nie z napędu, bo wtedy będziecie mieć tylko Toyotę RAV.

Najtańsza RAV4 w wersji Active kosztuje 119 tysięcy złotych. Problem tylko, że taki samochód może istnieć tylko w cenniku. Za całkowicie wystarczającą wersję Comfort musimy zapłacić 130 tysięcy. Idziemy w górę, a tam na szczycie jest Executive za 157 tysięcy. Toyoto, naprawdę nie masz się czego wstydzić! To naprawdę rozsądna cenowo propozycja. Jeżeli dołożymy do tego naprawdę zdrowe narzędzie finansowe, jakie oferuje Toyota Business Plus, to możemy mieć 222-konnego, hybrydowego SUV-a za niewiele ponad 1500 zł miesięcznie. Teraz pomogę znaleźć odpowiedź na pytanie, czy warto zaglądnąć do salonu Toyoty.

RAV4 to skrót? Recreational Active Vehicle 4WD. Będąc w zgodzie z prawdą lub – jak mawiają prawnicy – ze stanem faktycznym, to niektóre Toyoty to RAV4, a niektóre tylko RAV.
2


Jeep w tę, Toyota we w tę

Jeep wprowadził graniaste nadkola i to nie do końca spodobało się klientom, chociaż nie oszukujmy się, że tylko to, więc postanowił je zaokrąglić. Tymczasem Toyota zaryzykowała i zdecydowała się na kanciaste nadkola. Efekt, od razu nasuwające się skojarzenie z marką Jeep. Zanim w Toyocie podniesie się larum, zwracam tylko uwagę, że – mimo iż tylko stylistyczne – skojarzenie jakiegokolwiek samochodu typu SUV z marką Jeep raczej powinno cieszyć. Wiadomo, że wiele osób, tak jak przy Toyocie stawia znak równości z niezawodnością, tak przy Jeepie ze zdolnościami terenowymi.

RAV4 piątej generacji to całkowicie nowy samochód i jako taki otrzymał całkowicie nowy wygląd. Wielu kolegom najbardziej podobał się w białym lakierze i kontrastującymi z tym czarnymi dokładkami. Moim zdaniem ta moda albo już przeminęła, albo stanie się tak niebawem. Brałbym Toyotę w innym kolorze, bo wygląda obłędnie. Co powiecie na szary?

Z tyłu także przypomina jakiś model, ale jaki, zostawiam już do uznania. Na pewno przód przypomina mi Forestera. Bez względu, czy jakieś inspiracje były, czy tylko zadziałała wyobraźnia autora, nie byłoby to bezpodstawne, biorąc pod uwagę współpracę obu marek.

Na pewno RAV4 jest ładnie narysowana. Wygląda nowocześnie i agresywnie i nawiązuje do modelu CH-R, ale jednocześnie różni się od niego na tyle, że nikt nie powinien ich pomylić.

Napisałem na wstępie, że kiedy prezes Toyoty nakazał (tak powiedziano na konferencji) zaprojektowanie samochodu, który ma porwać klientów, projektanci wnętrza byli na lunchu. Coś w tym jest, chociaż taki stan nie ma tylko negatywnych konsekwencji. Owszem, można odnieść wrażenie, że nadwozie jest z nowszej generacji, a wnętrze ze starszej. Wciąż w kabinie znajdziemy wiele gałek, przełączników i przycisków, które są brane z prehistorycznych magazynów Toyoty. Efekt tego jest… zaskakująco dobry. Mamy do dyspozycji klasyczne pokrętła klimatyzacji i, mimo centralnego ekranu, klasyczne pokrętła do zestawu audio. Zdaniem niektórych kolegów ekran sprawia wrażenie doczepianego na kropelkę tabletu, ale mi takie rozwiązanie bardzo się podoba. Tylko gdyby był odrobinę przechylony w stronę kierowcy.
Wreszcie pomyślano o tym, co jest zmorą kierowców bez względu na to, jakiej klasy samochody kupują. W Toyocie jest wydzielone miejsce na telefon. Mało tego – ładuje indukcyjnie. I tego mało – projektanci pomyśleli, że rozmiary telefonów rosną i pod nowe, duże modele wykroili miejsce. I jakby tego było mało, nawet przed pasażerem jest przemyślana półeczka na telefon.

Mięsisty i miły jest lewarek zmiany biegów, a obok znajduje się pokrętło do wyboru trybów jazdy. Przed nami klasyczna kierownica, z bardzo szerokim zakresem regulacji (większym o 50%), i częściowo cyfrowy wyświetlacz, który można spersonalizować. Po lewej stronie cały zestaw klasycznych dla Toyoty przycisków, które prawdopodobnie robią ping.

Przeniesiono lusterka boczne, dzięki czemu naprawdę widoczność jest znakomita. W lusterku wstecznym znajduje się wyświetlacz kamery. O zgrozo, kiedy wsiadłem do tego samochodu, myślałem, że nie da się tego wyłączyć. Gadżet ciekawy, ale mocno zniekształca obraz. Całe szczęście się da – sprawdźcie w salonie, czy wpadniecie na to, gdzie się to robi. Funkcja przydatna, jeżeli mamy ograniczoną widoczność przez pasażerów albo przez bagaże.

Na pewno RAV4 jest ładnie narysowana. Wygląda nowocześnie i agresywnie i nawiązuje do modelu CH-R, ale jednocześnie różni się od niego na tyle, że nikt nie powinien ich pomylić.
1


Odrobinę dłuższe mogłoby być siedzisko, ale po przejechaniu niemal 300 km nie miałem większych powodów do narzekań. Całość wygląda czysto i porządnie, chociaż w niektórych miejscach przydałyby się odrobinę lepsze plastiki, ale to czepianie się. To czemu, zapyta skrupulatny czytelnik, czepiasz się do projektantów wnętrza i ich lunchu? Nie czepiam się właśnie. Cieszę się, że zdecydowali się zachować wszystkie klasyczne elementy. Osobną sprawą jest obsługa centralnego ekranu. Na pewno jest w tym jakaś logika, tylko nie dane mi było odkryć, jaka.

Jazda

Nie wyje! Bezstopniowa przekładnia nie wyje, tak jak wyła. Drobnostka? Niekoniecznie. Jeżeli decydujemy się na samochód hybrydowy, to raczej chcemy, aby pracował bezszelestnie. Tymczasem poprzednia wersja dawała wrażenie, że siedzimy wewnątrz odkurzacza. Tutaj ten przykry dla ucha dźwięk zniwelowano. Nie będę się rozpisywał o technologii bezpieczeństwa Toyota Safety Sense, ponieważ RAV4 wyposażona jest we wszystko, co niezbędne. Nie ma przeziernego wyświetlacza, ale dlatego napisałem, że we wszystko, co niezbędne, a to rozwiązanie wydaje mi się zbędne, a przynajmniej niekonieczne. Samochód prowadzi się naprawdę dobrze i nie czuje się dodatkowej masy. Czy to na nierównościach, czy podczas szybszej jazdy w zakrętach nadwozie się nie przechyla. To wszystko to składowa kilku elementów. Obniżonego o centymetr środka ciężkości, poprawionego zawieszenia, a także poprawionej o 57% sztywności nadwozia. Jeżeli chodzi o 222-konny silnik, to ma on najwyższą sprawność termiczną… no, dobra, to przeczytałem, bo nie umiałbym tego stwierdzić. Duża pojemność skokowa w połączeniu z jednostką elektryczną napędzającą tylną oś sprawiają, że samochód przyspiesza płynnie z każdej zadanej prędkości. W nowej wersji do 80% momentu może trafić na tylną oś. Nie ma efektów turbodziury, bo nie ma turbo. Tym samochodem podróżuje się komfortowo i wygodnie. Niech jednak nie zmyli moc maksymalna. Służy ona bardziej do płynnej i oszczędnej jazdy niż do dynamicznego ruszania spod świateł. Dla zdeterminowanych jest także tryb jazdy w terenie. Nowością jest możliwość przekazania momentu obrotowego do koła, które akurat ma największą przyczepność.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić do salonów, abyście przekonali się, gdzie w lusterku można dezaktywować obraz z kamery.

dane-techniczne

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Toyota RAV4

Gdzie: Barcelona

Kiedy: 17.01.2019

Ile: 270 km

Większa, bardziej cicha, elastyczna i znacznie ładniejsza od poprzednika.

Słabe audio, niektóre elementy wyposażenia odstają jakościowo, archaiczna nawigacja.

Przeczytaj również
Popularne