Rada UE zatwierdziła stanowisko Parlamentu Europejskiego. Powinno być bardziej ekologicznie, na pewno będzie drożej.
Nowe normy nie dotkną jednocześnie wszystkich producentów. Producenci ciężkich aut – ciężarowe, przyczepy czy autobusy mają na to pięć lat. Dla aut osobowych Euro 7 oznacza natomiast zaostrzenie limitów dla cząstek stałych, czyli na przykład pyłów pochodzących z klocków hamulcowych. Dla aut elektrycznych i zelektryfikowanych ważną zmienną jest wymóg minimalnej trwałości akumulatorów.
Podobnie jak sprzęty AGD samochody będą także musiały być oznaczone, bowiem rozporządzenie wprowadzi też paszport środowiskowy dla każdego pojazdu. Będzie zawierać informacje na temat efektywności środowiskowej w momencie rejestracji samochodu takie jak limity emisji zanieczyszczeń, emisje CO2, zużycie paliwa i energii elektrycznej, zasięg elektryczny, trwałość akumulatora.
Tymczasem przyjęte w zeszłym roku rozporządzenie wprowadzające normy emisji CO2 przewiduje 100 proc. redukcji do 2035 r. zarówno dla samochodów osobowych, jak i dla samochodów dostawczych.
To oznacza, że na rynek będą mogły trafiać jedynie pojazdy bezemisyjne w tych kategoriach (a więc także z silnikami spalinowymi, ale na wodór czy paliwa syntetyczne, natomiast zarejestrowane auta na benzynę i diesel będą mogły być odsprzedawane).
Inne pojazdy spalinowe takie jak ciężarówki i autobusy nadal będą trafiać na rynek po tej dacie — to je obejmą nowe normy. Przepisy Euro 7 uregulują też emisje z samochodów osobowych i dostawczych do 2035 r., a inne przepisy tego rozporządzenia (np. dotyczące hamulców, opon i trwałości akumulatorów) będą stosowane do nowych, bardziej ekologicznych samochodów osobowych i dostawczych także po 2035 r.