Przedstawiciele niezależnych firm zrzeszonych w Stowarzyszeniu Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, dyskutowali w Brukseli z polskimi eurodeputowanym o tym, czy polskie przewodnictwo w Unii Europejskiej może mieć pozytywne skutki dla branży motoryzacyjnej. Na pierwszy plan wysunęła się kwestia regulacji prawnych dla motoryzacji. Branża motoryzacyjna potrzebuje zapewnienia odpowiednich ram prawnych, by móc świadczyć konkurencyjne usługi zmotoryzowanym konsumentom. W Unii Europejskiej jest 270 milionów kierowców, którzy muszą mieć możliwość naprawiania swoich pojazdów w wybranych przez siebie warsztatach i z użyciem wybranych przez siebie części. Tymczasem nieodpowiednie przepisy lub ich brak nie gwarantują takiego prawa. Ostatnie kilkanaście miesięcy było bardzo ważne dla motoryzacji. W czerwcu minął rok od wprowadzenia tzw. nowego GVO i sektorowych wytycznych, kilka tygodni temu Komisja Europejska opublikowała poprawki do rozporządzenia Euro 5. To kluczowe akty prawne dla utrzymania konkurencyjności w branży motoryzacyjnej i bardzo dobrze, że istnieją, pojawia się jednak problem przestrzegania zapisów w nich zawartych. - Z rynku docierają do nas sygnały, że nie wszystkie firmy stosują się do nowych uregulowań, dotyczących np. kwestii napraw samochodów znajdujących się na gwarancji- mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych. - Mamy nadzieję, że dyskusja na ten temat spowoduje, że więcej osób, których temat dotyczy, będzie świadomych tych zapisów, a niezgodne z prawem praktyki wynikające być może z niewiedzy zostaną ograniczone- dodaje Franke. Komisja Europejska będzie monitorować wolną konkurencję na rynku motoryzacyjnym. Wspierać ją będą krajowe organizacje ochrony konkurencji - w Polsce Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z pomocy tych instytucji będą mogli skorzystać polscy przedsiębiorcy zaniepokojeni przypadkami łamania zapisów nowego GVO i sektorowych wytycznych przez koncerny samochodowe. Co więcej, Komisja Europejska stworzyła procedury testowe, które mają zapewnić, że postęp techniczny w motoryzacji nie będzie mógł być wykorzystany do nielegalnego odcięcia rynku niezależnego od świadczenia usług dla kierowców. Przedstawiciele polskie branży motoryzacyjnej wyrażają nadzieję, że nowe prawo nie okaże się martwe. Podczas spotkania podniesiono także kwestię CARS 21. Jest to reaktywowana Pod koniec 2010 roku przez Komisję Europejską Grupa Wysokiego Szczebla, której zadaniem ma być m.in. określenie niezbędnych regulacji prawnych dla poprawy konkurencyjności i ekonomicznej sytuacji europejskiego sektora motoryzacyjnego. Niestety CARS 21 zapomina o działalności MSP na rynku. Tymczasem konkurencja, bezpieczeństwo i ochrona środowiska w Europie muszą być zapewnione nie tylko na etapie projektowania i produkcji pojazdów, ale także na wszystkich późniejszych etapach ich wieloletniej eksploatacji a także zrównoważonego transportu. Rynek napraw, części zamiennych i serwisu odgrywa tutaj wyjątkowo istotną rolę, dlatego prace w CARS 21 muszą uwzględniać także interesy i potrzeby rynku wtórnego i działających na nim małych i średnich przedsiębiorstw. Sektor niezależny nie oczekuje bezpośrednich subwencji finansowych dla swoich klientów lub dla siebie, ale wymaga określenia ramowych zasad postępowania, które pozwolą mu na uczestnictwo w wolnej i uczciwej konkurencji. W tym celu konieczne jest, by prawodawca europejski umożliwił równy dostęp do informacji technicznych i narzędzi do diagnozowania pojazdów wielu marek, stosował zasady konkurencji i monitorował ich przestrzeganie przez podmioty obecne na rynku, zapewnił korzystanie z praw własności intelektualnej w sposób nie ograniczający konkurencji i zagwarantował należyte uwzględnienie wszystkich sektorów branży motoryzacyjnej. W czasie rozmowy z eurodeputowanymi reprezentanci Stowarzyszenia przedstawili także kwestię polskiego prawodawstwa, które nie zawsze jest zgodne z prawodawstwem unijnym. To poważny problem, którego wystąpienie w czasie polskiej prezydencji mogłoby zakończyć się podważeniem wiarygodności naszego kraju. Dlatego też SDCM poprosiło o poparcie w sprawie ponownego przeanalizowania projektu Ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu. Zawiera on bowiem zapisy, których wdrożenie w życie spowodowałoby cofnięcie rynku motoryzacyjnego w Polsce do lat 90, a poza tym doprowadziłoby do deharmonizacji unijnego prawa w zakresie homologacji części. - Za szczególnie szkodliwe uważamy zapisy wskazujące obowiązek homologowania wszystkich części, jak również stwierdzenia uniemożliwiające dostęp do informacji technicznej, czy też zapisy podważające homologacje zrobione w innych krajach Unii Europejskiej – mówi Alfred Franke. Z perspektywy użytkowników samochodów ważny może okazać się art. 69 ust.1 ustawy. Zgodnie z nim właściciel pojazdu jest obowiązany złożyć odpowiedni wniosek o jego rejestrację, a do tego wniosku zmuszony będzie dołączyć świadectwo zgodności WE. Niestety w przypadku samochodów używanych trudno oczekiwać, aby osoba nabywająca pojazd była w stanie uzyskać takie świadectwo od sprzedającego, co automatycznie uniemożliwia rejestrację pojazdu. Zatem wymaganie tego typu świadectwa spowoduje, że w większości przypadków używanych pojazdów nie będzie można zarejestrować. Proponowane prawo, z pewnością wbrew zamierzeniom ustawodawcy, może ograniczyć mobilność milionów Polaków. Jako organizacja zrzeszająca najbardziej świadome firmy zajmujące się dystrybucją i produkcją części, Stowarzyszenie po raz kolejny wystąpiło w obronie interesów całej niezależnej branży motoryzacyjnej i zmotoryzowanych konsumentów, postulując o odpowiednie przepisy prawne a jednocześnie pokazując, że motoryzacja jest ważna dla wszystkich – gospodarki, przedsiębiorców i kierowców.