Łukasz Klamka, dyrektor ds. rozwiązań flotowych w Shell Polska, opowiedział o korzyściach bycia częścią międzynarodowego koncernu, zmieniającej się roli narzędzia, jakim jest karta paliwowa oraz o planach rozwoju sieci ładowania.
Tomasz Siwiński: Panie Łukaszu, czy wciąż możemy mówić o narzędziu dla flotowców, jakim jest karta paliwowa, czy powinniśmy się pożegnać z tym nazewnictwem?
Łukasz Klamka,
Dyrektor ds. rozwiązań flotowych w Shell Polska
Myślę, że w świadomości społeczeństwa nazwa „karta paliwowa” będzie jeszcze stosowana przez wiele lat. Szczególnie, że pod tą nazwą mogą kryć się różne rodzaje paliwa, w tym również alternatywne jak LNG czy bioLNG. Naszą kartę nazywamy hybrydową, ponieważ Shell Card EV łączy funkcjonalność karty paliwowej i karty dla elektryka / floty mieszanej. Ta forma hybrydowa jest wygodna dla firm, które proces elektryfikacji rozkładają w czasie. Jest to naturalne, że przedsiębiorstwo najpierw kupuje jednego lub ewentualnie kilka elektryków, aby testować i zbierać pierwsze doświadczenia, dopiero potem kolejne. Dlatego karta, którą można uiszczać jednocześnie opłaty za tankowanie jak i ładowanie, jest bardzo poręczna i z pewnością ułatwia proces elektryfikacji.
Oddajmy głos matematyce. W przypadku kart paliwowych pokrycie kraju jest istotne, ale ważniejsze jest w przypadku ładowania. Jakimi liczbami może się pochwalić Shell jeżeli chodzi o Polskę i Europę?
W tym przypadku możemy się pochwalić jedną z największych sieci akceptacji karty EV w Polsce i w Europie. Co ważne ta sieć cały czas się rozwija i rośnie. Dwa lata temu zaczynaliśmy od 800 punktów w Polsce. Teraz mamy zasięg ponad 3800 punktów ładowania w Polsce i ponad 500 tys. w Europie.
Jak taki szybki rozwój jest możliwy? Poprzez roaming, czyli wzajemną akceptację i możliwość ładowania kartą Shell Card EV w punktach różnych sieci. Jednocześnie możemy dołączać nowych partnerów, ale i obecni stale rozbudowują swoją mapę ładowarek, dzięki czemu klienci Shell Card mogą korzystać ze stale rosnącej sieci. Obecnie współpracujemy z IONITY, GreenWay, EV+, Power Dot, Elocity, Noxo Energy, Last Mile Solutions, Pure City, Go-Blue czy Horyzont EV.
Zapewne macie Państwo własne statystyki, jak klienci używają Waszych kart? Czy jest to tylko paliwo, głównie paliwo, a może także myjnie, opłaty drogowe i czy gastronomia?
W statystykach paliwo jeszcze długo będzie na pierwszym miejscu, bo jest głównym produktem. Coraz częściej jednak pojawia się w towarzystwie kanapki i kawy. Dla kierowcy flotowego, który ma konkretnie wyznaczony czas na zjedzenie posiłku i odpoczynek, łatwiej jest zatrzymać się na stacji, zatankować, a przy okazji zregenerować się w komfortowym przyjaznym otoczeniu. Wielu klientów biznesowych podróżuje poza granicami Polski, gdzie jest więcej opłat drogowych do uiszczenia. Nasza karta umożliwia zarządzanie tymi kosztami, co jest przydatne dla naszych odbiorców.
Podczas panelu na Fleet Management Training Mikołaj Ratyński, Business Development Manager w Shell Fleet Solutions w Polsce, wspomniał, że rozwój technologiczny w obszarze kart paliwowych jest porównywalny z tym w motoryzacji. Jest tak faktycznie?
Skoro Mikołaj tak mówił, to nie mogę zaprzeczyć (śmiech). Dzieje się tak, ponieważ chcemy, aby rozwój Shell Card podążał za potrzebami kierowców. To już nie jest tylko plastikowa karta, ale kompleksowa oferta rozwiązań flotowych.
Nasza karta paliwowa umożliwia tankowanie paliwa, ładowanie aut elektrycznych i samochodów plug in. Za jej pomocą da się też uruchomić ładowarkę domową typu wall-box. Karta daje komfort podróżowania, dzięki dużej dostępności sieci stacji – na ok. 1300 stacjach kilku sieci Shell, MOL czy Moya w Polsce oraz ponad 38 tys. stacji w Europie. Rozwiązanie pozwala na dokonywanie opłat drogowych na prywatnych i publicznych autostradach w Polsce, a także za granicą.
To nie wszystko. Pod pojęciem „karty paliwowej” kryje się też zarządzanie flotą za pomocą telefonu czy realizacji mobilnych płatności. To również możliwość połączenia pojazdów z telematyką, automatyczna integracja danych z własnymi systemami klienta poprzez API lub dostęp do zaawansowanej platformy Shell Fleet Hub.
Wiadomo, że obecnie paliwo jest tym kosztem w TCO, który jest mało przewidywalny (ze względu na zmieniające się ceny), ale tym bardziej należy go kontrolować. Czy można to robić za pomocą Shell Fleet Hub?
Oszczędności zawsze zaczynają się od pierwszego kroku, czyli analizy wydatków. Platforma Shell Fleet Hub umożliwia samodzielne skonfigurowanie i pobranie potrzebnych raportów na przykład tych dotyczących transakcji czy zużycia paliwa. Portal pomaga też określić limity – dzienne wolumenowe, transakcyjne, tygodniowe, miesięczne. Dla każdej karty kierownik floty może wprowadzić indywidualne ustalenia, co znacznie poprawia kontrolę i zarządzanie wydatkami. Dajemy naszym klientom także możliwość ustawiania alertów bezpieczeństwa informujących o nietypowych transakcjach. Jest to funkcja, którą nasi klienci bardzo sobie cenią. Shell Fleet Hub to kompleksowe narzędzie, w którym też można zarządzać kartami paliwowymi – zamówić nową lub zablokować inną. Narzędzie jest również dostępne w wersji mobilnej, co ułatwia korzystanie.
Wiadomo, że problemem wciąż jest rozliczanie prądu zużytego przez pracowników prywatnie i służbowo, kiedy np. ładują w domu. Rozwiązaniem mogą być wall-boxy na kartę, czy Shell oferuje coś takiego?
Dla wielu firm jest to wyzwanie. Wychodzimy z założenia, że skuteczne wsparcie firmy w przechodzeniu na elektromobilność jest możliwe dzięki kompleksowych rozwiązaniom. Jednym z nich jest nasza sieć roamingowa dostępna dla użytkowników Shell Card EV. Podobne rozwiązanie stosujemy także w przypadku ładowań w domach pracowników.
W krajach Europy Zachodniej nasza firma od wielu lat instaluje wall-boxy i mamy ambitne plany, aby takie rozwiązanie zaoferować naszym klientom również w Polsce. Wall-boxy są jednym z bardziej naturalnych narzędzi, ponieważ można je zainstalować w domu, magazynie – miejscu, w którym pracownik spędza dużo czasu i elektryk może wykorzystywać niską moc przez dłuższy czas. Sesja ładowania uruchamiana naszą kartą hybrydową pozwala w łatwy i klarowny sposób zwrócić służbowe koszty ładowania pracownikowi.
Dodatkowo, wychodzimy z założenia, że aby promować i przekonać pracowników do elektromobilności, potrzebne są benefity. Z tego względu nasi pracownicy mogą bez dodatkowych kosztów ładować elektryka na parkingu biurowym. Co więcej, udostępniamy nasze służbowe auto elektryczne pracownikom, aby mogli je przetestować i doświadczyć zalety tego typu auta i mobilności.
Wasza karta akceptowana jest w wielu punktach różnych sieci, ale Shell rozwija także własną sieć ładowarek, jak przebiega ten rozwój?
Na ten moment mamy 28 ładowarek IONITY na naszych stacjach w Polsce. Już wkrótce powinny się pojawić nasze pierwsze ładowarki własne Shell Recharge o mocy od 100 – 360 kW i będziemy informować o dokładniejszych planach. Chcemy też rozwijać tzw. destination points, czyli szybkie ładowarki usytuowane w centrach handlowych czy przy restauracjach. Klienci spędzają tam więcej czasu i mogą sobie pozwolić na nieco dłuższe ładowanie.
Jako międzynarodowy koncern możecie czerpać doświadczenia z innych rynków i wdrażać je w Polsce. Jeżeli chodzi o stacje paliwowe, mamy chyba najlepsze w Europie, a jak wypadamy na tle innych krajów jeżeli chodzi o infrastrukturę do ładowania? Jest tak źle, jak pokazują to statystyki?
Bycie częścią międzynarodowego koncernu wiąże się z wieloma korzyściami. Przede wszystkim możliwością czerpania know-how z innych rynków i konsultowania z naszymi kolegami i koleżankami z innych rynków jakie rozwiązania się przyjęły i jakie były wyzwania. To zwiększa szanse, że implementacja projektu na nasz rynek przebiegnie sprawniej i unikniemy niektórych błędów.
Każdy rynek jest inny i sądzę, że nie powinniśmy się porównywać. Są kraje Europy Zachodniej takie jak Wielka Brytania, Holandia czy Niemcy, w których ładowarek jest więcej. W tamtych krajach Shell realizuje już innowacyjne projekty. W londyńskiej dzielnicy Fulham nasza standardowa stacja paliw została przeformułowana w hub ładowarek. W La Havre, Berlinie czy całej Wielkiej Brytanii Shell instaluje ładowarki w latarniach ulicznych. Na Węgrzech mamy podpisaną umowę z Tesco, w ramach której do 2025 r. wybudujemy 100 ładowarek przy sklepach.
W kontekście Polski odniósłbym się do dwóch liczb w odniesieniu do poprzednich kilku lat. Jak wynika z danych PSPA (Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, Licznik Elektromobilności, wrzesień 2023 r.) cztery lata temu było trochę ponad 500 ładowarek w naszym kraju, teraz jest to ponad 2600. W grudniu 2021 roku, wprowadzając na rynek pierwszą kartę roamingową do ładowania samochodów elektrycznych, oferowaliśmy dostęp do 800 punktów ładowania, a dziś jest to już 3800. Idziemy w dobrym kierunku.