Nikt, kto zna rynek motoryzacyjny, nie ma chyba wątpliwości, że kiedy koncern Volkswagena zabiera się do pracy w konkretnej dziedzinie, robi to z zaangażowaniem 100% sił i środków. Tak też jest w przypadku elektryfikacji samochodów użytkowych niemieckiej marki.
e-Crafter to samochód bezemisyjny, a jako taki doskonale nadawał się do badania i pewnego eksperymentu – Misja Zerowa Emisja (MZE) – którego Volkswagen Samochody Użytkowe został partnerem. Celem projektu MZE jest monitorowanie emisji dwutlenku węgla podczas dostaw na terenie Warszawy, a także porównanie całkowitych kosztów użytkowania samochodów elektrycznych i spalinowych. Do porównania użyto dwóch samochodów Volkswagen Crafter. Pierwszy to 177-konny diesel z silnikiem 2.0 TDI; drugi to oczywiście e-Crafter o mocy 136 KM i zasięgu 173 kilometrów. Auta przez sześć tygodni realizowały przesyłki sklepów IKEA oraz H&M.
Wyniki badania MZE
Wyniki projektu ogłoszono podczas Kongresu MOVE Mobility & Vehicles, który odbył się w ramach Poznań Motor Show 2019. Czy elektryczny pojazd dostawczy, realizujący usługi w ramach logistyki miejskiej, może się jednak dzisiaj opłacać? Zbadało to Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) w ramach projektu pilotażowego Misja Zerowa Emisja. Przeprowadzono analizę porównawczą całkowitych kosztów posiadania (TCO, ang. total cost of ownership), uwzględniającą rzeczywiste łączne koszty, związane z zakupem, uruchomieniem, użytkowaniem, utrzymaniem i sprzedażą zasobów, konwencjonalnego Volkswagena Craftera i jego elektrycznego odpowiednika, produkowanego w fabryce we Wrześni, e-Craftera. Oba samochody, konwencjonalny i elektryczny, poruszały się po zbieżnych trasach. Udział w projekcie wziął także Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMOT), dostawca usług car fleet management firma Alphabet oraz koncern energetyczny Engie.
W trakcie 6 tygodni realizacji badania oba pojazdy pokonały dystans ponad 3,6 tys. kilometrów i przewiozły około 1000 paczek o łącznej masie ponad 46 ton (ok. 100 zleceń tygodniowo dla IKEA i ok. 5 dostaw dla H&M). Spędziły w pracy ok. 250 godzin, z czego 40% w ruchu. Przez cały okres trwania badania w pojazdach umieszczone były nadajniki sygnału GPS, które rejestrowały czas, współrzędne, prędkość i przebyty dystans. Pojazd elektryczny był ładowany każdego dnia po zakończeniu pracy z wykorzystaniem stacji prądu przemiennego, wyposażonej w 2 gniazda o mocy od 3,7 do 22 kVA.
Dostawcze samochody elektryczne przy obecnych zasięgach nie są w stanie całkowicie zastąpić samochodów spalinowych. Nie oznacza to jednak, że tego typu auta nie znajdują zastosowania. Podczas testu samochodów ekologicznych Fleet Electric Day w Warszawie zgromadziliśmy 300 gości. W dużej mierze byli to przedstawiciele spółek Skarbu Państwa, administracji samorządowej, służb mundurowych, a więc podmiotów objętych ustawą o elektromobilności. Duża część z zaproszonych gości użytkuje floty samochodów dostawczych i użytkowych. Oczywiście zasilane konwencjonalnie. Niesamowitą popularnością cieszyły się obydwa dostarczone przez Volkswagena modele e-Crafter. Przejechały one łącznie 189 km, co jest wynikiem niesamowitym, biorąc pod uwagę fakt, jak duże zainteresowanie budziły wśród gości i to, że jeździły po trasie liczącej 8 km. Goście zaglądali do przestrzeni towarowej, pod maskę, do kabiny. Najczęściej powtarzanym określeniem było: To zupełnie normalne samochody. Tutaj określenie normalne, oznaczało ogromną zaletę. Przestrzeń towarowa była tak samo użytkowa jak w spalinowych odpowiednikach.
Uczestnicy testu podkreślali zalety elektrycznych Volkswagenów jako samochodów pracujących w mieście i na terenach podmiejskich. Zachwyceni byli prowadzeniem samochodu i tym, że miał bardzo nisko umieszczony środek ciężkości. Dzięki próbie testowej zorganizowanej w mieście, gdzie najczęściej będzie można spotkać te samochody, można było odczuć przyspieszenie tego auta od zera. W połączeniu z niemal bezszelestną jazdą robiło to na uczestnikach niesamowite wrażenie.
Rozmowa z Piotrem Gomułą, fleet development managerem w Volkswagen Group Polska VW Samochody Użytkowe
Tomasz Siwiński: Volkswagen Samochody Użytkowe ma w ofercie samochody na klasyczne paliwo, na CNG i na prąd. Czy Pana zdaniem któraś z tych dróg zamieni się w autostradę sukcesu, a któraś okaże się ślepą uliczką?
Piotr Gomuła: Operując użytą przez pana metaforą, odpowiem, że obecnie poruszamy się każdą z tych dróg. Silniki konwencjonalne stanowią nadal trzon naszej oferty dla klienta biznesowego i tak będzie wyglądał nasz biznes przez kilka najbliższych lat. Ograniczenia związane z emisją CO2, jakie stawia przed nami prawo europejskie, w naturalny sposób będą przenosić ciężar produkcji na samochody elektryczne i niskoemisyjne. Takie trendy wyznacza nie tylko prawo, ale jasno komunikuje w swojej najnowszej strategii koncern, do roku 2022 Volkswagen zainwestuje w nowoczesne samochody elektryczne ponad 6 mld euro. Skala tej inwestycji najlepiej obrazuje determinację Grupy Volkswagen w rozwoju e-technologii. Niezależnie od tego, już dziś oferujemy model Caddy zasilany gazem CNG, a więc napędem niskoemisyjnym. Wykorzystywanie w transporcie ostatniej mili samochodów niskoemisyjnych może mieć ogromny wpływ na jakość powietrza w miastach i – co za tym idzie – naszego w nich funkcjonowania. Tak więc przed nami wiele zmian – rozwój elektromobilności w skali dotąd niespotykanej oraz równoległy rozwój paliw alternatywnych, tj. CNG i innych. Każda z tych dróg jest ważna zarówno dla klientów, jak i dla naszej marki.
Do jakich branż jest dedykowana gama Waszych samochodów z oznaczeniem „e”, bo nie dla wszystkich. Gdzie widzi Pan te samochody: w mniejszych firmach, samorządach, czy może w firmach kurierskich?
Każda z wymienionych branż jest dziś potencjalnym, a – w perspektywie kilku najbliższych lat realnym – użytkownikiem samochodów elektrycznych. Jednak dziś, z uwagi na obowiązki wynikające z ustawy o elektromobilności, to jednostki samorządu terytorialnego mogą być pierwszymi zamawiającymi samochody z napędem zero- i niskoemisyjnym. Firmy z sektora MŚP, które wykonują usługi dla miast i gmin, także podlegają wytycznym tej ustawy. Natomiast firmy kurierskie, świadcząc swoje usługi w centrach miast, które to miasta w najbliższych latach będą ograniczały poziom emisji spalin, i – co za tym idzie – ograniczały także ruch samochodów spalinowych. Konsekwencją tego będzie stopniowa wymiana samochodów firm kurierskich na samochody elektryczne. Jesteśmy do tego przygotowani już dziś, bo posiadamy w regularnej ofercie e-Craftera, który odpowiada potrzebom wielu branż. Do końca roku planujemy zaprezentować kolejne dwa modele elektryczne: Caddy i legendarnego już Transportera.
I.D. Buzz Cargo, tak będzie wyglądała przyszłość Volkswagena Użytkowych. Kiedy realnie te samochody będę zdobiły nasze ulice?
Spodziewałem się tego pytania, bo I.D. Buzz wzbudza wiele, bardzo pozytywnych emocji klientów i środowiska dziennikarskiego. Data premiery tego technologicznie wyjątkowego auta jest jeszcze nieznana. Tak, nasza przyszłość będzie napędzana e-mobilnością, w której samochód użytkowy będzie nie tylko zeroemisyjny, ale także inteligentny, wspierający pracę kierowcy. Takie systemy są w naszych autach już dziś, a przyszłość poszerzy tylko zbiór tych korzyści. Jeżeli mówimy o korzyściach, to należy podkreślić także inne, szalenie istotne zalety nowoczesnej motoryzacji użytkowej: cicha praca silnika elektrycznego to znaczne obniżenie hałasu w miastach, co będzie miało bezpośredni wpływ nie tylko na komfort tych miast, ale też na zdrowie ich mieszkańców. Użytkowy Volkswagen przyszłości to także samochód inteligentny, mający wpływ na wzrost bezpieczeństwa na drogach. Poza tym samochody naszej przyszłości będą oferowały więcej miejsca, będą zaprojektowane w nowoczesny sposób i będą podlegały recyclingowi w znacznym zakresie.
Tak więc przed nami przyszłość niezwykle interesująca – rozwój elektromobilności w skali dotąd niespotykanej oraz równoległy rozwój paliw alternatywnych. Zmiana ta dotyczyć będzie wszystkich: producentów, użytkowników i mieszkańców miast. Jako marka Volkswagen Samochody Użytkowe, mamy ambicję, aby nie tylko wziąć udział w tej zmianie, ale stać się marką pierwszego wyboru dla klienta biznesowego, który postawi na flotę zero- lub niskoemisyjną oraz na flotę samochodów nowoczesnych.
Oczywiście najwięcej pytań było o ładowanie, ponieważ to wydaje się być piętą achillesową całego pomysłu na rozwój elektromobilności. W przypadku e-Craftera problem wydaje się być mniejszy, ponieważ dysponuje on rozwiązaniem nazwanym: Combined Charging System (CCS). Pozwala na podłączenie litowo-jonowych akumulatorów zarówno do prądu stałego, jak i przemiennego. Tym samym możliwe jest ładowanie z publicznych stacji szybkiego ładowania CCS i z własnych stacji naściennych. Korzystając z szybkiej ładowarki, aby mieć 80% naładowania, wystarczy 45 minut. Kiedy korzystamy z ładowarki ściennej, pełne naładowanie zajmie nam 5 godzin i 20 minut.
Jak powiedział dr Wolf-Stefan Specht, prezes zarządu Volkswagen Group Polska: Mając ponad 300 punktów dealerskich i serwisowych wyposażonych w stacje ładowania, staniemy się istotnym elementem krajowej infrastruktury ładowania samochodów elektrycznym w Polsce.