W co dziesiątym wypadku na polskich drogach ginie człowiek. Czyni to nasz kraj najbardziej niebezpiecznym dla użytkowników dróg w całej Unii Europejskiej. Jest to wina nie tylko kiepskiej infrastruktury drogowej, przestarzałego parku samochodów, ale i niskiej kultury jazdy.
Według dorocznego raportu Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w 2009 roku miało miejsce 1 157 728 wypadków drogowych w Unii Europejskiej, w których zginęły 34 492 osoby, a 1 544 773 doznały obrażeń ciała. Najwięcej wypadków drogowych miało miejsce w Niemczech (304 583), we Włoszech (208 015), w Wielkiej Brytanii (166 205), w Hiszpanii (86 640) i we Francji (68 528). Polska z liczbą 44 196 wypadków znalazła się na szóstym miejscu. Mimo że nad Wisłą było prawie 7 razy mniej wypadków niż w Niemczech, to właśnie u nas odnotowano największą w całej Unii liczbę osób zabitych w tych zdarzeniach – 4 572. Wyprzedziliśmy w tej kategorii Francję, na ulicach której zginęło prawie 4 273 osób i dwukrotnie ludniejsze Niemcy gdzie śmierć poniosło prawie 4 152 osoby. W Unii Europejskiej najważniejszym czynnikiem rozpatrywanym przy porównaniu bezpieczeństwa, jest ofiarochłonność, czyli wskaźnik zabitych na 100 wypadków drogowych. W tej kategorii tylko Polska przekroczyła liczbę 10 zgonów na sto wypadków (10,3). Kolejne miejsca zajęły Litwa (9,9), Grecja (8,8), Rumunia (8,0), Estonia (7,0) i Łotwa (6,9). Kraje takie jak Niemcy (wskaźnik 1,4), Austria (1,7), Włochy (1,9) czy Belgia (2,3) są dla nas niedoścignionym wzorem. Za Odrą na mniejszą liczbę wypadków ma wpływ znacznie lepsza infrastruktura, ale także, a może przede wszystkim, młody i dobrze utrzymany pod względem technicznym park samochodowy. Wraz z rozwojem technicznym pojazdów zmniejsza się liczba śmiertelnych zdarzeń. Okazuje się, że w Hiszpanii, Grecji, Włoszech czy w Niemczech ostatniej dekadzie liczba zabitych w wypadkach drogowych zmalała o ponad 45%. W tym samym czasie na Węgrzech i w Czechach wskaźnik poprawy osiągnął wartość 40%, a na Słowacji aż 54%. W Polsce w tym czasie liczba zabitych zmniejszyła się zaledwie o 29%.
Źródło: Wojciech Drzewiecki / Samar