Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Outback – inaczej

Subaru to ten producent, który owszem, jest w pewien sposób kapitałowo powiązany z Toyotą, ale wciąż pozostaje bardzo niezależny. Oznacza to, że może produkować auta, jakie chce. Chce produkować model Outback i chwała im za to.

Nowy model jest nieprzyzwoicie wręcz gargantuiczny. Mam czasami tak, że wszędzie mi ciasno. Ludzie są za blisko, drogi za wąskie, przejścia w sklepie ciasne. W przypadku nowej odsłony modelu Outback wygląd zewnętrzny obiecywał, że siadając za kierownicą, nie będę miał tego problemu – i nie miałem. To już mi wystarczyło, żebym poczuł do niego sympatię.

Wcale nie uterenowione

Podobno Outback to uterenowione kombi. To bzdura, to całkowicie terenowe kombi. Wszędzie tam, gdzie potrzeba, ma plastikowe osłony, tryb jazdy w terenie, 213 mm prześwitu. Do tego jest dłuższy od poprzednika o 50 mm i szerszy o 35 mm. Osiemnastocalowe koła nikną wręcz w tych przepastnych nadkolach. W przemyślanym bagażniku (w schowku pod podłogą znajdziemy linę, apteczkę zapas i wszystko co niezbędne) pomieścimy 561 litrów. Do tego sami możemy ustawić wysokość, na jaką ma się podnosić elektryczna klapa. Przemyślane, bo czasami sufit jest nisko. W irracjonalnie masywnych relingach znajdują się ukryte belki bagażnika dachowego. Część przedniej szyby zajmuje system EyeSight, czyli oparta na dwóch kamerach „baza matka” obsługująca aż 11 systemów bezpieczeństwa.

Chociaż zawsze i wszędzie będę zwolennikiem teorii, że najważniejszym systemem bezpieczeństwa, poza kierowcą, jest napęd na wszystkie koła. Za to akurat EyeSight nie odpowiada. Dodatkowo kamera patrzy na nas (trzecia, nie jedna z tych dwóch) i kiedy spuszczamy na dłuższą chwilę wzrok z drogi, system upomina nas upierdliwym brzęczeniem.

Tym sposobem już znaleźliśmy się wewnątrz, to zapraszam jeszcze na sekundę na zewnątrz. Outback budzi emocje – podoba się komuś bardzo, albo bardzo wręcz przeciwnie. Nie będę pisał o przetłoczeniach, bo każdy może sobie oglądnąć to auto z każdej strony. Pewnie, gdyby to nie było Subaru ze wszystkimi swoimi zaletami, tylko przednionapędowe kombi z doładowanym silnikiem o pojemności 1,4 litra, to uznałbym to nadwozie za irracjonalne. Tyle że to jest Subaru i w połączeniu z napędem na wszystkie koła, wolnossącym (tak – zapamiętajcie to, jest koniec 2021 roku i ktoś robi jeszcze silniki wolnossące) silnikiem i bezstopniowej przekładni, wszystko staje się piękne. Dobra, wskakujemy znowu do środka.

Od tego odwrotu nie ma

Jeżeli oswoimy się ze skórzaną tapicerką w kolorze przepysznego armaniaku, ustawimy fotel i policzymy wszystkie przyciski, jakie umieszczono na kierownicy, to nasz wzrok spocznie na olbrzymim, pionowym wyświetlaczu. Pisałem już, jak bardzo dużo miejsca ma kierowca wewnątrz? Pisałem, to dodam tylko, że wrażenie to potęguje szklany dach, ogromny schowek centralny, kieszenie w drzwiach. Ma też ładowanie indukcyjne.

Wracamy do wyświetlacza. Poza klimatyzacją i regulacją głośności wszystko możemy sobie ustawić, wchodząc w menu na wyświetlaczu. Nawet ustawić profil kierowcy, wtedy (pamiętacie kamerę, która na was patrzy?) Subaru widzi, kto wsiada i ustawia klimatyzację, fotel, lusterka oraz stację radiową pod was. Tylko kierownicę trzeba ustawić osobno. Trzeba przyznać, że wnętrze jest bardzo uporządkowane. Oczywiście, kiedy wsiądziemy po raz pierwszy i staramy się ruszyć od razu, to możemy mieć pewne problemy. Zawsze, kiedy ktoś pisze, że to czy tamto jest niejasne i nieczytelne, odsyłam do instrukcji obsługi. To taka gruba książka, zazwyczaj w skórzanym etui, którą po prostu warto przeczytać ze zrozumieniem, zanim będziemy eksploatować dany pojazd. Poza tym warto się motywować tym, że 61% Polaków nie przeczytało rocznie (dane za 2019) ani jednej książki, więc czytając instrukcję, podnosimy poziom czytelnictwa.

Wnętrze przywitało nas koniakową skórą i olbrzymim, funkcjonalnym wyświetlaczem w centralnej części. Bryła samochodu jest olbrzymia i co najważniejsze, także we wnętrzu znajdziemy bardzo dużo miejsca, bez względu na to, czy siądziemy z przodu, czy z tyłu.

 

W przypadku Subaru naprawdę tę instrukcję warto przeczytać, a przynajmniej dokładnie przekartkować. Kiedy poznacie już meandry menu, po prostu bardzie świadomie będziecie mogli korzystać z rozwiązań, jakie oferuje ten samochód, i po prostu cieszyć się jazdą. Bo jest się czym cieszyć. Więc w drogę.

 

Trybie Sport, oszukujesz

Jeden z trybów jazdy, są dwa, dodajmy, nazywa się sport. Oszustwo. Ten samochód ze sportem, chyba że jazdą terenowo-przeprawową, ma niewiele wspólnego. Outback zawsze uruchamia się w trybie Inteligence i pierwszą czynnością, jaką powinniśmy wykonać po włączeniu zapłonu, jest przełączenie się w tryb Sport. Zapewni nam to, że nie tyle dynamicznie, ale w ogóle ruszymy z miejsca. Silnik wolnossący w układzie Boxer o pojemności 2,5 litra oferuje 169 KM. W efekcie tych koni, rozpędzimy się do nieco ponad 190 km/h, a pierwszą setkę zobaczymy po 10 sekundach z małym kawałkiem. Te dane nie muszą być precyzyjne, bo do niczego, nikomu, nigdy się nie przydadzą. Podobnie jak dane dotyczące spalania. Jeżeli ktoś chce, to norma WLTP jako średnią podaje wartość 8,6 litra w cyklu mieszanym. Można to osiągnąć? Zapewne tak, tylko to zależy od tego, jak bardzo pomieszamy w cyklu mieszanym. Jeżeli wyjedziemy z domu bladym świtem, żeby bez korków przejechać na drogę szybkiego ruchu, tam zrobimy po 50 km tam i z powrotem i wrócimy do domu w lekkich korkach, to może się udać. Jednak to nie ma wielkiego znaczenia, podobnie jak osiągi.

Najważniejsze jest to, że tym samochodem jeździ się wręcz obłędnie wspaniale. Zawieszenie wybiera nierówności idealnie, bezstopniowa, ale z symulowanymi aż ośmioma biegami, przekładnia działa cicho i precyzyjnie. Tutaj tylko mała uwaga; działa cicho jak na przekładnię bezstopniową i precyzyjnie jak na przekładnię bezstopniową. Jeżeli będziemy gazem operować zero-jedynkowo, to wtedy nasz związek z Outbackiem się nie uda. Trzeba nauczyć się tej skrzyni i wtedy da nam dużo radości. Bardzo dobrze i precyzyjnie działa także układ kierowniczy. Podróżując tym samochodem, bo nawet kiedy jedziemy 300 metrów do piekarni, to jest to podróż, cały czas mamy wrażenie jego rozmiarów. Oferuje on kierowcy niewspółmierną do tego lekkość w prowadzeniu. Nawet lusterka są olbrzymie.
Podsumowując to, co jest w tym aucie najważniejsze, zresztą jak w każdym Subaru, możecie Państwo wybrać sobie dwa alternatywne warianty zakończenia testu:

a)
Subaru Outback to samochód, który ma co prawda napęd na wszystkie koła, ale przez to jest cięższy i mniej ekonomiczny. Centralny wyświetlacz jest trudny w obsłudze i nie można wybrać koloru podświetlenia ambiente. Drzwi nie rzucają logotypu widocznego po ich otwarciu. Poza tym wolnossący silnik jest nieekonomiczny, bezstopniowa skrzynia wyje przy wyższych prędkościach, a kamera cofania bardziej utrudnia niż ułatwia parkowanie. Poza tym od silnika w układzie cylindrów boxer oczekiwalibyśmy innego brzmienia.

b)
Outback to samochód, który jest niesamowicie uniwersalny. Przestronne wnętrze, także bagażnik, pojemne i przemyślane schowki, duże lusterka i doskonała widoczność to tylko niektóre elementy wpływające na to, że będziecie szukać powodu, aby się tylko nim przejechać. Wolnossący silnik w połączeniu z bezstopniową przekładnią pozwalają odczuć płynność przekazywania momentu obrotowego na obie osie, jaką dają tylko wolnossące silniki w układzie boxer i bezstopniowe przekładnie. Nie wygramy sprintu ze świateł, ale wjedziemy wszędzie tam, gdzie każdy SUV, a zawieszenie jest tak mięsiste i adekwatne do warunków drogowych, że zawsze, wracając, wybieram kostkę zamiast asfaltu. To wszystko sprawia, że nie pamiętamy o irytujących drobnostkach, jak przeładowana przyciskami kierownica, mało przydatna kamera cofania czy zagmatwane menu.

Cenię naszych czytelników, dlatego nie będę dodawał, które z zakończeń jest tym, które wybieram. Zauważyliście zapewne także, że ten test nie ma tabelki z danymi, mój sekretarz redakcji powie, że to przez moją wrodzoną niechęć do tabelek. Otóż nie. To celowe, ponieważ emocji nie da się zawrzeć w cyfrach i tabelkach, a tych, którzy samochody kupują nie sercem i emocjami, a szkiełkiem i okiem, odsyłam na stronę subaru.pl, tam znajdziecie wszystkie niezbędne dane. Na zakończenie powiem tylko, że cena waha się od 44 do 50 tysięcy euro. Kurs proszę sobie znaleźć samemu i koniecznie przejedźcie się tym samochodem.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Subaru Outback

Gdzie: Wrocław

Kiedy: 20.07.2021

Ile: 1300 km

Przeczytaj również
Popularne