Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Shell

Danie główne – serwisy

PA080639-thOj było gorąco i to nie tylko dlatego, że ósmy października był jednym z najcieplejszych dni tej jesieni. To wtedy odbyło się historyczne, bo pierwsze spotkanie Fleet Cafe. Temat - serwisy. Dyskusja gwarantowana. Po co fleet managerom kolejne spotkania, dyskusje, konferencje, szkolenia. Nie mają czasu, szczególnie jesienią. Przecież trzeba budżetować, negocjować, optymalizować.  Tłumaczyć kierowcom jak, i tłumaczyć szefowi dlaczego. My jesteśmy zdania, że trzeba się rozwijać, bo rynek flotowy nie stoi w miejscu. Żeby się rozwijać, trzeba  rozmawiać i wymieniać się doświadczeniami. Po to są nasze spotkania Fleet Cafe, w końcu dialog flotowy zobowiązuje.  

Serwisowanie mieszane

Partnerem Fleet Cafe była firma Inter Cars, może nie jedyny, ale na pewno najpoważniejszy gracz na rynku usług serwisowych w Polsce. Sponsorami była Toyota Motor Poland i Business Lease. Taki zestaw menu gwarantował nie tylko gorącą, ale także merytoryczną dyskusję. Ale dyskutować trzeba z kimś. Stąd po drugiej stronie zaproszenie fleet managerowie, zarówno Ci stowarzyszeni w SKFS-ie jak i niezależni, ale także eksperci: Jakub Faryś z PZPM, Piotr Włodarczyk z Eurotaxu, psycholog Waldemar Chromiński, czy policjant Wojciech Pasieczny.  Już na samym początku zrobiło się gorąco. Sławomir Siatka, fleet manager z BNP Paribas, wyszedł z założenia, że samochody na gwarancji trzeba serwisować tylko w ASO. Autoryzacja importera gwarantuje nie tylko lepsze części, ale także pozwala zaoszczędzić czas podczas wszelkich napraw gwarancyjnych. Poza tym, kiedy floty są serwisowane w ASO, nie ma problemów z gwarancją.Jeżeli są serwisowane w naszych stacjach, także nie ma problemów z gwarancją, poza tym różnica w cenie wynosi od 40 do 60%, oczywiście na rzecz sieci niezależnych – ripostował Adam Karpiński z Inter Cars. Radosław Kraciuk, przez wiele lat fleet manager w firmie Frito Lay, obecnie po drugiej stronie barykady, w firmie Business Lease, stopował gorąca atmosferę, mówiąc, że tak naprawdę nie ma złotego środka. Wszystko zależy od wielkości floty, jej specyfiki, a nawet sposobu finansowania, ponieważ prawdą jest, że większość firm CFM serwisuje swoje floty w ASO. Zgodził się z tym Marek Zieliński z firmy Samset, który także jest zwolennikiem serwisowania mieszanego, w zależności od warunków w jakich działa flota i jej wieku. Wszyscy zgodzili się natomiast z tezą postawioną przez Karpińskiego, że serwisować samochody z przebiegiem 200 tys. w ASO, jest wyczynem dość ekstremalnym.

Pan Kazio też się szkoli

Naprawdę gorąco i głośno zrobiło się, kiedy dyskusja objęła temat szkoleń i dostępu do wiedzy. Zdawać by się mogło, że to właśnie pracownicy autoryzowanych stacji obsługi mają najlepszy dostęp do wszystkich technologii i do wiedzy. Potwierdził to Hubert Stańczyk z Toyoty, którego zdaniem nowoczesne samochody są nafaszerowane elektroniką i pracownicy serwisów muszą szkolić się bez przerwy. Zdaniem Adama Karpińskiego,  pracownicy jego serwisów, czyli przykładowy pan Kazio, także mają dostęp do szkoleń i to wcale nie gorszy niż pracownicy ASO. Jak to możliwe. Po prostu szkolenia organizują także dostawcy części i podzespołów, w tym tych bardzo skomplikowanych, jak elektronika czy oświetlenie, a w takich szkoleniach biorą udział pracownicy Inter Cars. Także argument gorszych części Karpiński starał się obalić. Części od nich kupują także przedstawiciele ASO. Robert Stachniak, fleet manager sieci sklepów Komfort optował za tym, że na gwarancji mimo wszystko zdecydowanie lepiej jest serwisować swoje samochody w ASO. Po pierwsze daje to dużą wygodę, a po drugie większe bezpieczeństwo. Chociaż jak przyznał Stachniak, obecnie okres eksploatacji samochodów w jego firmie wydłużył się przez kryzys do czterech lat, w związku z tym auta są eksploatowane dłużej niż wynosi okres gwarancji, a wtedy faktycznie można rozważyć serwisowanie poza ASO. Nie wpłynie to na cenę podczas odsprzedaży, ale pod warunkiem, że będzie to sprzedaż wewnętrzna, kierowana do pracowników, ponieważ samochód serwisowany poza ASO ma mniejszą wartość końcową. Zgodził się z tym Piotr Włodarczyk z Eurotaxu, przyznając że różnica w cenie podczas odsprzedaży wynosi 10% na korzyść samochodów serwisowanych w ASO. To prawda, ale oszczędności wynikające z serwisowania poza ASO podczas okresu eksploatacji i tak są wyższe. Poza tym przy sprzedaży wewnętrznej nie ma to znaczenia, a kiedy sprzedajemy samochody np. handlarzom, wiadomo, że oni i tak nie są zainteresowani tym, jaka pieczątka jest w książce serwisowej – przekonywał Łukasz Kuźmiński z Inter Cars.O tym, że pan Kazio może być szybszy od ASO starał się przekonać Arkadiusz Wieczorek z Wawa Taxi. Opowiedział, że jeden z jego zaprzyjaźnionych mechaników dokonał naprawy blacharskiej w ciągu 24h, podczas gdy mechanikom w autoryzowanym serwisie zajęła ona prawie 60 dni. Jego zdaniem, dobrze jest wykonywać przeglądy w ASO, ale przy użyciu części zakupionych przez siebie u dostawców niezależnych. Poza tym dobrze jest wynegocjować zryczałtowany kontrakt serwisowy z importerem, ale do tego, jak przekonywał Wieczorek, potrzebna jest jedna rzecz – chęć rozmów z obu stron.

Śmierć fast fitów

Kiedy wydawało się, że atmosfera spotkania lekko się ostudziła, głos w obronie ASO zabrał Jakub Faryś. Jego zdaniem to mit, że serwisy niezależne mają równy dostęp do szkoleń, poza tym autoryzowane stacje wcale nie są droższe o 40%, ale znacznie mniej. Nie ma takich badań. Ale nawet zakładając, że faktycznie dostęp do szkoleń jest taki sam, to przecież mechanik w ASO pracuje na jednej, góra trzech markach, tymczasem, nieszczęsny pan Kazio z serwisu niezależnego, nawet dedykowanego flocie, na kilkunastu. Efekt - nie może się tak dobrze poznać na wszystkich meandrach technicznych.Tylko czemu wciąż mówimy o przeglądach i naprawach. Przecież większość awarii zdarza się po okresie gwarancji, zauważył Karpiński. Jak podkreślał Faryś, tylko 20% najpopularniejszych części stanowi aż 80% wszystkich sprzedawanych przez Fast Fity, więc nie może być mowy o uniwersalnej naprawie, a naprawa w ramach gwarancji w ASO jest darmowa.Ale właśnie to zaszufladkowanie się na wybrane naprawy i części zaowocowało tym, że sieci fast fit upadają, a nasza firma nie jest fast fitem – odpowiedział Karpiński.Sławomir Siatka nie zgodził się natomiast z tym, że naprawy gwarancyjne są darmowe. Cena tych usług jest wliczona w cenę pojazdu. Zdaniem Marka Włodarczyka z Eurotaxu, zaletą dilerów jest też co innego. Oferują oni sprzedaż samochodów używanych z gwarancją, natomiast sieci warsztatów niezależnych, jeszcze tego nie mają.

Polak głodny, polak zły

Okazało się, że po przerwie - w trakcie której jedni zasiedli do śniadania, inni postanowili toczyć dyskusję w podgrupach -  rozmowa była nieco spokojniejsza. Hubert Stańczyk podkreślił fakt, że współpracując z autoryzowanymi stacjami, co prawda płaci się nieco więcej, ale to wszystko odzyskuje się podczas odsprzedaży samochodów, ale najważniejsze jest zminimalizowanie ryzyka współpracy z partnerem. Takiego ryzyka, przynajmniej jeżeli chodzi o jakość części nie zauważył Karpiński. W końcu przepisy GVO regulują jakie części są oryginalne, a które nie. Co kuriozalne, to właśnie dilerzy są jedną z tych grup, które walczą o podtrzymanie dyrektywy GVO, bo dzięki temu będą mogły powstawać salony multidilerskie. Jak na dialog przystało, Radosław Kraciuk z Business Lease przyznał, że to od klienta zależy, jakimi częściami i gdzie mają być serwisowane jego samochody, a najlepsza metoda jest system mieszany. Z tym większość się zgodziła. Na koniec dowiedzieliśmy się, który model jest królem serwisów, a który się nie psuje, tylko eksploatuje, ale podczas tej dyskusji, mój reporterski notes był już zamknięty:) Do zobaczenia na następnym Fleet Cafe. Tomasz Siwiński

PA080615 PA080639 PA080641


Partner Główny Fleet Cafe:

Inter Cars S.A.  

Sponsor Fleet Cafe:

Przeczytaj również
Popularne