Zmieściliśmy w niej rower, trzy osoby, torby i wielkie pudło. Pojechaliśmy na południe Polski, a później prosto do Poznania. Ładowaliśmy akumulatory na autostradzie, nerwowo zerkając na zegarek, i w mieście, gdy czasu jest nieco więcej. Za kawę już dziękujemy. Jak wygląda użytkowanie auta elektrycznego, na co dzień?
W redakcji samochody zmieniamy praktycznie, co tydzień. Zdarza się, że nie musimy ich tankować, bo jeden bak paliwa przy jeździe po mieście w zupełności wystarcza. Elektryki? Dostajemy auto naładowane, oddajemy rozładowane. Przecież to takie proste. Test długodystansowy pozwala zatem znacznie lepiej poznać auto, a w przypadku samochodu elektrycznego lepiej zrozumieć wszelkie niedomagania infrastruktury ładowania lub uznać, że to, co jest, w zupełności wystarcza. W końcu w przypadku elektryka właśnie ładowanie jest najważniejsze.
Zatem gdzie ładować auto? Czy zawsze do pełna? A może tylko na tyle, by wystarczyło do kolejnego punktu ładowania? Po miesiącu z elektryczną Škodą Enyaq wnioski nasuwają się same. Jednak o ile w przypadku samochodu spalinowego to dość oczywiste, w przypadku elektryka – wszystko zależy. Od potrzeb, od możliwości i od czasu. Bo jak się niejednokrotnie przekonaliśmy, a test Škody Enyaq nas w tym utwierdził, przenoszenie przyzwyczajeń z samochodu spalinowego na elektryka to błąd. Nikogo nie trzeba przekonywać, że to inna technologia, ale też inne możliwości i inne przyjemności.
Aby najlepiej wykorzystać potencjał samochodu elektrycznego, trzeba go najpierw dobrze poznać. Nam zajęło miesiąc i kilka wyjazdów w trasę, by przekonać się, że najlepsza prędkość podróżna Škody Enyaq 85x, czyli auta z silnikiem o mocy 285 KM, z akumulatorem trakcyjnym o pojemności 82 kWh brutto, czyli 77 kWh netto i napędem na przednie koła, to 100–110 km na godzinę. Dlaczego? Bo na trasie właśnie przy tej prędkości auto zużywa średnio 18 kWh. To relatywnie najmniej. Ale nie obiektywnie. Bo Škoda potrafi „palić” mniej. Tylko w innych warunkach. A zużycie na trasie 18 kWh/100 km oznacza, że zasięg w pełni naładowanych akumulatorów wystarcza realnie na 427 km.
Enyaq pozwal na na wymuszenie ogrzewania akumulatora. System pokazuje, za jaki czas uzyskamy jego optymalną temperaturę. Otrzymujemy też informację, z jaką maksymalną w danej chwili bateria może być ładowana.
Czy jednak każdy musi jechać z taką prędkością? Absolutnie nie. Jeśli zależy nam na większym zasięgu, wystarczy zwolnić do 90 km/h. Wtedy, jak odnotowaliśmy w naszym kajecie, auto zaczyna zużywać zdecydowanie mniej energii, bo tylko 16,5 kWh i zasięg rośnie do 466 km. Można też szybciej. Jeśli nie zależy mi na dużym zasięgu, bo potrzebuję przejechać 100–200 km w jedną stronę, a w miejscu docelowym mam ładowarkę, to mogę sobie pozwolić na szybszą jazdę. Przy 140 km/h, czyli z dozwoloną prędkością na autostradzie, zużycie rośnie, co prawda do 28,6, zasięg maleje do 269 km, ale trasę 200 km pokonam bez najmniejszego kłopotu.
Czy to skomplikowane? Nie, ale kupując lub użytkując elektryka, z pewnością trzeba się do takiego myślenia przyzwyczaić. Właśnie, dlatego przenoszenie przyzwyczajeń z auta spalinowego to naszym zdaniem błąd.
Zabawa jednak zaczyna się w momencie, gdy zalogujemy się do aplikacji, sparujemy samochód z telefonem i uruchomimy fabryczną nawigację. Tylko wtedy będziemy mogli korzystać z systemu, który podpowiada nam, a w zasadzie układa, trasę, zgodnie ze wskazanym celem. Co to konkretnie oznacza? Samochód za nas zaplanuje trasę, wyznaczając najlepsze, czyli najszybsze punkty, ładowania. Możemy je oczywiście dowolnie konfigurować, ale domyślnie trasa będzie wyznaczona tak, by na miejsce dojechać w jak najkrótszym czasie. Uwierzcie, po kilku wypadach poza miasto z taką nawigacją, przestaniecie korzystać z tej w telefonie.
Tutaj pojawia się jednak kolejne „to zależy”. Nie zawsze w końcu musimy dojechać do celu z pełnym akumulatorem, co można dodatkowo określić, wpisując w system informację, z jakim naładowanym akumulatorem chcemy dojechać na miejsce. Jeśli w domu mamy możliwość ładowania samochodu, możemy dojechać na rezerwie, a to oszczędność i czasu, i pieniędzy.
I tutaj dochodzimy do sedna. Ładowanie na autostradach jest droższe niż w domu. Podobnie jak w przypadku cen paliw. Benzyna też jest droższa niż na stacji w mieście. Na ogół można powiedzieć, że im szybciej, tym drożej. Jaka jest zatem różnica? Kolosalna. Średnia cena 1 kWh w domowym gniazdku to 0,60 zł. W stacji szybkiego ładowania jednego z popularniejszych operatorów w Polsce to nawet 3,15 zł. A i tak to zależy np. od abonamentu, z jakiego korzystamy.
Zużycie energii, zasięg i czas ładowania. |
|||||
Prędkość |
Czas przejechania odcinka 100 km |
Średnie zużycie energii |
Zasięg |
Czas ładowania na 100 km przy ładowarce o mocy 50 kW |
Czas ładowania na 100 km przy ładowarce o mocy 100 kW |
90 |
66 |
16,5 |
466 |
20 |
10 |
100 |
60 |
18 |
427 |
21 |
11 |
110 |
55 |
19,3 |
399 |
23 |
12 |
120 |
50 |
21,8 |
353 |
26 |
13 |
130 |
45 |
24,7 |
311 |
30 |
15 |
140 |
40 |
28,6 |
269 |
34 |
17 |
Tańszy jest prąd AC, czyli zmienny, czyli słabszy. Droższy jest prąd DC, czyli stały. A to, jakim prądem ładujemy nasze auto, przekłada się na czas spędzony przy słupku. Jeśli pomnożymy pojemność baterii przez cenę energii, to nietrudno policzyć, że pełne „tankowanie” kosztować może nawet 242 zł. Jeśli będziemy jechali z prędkością 100–110 km/h, czyli zużyjemy 18,5 kWh/100 km, koszt przejechania 100 km będzie wynosił 57 zł. Ale to samo ładowanie do pełna w domu to koszt 46 zł i w tym wariancie przejechanie 100 km to już tylko 10 zł.
Czy samochód spalinowy da nam taką możliwość? Jeśli potrafi zużyć 2 litry na setkę, owszem. Ale takie samochody nie istnieją.
Ważny jest także czas, ale ten, który możemy spędzić przy ładowaniu. To bardzo indywidualna sprawa. Jedni mogą postać dłużej, czyli więcej czasu poświęcić na ładowanie, inni w tym czasie zaplanują posiłek, więc 40 minut to dla nich nic. Znajdą się i tacy, którym zależeć będzie na każdej minucie. Trzeba się tego nauczyć i wziąć to pod uwagę, planując ładowanie i postoje.
Nie tylko wyjazdami w trasę człowiek żyje. Sporo kilometrów nabiliśmy, jeżdżąc także po mieście. A tutaj zużycie spada momentami nawet do 14,5 kWh. W takim założeniu zasięg Škody Enyaq to aż 530 km. O ładowaniu można wtedy zapomnieć na długie dni. A jeśli już przyjdzie czas „tankowania”, to wcale nie trzeba korzystać z szybkich stacji. Wtedy kluczem jest znalezienie, jeśli nie mamy możliwości ładowania w domu, słupka maksymalnie 22 kW. Dlaczego? Bo prąd jest tam tańszy, a czas ładowania wystarczający na to, by wieczorem odstawić auto i zabrać je rano, nie blokując innym spragnionym energii.
Miesiąc z elektryczną Škodą Enyaq to ciekawe doświadczenie. A przed nami jeszcze kolejne kilometry i tygodnie. Polecamy każdemu, a producentów namawiamy, by zamiast krótkiej jazdy testowej, podczas której można oczywiście poczuć olbrzymią moc napędu elektrycznego, moment dostępny od zera, ciszę i brak wibracji, swoim klientom udostępniali auta na dłużej. Może jakiś próbny czas wynajmu? Tylko wtedy można naprawdę zrozumieć elektromobilność i sprawdzić, czy na tym etapie rozwoju, spełni ona nasze oczekiwania.
Bo to oczywiste, że nie każdy musi już teraz z niej korzystać.
Škoda Enyaq 85x Laurin&Klement |
|
Długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi w mm |
4649/ 1879/1616/2765 |
Masa własna/dopuszczalna w kg |
2230/2750 |
Średnica zawracania między krawężnikami w m |
11,5 |
Silnik |
Elektryczne na przedniej i tylnej osi 285 KM |
Maksymalny moment obr. |
545 Nm |
Prędkość maksymalna w km/h |
180 |
Przyspieszenie 0-100 km/h |
6,6 |
Średnie zużycie energii kWh wg WLTP na 100 km |
16,3 – 16,8 |
Cena w zł |
307 300 |
Wartość rezydualna (36 mies, 30000 km/rok) wg. Info-Ekspert |
52 proc. |
Kto testował: Juliusz Szajek
Co: Škoda Enyaq 85x 4x4 L&K
Gdzie: Warszawa
Ile: 1230 km