Ani emitenci kart paliwowych, ani ich klienci kupujący benzynę lub olej napędowy na stacji nie mogą odliczać podatku zawartego w cenie paliwa – wynika z wczorajszego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że pierwsi kredytują drugich – nie sprzedają więc towaru, tylko świadczą usługę finansową. A ta nie uprawnia do odliczenia VAT.
Po przeczytaniu pierwszych dwóch zdań, prawdopodobnie gorąco zrobiło się wielu przedsiębiorcom, którzy korzystają z kart paliwowych. Uspokajamy, przynajmniej częściowo, wyrok TSUE (sygn. C-235/18) nie dotyczy kart paliwowych wystawianych bezpośrednio przez koncerny paliwowe, takie jak: Orlen, Lotos, BP, Shell itp. Wyrok dotyczy kuponów, które są emitowane na przykład przez firmy leasingowe oraz zarządzające flotami służbowych samochodów. Ze względu na dużą skalę działalności podmioty te mogą wynegocjować korzystne ceny. Klienci (np. leasingobiorcy) mają tę korzyść, że płacą za zakup nawet po trzech miesiącach, a nie od razu.
Z reguły działa to tak, że użytkownicy kart paliwowych bezgotówkowo zaopatrują się w paliwo na stacjach danego koncernu. Ten następnie podlicza zakupy i wystawia fakturę na firmę udostępniającą karty. A ta wystawia faktury ich użytkownikom. Wczorajszy wyrok podważył sens takiego schematu. Unijny trybunał orzekł bowiem, że w takiej sytuacji ani emitent (firma logistyczna lub leasingowa), ani jego klient kupujący paliwo nie mogą odliczyć VAT. Dlaczego? Bo firma, która wydaje karty, nie sprzedaje paliwa, tylko kredytuje jego zakup, pobierając za to swoją prowizję. Jest więc tak, jakby klient wziął na benzynę kredyt lub pożyczkę. To ważne, bo usługi finansowe są zwolnione z VAT, co oznacza, że nie uprawniają do odliczenia podatku. Sam emitent też nie odliczy VAT od paliwa, bo w tym zakresie świadczy usługę finansową.
Zdaniem ekspertów wczorajszy wyrok TSUE może wywrócić do góry nogami rozliczenia VAT wystawców kart paliwowych i ich klientów. Co gorsza, nie można wykluczyć, że powołując się na to orzeczenie, fiskus będzie kwestionował dotychczasowe rozliczenia. Skutek byłby więc nie tylko na przyszłość, lecz także wstecz. To niedobra wiadomość zarówno dla podmiotów oferujących karty paliwowe (niebędących koncernami paliwowymi), jak i ich klientów. Oznacza bowiem, że jedni i drudzy nie mają prawa odliczać VAT od transakcji z użyciem plastiku. Takie są skutki zwolnionej z VAT usługi finansowej.
Trzy strony transakcji
Chodzi o transakcje, w których udział biorą co najmniej trzy podmioty: koncern paliwowy, podmiot udostępniający karty paliwowe oraz ich użytkownicy.
Z reguły działa to tak, że użytkownicy kart bezgotówkowo zaopatrują się w paliwo na stacjach danego koncernu. Ten następnie podlicza zakupy i wystawia fakturę na firmę udostępniającą karty paliwowe. A ta z kolei wystawia faktury użytkownikowi kart, którego pracownicy tankowali paliwo do samochodu.
W sprawie, której dotyczy wyrok TSUE, chodziło o austriacką spółkę Vega International, która wydawała imienne karty paliwowe m.in. kierowcom polskiej spółki zależnej Vega Poland. Spółka austriacka dostawała od polskich dostawców paliwa faktury z wykazanym VAT. Pod koniec każdego miesiąca refakturowała je na Vega Poland i doliczała opłatę w wysokości 2 proc.
Vega Poland mogła albo skompensować faktury za karty paliwowe z fakturami wystawionymi na spółkę austriacką, albo sama opłacić faktury paliwowe w terminie do trzech miesięcy.
Następnie spółka austriacka występowała do polskiego urzędu skarbowego o zwrot VAT.
Kredyt czy dostawa
Wątpliwości dotyczyły tego, jak traktować firmę udostępniającą karty paliwa (Vega International). Czy jako podmiot uczestniczący w łańcuchu dostaw? Wtedy zarówno wystawca kart (Vega International), jak i ich nabywca (Vega Poland) mieliby prawo do odliczenia VAT zawartego w cenie paliwa. Czy jako świadczącego usługę kredytowania? Wtedy mielibyśmy do czynienia z usługą finansową, zwolnioną z VAT, co oznaczałoby, że żadna ze spółek – ani Vega International, ani Vega Poland – nie mogłaby odliczyć VAT zawartego w cenie paliwa.
To usługa kredytowania
Trybunał uznał, że wystawca kart (Vega International) świadczy usługę kredytową zwolnioną z VAT. W żadnym momencie bowiem nie dysponuje paliwem jak właściciel. Towar nabywa użytkownik karty (Vega Poland) bezpośrednio od koncernów paliwowych. To on wybiera, od którego dostawcy kupi paliwo, w jakiej ilości i kiedy. Dzięki karcie może jedynie zapłacić za nie w terminie do trzech miesięcy lub skompensować ze zobowiązaniami wobec austriackiej spółki matki.
Vega International świadczy zatem usługę finansową na rzecz Vega Poland, finansując z góry zakup paliwa, a zatem działając w tym zakresie tak jak zwykła instytucja finansowa lub kredytowa – orzekł TSUE.
Wątpliwości od lat
Pytanie w tej sprawie zadał trybunałowi w listopadzie 2017 r. Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt I FSK 63/16).
Problem pojawił się jednak dużo wcześniej. W 2012 r., orzekając po raz pierwszy w tej sprawie, NSA uznał, że transakcje z użyciem kart paliwowych nie dają prawa do odliczania VAT (sygn. akt I FSK 1177/11). Argumentem był dla niego wyrok TSUE z 6 lutego 2003 r. w sprawie Auto Lease Holland (sygn. C-185/01). Trybunał orzekł wtedy, że nie dochodzi do dostawy towarów, gdy leasingobiorca tankuje na stacjach paliw wyleasingowane auto, robiąc to w imieniu i na rachunek firmy leasingowej. W takiej sytuacji leasingodawca jedynie kredytuje zakup – stwierdził TSUE.
NSA uznał, że podobnie działają karty paliwowe. Potem jednak, pod koniec 2014 r., złagodził swoje stanowisko (np. w wyroku o sygn. akt I FSK 1478/13). Stwierdził, że nie można z góry przesądzać, iż jest to usługa finansowa. Trzeba najpierw badać, czy wystawca karty ma wpływ na istotne elementy transakcji (tj. cenę, warunki nabycia paliwa itp.).
Ostatecznie sąd kasacyjny uznał, że sprawą powinien zająć się TSUE.
Podatnicy muszą sprawdzić swoje rozliczenia Irmina Sobczuk współpracownik Enodo Advisors
Wyrok TSUE z pewnością wpłynie na rynek kart paliwowych emitowanych przez podmioty inne niż koncerny paliwowe (na potrzeby zakupu paliw na stacjach należących do danego koncernu). Podmioty udostępniające karty (emitenci), które rozliczały VAT na zasadach właściwych dostawie towaru (paliwa), będą musiały zmienić swoje praktyki. Z jednej strony pojawia się możliwość podważenia prawa do odliczenia VAT przez emitenta (z tytułu faktur wystawianych przez sprzedawcę paliwa) oraz korzystającego z kart (z tytułu faktur wystawionych przez emitenta). Z drugiej strony, skoro w świetle wyroku TSUE emitent świadczy usługi finansowe zwolnione z VAT, to może to oznaczać zmniejszenie zakresu prawa do odliczenia VAT u emitentów. Innymi słowy, będą oni musieli zastosować współczynnik VAT i obliczyć, jaką część podatku mogą odliczyć. Niewątpliwie warto, aby podatnicy przyjrzeli się swoim dotychczasowym rozliczeniom w omawianym zakresie.
Popularność kart paliwowych może się zmniejszyć Anna Pęczyk-Tofel starszy menedżer w Crido
W związku z wyrokiem TSUE karty paliwowe mogą być mniej chętnie wykorzystywane w praktyce. Orzeczenie może bowiem spowodować zwiększone zainteresowanie ze strony organów podatkowych weryfikacją rozliczeń u tych podatników, którzy korzystają z kart paliwowych. Jeśli organ uzna, że u danego podatnika znajdzie zastosowanie stanowisko TSUE, to zakwestionuje prawo do odliczenia podatku VAT z tytułu faktury VAT dokumentującej dostawę paliwa.
Moim zdaniem jednak możliwość zastosowania stanowiska zaprezentowanego przez TSUE zależy od analizy okoliczności konkretnej sprawy i nie może być dokonywana automatycznie.
Wyrok nie przekreśla dostaw łańcuchowych Agnieszka Bieńkowska doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens
Nie należy uogólniać wniosków płynących z wyroku TSUE. Na rynku funkcjonuje wiele modeli rozliczeń kart paliwowych i nie można ich wszystkich klasyfikować tak samo tylko z tego powodu, że rozliczenia następują przy wykorzystaniu kart paliwowych. Trzeba zawsze sprawdzić, jaki charakter ma umowa i łączący strony stosunek prawny, czy emitent karty ma wpływ na sposób kształtowania ceny towaru lub warunki jego nabycia, czy jest obciążony obowiązkiem reklamacyjnym itd. Jak bowiem już wcześniej wskazywano w orzecznictwie NSA, dla uznania transakcji za łańcuchową nie jest konieczne, aby towar został fizycznie wydany każdemu kolejnemu nabywcy. Ważne jest jedynie to, aby każdy z nabywców uczestniczących w tym łańcuchu miał wpływ na istotne elementy transakcji i aby realnie był jej stroną. Dostawa łańcuchowa nie oznacza faktycznego wydania towaru na każdym etapie łańcucha ani nie musi oznaczać, że podmiot uznany za rozporządzający powinien rzeczywiście rozporządzać rzeczą w tym znaczeniu, iż powinien być świadomy wszystkich czynności związanych z dysponowaniem towarem, tj. np. kiedy i kto faktycznie obraca (obracał) towarem.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że podatnicy muszą teraz wykonać pracę domową, czyli zweryfikować posiadane umowy pod kątem wniosków płynących z wyroku. Trudno powiedzieć, czy dla rozliczeń takich jak ten opisany w wyroku fiskus będzie oczekiwał dostosowania rozliczeń podatkowych jedynie na przyszłość, czy też zacznie kwestionować rozliczenia za okresy przeszłe. Z pewnością natomiast wyrok TSUE daje mu do ręki istotne narzędzie.
Żródło, dziennik.pl