Według danych zawartych w Centralnej Ewidencji Pojazdów w 2024 roku zarejestrowano łącznie 66 828 aut dostawczych, o 3,57% (2 302 szt.) więcej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku.
Dziewięć z pierwszych piętnastu marek na liście rankingowej zanotowało wzrost liczby ubiegłorocznych rejestracji w porównaniu do 2023 roku, a największy należy do Suzuki – o 35,19%. Największy spadek w tym gronie zanotował Ssangyong (o 33,23%). Jak to Ssangyong? Jak to Suzuki – to są dostawczaki? Jak się okazuje, owszem. Wszystko dzięki homologacji i w przypadku modelu Jimny tylko dwóm fotelom.
Postanowiliśmy zatem przejrzeć ofertę samochodów dostawczych, sprawdzić ubiegłoroczne wyniki sprzedaży i rejestracji oraz przyjrzeć się im nieco bliżej. Bo jeśli komuś wydaje się, że dostawczaki to tylko furgony, izotermy, wywrotki, zabudowy warsztatowe i platformy – jest w błędzie. Wysatrczy spojrzeć co szykuje Kia i Renault oraz jakie modele ma już dzisiaj Maxus.
Tytuł lidera rynku w 2024 roku należy do Renault. Klienci kupili i zarejestrowali 13 062 auta tej marki, o 2,40% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku. Udział Renault w polskim rynku aut dostawczych wyniósł 19,55%. Na pozycji wicelidera znalazł się Ford z wynikiem rejestracji 9 537 pojazdów, o 4,17% więcej niż przed rokiem. Udział marki w rynku wyniósł 14,27%.
Na trzecim miejscu jest Fiat. W 2024 r. klienci zarejestrowali 7 485 aut dostawczych tego producenta, o 0,97% więcej niż rok wcześniej. Udział marki w polskim rynku wyniósł 11,20%.
Na czwartej pozycji znalazła się Toyota, w przypadku której liczba zarejestrowanych aut wyniosła 7 328 szt., o 7,35% więcej niż w 2023 r. Udział marki w polskim rynku wynosi 10,97%. Na piątej pozycji uplasował się Mercedes. W 2024 r. zarejestrowano 6 614 aut dostawczych tej marki, o 15,91% więcej niż w takim samym okresie 2023 r. Udział marki wyniósł 9,90%.
W całym 2024 roku – jak podaje IBRM Samar, powołując się na dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów – niekwestionowanym liderem, podobnie jak w kilku poprzednich latach, zostało Renault, które jako jedyne przekroczyło i to znacznie liczbę 10 tys. zarejestrowanych LCV (lekkich samochodów dostawczych).
Zaskakuje czwarte miejsce? Jak widać, Toyocie nie wystarcza tytuł lidera rynku samochodów osobowych. Chce brylować także w kategorii lekkich aut dostawczych. I to jest całkiem prawdopodobne, bo w ubiegłym roku w sprzedaży pojawił się największy samochód o masie 3,5 DMC – Proace Max. To nic innego jak Fiat Ducato z logo Toyoty i trzeci klon bazujący na autach dostawczych Fiata. W grudniu pierwszy raz ten model trafił do zestawienia TOP 10 modeli i od razu wpadł na 8. miejsce (240 szt.), wyprzedzając m.in. Forda
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Samar na podstawie danych z CEPiK, najczęściej kupowanym modelem auta dostawczego w 2024 r. było Renault Master (9 088 szt.; -9,68% r./r.). Na drugiej pozycji uplasowało się Iveco Daily (5 521 szt.; -2,97%/r.), na trzeciej Mercedes Sprinter (5 333 szt.; +14,32% r./r.), a na czwartej Fiat Ducato (5 251 szt.; +5,61%). Czołową piątkę zamyka Toyota Proace City (3 751 szt.; +3,19%).
Choć Fiat Ducato w rankingu najpopularniejszych modeli zajmuje trzecie miejsce, gdyby zliczyć wszystkie jego wcielenia wysforowałby się na pierwsze miejsce i zostawiłby konkurencję daleko w tyle. Dyrektor fabryki Sevel Sud w Val di Sangro w środkowych Włoszech jest chyba najszczęśliwszym człowiekiem w branży automotive, bo zamówienia na produkowane przez niego auta z różnymi logotypami płyną z całego niemal świata. To właśnie tutaj od 1981 roku produkowany jest Fiat Ducato – jeden z najpopularniejszych dostawczaków na rynku. A skoro Fiat to i Peugeot, Citroen Opel, a od niedawna także nawet Toyota jako Proace Max.
Elektryczne wersje tego auta i to nieżalenie od logo, jakie mają na grillu, wyjeżdżają z kolei z fabryki Stelanntisa w Gliwicach. A na tym nie koniec, bo od przyszłego roku Fiaty Ducato tym razem pod szyldem Iveco również pojawią się obok modelu Daily, jako duże elektryczne dostawczaki z DMC 3,5-4,25 tony DMC. Umowa zakłada także budowę średniej wielkości auta dostawczego o DMC 2,8-3,1 tony na bazie produkowanym we francuskich zakładach w Hordain we Francji Fiacie Scudo.
Także Renault sprzedaje swojego Mastera pod innym szyldem. To przecież nic innego jak Nissan Interstar, który niedawno zadebiutował na naszym rynku. Dla japońskiej marki to kompletnie nowy model i uzupełnienie gamy LCV o największe auto. Mniejszy jest Townstar, który bazuje na Renault Kangoo, a średniej wielkości to Primastar, czyli Renault Trafic. Co ciekawe Kangoo posłużyło także i nadal służy Mercedesowi do budowy Citana.
I choć Mercedes od dłuższego już czasu szykuje zupełnie nową platformę dla swoich vanów, to ostatnio okazało się, że platforma VAN.EA będzie także uwzględniała naped spalinowy. Począwszy od 2026 r. wszystkie nowo opracowane średnie i duże vany Mercedesa, będą oparte na modułowej i skalowalnej architekturze elektrycznej VAN.EA (Mercedes-Benz Van Electric Architecture).
Opracowanie jednej architektury VAN.EA pozwoli Mercedes-Benz Vans uprościć specjalnie zaprojektowaną ofertę pojazdów elektrycznych, co przełoży się na znaczne korzyści skali. W efekcie mają powstać dwie nowe kategorie pojazdów. Samochody dostawcze premium (VAN.EA-C) oraz luksusowe prywatne vany (VAN.EA-P). Ma to być samochód dla klientów ceniących wysoki styl życia, pojazd do przewozu VIP, mobilne biuro czy wreszcie auto dla aktywnych rodzin. To także ukłon w stronę chińskich klientów, którzy uwielbiają takie luksusowe duże salonki.
Taka współpraca także w świecie aut dostawczych to przecież nic nowego. Ford zawarł niegdyś pakt z Volkswagenem i wykorzystał technologię Rangera do budowy Amaroka. Później trochę odwrotnie na bazie VW Caddy zbudowano Tourneo Courier. Ostatnie wspólne dziecko obu koncernów to kompletnie nowy Transportera, czyli Transit. I wszystkie to modele zaliczane są do kategorii samochodów użytkowych, czyli dostawczych (Commercial Vehicel).
Ford także rozpędził się w kategorii LCV. Ranger został liderem polskiego rynku pikapów, elektryczny Transit numerem 1 wśród elektrycznych samochodów dostawczych. W sumie Ford sprzedał u nas ponad 9,5 tysiąca aut i dał się wyprzedzić tylko Renault. W tym roku ma być lepiej i już jest lepiej. W Europie niemal od dekady (dokładnie od 2015 r.) dostawczaki Forda nie mają konkurencji i są najchętniej wybieranymi samochodami dostawczymi, osiągając w ubiegłym roku udział w rynku na poziomie 15,4 proc.
Pierwsze dwa miesiące tego roku pokazują, że Ford celuje w najwyższy stopień podium także w Polsce. Sprzedaż przekroczyła już 1768 szt., podnosząc udział w rynku do 17,6 proc. i była wyższa od wyniku Renault (1536 szt.) Ale Transit i Ranger to nie wszystkie dostawczaki Forda, bo jest ich znacznie więcej. Najmniejszy w rodzinie jest Ford Transit Courier VAN, który oferuje przestrzeń ładunkową na poziomie nawet 2,9 m3 i ładowność od 677 do 854 kg.
Jest też dostawczy Ford Transit Connect oferowany z dwoma rozstawami osi i paką o objętości przestrzeni ładunkowej od 3,7 m3 oraz jeszcze większy i opracowany na nowo (z Volkswagenem) Ford Transit Custom VAN występujący również w odmianach z dwoma rozstawami osi. W tym przypadku kubatura paki to przynajmniej 6,8 m3.
Największy w gamie Ford Pro jest Ford Transit – samochód dostawczy, który oferuje napęd na przód, tył lub obie osie, kilka długości od L2 do L4, dwie wysokości i przestrzeń ładunkową do 15,1 m3 oraz kilkanaście różnych odmian zabudowy. Ofertę uzupełnia wspomniany Ford Ranger, który oprócz podstawowych odmian „do pracy” występuje także w usportowionej wersji Raptor.
Pod względem napędów w dostawczych Forda też jest w czym wybierać. Zelektryfikowany napęd ma Ford E-Transit Courier (silnik 136 KM i zasięg 325 km) oraz Transit, którego bateria zapewnia aż 394 km zasięgu.
Transit Custom występuje z kolei w odmianie Plug-In Hybrid, podobnie zresztą jak Ranger, który niebawem trafi do polskiego cennika. To pierwszy pick-up w segmencie, napędzany takim silnik spalinowym 2,3 l. EcoBoost oraz silnikiem elektrycznym. Nieduża bateria umieszczona między ramą tylko o kilka milimetrów podnosi podłogę paki, a pozwala przejechać w trybie elektrycznym z pełnym obciążeniem nieco ponad 40 km.
Z podsumowania wyników za ubiegły rok wynika, że Volkswagen Samochody Dostawcze sprzedał 408 300 sztuk nowych pojazdów i globalnie to wynik gorszy o 0,3% niż w 2023 roku.
Najpopularniejszym modelem był Transporter – przez cały 2024 rok klienci na całym świecie odebrali 148 300 sztuk. Drugie miejsce zajął produkowany w Poznaniu Caddy – 107 200 sztuk (wzrost o 17,2%), trzecie montowany także w Polsce, ale w zakładach VW w Białężycach koło Wrześni Crafter – 72 000 sztuk (wzrost o 8,3%). Spory spadek zaliczył pikap Volkswagena. Ranger z logo VW sprzedał się w liczbie 52 200 sztuk, co stanowi spadek aż o 20,7%.
Mocną stroną VWSD są też elektryczne dostawczaki. W tej kategorii koniem pociągowym ma być i jest ID.Buzz. Elektrycznej wersji Craftera nadal nie ma. Mimo to udział sprzedaży w 2024 roku modeli z w pełni elektrycznym napędem to już 7% całego wolumenu.
W kategorii samochodów dostawczych liczy się jednak nie tylko oferta gotowych pojazdów, ale możliwość ich adaptacji do własnych potrzeb. Zarówno Renault (40 gotowych odmian) jak, Ford, Fiat, Volkswagen i Mercedes współpracują z wieloma Polskimi i zagranicznymi firmami zabudowującymi. Przygotowuje się do tego także Toyota. Tutaj liczy się jednak nie tylko jakość samej zabudowy, ale gwarancja, która w wielu przypadkach mimo ingerencji w istotne elementy samochodu, nie przerywa fabrycznej ochrony.
Wśród samochodów osobowych chińskie marki nie dają nam wytchnienia. Co kilka chwil słyszymy o nowościach i to niekoniecznie elektrycznych. Także w kategorii samochodów dostawczych Chińczycy już tutaj są. Maxus, który na naszym rynku działa od wielu lat uzupełnił właśnie ofertę o kompletnie nowe auto średniej wielkości. Tym razem to elektryczny e-Deliver 5, który wypełnia lukę między modelami 3 i 7 oferując klientom przestrzeń ładunkową w trzech różnych modelach od 4,8 do 20 m³.
Co ciekawe e-Deliver 5 jako średniej wielkości VAN (długość 5,25 m i przestrzeń ładunkowa 6,6 lub 7,7 m³) wyróżnia się także designem. Ale technologicznie korzysta platformy MILA (Modular Intelligent Lightweight Architecture) i napędu elektrycznego. Akumulator o pojemności 64 kWh zapewnia zasięg WLTP do 489 km w cyklu miejskim, ale również aż 335 km jazdy bez lokalnej emisji spalin w cyklu mieszanym.
Także BYD w Polsce oferuje samochody dostawcze. Co prawda za ich sprzedaż i serwis odpowiada zupełnie inny importer (Armatus, spółka córka Inter Cars), jednak samochody mają dokładnie to samo logo co Seal, Seal U, Sealion czy Tang.
Do wyboru mamy aż trzy elektryczne modle. Dwa: ETM6 i ETH8 to pełnowymiarowe samochody ciężarowe (odpowiednio DMC 7490 kg i 19 000 kg). Najmniejszy jest ETP3. To miejski VAN o ładowności 780 kg, DMC 2420 kg, silnikiem o mocy 130 KM i baterią 50 kWh. Jak podaje importer, technologia szybkiego ładowania pozwala naładować baterię w zakresie od 20% do 100% tylko w pół godziny.
Być może w tegorocznych statystykach sprzedaży lub rejestracji samochodów dostawczych o masie do 3,5 t. DMC obok Renault, Forda, Fiata i Suzuki pojawi się także Kia. Koreańczycy zadziwili świat, prezentując najpierw koncept modułowych lekkich dostawczaków, teraz wersję produkcyjną średniej wielkości auta PV5. Nowatorska ma być przede wszystkim modułową i łatwo adaptowalną konstrukcją. Docelowo rodzina aut PVB ma być duża. To aż trzy modele: 1, 5 i 7.
Kia PV5 to średniej wielkości furgonetka. Coś na kształt Volkswagena Multivana i Forda Transita, tylko znacznie bardziej nowoczesny w designie no i z elektrycznym napędem. Ale podobnie jak pozostałe auta tego segmentu ma tylne rozsuwane drzwi. Kształt dość pudełkowy no i możliwości wyboru wersji osobowej, dostawczej lub do zabudowy.
Pierwszy produkcyjny model, który debiutuje w ramach globalnej strategii biznesowej Kia Platform Beyond Vehicle (PBV). Jak twierdzi Kia, auto zapewnia niespotykane dotąd wykorzystanie przestrzeni za sprawą innowacyjnych modułów, dzięki którym oferuje elastyczność zabudowy.
PV5 docelowo oferowana będzie w trzech wersjach nadwozia – Passenger, Cargo i Chassis Cab. Podobnie jak wszystkie przyszłe modele marki Kia z rodziny PBV, PV5 wykorzystuje technologię stosowaną w samochodach elektrycznych marki. To platforma E-GMP.S, która ze względu na konstrukcję przypomina elektryczną deskorolkę i umożliwia łączenie z nią różnych typów nadwozi. Właśnie to ma być największą rewolucją i dlatego na tej samej platformie zostaną skonstruowane pozostałe modele z rodziny PBV.
W nieco inną stronę podąża Iveco, które nawiązało współprace z Hyundaiem i oferować będzie także w Polsce dostawcze wersje modelu Staria. Auta eMOOVY miały pojawić się jeszcze w tym roku, ale jak dowiedzieliśmy się na konferencji prasowej Iveco, dla marki, której głównym biznesem są ciężkie samochody ciężarowe i dostawcze, auto do 3,5 t DMC to raczej dodatek. Można odnieść wrażenie, że nawet nieznaczny dodatek, choć każdy elektryk w gamie, w dzisiejszych czasach jest na wagę złota.
Wybiegając w przyszłość, warto pamiętać, że Renault również wprowadza kompletnie nową gamę eklektycznych samochodów dostawczych. Estafette, Goelette i Trafic to efekt współpracy pomiędzy Flexis, niezależnym przedsiębiorstwem założonym przez Grupę Renault, oraz Grupą Volvo i Grupą CMA CGM. Wszystkie są w pełni elektryczne, wszystkie zbudowane na tej samej platformie. Największy i zarazem najbardziej spektakularny pod kątem designu jest Estafett. To zresztą historyczny samochód dostawczy marki Renault, który pojawił się na drogach w 1956 roku i był produkowany przez 10 lat. A więc powrót do korzeni. Auto w sprzedaży ma się pojawić jeszcze w tym roku.
Juliusz Szalek