Potencjał „elektryków” w redukcji emisji CO2 i ograniczeniu negatywnego wpływu na środowisko stanowi odpowiedź na pilne wyzwania związane z globalnym ociepleniem i degradacją ekosystemów. Niemniej jednak branża elektromobilności musi pokonać jeszcze wiele przeszkód, aby zdobyć serca i umysły społeczeństwa, ponieważ pojazdy te owiane są szeregiem negatywów w oczach kupujących.
Wysoka cena oraz ograniczona dostępność są głównymi czynnikami, które obniżają popularność elektrycznych samochodów. W porównaniu do tradycyjnych pojazdów spalinowych, elektryczne samochody są znacznie droższe, przede wszystkim z powodu kosztownych akumulatorów. Średnia cena za samochód elektryczny stanowi dwukrotność przeciętnej ceny auta spalinowego. Kupujący musi liczyć się wówczas z wydatkiem wynoszącym co najmniej 100 000 złotych za sam pojazd.
Według danych PSPA z kwietnia 2023 roku, suma wszystkich samochodów z napędem elektrycznym w Polsce wynosiła około 73,5 tys. sztuk, w tym: auta w pełni elektryczne (BEV) oraz hybrydy typu plug-in (PHEV). Oba rodzaje aut stanowiły blisko po połowie, a różnica w liczebności wynosiła jedynie 359 sztuk z przewagą dla „elektryków”.
Nawet w krajach, które dotychczas uważane były za liderów ekologicznych postaw, spotykamy się z wyzwaniami w promowaniu elektromobilności. Początek tego roku nie był przychylny dla Norwegii, gdzie zauważono drastyczny spadek w sprzedaży samochodów elektrycznych.
W styczniu 2023 roku w Norwegii odnotowano 95% spadek w sprzedaży aut elektrycznych względem poprzedniego miesiąca – grudnia 2022. Okazuje się, iż wynika on z drastycznego skoku cen, a konkretniej stawki VAT z 0 do 25% dla aut o wartości ok. 220 tys. złotych i więcej. Nie jest to jednak jedyna zmiana, ponieważ rząd norweski wprowadził podatek od wagi pojazdu, a jak wiemy – elektryki są znacznie cięższe od spalinowego „kuzynowstwa” – dodaje Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl.
Kryzys nie trwał jednak długo, bo wyniki rynku samochodów osobowych za maj 2023 wzrosły o prawie 16% względem poprzedniego roku. Z czego sprzedaż samochodów elektrycznych stanowi ponad 80% wszystkich nowych pojazdów.
Brak odpowiedniej infrastruktury ładowania stanowi kluczowy problem samochodów elektrycznych w kraju. Pod względem liczebności takich punktów, Polska trafia na 5. miejsce od końca w całej Unii Europejskiej. Oznacza to, że jedna stacja przypada średnio na 100 km drogi, jednak wciąż nie wszystkie regiony na długich trasach są w nie wyposażone.
Niewystarczająca liczba stacji oraz długi czas ładowania, to przeszkody, które posiadacze aut elektrycznych wciąż spotykają na swojej drodze, a także których potencjalni – nowi obawiają się. W odpowiedzi na te komplikacje przychodzą nowe unijne przepisy regulujące wzrost liczby stacji ładowania samochodów elektrycznych, ale także ich zagęszczenie. Do 2026 roku stacje o łącznej mocy co najmniej 400 kW mają być rozmieszczone wzdłuż głównych tras w odległości co najmniej 60 km od siebie. Dwa lata później moce te mają wzrosnąć do 600 kW. Przewiduje się, że do 2025 roku w Polsce powstać ma ponad 40 tysięcy nowych punktów – dodaje Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl.
Od stycznia 2025 r. każdy budynek niemieszkalny (np. centra handlowe), który ma więcej niż 20 miejsc parkingowych, również będzie musiał być wyposażony w takie punkty. W tej sytuacji na pięć dostępnych miejsc przypadnie jedno ze stacją.
Polityka rządowa odgrywa kluczową rolę w promowaniu elektrycznych samochodów. Przykładową formą zachęty są dotacje, które i tak zaczynają być wycofywane przez władze, np. w Niemczech. Innym sposobem są „zerowe” podatki, które również zastąpiono w Norwegii 25% składką dla aut pow. 220 tys. złotych. Celem przyspieszenia procesu rozwoju elektromobilności w miastach władze wprowadzają także indywidualne dla obszarów obostrzenia. Mają one na celu głównie zachęcenie społeczeństwa do porzucenia aut spalinowych i „przerzucenie się” na transport publiczny lub własnego „elektryka”.
Od przyszłego roku w wybranych miastach Polski będą obowiązywały Strefy Czystego Transportu. Za nimi pójdą kolejne i kolejne, a wszystkie te zmiany prowadzą do wyeliminowania aut z silnikami spalinowymi. Co więcej – od 2035 roku, czyli po zakończeniu piątego etapu polskiego projektu czystych stref, w całej Unii Europejskiej ma zostać wprowadzony zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych emitujących CO2, co w rezultacie ma doprowadzić do całkowitego wyeliminowania ich do końca 2050 roku – mówi Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl.
Według autobaza.pl w czasie najbliższych 10 lat sytuacja ta może ulec drastycznej zmianie, która przybliży pozycję elektryków do aut spalinowych. Badania prowadzone nad ogniwami sprawią, że ich wartość spadnie, a tym samym będą bardziej dostępne dla kierowców, przez co ich popularność wzrośnie. Nowa sytuacja może stanowić trudne do zaakceptowania wyzwanie dla firm motoryzacyjnych kształtujących europejski rynek motoryzacyjny.
Głównym zagrożeniem, a jednocześnie napędem zmian, są Chiny. Dysponują potężnym rynkiem, a w nowej sytuacji mogą zalać europejski rynek tanimi elektrykami, z którymi obecne koncerny nie mogą konkurować ani pod względem kosztów produkcji, ani oprogramowaniem. Wówczas firmy motoryzacyjne będą zmuszone zmienić i dostosować swoje strategie, aby przetrwać na rynku w nowej rzeczywistości – komentuje Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl.