e-Crafter jest cichy, przyjemny w prowadzeniu i możemy nim przewieźć masę towaru. Możemy go także zatankować w 45 minut albo w 17 godzin. Możliwości jest wiele.
Tylko czy już teraz przedsiębiorcy sa w stanie zapłacić 300 tysięcy złotych za samochód jadący maksymalnie 90 km/h i oferujący zasięc 170 km? Większość zapewne nie, ale nie taka jest idea tego samochodu. Nie wierzę, że w Volkswagenie liczą na galopującą sprzedaż konkretnie tego modelu. Wierzę natomiast, że chcą już teraz przyzwyczaić klientów do tego, co będą mogli zaoferować za kilka lat. Czyli samochody z o wiele większym zasięgiem niż 170 km, tańsze i przez to bardziej praktyczne.
Oczywiście są firmy, które zdecydują się kupić e-Craftera, czy to ze względów podatkowych czy ideologicznych. Jednak problemem może okazac się także wartość rezydualna tego samochodu, która jest trudna do oszacowania. Nikt tak naprawdę nie wie, jak szybko będzie postępował rozwój, a przez to jak szybko będzie się starzał. Przede mną jeszcze kilka dni w elektrycznym dostawczaku, powoli przestaje mnie stresować jazda na ciągłej rezerwie...