Stosując terminologię sportową, to pozyskanie przez Forda na stanowisko dyrektora handlowego Grzegorza Handzlika to poważne wzmocnienie. Na początku pracy na nowym stanowisku udało nam się zadać kilka pytań o transport ostatniej mili czy proporcję paliwa do prądu.
Tomasz Siwiński: W informacji prasowej, mówiącej o objęciu przez Pana nowego stanowiska, mówi Pan, że w Pana żyłach płynie odpowiednio i benzyna, i prąd. Jak te proporcje będą się zmieniały, patrząc na markę Ford?
Grzegorz Handzlik: Na pewno coraz więcej będzie prądu i to prądu o wysokim napięciu. Nasz sukces w segmencie samochodów elektrycznych (najlepiej sprzedający się samochód elektryczny w Polsce to Mustang Mach-E) będzie wzmocniony całą gamą nowych modeli w pełni elektrycznych. Ale już dziś Ford może się pochwalić całą gamą modeli osobowych zelektryfikowanych, np. Kuga, która w wersji z wtyczką jest najlepiej sprzedającą się hybrydą plug-in w Europie.
W korporacjach nie ma problemów, są wyzwania. Obecnie chyba branża motoryzacyjna ma tych wyzwań aż nadto, co jest najpoważniejszym z nich z perspektywy polskiego rynku?
Najważniejsze wyzwanie to uspokojenie łańcucha dostaw, a przez to poprawa dostępności produktu. Ponadto, miło byłoby obserwować rozwój sieci stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Jest to element niezbędny, żeby klienci mogli w pełni cieszyć się z zalet użytkowania pojazdów zelektryfikowanych.
Trafia Pan do marki, która ma niesamowicie mocną pozycję flotową, ale jednocześnie nie jest to najprostszy okres, jeżeli chodzi o sprzedaż do firm. Czy można w ogóle myśleć o powrocie do normalności, rozumianej jako rabaty, wyprzedaże, czy raczej obecny stan pozostanie z nami na dłużej?
Tak naprawdę, w dłuższej perspektywie,wygrają marki o szerokim portfolio z mocnymi produktami. Myślę, że rynek zmieni się. Klienci będą szukali produktu o wyższej jakości, kosztem polityki rabatowej. W takim przypadku jako Ford nie obawiamy się o naszą przyszłość.
Ford ma niezwykle silną pozycję w segmencie samochodów użytkowych, a dodatkowo ma w ofercie nie tylko samochód elektryczny, ale także ładowany z gniazdka. Czy Pana zdaniem elektryfikacja segmentu lekkich aut dostawczych (do 3,5 t DMC) będzie przebiegała w ten sam sposób co elektryfikacja aut osobowych i czy rozwinie to transport ostatniej mili?
Elektryfikacja w segmencie samochodów dostawczych w naszej marce także postępuje bardzo szybko. Na to niezwykle wygodne i ekonomiczne rozwiązanie zdecydują się firmy, które wykorzystują swe samochody do pracy w miastach, gdzie jednorazowe przebiegi umożliwiają ładowanie samochodu po skończonej pracy. Czyli głównie w transporcie ostatniej mili. W naszych planach jest również elektryfikacja samochodów użytkowych i przewidujemy, że już w 2030 roku dwie trzecie naszego wolumenu samochodów dostawczych będzie w pełni lub częściowo zelektryfikowane.
Podczas Fleet Electric Day uczestnicy nie mogli się nachwalić modelu Mustang Mach-E. Samochód wspaniały, zasięgi także, tylko wciąż ta niedostateczna infrastruktura do ładowania. Jako importer chyba nie możecie zrobić nic, poza ciągłym lobbowaniem?
Oczywiście, trzymamy kciuki za jak największą sieć ładowania – myślę, że w tym zakresie zobaczymy postęp znacznie szybciej, niż nam się wydaje. Z drugiej strony, trochę żartem, Mustang Mach-E z zasięgiem do 600 km nie potrzebuje zbyt gęstej sieci ładowania – po co ułatwiać życie naszej konkurencji.
Na samochody elektryczne nie przesiądziemy się z dnia na dzień. Prowadzenie jednoczesnej strategii sprzedaży samochodów elektrycznych i spalinowych chyba nie należy do zadań łatwych?
Na szczęście strategia Forda umożliwia skuteczną obecność w każdym segmencie rynku. Mamy bestseller w postaci elektrycznego Mustanga Mach-E, mamy Kugę w wersji benzynowej, diesel, hybryda, hybryda plug-in, mamy miękkie hybrydy, np. Focus, Puma. Jesteśmy świetnie spozycjonowani i w pełni odpowiadamy na aktualne potrzeby rynku, a jednocześnie spokojni o przyszłą ofensywę kolejnych modeli elektrycznych Forda.