Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
MAN

Komisja Europejska wprowadzi wyższe cła na chińskie elektryki

Jeszcze na dobre się nie zaczęło, a już się kończy eldorado chińskich producentów samochodów w Europie. Przynajmniej tak twierdzą unijni komisarze i zapowiadają wprowadzenie ceł na auta „made in China”. Czy chińskie samochody elektryczne będą w Europie droższe?

Komisja Europejska planuje wprowadzić cła na elektryczne bateryjne samochody produkowane w chinach i to przed zakończeniem postępowania wyjaśniającego dotyczącego subsydiowania ich produkcji przez rząd w Pekinie. Postępowanie wszczęto w październiku ubiegłego roku, a wyniki mają być zaprezentowane do listopada. Jak donosi Automotive News Europe, Komisja już teraz ma wystarczające dowody, by nałożyć cła wcześniej, a także wprowadzić cła wyrównawcze.

Cła mogłyby zacząć obowiązywać już w lipcu, dzień po ogłoszeniu planu w oficjalnym dzienniku UE. W opublikowanym we wtorek dokumencie Komisja stwierdziła, że posiada już wystarczające dowody wskazujące na subsydiowanie chińskich pojazdów elektrycznych przez rząd w Pekinie.

Omoda 5 niebawem pojawi się w Polsce

Tym samym potwierdziły się przypuszczenia unijnych urzędników, że chińscy producenci z BYD, Nio oraz Xpeng na czele – mają otrzymywać nie tylko bezpośrednie dotacje. Korzystają też na umarzaniu ich zobowiązań, specjalnych ulgach podatkowych i dostarczaniu im przez samorządy i kontrolowane przez państwo firmy towarów, usług, finansowania, terenów oraz innych korzyści po zaniżonym koszcie.

Cła są, ale za niskie

Europejscy producenci przegrywają wojnę o klientów z chińskimi producentami. Przede wszystkim za sprawą ceny. I to, mimo że już dzisiaj chińskie samochody objęte są cłami. 10-procentowa stawka to jednak zbyt mało zdaniem Komisji Europejskiej, by stanowić zdrową konkurencję dla lokalnych producentów. Do tego importer musi doliczyć podatek VAT i akcyzę. Jednak auta eklektyczne, o których mówi KE, zwolnione są z tego podatku. Zatem co z autami spalinowymi? O nich KE na razie nie mówi.

W Stanach Zjednoczonych stawki ceł są znacznie wyższe. To 27,5 proc. Jakie cła planuje wprowadzić KE? Tego na razie nie wiadomo.

Budują fabryki

Czy plan wprowadzenia ceł a tak naprawdę podniesienie stawki oznacza wojnę handlową między Brukselą a tym samym cała Unią Europejską a Pekinem? Od formalnego wszczęcia postępowania import chińskich samochodów elektrycznych wzrósł o 14 proc. rok do roku. W Polsce także pojawiły się nowe chińskie marki. To m.in. Hongqi, Baic, MG, Voyah, Nio, BYD. Niebawem dołączą do nich Omoda, Jaecoo, Arcfox, BJ i IM. Wszystkie samochody sprowadzane są bezpośrednio z fabryk w Chinach, bo tych w Europie jeszcze nie ma. Ale i to ma się zmienić.
BYD zapowiedział już budowę fabryki osobówek na Węgrzech, Leapmotor, którego dużym udziałowcem i jedynym partnerem poza chinami jest Stellantis) planuje wykorzystanie fabryki w Mirafiori we Włoszech. Miejsca na produkcję szuka także koncern Chery Automobile (właściciel m.in. marek Omoda i Jaecoo).

MG to jedna z tańszych marke na naszym rynku.

Otwartą sprawą pozostaje także wykorzystanie przyszłej fabryki polskiego samochodu elektrycznego. Jeśli projekt nie zostanie skasowany przez nowy rząd, wszystko wskazuje na to, że obok Izery w zakładzie w Jaworznie powstawać będą auta koncernu Geely.

Jedną trzecią taniej

Zgodnie z decyzją KE chińskie samochody produkowane na terenie Unii Europejskiej nie będą objęte cłami. A właśnie miejsce produkcji decyduje w głównej mierze o cenie. Według BloombergNEF bezpośredni koszt wyprodukowania w Chinach auta elektrycznego klasy kompakt wynosi średnio 15 tys. dol. i jest o ponad jedną trzecią niższy niż w UE. Same akumulatory do elektryków są w Europie o jedną trzecią droższe niż w Państwie Środka.

Nie tylko chińskie

Warto pamiętać także, że auta „made in china” to nie tylko chińskie marki. Wielu europejskich producentów ma swoje fabryki w państwie środka i produkuje tam znane nam modele na rynek azjatycki, ale nie tylko. Volvo, które formalnie należy do chińskiego koncernu Gelly, już w 2016 roku ogłosiło, że największe, najbardziej prestiżowe modele serii 90 (S90, V90 i XC90), wykorzystujące platformę SPA, będą powstawały wyłącznie w fabryce Daquing, na północy Chin. Z kolei dzisiaj nowe elektryczne EX30 na razie produkowane jest w Zhangjiakou. Od 2025 roku Volvo ma uruchomić produkcję modelu także w Ghent w Belgii.

Będzie reakcja?

Po ogłoszeniu przez Komisję planów wprowadzenia ceł Chińska Izba Handlowa przy UE stwierdziła, że jest rozczarowana tym posunięciem i że gwałtowny wzrost importu odzwierciedla rosnący europejski popyt na pojazdy elektryczne. Decyzję KE Pekin może zaskarżyć do Światowej Organizacji Handlu.

Na tym się z pewnością nie skończy, bo Pekin już teraz zapowiedział, że postępowanie nie jest oparte na solidnych dowodach, a podejmowane przez UE działania zapewne spotkają się z chińskim odwetem. To m.in. ograniczenia dostępu do tamtejszego rynku, ale także wprowadzenie ceł lub podniesienie cen na komponenty produkowane w chinach, od których nadal zależna jest europejska i światowa motoryzacja.

Przeczytaj również
Popularne