Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Shell

Astra broni się dzielnie

DSCN7022_fmtMagiczne oznaczenie Sport w nazwie modelu spowodowało, że kolejka chętnych na test niewielkiego Opla jest naprawdę długa. Tymczasem prezentujemy opinię dwójki jurorów, którzy odbyli jazdy Astrą. DSC_0048_fmt Maria Biedrońdyrektor departamentu zakupów i administracji Credite Agricole  Opel po raz kolejny udowodnił, że potrafi robić ładne samochody wzbudzające ciekawość na drogach. Najnowsza Astra bardzo odbiega od swoich poprzedników wyglądem zewnętrznym, ale też wykończeniem w środku pojazdu, które jest bardzo przyjemne dla oczu. Wersja, którą testowałam, była nieźle wyposażona i wewnątrz przypomina Opla Insignię, co daje poczucie dużego prestiżu, a także komfortu. Jeśli chodzi o wnętrze pojazdu, to fotele są bardzo wygodne i dają poczucie bezpieczeństwa, co dla kierującego jest bardzo ważne podczas jazdy, zwłaszcza na krętych drogach. Ale na tym nie koniec nowości. W tym Oplu jest jeszcze coś, co uważam, że powinno znaleźć się w każdym samochodzie, mianowicie regulowany układ zawieszenia, który na naszych drogach jest wręcz wymarzony dla każdego kierowcy. Układ ten ma 3 tryby: Standard,Tour, czyli komfortowy na dziurawych nawierzchniach, oraz Sport, dla tych, którym w żyłach płynie benzyna. Tryb ten zmienia kolor zegarów i pulpitu na mocną czerwień, zwiększa czułość pedału gazu, co daje wrażenie większej mocy auta, pracę układu kierowniczego i zmianę układu zawieszenia na twardszy. Jeśli dodamy, że testowany pojazd miał silnik benzynowy 1,6 litra i moc 180 KM, to daje nam niezłą frajdę z jazdy. Silnik ten zapewnia dobre osiągi oraz płynną reakcję na wciśnięcie gazu. Owocuje to dobrą elastycznością podczas jazdy, a także nie wymaga częstej zmiany biegów w 6-stopniowej skrzyni, co do której też nie mam zastrzeżeń. Co budzi moje istotne obiekcje, to spalanie. Pojazd z tym silnikiem nie należy do oszczędnych i myślę, że do floty wybrałabym jednak silnik Diesla. Podsumowując jazdę nową Astrą, pojazd ten zasługuje na pochwałę dla konstruktorów, jest to duży przeskok, jeśli chodzi o tę markę. Tak trzymać! DSC_0827_fmtKrzysztof Kopysiewiczczłonek SKFS Jestem bardzo zżyty ze swoim służbowym samochodem i zazwyczaj w dłuższe trasy zabieram Forda. Nadarzyła się jednak sposobność przetestowania Opla Astry i stwierdziłem, że to świetna okazja, aby przekonać się ponownie do tego produktu koncernu GM. Ponownie, ponieważ Astry w naszej flocie posiadamy od 1998 roku, ale obecnie mamy już tylko jedną sztukę Astry III. Dlaczego? Astra IV generacji, niestety, w moich obliczeniach nie wychodziła najbardziej korzystnie szczególnie w kosztach zakupu. Stwierdziłem, że może jak ją bliżej poznam, zrozumiem, że jest to jednak ciekawa propozycja flotowa. W tym celu zabrałem Astrę na kilka dni na narty w polskie Tatry. Organizatorzy testu (szacowny periodyk flotowy „Fleet") udostępnili mi w tym celu Opla Astrę 1.6 Turbo 180 KM. Nie do końca rozumiem intencje, aby przedstawić właśnie takie auto, ponieważ poprzez swoją cenę jest to jeszcze bardziej niszowy produkt we flotach. Ale jak to mówią, darowanemu koniowi... Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Bardzo ładne, zaokrąglone kształty i przetłoczenia, zwarta kompaktowa sylwetka. Na dodatek ten czarny lakier, który bardzo dobrze się komponuje z autem i dodaje mu szyku. Pakujemy auto. Bagażnik dosyć pojemny jak na auto w tej klasie, choć otwór do załadunku mógłby być większy, aby nie dźwigać walizki tak wysoko. Wnętrze auta po prostu mnie urzekło. Cieszę się, że Opel coś z tym zrobił, ponieważ ostatnia Vectra i Astra III budziły bardziej grymas na twarzach niż zachwyt. Na szczęście nowe produkty – takie jak użytkowane przez nas Insignie lub testowana Astra – pokazują, że Opel wraca na dobrą i jedynie słuszną drogę. Bardzo ciekawie zaprojektowana deska rozdzielcza i eleganckie zegary, które są dodatkowo w bardzo ładny sposób podświetlone na czerwono. Dodatkowo w tym samym kolorze podświetlone są wewnętrzne uchwyty na drzwiach, co napełnia wnętrze dyskretnym półmrokiem. Skórzane, eleganckie siedzenia są bardzo wygodne, mają wystarczająco dużo regulacji oraz, co jest dla mnie bardzo ważne, trzymają ciało w zakrętach. A zakrętów w drodze w polskie Tatry jest aż nadto. Centralny panel na początku może wydawać się trudny do opanowania z powodu dużej liczby przycisków, ale po chwili wszystko zaczyna mieć sens i obsługa nie sprawia żadnych problemów. Nad panelem mamy duży wyświetlacz nawigacji, która ani razu mnie nie zawiodła i która jest jednocześnie wyświetlaczem systemu audio. Oczywiście, mamy złącze USB i slot na karty SD, z którego obsługiwana jest nawigacja. Jakość użytych materiałów i ich dopasowanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. W pierwszym etapie podróży Astrą z Warszawy do Białki Tatrzańskiej auto zyskiwało moje uznanie z każdym kolejnym kilometrem. Już po odpaleniu silnika okazuje się, że w aucie panuje nadal błoga cisza. W pierwszym odruchu miałem ochotę jeszcze raz przekręcić kluczyk, ale po naciśnięciu pedału przyspieszenia dało się usłyszeć przyjemny pomruk. Stojąc na światłach, bardziej słyszalne były silniki aut dookoła niż mojej Astry. Silnik, wg mojej oceny, spisywał się doskonale i mimo że nie czuć było w nim tych aż 180 KM, to jak dla mnie w zupełności wystarczająco. Nie jestem zwolennikiem supermocnych jednostek napędowych i uważam, że auta sportowe należy zostawić sportowcom. Moc i osiągi, jakie zapewnia Astra, były wg mnie wystarczające do szybkiej i przede wszystkim bezpiecznej jazdy, co jest szczególnie ważne podczas wyprzedzania. Bardzo udana sześciobiegowa skrzynia z krótkimi przełożeniami daje dużo przyjemności i daje nam tę władzę nad mocą naszego auta, którą zazwyczaj psują skrzynie automatyczne. Zawieszenie Astry radziło sobie bardzo dobrze w różnych warunkach i to niezależnie od wybranego trybu jazdy. Jest to zasługa funkcji FlexRide, która daje nam możliwość ustawienia od trybu Sport, przez Normal, aż do trybu Tour. Bardzo ciekawe rozwiązanie i muszę powiedzieć, że w testowanej Astrze naprawdę widać, że taki system ma sens i może być użyteczny, jeśli oczywiście dla kogoś koszt tego systemu jest do zaakceptowania. Układ kierowniczy pracuje bardzo precyzyjnie i trzeba tu też wyróżnić bardzo wygodne, miłe w dotyku i pokryte skórą koło kierownicy. Na pokładzie Opla miałem do dyspozycji wszystko, co tylko może być potrzebne do długiej podróży, np. fantastyczne reflektory, czujniki deszczu, dzięki czemu nie musiałem skupiać się nad obsługą wycieraczek, czy asystent ruszania pod górę, który w górach jest bardzo ciekawym rozwiązaniem. Na trasie nieocenionym rozwiązaniem był również tempomat. Trasa w Tatry upłynęła bardzo miło i szybko. Po całym (jak zwykle ciężkim) dniu pracy szefa floty i długiej wieczornej jeździe w kiepskich warunkach atmosferycznych dotarłem w góry całkiem wypoczęty i gdyby nie późna pora, mógłbym ruszyć prosto na stok. Duży plus dla Astry za komfort podróży. Następnego dnia rano odkrywam kolejne ciekawe udogodnienia, takie jak sprawne ogrzewanie czy podgrzewane siedzenia, które szybko dają przyjemne uczucie ciepła w mroźne dni. Przez kolejne dni auto sprawowało się bardzo dobrze i dynamicznie przemierzało ze mną góry w poszukiwaniu ciekawych stoków. Na parkingach ludzie zatrzymywali się i oglądali auto, co wiązało się zapewne z naklejoną na Astrze informacją, że auto bierze udział w Długodystansowym Teście Flotowym, oraz miałem kilka pytań, co to za silnik i jak się sprawuje. Być może przyczyniłem się do zdobycia nowych klientów dla Opla, ponieważ moje opinie były bardzo przychylne i nawet jednemu narciarzowi pozwoliłem usiąść za kierownicą (spokojnie, nie dostał kluczyków). Ostatni dzień nart już w Zakopanem na Szymoszkowej upłynął pod znakiem deszczowej pogody, dzięki czemu na stoku było mało narciarzy i nie było kolejek. Po kilku godzinach wytężonej jazdy z przyjemnością zasiadłem w wygodnym fotelu Astry. Zmęczenie po kilku dniach jazdy na nartach dało o sobie znać, a czekało mnie jeszcze 400 kilometrów do domu. Wspominam o tym, ponieważ po 6 godzinach jazdy okazało się, że wysiadłem z Astry bardziej wypoczęty niż rozpoczynałem podróż. Zazwyczaj długa podróż powoduje zmęczenie. Nie tym razem. Świetne wyprofilowane i dobrze trzymające siedzenia okazały się mieć działanie fizjoterapeutyczne, szczególnie po kilku dniach intensywnych nart. W drodze powrotnej postanowiłem spróbować ecojazdy i wszystkiego, czego nauczyłem się w zeszłorocznej edycji konkursu Eco Fleet Manager. Okazuje się, że 180 KM trzeba czymś nakarmić i trudno jest zbliżyć się do wartości podanych w katalogu Opla. W czasie drogi zastanawiałem się, jaka jest metodyka w obliczeniach podawanych wartości zużycia paliwa i jak się to ma do rzeczywistości. Mam taki pomysł, aby „Fleet" zorganizował dla importerów testy ich własnych aut, aby sami spróbowali uzyskać takie spalanie, jakie deklarują w katalogach. Oj, może być ciekawie! Nie mam specjalnie zastrzeżeń do Astry, bo – jak już wspomniałem – 180 koni zjeść coś musi. Jednak podawanie średniego zużycia poniżej 7 litrów to troszkę przesada. Muszę tu dodać, że nie miałem na dachu bagażnika z nartami, który powodowałby zwiększone zużycie. Jeśli ktoś kupuje takie auto, to i tak zdaje sobie sprawę z większych wydatków na stacji benzynowej i podawanie takich danych nie ma sensu, bo na takie ułamki litrów nikt nie zwróci uwagi. No, chyba że jest się flotowcem, którego sensem życia jest codzienne szukanie oszczędności i optymalizacja kosztów. Tu doszliśmy do sedna sprawy. Kupno takiego auta to nie lada wydatek. Za niewiele wyższą kwotę w zasadzie możemy kupić już Opla Insignię, a więc auto z wyższego segmentu. Bo niby dla kogo mielibyśmy takie auto kupić, dla przedstawiciela? Wystarczy mniejsza i bardziej ekonomiczna jednostka napędowa i trochę skromniejsze wyposażenie. Dla pracowników wyższego szczebla preferowane są auta klasy D. Czasy indywidualnych wyborów aut już w większości firm przechodzą do historii, ponieważ rotacja pracowników jest duża i okazuje się, iż kolejny użytkownik woli duże rodzinne auto. Opel chyba zdaje sobie z tego sprawę. Produkt ten skierowany jest raczej do klientów indywidualnych i to raczej do tych z zachodu Europy, gdzie rynek takich aut jest bardziej chłonny i koszt jest bardziej akceptowalny. Opel Astra do floty? Tak, ale powiedzmy z silnikiem 1.7 CDI wersja Enjoy. Jeśli uda nam się uzyskać zadowalającą cenę, to auto zdecydowanie polecam. Podsumowując, Opel Astra w testowanej wersji to bardzo ciekawa propozycja dla zamożniejszego klienta, który szuka ładnego, kompasowego i solidnie wykonanego auta o ponadprzeciętnych osiągach. Wersja kombi będzie na pewno ciekawą propozycją dla osób, które pasjonują się narciarstwem na krótsze i dłuższe eskapady z rodziną. Takie auto polecam na narty nie tylko w Tatrach, ale i w Dolomitach. Gdyby trzeba było za rok przetestować taką Astrę w sezonie narciarskim, to mimo miłości do mojego służbowego Forda, mógłbym pozwolić sobie na mały skok w bok i przeżyć jeszcze jeden romans z Astrą. Jakby co, to szanowna redakcja „Fleeta" ma do mnie kontakt....

Przeczytaj również
Popularne