Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Zaćmienie

Mimo że zapewne znaczna część naszych obywateli zgięła kolana przed potężnym Heliosem; a może nie mimo, a właśnie dlatego – nie nastąpiło nic godnego Armagedonu czy Apokalipsy. Księżyc zaćmił słońce i tyle. Wydawać by się mogło, że tylko tyle. Patrząc na postawę co poniektórych obywateli, to jednak to niewytłumaczalne zjawisko odcisnęło piętno w ich psychice. Każdy, jakby otumaniony potęgą gwiazdy i majestatem księżyca, za pomocą urządzeń mobilnych zajął się dokumentowaniem tego paranormalnego zjawiska. Gapili się młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni. Gapili się przez okulary, teleskopy, płyty, przyciemniane szyby i Bóg wie przez co jeszcze. Potem każdy, chyba tkwiąc w przeświadczeniu, że to mistyczne zjawisko było tylko jemu dostępne, zaczęli to publikować. Od lakonicznych wpisów typu zaćmienie, poprzez bardziej rozbudowane; zaćmienie słońca, całkowicie mylne; zaćmienie księżyca (tak, były takie), aż do prawdziwych krótkich form literackich z podmiotem lirycznym i fabułą; Oto jak wyglądało zaćmienie słońca, które widziałem, kiedy patrzyłem przez płytę Behemota na to właśnie zaćmienie i co zobaczyłem oraz poczułem, kiedy widziałem.

Dodam tylko, że zaćmienie, niczym Temida, sprawiedliwie dosięgło wszystkich, bez względu na płeć, wiek, wykształcenie czy rejon.

Kiedy globalna sieć zaczęła pęcznieć w swoich wirtualnych szwach od nadmiaru słońc, pomału oszołomieni słonecznym wiatrem kretyni zaczęli zdawać sobie sprawę, chociaż nie rozumiejąc tego zapewne, że jednak to z taką pieczołowitością udokumentowane zjawisko mogło być dostępne nie tylko dla ich oczu.

Nagle z całą powagą spadła na nich heliocentryczna teoria budowy wszechświata. Przygnieceni i oszołomieni tym faktem, szybko musieli zakomunikować całemu światu coś wyjątkowego. Coś, co dostępne jest tylko i wyłącznie im. Skoro miliony ludzi ukradło im ich prywatne zaćmienie, to co tak ważnego i mądrego można i trzeba zakomunikować światu? Tak! Pomysł narodził ‒ się niczym w świadomości zbiorowej – niemal jednocześnie we wszystkich głowach. Zakomunikujmy zatem światu, skoro potężne słońce nie spaliło ziemi na popiół i wygląda, że jeszcze odrobinę pożyjemy, że jest… piątek.

Nic nowego, pomyślicie, przecież debile co piątek piszą wszystkim, że jest piątek. Nie, jesteście w błędzie. Ten piątek jest bowiem innym piątkiem. Miał być piątkiem ostatnim, żeby nie powiedzieć ostatecznym, a stał się czymś na kształt pierworodnego piątku wszystkich przyszłych piątków. Prapiątkiem. Od tego piątku każdy następny piątek będzie tylko marnym naśladowcą tego. Piątku, który był przed, w trakcie i – o dziwo – jest także po zaćmieniu.

Niektórzy, ci bardziej pewni najbliższej przyszłości, nie ograniczają się w swojej komunikacji tylko do obwieszczenia piątku. Nie. Ci ogłaszają całemu światu, że oto rozpoczął się weekend. Prorocy. Prawdziwi druidzi Internetu.

Ja także chciałbym się czymś pochwalić, a może bardziej coś obwieścić. Aby pozostać w wytyczonej nieco kosmicznej tematyce felietonu, chciałem podzielić się z czytelnikami pewnym spostrzeżeniem. Teoria, o której za moment, była do niedawna dla mnie bardzo prawdopodobna, ale nie była pewna. Brakowało mi konkretnego i ostatecznego dowodu. Chodzi mianowicie o zorzę polarną. Byłem w marcu na północy Finlandii, grubo za kołem polarnym. Byłem tam zawodowo. Jedną z atrakcji było polowanie na zorzę polarną. Miejsce w którym przebywaliśmy, we wszystkich przewodnikach wymieniane jako idealne do oglądania zorzy. Termin podobnie. Noc bez ani jednej chmurki. Kiedy ja i mój sceptycyzm (byłem może z szósty raz w zimie i w tym rejonie i dotychczas ani razu mi się zorzy zobaczyć nie udało) wsiadaliśmy do autokaru, usłyszałem od przewodnika coś, co upewniło mnie, że i tym razem z oglądania nic nie wyjdzie. Powiedział mianowicie, że wczoraj zorza była piękna!

Pojechaliśmy dosłownie 2 km bardziej na północ. Autokar wypełniony był naiwniakami wierzącymi, że akurat te dwa kilometry zmienią wszystko. Tutaj zorzy nie ma, a tam będzie. Nie było ani tu, ani tam, co nie przeszkodziło niemal wszystkim robić zdjęć czarnemu niebu. Jak się domyślacie, zrobić zdjęcia nieba z flashem telefonem komórkowym…

Wtedy dotarło do mnie, że zorza polarna jest zjawiskiem, które zawsze i wszędzie występuje… wczoraj.

Wróciłem do Polski. Okazało się, że była piękna zorza polarna. Piękna! Widziana z Polski. Kiedy była? ‒ zapytałem jeszcze na lotnisku. Wczoraj.

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne