Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Shell

Cevapcici, czyli co jest stolicą Bałkanów

Paliwa są niesamowicie drogie, a więc obniżmy VAT z 23 do 8%, tylko dla przedsiębiorców, którzy odliczali cały VAT, oznacza to stratę 15% podatku, a ci, którzy odliczali połowę, że mogą jedynie 4%. Taka matematyczna łamigłówka na początek felietonu. Teraz paliwa mają być tańsze o 30 groszy na litrze. Pomysł super, biorąc pod uwagę nawet fakt, że trzeba być klientem stacji i korzystać z programów lojalnościowych. Za przykładem największej polskiej firmy petrochemicznej poszli inni dostawcy paliw. Oczywiście lepiej zapłacić za litr 30 groszy mniej. Można narzekać, marudzić, ale podobna sytuacja występuje w całej Europie. Paliwo na Zachodzie jest jeszcze droższe, chociaż biorąc pod uwagę średnie wynagrodzenie, relatywnie nie aż tak, jak u nas. Nas, czyli ludzi spragnionych wakacji i urlopu, nie bardzo obchodzi relatywizm zarobków w Niemczech, Austrii czy Francji. Płacąc ponad dwa euro za litr, cierpimy. Możemy nawet osiągnąć mistrzostwo w ekodrivingu, ale za paliwo zapłacimy dużo, a to oznacza, że za wakacje zapłacimy dużo. Może zatem samolotem? Kontrolerzy lotów w Polsce jakoś się dogadali, ale coś nie mogą dojść do porozumienia w innych liniach lotniczych. Powód prozaiczny – kontrolerzy lotów, obsługa naziemna, pracownicy lotnisk czy każdy, dzięki któremu o 9 rano wsiadamy do samolotu na Okęciu, a o 11.30 wysiadamy w Barcelonie – też tankują. Poza tym samoloty nie latają na wodę. Potrzebują paliwa, a wśród pilotów wyczerpały się powoli tricki pozwalające na ecoflying (tak, latać też można bardziej eco).

Kiedy ostatnio stałem przy dystrybutorze, będąc pod wrażeniem tego, jak szybko przebiega tankowanie za 100 zł, wpadłem na pomysł, jak poradzić sobie z rosnącymi kosztami urlopowych wojaży, a przy okazji nie zbankrutować. Może by tak skrócić łańcuch dostaw siebie na urlop? Mieszkam na Dolnym Śląsku i uważam, że to przewspaniała część naszego kraju. Oczywiście, planowanie urlopu blisko domu ma pewne minusy, do największych należy na pewno to, że z dużym prawdopodobieństwem będziemy skazani na taką samą pogodę jak w miejscu zamieszkania. Minus, tak, ale ile razy mieliśmy do czynienia z sytuacją, że wyjeżdżamy, a w miejscu docelowym brzydko. To ryzyko może się opłacić. Zaleta, jaką jest skrócenie trasy przejazdu, jest nie do przecenienia. Nawet jeżeli o czymś zapomnieliśmy, to można wsiąść w samochód i wrócić. Oczywiście duża część z nas to zwolennicy wyjazdów zagranicznych. Tutaj też można coś zoptymalizować. Jedziemy na Bałkany. Pyszne jedzenie, słońce, morze. Polacy kochają Bałkany, a ich stolicą jest Dubrownik. Bałkany składają się z Dubrownika właśnie, kalmarów, rakii, kamienistych plaż i pozostałych Polaków. Ci bardziej światowi, którzy są tam już co najmniej drugi raz, wiedzą, że jest jeszcze cevapcici. Nie mają pojęcia z czego się to składa, ale jak fajnie się nazywa.

Dla znacznej większości turystów, wybierających ten kierunek, pozostałe państwa tego regionu mogłyby nie istnieć i dla wielu nie istnieją. Bałkany to Chorwacja. Tymczasem taka Słowenia, traktowana przez większość tylko jako konieczny tranzyt dalej na południe, jest wspaniałym turystycznie rejonem. Podobnie jak Austria, Czechy czy Słowacja (tak, wiem, że to nie Bałkany).

Co jednak zrobić, jeżeli ciągnie nas daleko i jeszcze dalej. Wtedy skazani jesteśmy na samolot, najczęściej taki, na który bilet kosztuje 150 zł, chyba że chcemy jednak bilet we wnętrzu samolotu, miejsce siedzące, możliwość wniesienia komórki itp. Wtedy cena robi się znacznie wyższa, a tanie linie to po prostu linie.

Popularnym kierunkiem jest Grecja, która kilka lat temu miała duże szanse na bankructwo, oraz Turcja. W przypadku Turcji sprawa jest o tyle ciekawa, że możecie wylecieć przy inflacji w tym kraju wynoszącej 76,%, a kiedy będziecie lądować będzie już 80%. Poza tym to trochę Europa, a trochę Azja. Obojętnie, gdzie się zdecydujemy, nie ma innej możliwości, niż zdecydować się na pakiet all inclusive. To forma wypoczynku szczególnie ceniona przez rodaków, ponieważ jest to forma zakładu z biurem podróży: czy zjem i wypiję za więcej, niż wyliczyliście. Można podziwiać kunszt wczasowiczów, którzy na małym talerzyku są w stanie przetransportować do stolika nawet 25 kg sałatki. Oczywiście do niedawna była opcja, aby nie decydować się na pobyt all inclusive i na miejscu wynająć samochód. Była, bo obecnie, jeżeli nawet znajdziemy jakiś wolny samochód, to jego koszt wyniesie około dwóch tysięcy euro za dobę. Bardziej by się opłacało kupić auto na miejscu i sprzedać przy wylocie.

Co zatem pozostaje? Dolny Śląsk to naprawdę piękny zakątek naszego kraju…

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne