Boom na rynku elektromobilności sprawia, że dostawcy usług ładowania pojazdów elektrycznych jeszcze przez wiele lat mogą liczyć na nieprzerwany dopływ nowych klientów. Tym bardziej cieszy fakt, że nie skupiają się oni jedynie na dostarczeniu gotowych urządzeń, ale intensywnie rozwijają ich funkcjonalność oraz ofertę o nowe zmyślne rozwiązania.
Na koniec listopada 2022 roku funkcjonowało w Polsce 4913 punktów ładowania i 2527 stacji ładowania, czyli obiektów, na których znajduje się więcej niż jeden punkt ładowania. Cztery na pięć punktów stanowiły obiekty ogólnodostępne. Oznacza to wzrost liczby punktów ładowania o 38,6% rok do roku. Dwunastu wiodących operatorów ogólnodostępnych stacji ładowania osiągnęło rynkowy udział na poziomie 67%. W połowie br. największe udziały, miały firmy GreenWay Polska oraz Orlen Charge. Pierwsza z nich zarządzała siecią 464 publicznych stacji w Polsce, a licząc stacje prywatne – ponad 750. Łącznie było to ponad 1600 punktów ładowania. Spółka wskazuje na coraz większą popularność szybkich stacji ładowania AxonEasy, oferujących moc ładowania w przedziale od 60 do 180 kW. W sieci Orlen Charge pod koniec 2022 roku dostępnych było ponad 480 ładowarek, co przekłada się ponad 1000 punktów ładowania. W pierwszej piątce czołowych dostawców znalazły się też Tauron, NOXO oraz EV+. W ramach transeuropejskiej sieci transportowej TEN-T, zlokalizowanej wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych, na koniec września br. funkcjonowało w Polsce 247 stacji, z czego 41% to stacje firmy GreenWay, 20% – Orlen, a 5% – Ionity. Ta ostatnia spółka w ramach współpracy z Shell umieściła 16 rekordowo szybkich ładowarek o mocy do 350 kW w ośmiu lokalizacjach w Polsce.
Od listopada 2021 roku do końca listopada bieżącego roku przybyło na ulicach 23 965 osobowych pojazdów elektrycznych i hybryd plug-in (+68%). Łącznie na krajowych drogach poruszało się 59 187 pojazdów osobowych z wtyczką, a uwzględniając samochody użytkowe – 62 135. Dynamicznie wzrastała też flota elektrycznych motorowerów i motocykli, która na koniec listopada składała się z 16 160 szt. Oznacza to, że za przyrostem liczby pojazdów z wtyczką wyraźnie nie nadąża rozwój publicznych stacji ładowania. Oczywiście jest to rekompensowane przyrostem punktów ładowania niepublicznych, półprywatnych oraz domowych. Ich rola w ładowaniu elektryków, z racji niedoboru obiektów publicznych, będzie coraz ważniejsza. Montaż tzw. wallboksów do ładowania pojazdów elektrycznych w domu ułatwiają importerzy pojazdów, którzy sami oferują usługę sprawdzenia możliwości podłączenia ładowarki w domu, oceniając, jakie rozwiązanie byłoby dla klienta najlepsze. Dzięki aplikacji będzie możliwe m.in. dalsze udostępnianie postawionych ładowarek innym podmiotom i pobieranie z tego tytułu opłat. Swoje punkty ładowania udostępniają użytkownikom również salony dealerskie, które zazwyczaj są już wyposażone w punkty ładowania różnej mocy.
Oceń możliwości instalacji ładowarki przed zamówieniem „elektryka”
Ocena możliwości ładowania pojazdów w firmie powinna mieć miejsce nim jeszcze w ogóle przystąpimy do poszukiwania pojazdów elektrycznych do floty. Do kosztów TCO konieczne będzie wliczenie wydatków poniesionych na rozwój infrastruktury ładowania, w tym nie tylko urządzeń, ale również ekspertyz oraz opłat miesięcznych ponoszonych za nadzór i serwis dostawców nad urządzeniami. Po zliczeniu kosztów związanych z pojazdem i infrastrukturą uzyskamy całościowy obraz kosztów, jakie może ponieść firma.
Na koniec listopada 2022 roku na jeden punkt ładowania przypadało 12 samochodów elektrycznych i hybryd plug-in (6,1 pojazdów tylko elektrycznych BEV), czyli 0,08 punktu publicznego ładowania na jeden pojazd z wtyczką. Uwzględniając pojazdy użytkowe, było to 12,65 pojazdu na jeden punkt ładowania. Według ACEA na 100 km dróg w Polsce przypada 0,7 publicznego punktu ładowania. We Francji jest to 3,4, Niemczech 25,8, a w Holandii – 64,3 punktu ładowania. Niedostateczny rozwój infrastruktury, który jest najważniejszą przeszkodą i czynnikiem ograniczającym zainteresowanie inwestycjami w pojazdy elektryczne, wskazali uczestnicy ubiegłorocznej ankiety magazynu „Fleet”. W ankiecie „Pojazdy elektryczne oczami przedsiębiorców” tak odpowiedziało 87% badanych.
Dopiero jako drugą najważniejszą przeszkodę w rozwoju elektromobilności uczestnicy wskazali niewystarczające zasięgi pojazdów elektrycznych – 72% wskazań. Trzecią były wysokie ceny zakupu takich pojazdów – 67% wskazań.
Na polskich ulicach i parkingach dominują stacje prądu przemiennego AC, o mocy do 22 kW, stanowiące 71% wszystkich obiektów publicznych. Pozostałe 29% stanowią stacje ładowania prądem stałym o mocy co najmniej 50 kW. Aż 56% wszystkich ogólnodostępnych stacji ładowania w Polsce funkcjonuje w miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców. Najwięcej stacji ładowania zlokalizowanych jest na ogólnodostępnych parkingach (41%) oraz w centrach handlowych (17%) i przy hotelach (16%). W ostatnim roku wyraźnie wzrósł udział punktów ładowania dostępnych odpłatnie, do 94%.
Stymulantem rozwoju sieci punktów ładowania są programy dopłat do ich budowy. Obecnie zainteresowani mogą skorzystać z programu „Wsparcie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury do tankowania wodoru”. W jego ramach można liczyć na dofinansowanie budowy punktów i stacji ładowania o mocy co najmniej 22 kW na potrzeby własne. Dofinansowaniem objęte są też ogólnodostępne stacje ładowania o mocy co najmniej 50 kW oraz obiekty przebudowywane do osiągnięcia takiej mocy. Wsparcie będzie ograniczone do 50% kwalifikowanych kosztów inwestycji. Według projektu na wsparcie budowy infrastruktury ładowania w Polsce przeznaczone jest 800 mln zł. Dzięki tej kwocie dopłatą może zostać objętych ok. 14–15 tys. punktów. Program ma być realizowany do 2028 roku, przy czym podpisywanie umów będzie się odbywać do 31 grudnia 2025 r., a wydatkowanie środków finansowych potrwa do 15 grudnia 2028 r. Pierwszy nabór został zamknięty z końcem marca 2022 roku. Obecnie trwa kolejny nabór wniosków w ramach programu. Tym razem budżet dla bezzwrotnych dotacji wynosi prawie 30 mln zł. Wnioski można składać do końca stycznia 2023 roku.
Za boomem na pojazdy elektryczne usiłują nadążyć firmy zajmujące się produkcją, importem lub montażem stacji i punktów ładowania samochodów elektrycznych. Nie tylko uruchamianych jest coraz więcej punktów i stacji, ale również zwiększa się moc prądu dostarczanego na tych obiektach oraz zróżnicowanie technologiczne punktów. Plany rozbudowy sieci publicznych ładowarek imponują rozmachem, a wielu dostawców w ogóle nie potrzebuje promocji. Zainteresowanie ich produktami przewyższa fizyczne możliwości ich dostarczenia. Klienci muszą się też uzbroić w cierpliwość podczas oczekiwania na badanie techniczne Urzędu Dozoru Technicznego. W przypadku urządzeń DC może to potrwać ponad rok.
Według ACEA na 100 km dróg w Polsce przypada 0,7 publicznego punktu ładowania. We Francji jest to 3,4 punktu, Niemczech 25,8 punktu, a w Holandii – 64,3 punktu ładowania.
Według prognoz, m.in. PSPA, liczba publicznych punktów ładowania wzrośnie do ok. 41 tys. punktów w 2025 roku.Jeszcze bardziej imponują prognozy dotyczące rozwoju europejskiego rynku stacji i punktów ładowania. Według unijnych szacunków europejski rynek stacji ładowania pojazdów elektrycznych będzie wart 56 mld dolarów w 2029 roku. W ciągu siedmiu lat ich liczba ma wzrosnąć z obecnych 377 tys. stacji do blisko 6,2 mln. Średni wskaźnik rocznego wzrostu w tym okresie (CAGR) ma wynosić aż 35,5%. Prawdziwym wyzwaniem dla dostawców będzie rozwój punktów i stacji ładowania dla pojazdów ciężarowych. Organizacja ACEA wezwała rządy europejskie do wyposażenia 10% najpopularniejszych miejsc postojowych dla ciężarówek w ładowarki elektryczne dużej mocy. Miałyby one funkcjonować do 2027 roku. Liczbę takich stacji szacuje się na 31,1 tys. Tylko w Niemczech powinno ich być 7,5 tys., a w Polsce – 1,4 tys. Przypomnijmy, obecne złącza CCS są w stanie obsługiwać moc ładowania do 500 kW. Jest to niewystarczająca moc dla potrzeb dalekobieżnych pojazdów ciężarowych. Powstają więc plany uruchomienia znacznie szybszych stacji ładowania chwilowego, np. w ramach projektu NeU, Network of Ultrachargers, o mocach 750 kW – 1,5 MW, w którym uczestniczy m.in. Ekoenergetyka. Pierwsze takie obiekty zostaną uruchomione w ramach specjalnych hubów w 2023 roku. Półgodzinny postój samochodu ciężarowego na takiej stacji pozwoli uzupełnić energię elektryczną wystarczającą na przejechanie kolejnych 400 km.
Możemy obserwować nie tylko wzrost liczby punktów i stacji ładowania, ale również poszerzanie funkcjonalności na tych obiektach. Zwiększanie mocy na już istniejących stacjach to tylko jedno z popularnych działań. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się ładowarki mające funkcje i możliwości ładowania pojazdów elektrycznych z użyciem wyłącznie energii słonecznej. Takie funkcje ma np. ładowarka 1P7K firmy LEKTRI.CO. Możemy się spodziewać dalszego rozwoju hubów ładowania pojazdów elektrycznych. Od ponad dwóch lat taki obiekt w Nowym Kisielinie posiada firma Ekoen, spółka córka Ekoenergetyki. Obiekty tego typu oprócz punktów szybkiego ładowania oferują bistro, sklepy z ofertą gastronomiczną, ale również punkty relaksu, a także hotele. W przypadku obiektu Ekoen poziom naładowania naszego pojazdu możemy śledzić na specjalnym ekranie, np. pijąc kawę wewnątrz bistro.
Sposobem na szybszy zwrot inwestycji w stację ładowania, obniżenie kosztów instalacji i eksploatacji punktu ładowania jest zespolenie go z interaktywnym bilbordem reklamowym wyposażonym w ekran LED. Model biznesowy „whitelabel” promuje dostawca Elocity, który dostarcza ładowarki tego typu dla kolejnych firm. Jeszcze w tym roku ma funkcjonować 50 stacji ładowania z ekranami LED użytecznymi w digital marketingu. Równolegle trwają wizje lokalne ok. 200 kolejnych miejsc pod takie instalacje. Po centrach handlowych planowane jest rozszerzenie dostępności punktów marki o wybrane miasta i gminy. Tego typu rozwiązania, wsparte technologiami Elocity, stosują m.in. firmy Pure City i Horyzont EV. – Fakt, że możemy praktycznie od podstaw stworzyć oprogramowanie, a potem odpowiednio dopasować je do potrzeb inwestora sprawia, że jesteśmy w stanie realizować nieszablonowe założenia, wybiegające daleko poza standard, do którego rynek jest teraz przyzwyczajony – podkreśla Michał Baranowski, CEO Elocity.
W listopadzie br. po raz pierwszy łączna liczba pojazdów tylko elektrycznych na polskich ulicach była wyższa niż pojazdów plug-in.
Firma wprowadziła wiele innych ciekawych rozwiązań. W 2022 roku Elocity rozwinęła współpracę z firmami z branży CFM i wspólnie z LeasePlan Polska i AstraZeneca ma na koncie projekt obejmujący m.in. montaż 40 przydomowych stacji ładowania, przeznaczonych dla elektrycznych samochodów służbowych. Kluczowy w tym projekcie był opracowany przez Elocity system do rozliczeń ładowania samochodów służbowych w domach pracowników. W ramach tego rozwiązania w imieniu pracodawcy Elocity może dokonywać bezpośrednich rozliczeń z pracownikami, a firmę obciążyć zbiorczą notą obciążeniową. Alternatywnie spółka może dostarczyć właścicielowi floty raporty dotyczące służbowych ładowań, które pozwolą na dokonanie rozliczeń z pracownikami. To rozwiązanie jest nie tylko wygodne dla przedsiębiorców, ale także stanowi narzędzie do bieżącego monitorowania i kontroli ładowania samochodów służbowych. Interesującym narzędziem wdrożonym przez Elocity jest Portal Dzierżawy Miejsc, czyli projekt wspierający rozwój elektromobilności.
Spółka łączy inwestorów, poszukujących lokalizacji pod rozbudowę sieci ładowania pojazdów elektrycznych z właścicielami działek, na których mogą one powstać.
Innym ciekawym rozwiązaniem zyskującym na popularności są ładowarki instalowane w latarniach ulicznych. – W Europie możemy pochwalić się kilkoma innowacyjnymi rozwiązaniami, które z miesiąca na miesiąc zyskują coraz większą popularność. Jednym z nich jest Ubitricity, czyli ładowarki instalowane w latarniach ulicznych – mówi Łukasz Klamka, dyrektor ds. sprzedaży rozwiązań flotowych w Shell Polska. – Dzięki połączeniu z infrastrukturą miejską są one łatwo dostępne, estetyczne, a samochód może naładować się przez noc.
W Wielkiej Brytanii mamy już ponad 4 tysięcy takich urządzeń, a kolejne rynki są zainteresowane inwestycją w Ubitricity. We francuskim La Havre podpisaliśmy umowę na około 500 punktów ładowania, a w Niemczech, w Berlinie, na 200.
Jak dobrać odpowiednią ładowarkę?
Kluczem do zwiększenia opłacalności zastosowania pojazdów elektrycznych w firmie jest umiejętne dobranie infrastruktury ładowania oraz stworzenie przemyślanej polityki korzystania z ładowarek przez użytkowników. To w sposób bezpośredni będzie miało wpływ na późniejsze koszty eksploatacji.
Powinniśmy ocenić możliwości ładowania pojazdów w firmie nim jeszcze w ogóle przystąpimy do zamawiania pojazdów elektrycznych do floty. Może się okazać, że nie każdy typ ładowarek o danej mocy będzie możliwy do podłączenia np. w firmowym garażu lub koszty takiej instalacji okażą się bardzo wysokie. Firma powinna pamiętać, że do kosztów TCO pojazdów elektrycznych i plug-in we flocie konieczne będzie wliczenie wydatków poniesionych na rozwój infrastruktury ładowania. Dotyczy to nie tylko urządzeń, ale również ekspertyz oraz opłat miesięcznych ponoszonych za nadzór i serwis dostawców nad urządzeniami. Po zliczeniu kosztów związanych z pojazdem i infrastrukturą uzyskamy całościowy obraz kosztów, jakie poniesie firma zainteresowana rozwojem elektromobilności.
Punkty ładowania i stacje ładowania oferują różne złącza ładowarek. Obecnie najpopularniejsze są złącza Type 2, CCS Combo, CHAdeMO, którym wiernych było do niedawna kilku producentów japońskich, oraz Tesla Connector. Samochody elektryczne możemy ładować prądem przemiennym AC lub stałym DC. Prądem przemiennym AC naładujemy pojazd elektryczny wprost z domowego gniazdka. Moc ładowania będzie jednak niska (1,8–2,3 kW, z natężeniem prądu 8–10A), a czas ładowania – długi. Szybkość ładowania wyniesie przecież ok. 2 kWh na godzinę. Pojazd z akumulatorami trakcyjnymi o pojemności 45 kWh będziemy ładować ponad 23 godziny, a 95 kWh – nawet 48 godzin. Elektryk musi wcześniej sprawdzić, czy takie podłączenie jest możliwe i bezpieczne dla domowej lub biurowej sieci. Producenci pojazdów nie zalecają tego typu ładowania, ze względu na długie obciążanie sieci i ryzyko przegrzewania się sieci domowej. Ceny 1 kWh wynoszą obecnie 69–78 gr i są ok. 20% wyższe niż jeszcze dwa lata temu. Prognozuje się wyraźny wzrost cen prądu w kolejnych latach.
Rozsądnym z punktu widzenia firmy sposobem ładowania pojazdów elektrycznych może być korzystanie z własnych punktów ładowania prądem przemiennym w biurze oraz przydomowych wallboksów. Warto przyjrzeć się ładowarkom o mocy 3,6 kW (16A), 6,6 kW aż do 7,4 kW (32A). Ładowarka naścienna o mocy 3,6 kW to koszt ok. 1,5 tys. zł, a 7,4 kW – ok. 2–3 tys. zł. Stacja pozwalająca na ładowanie dwóch pojazdów jednocześnie mocą 7 kW to wydatek ok. 18 tys. zł. Nie zapominajmy też o wcześniejszych kosztach badań techniczno-eksploatacyjnych, wniosku do UDT i procedurze odbioru takiego punktu lub stacji. Cała procedura może potrwać wiele tygodni. Wreszcie do kosztów należy doliczyć stałą opłatę dla operatora za obsługę punktu lub stacji ładowania. Zwykle to koszt do kilkuset zł miesięcznie. Większe możliwości mają trójfazowe ładowarki o napięciu 400 V (tzw. siła), które pozwalają na ładowanie z mocą 11 kW (16A) lub 22 kW (32A). Wallboksy oferujące moc 22 kW to wydatek od ok. 3 do 7 tys. zł. Terminal 2x22 kW, pozwalający na ładowanie jednocześnie dwóch pojazdów prądem o takiej mocy, to koszt ok. 30 tys. zł. Dzięki mocniejszej ładowarce 22 kW możliwe jest naładowanie akumulatorów trakcyjnych o pojemności 45 kWh netto w około pięć godzin. Aby umożliwić przejechanie kolejnych kilkudziesięciu kilometrów, wystarczy kwadrans podłączenia do takiej ładowarki. Ładowania w domu lub pod firmą najlepiej dokonywać w godzinach nocnych, dobierając wcześniej zmienną taryfę G12, która w tym czasie jest znacząco tańsza. Unikamy dodatkowych kosztów związanych z ładowaniem w godzinach szczytu. Taką sesję ładowania możemy z łatwością zaprogramować poprzez wallbox lub ze smarftona.
Czas ładowania można wyraźnie przyśpieszyć, ładując prądem stałym DC o napięciu 400–800V (natężenie 300–500A) i mocy ładowania od 50 do 350 kW. Najczęściej spotykane są urządzenia o mocy 50 kW, dostępne zazwyczaj w ramach sieci ładowania różnych operatorów. Operatorzy komercyjni oraz sami dostawcy samochodów zachęcają do użytkowania specjalnych kart dostępowych umożliwiających ładowanie na stacjach różnych dostawców (np. Kia Charge). Działają one na bardzo podobnych zasadach co karty paliwowe. Podobnie jak w ich przypadku na koniec okresu rozliczeniowego dostaniemy podsumowanie sesji ładowania, z wyliczeniem kwot i sposobów ładowania. Oczywiście na jednej fakturze. Kierownik floty może nie tylko śledzić dokonywane ładowania, ale również sugerować, z jakich obiektów możemy korzystać, a na jakich ta możliwość jest zablokowana, np. najdroższych szybkich ładowarkach, z których korzystanie nie ma uzasadnienia dla działań firmy. Budowa szybkiej stacji ładowania w ramach przedsiębiorstwa może być nieopłacalna i nie zawsze będzie możliwa. Takie urządzenia mają duże wymagania techniczne. Kable ładowarek o mocy powyżej 100 kW muszą być chłodzone cieczą, obiekty często wymagają instalacji transformatora sieciowego w pobliżu ładowarki i podłączenia do kosztowniejszej sieci średniego natężenia. W efekcie koszty instalacji i późniejszej obsługi są wysokie. Ładowarka może kosztować ponad 200 tys. zł, a comiesięczny koszt obsługi może przekraczać kilka tysięcy złotych.
Przemysław Dobrosławski