Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Jak zwiększyć przychody o miliard złotych?

salonAnaliza porównawcza IBRM Samar, dotycząca odliczenia podatku VAT przy zakupie samochodów przez przedsiębiorców, spotkała się z polemiką ze strony fiskusa: „Informujemy, że Ministerstwo Finansów przeprowadziło szczegółową analizę materiału przekazanego przez Instytut. W wyniku dokonanej analizy stwierdzono, że skutki wyliczone przez Instytut znacznie odbiegają od wyliczeń Ministerstwa Finansów". Odpowiedź jest obszerna, a jej przygotowanie zajęło ministerstwu ponad miesiąc. Niestety, pomimo trudu, jaki MF włożyło w zapoznanie się z tą propozycją i sformułowanie odpowiedzi, jej merytoryczna zawartość nie tylko pozostawia niedosyt, ale także zawiera błędy. Przypomnijmy - w styczniu br. IBRM Samar przedstawił propozycję umożliwienia pełnego odliczenia przez przedsiębiorców podatku VAT zawartego w cenie samochodu i kosztach jego eksploatacji, z wyłączeniem możliwości odliczenia podatku VAT zawartego w kosztach zakupionego na potrzeby tego auta paliwa. Analiza przygotowana przez ekspertów Instytutu oraz kancelarii podatkowej Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy dowodziła, że przyjęcie tego rozwiązania przyniesie więcej korzyści zarówno przedsiębiorcom, jak i budżetowi państwa, niż propozycja zmian w VAT zaprezentowana przez resort finansów. Rozwiązanie MF dopuszcza 50-proc. odliczenie tego podatku zawartego w cenie samochodu, jednak w kwocie nie wyższej niż 8000 zł. Dodatkowo propozycja przewiduje możliwość odliczenia 50% wartości podatku VAT zawartego w cenie usług serwisowych, części zamiennych oraz cenie paliwa zakupionego na potrzeby bieżącej eksploatacji. szereg3Resort finansów w uwagach nadesłanych do analizy IBRM Samar zwrócił uwagę, że „w materiale przedstawionym przez Instytut nie ma informacji, w jaki sposób zostały pozyskane dane będące podstawą wyliczeń Instytutu. Trudno więc zweryfikować źródło będące podstawą tych wyliczeń". Podstawą tej uwagi było spora rozbieżność w danych prezentowanych przez obie instytucje, a dotyczących liczby zarejestrowanych w Polsce aut w 2012 roku oraz parku aut firmowych w 2011 r. Co ciekawe, źródło tych danych w obu przypadkach było takie samo (!) czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców. - Dane, które Instytut uzyskał z CEPiK-u, a które są także w posiadaniu innych organizacji działających w kraju, pochodzą bezpośrednio z tej bazy i dokumentują tzw. rynek flotowy. Prawdą jest, że pomijają – uwzględnioną przez resort finansów - kategorię osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą oraz spółki cywilne. Dane o tej grupie klientów nie są jednak dostępne w sposób bezpośredni w bazie CEPiK. Nie można ich także uzyskać oficjalnie w inny sposób ze względu na obowiązującą w kraju ustawę o ochronie danych osobowych, na co wielokrotnie wskazywał Samar w swoich analizach. Dostęp do nich może natomiast uzyskać fiskus dzięki zestawieniu informacji o działających podmiotach gospodarczych z aktywnymi numerami NIP (numerami identyfikacji podatkowej) ich właścicieli i samochodami przez nich zarejestrowanymi. – To wszystko pozwala na uzyskanie pełniejszego obrazu rynku – wyjaśnia Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar. Różnice w dostępie do danych nie wpływają jednak na kluczowe wnioski płynące z analizy prezentowanej przez Instytut Samar. Wręcz przeciwnie – jeszcze je wzmacniają. Bazując na posiadanych informacjach Samar obliczył, że koszt wprowadzenia w życie propozycji Ministerstwa Finansów (w stosunku do stanu obecnego) wyniósłby ponad 900 mln złotych. Przy uwzględnieniu tych samych danych, koszt wprowadzenia w życie propozycji branży wyniesie niecałe 800 mln zł. Różnica wynosi nieco ponad 100 mln zł. Niby niewiele, ale pokazuje istotę relacji prezentowanych między propozycjami MF a IBRM Samar. Znajduje to też potwierdzenie w kalkulacji przeprowadzonej na podstawie danych resortu finansów. - Według ministerstwa koszt wdrożenia rozwiązania proponowanego przez resort wyniesie nieco ponad 1,8 mld złotych. Kwota ta jest zgodna z wynikiem kalkulacji, jaką przeprowadził IBRM Samar na podstawie danych zawartych w odpowiedzi resortu. Niestety, na tym kończy się podobieństwo. Ministerstwo twierdzi, że propozycja Samaru kosztowałaby budżet ponad 2 mld złotych, czyli o ponad 200 mln zł więcej niż rozwiązanie forsowane przez resort. Stwierdzenie to nie zostało poparte jednak żadnymi obliczeniami. Kalkulacje Samaru przeprowadzone na podstawie tych samych danych prezentują zupełnie inny obraz. Koszt wprowadzenia pełnego odpisu VAT zawartego w cenie samochodu, serwisu i części zamiennych, bez uwzględnienia paliwa, wyniósłby "tylko" nieco ponad 800 mln zł. Tym samym dzięki przyjęciu propozycji Instytutu budżet zaoszczędziłby około 1 mld złotych.Kalkulacja ta została starannie sprawdzona przez nas i niezależnie przez znaną kancelarię podatkową, więc wygląda na to, że ministerstwo popełniło błąd w swoich obliczeniach. Propozycja IBRM Samar jest zdecydowanie tańsza (biorąc pod uwagę dane ministerstwa) - twierdzi Wojciech Drzewiecki. W dalszej części swojej odpowiedzi ministerstwo twierdzi, że dane, na bazie których instytut przeprowadził swoje kalkulacje nie powinny być podstawą szacunków dla roku 2014. - Szacunki, które przygotowaliśmy nie miały na celu zaprezentowania potencjalnego rozwoju rynku w roku 2014 - odpowiada prezes Samaru. - Chodziło nam o pokazanie, jakie relacje występują pomiędzy proponowanymi rozwiązaniami, które z nich przyniesie większe zyski, kiedy koszty wdrożenia zmian będą wyższe, a kiedy niższe. I w jednym i w drugim przypadku, bez względu na to, jakie dane wykorzystywaliśmy, wykazaliśmy, że propozycja pełnego odliczenia podatku VAT dla samochodów, serwisu i części (bez paliwa) jest znacznie korzystniejsza (tańsza dla budżetu) niż propozycja rządowa. Ponadto posiada mocniejszą (pozytywną) siłę oddziaływania na potencjalnych klientów, zwiększając szansę na wzrost sprzedaży. - A to w konsekwencji sprzyjać będzie również wzrostowi dochodów państwa - podkreśla Wojciech Drzewiecki. Kolejna uwaga resortu finansów dotyczyła wyłączenia możliwości odliczania podatku VAT od paliw kupowanych do samochodów z kratką. I tu rzeczywiście, ze względu na uwarunkowania unijne, nie jesteśmy w stanie zabrać podatnikom prawa do odpisu VAT. - Samochody te przed wejściem Polski do UE miały prawo do takich odliczeń, a prawo wspólnotowe zabrania poszczególnym państwom członkowskim pogarszania sytuacji podatników. Odliczenie to musi zatem pozostać. Należy jednak podkreślić, że dotyczy ono niewielkiej części rynku. Bo jeśli nawet przyjąć założenia MF, że rynek aut flotowych wynosi około 2 mln sztuk, to samochodów z kratką jest zaledwie 250 tys. sztuk. Co więcej liczba tego typu pojazdów zmniejsza się; w 2012 roku była o prawie 50 tys. sztuk mniejsza niż w 2011. A co warte podkreślenia, auta z kratką stopniowo w ogóle znikną z rynku. Ich już nie ma w ofercie producentów. W momencie, kiedy zostanie zapewniona możliwość pełnego odliczenia podatku VAT, zapotrzebowanie na auta z kratką (dające kiedyś 100 proc. odpis) spadnie niemal do zera. Niemal, bo nie można wykluczyć, że pojawi się ktoś, kto będzie chciał taki samochód kupić – zauważa prezes Drzewiecki. Warto wyjaśnić, dlaczego propozycja Samaru nie uwzględnia możliwości odliczania VAT od kosztów zakupionego paliwa. Po pierwsze, dlatego że przed wejściem Polski do UE,w przypadku samochodów osobowych, odliczenie podatku VAT nie było możliwe, nie ma więc konieczności wprowadzania zmian w tym zakresie. Problem dotyczy tylko samochodów osobowych z homologacją ciężarową, a te były swoistą patologią rynkową,wynikającą z istniejących ograniczeń, która powoli znika z rynku. Po drugie, wartość odliczenia, przy uwzględnieniu ograniczeń proponowanych przez resort finansów, jest relatywnie niewielka w porównaniu z odliczeniem podatku VAT zawartego w cenie samochodu, nie stanowi więc istotnej zachęty do kupowania nowych i wymiany starych aut. - Należy też zauważyć, że koszt wdrożenia rozwiązania uwzględniającego pełne odliczenie kosztów zakupionego paliwa byłby zbyt wysoki z punktu widzenia budżetu państwa. Bazując na danych ministerstwa, wyniósłby ponad 4,5 mld zł. Na to nikt nie da zgody – zauważa Wojciech Drzewiecki. Oczywiście część przedsiębiorców często korzystających z samochodów powie, że możliwość odliczenia VAT-u zawartego w cenie paliwa pozwala im znacząco zmniejszać koszty funkcjonowania firmy. To niewątpliwie ważny argument. Niestety, ze względu na brak szerokich konsultacji z organizacjami reprezentującymi przedsiębiorców, nie było możliwości sprawdzenia, co tak naprawdę jest dla nich istotne - zdecydowanie niższe koszty związane z zakupem auta, czy możliwość późniejszego odliczania części podatku VAT zawartego w koszcie zakupu paliwa. Bazując na posiadanych danych dotyczących średniego przebiegu aut oraz zużyciu paliwa, można obliczyć, iż maksymalna kwota odliczenia przypadająca na samochód wyniosłaby średnio ok. 2 tys. złotych. Porównując tę kwotę z kwotą, jaką moglibyśmy odliczyć od ceny zakupionego samochodu widać, że ta druga jest zdecydowanie większa. Bazując na tym porównaniu założyliśmy, że duża różnica w koszcie nabycia samochodu, w koszcie rat leasingowych byłaby mocniejszym argumentem przy podejmowaniu decyzji o zakupie auta - stwierdził Wojciech Drzewiecki. Przedstawiciele resortu finansów nie kryją, że istotną kwestią, która ma wpływ na ograniczenie wielkości odliczeń VAT, jest brak jednoznacznego uregulowania kwestii opodatkowania wykorzystania samochodów służbowych do celów prywatnych, zarówno w podatku VAT, jak i podatku dochodowym. Obecnie, na potrzeby podatku dochodowego, warunki takiego postępowania ustala pracodawca. W przypadku prywatnego użytku, firma powinna zwiększyć przychód pracownika z tego tytułu. Wysokość przychodu oblicza się na podstawie rynkowych cen wynajmu aut. W przypadku VAT, ze względu na ograniczenie kwoty odliczenia oraz derogację, podatku się nie płaci. Według obliczeń MF, budżet traci rocznie około 240 mln zł (wyliczenia MF sprzed 4 lat, gdy resort planował, niezrealizowane ostatecznie, uporządkowanie tej kwestii. Według kalkulacji Samaru, dochód wynikający z prywatnego użytku byłby zdecydowanie wyższy). A operację taką można przeprowadzić stosunkowo prosto, na przykład poprzez wprowadzenie opłaty w wysokości 0,5 proc. wartości auta, doliczane co miesiąc do dochodów pracownika. Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że jest ono sprawiedliwsze, gdyż różnicuje opłaty ponoszone np. przez właścicieli aut popularnych i premium. - Ważne, aby sposób obliczania tego podatku i sposób jego rozliczenia był jak najprostszy, a wielkość obciążenia ustalona "na rozsądnym", akceptowalnym poziomie. Nie ma też najmniejszego sensu rozliczania podatku na podstawie prowadzonej przez użytkownika pojazdu ewidencji. Wskazywanie przez niego, w jakim zakresie wykorzystuje auto do celów służbowych, a w jakim prywatnie skłania do patologii. Część użytkowników podejdzie do tematu uczciwie, niektórzy jak zwykle będą kombinować. Pojawi się dodatkowo problem kontroli ze strony fiskusa. Co ważne, gdyby podczas dyskusji z 2008 r. kwestia opodatkowania prywatnego użytkowania została rozwiązana, to być może dziś nie byłoby problemu z wprowadzaniem pełnego odpisu VAT – twierdzi Wojciech Drzewiecki. Tymczasem dziś branża stawia ważne pytanie: W co gra resort finansów? Lansowana przez MF propozycja dotycząca zasad odliczania VAT w motoryzacji oznacza straty dla budżetu państwa. Stoi więc w sprzeczności z konstytucyjnym celem powołania resortu, jakim jest dbanie o finanse publiczne państwa. Niestety, propozycja Ministerstwa Finansów nie była konsultowana z przedstawicielami polskich przedsiębiorców, a jedynie zakomunikowana opinii publicznej. Ministerstwo nigdy nie zaprezentowało też szczegółowych obliczeń i porównań na poparcie stawianych przez siebie tez. Fiskus nie uwzględnił potrzeb rynku, a w szczególności przedsiębiorców, zainteresowanych nabyciem tańszych aut oraz producentów produkujących takie samochody w Polsce. Przygotowane rozwiązanie preferuje auta droższe, pochodzące z importu. Akceptacja propozycji resortu, jako najlepszego rozwiązania dla polskiego budżetu, (ale raczej nie dla rynku) musi odbyć się na wiarę. Czy powstała tylko dlatego, że do tej pory nie udało się sensownie rozwiązać kwestii prywatnego użytku?Niestety, w kontekście analizy przygotowanej przez IBRM Samar, deklarowana jakość przeprowadzonej przez ministerstwo analizy stoi pod znakiem zapytania. Brak konsultacji uniemożliwił wypracowanie rozwiązania optymalnego zarówno dla budżetu, jak i przedsiębiorców. Trzeba też zauważyć, że wniosek o derogację skierowany przez resort finansów do Komisji Europejskiej został utajniony, co rodzi wiele niepotrzebnych pytań i podejrzenie, że rząd coś chce ukryć przed społeczeństwem.- Zabrakło niestety na etapie dyskusji nad tymi propozycjami sprawdzenia, co tak naprawdę będzie dobre dla przedsiębiorców. A materiał, który przygotował IBRM Samar miał być właśnie podstawą tej dyskusji - zauważa Wojciech Drzewiecki. Paweł Janas, Dariusz Balcerzyk / Samar

 

Przeczytaj również
Popularne