Ile kosztuje wypadek drogowy? Jak zawęża się pole widzenia wraz ze wzrostem prędkości i co się dzieje z ciałem kierowcy przy zderzeniu z prędkością zaledwie 4 km na godzinę? Tego wszystkiego mogli dowiedzieć się uczestnicy spotkania „W drodze do bezpieczeństwa”. To nowy, biznesowo-prewencyjny format spotkań PZU z udziałem niemal 100 przedstawicieli flotowych klientów korporacyjnych największego polskiego ubezpieczyciela.
Jeden wypadek drogowy kosztuje średnio 2,7 mln zł. A według policyjnych statystyk zdarzyło się ich w ubiegłym roku 20 936. To niewyobrażalne pieniądze, ale to tylko pieniądze. Bo przecież ludzkie cierpienie, utrata zdrowia i życia nie mają ceny. Dlatego tak ważna jest prewencja. PZU do bezpieczeństwa przykłada ogromną wagę. Swoimi programami prewencyjnymi szkoli kierowców, uświadamia, doposaża narzędziowo. Dzięki największej w kraju bazie wiedzy o szkodach, ich przyczynach i częstotliwości wie najlepiej jak im zapobiegać. I dzieli się tą wiedzą. Na spotkaniach takich, jak to w ośrodku Driveland.
– Promujemy bezpieczeństwo. Wychodzimy z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego wciąż inwestujemy w rozwiązania, które do tego bezpieczeństwa prowadzą. Jak choćby PZU iFlota. To system informatyczny, który wspiera fleet managerów w zarządzaniu flotą. Naszą wiedzą o przyczynach szkód i o tym jak im zapobiegać dzielimy się właśnie za pośrednictwem iFloty – wyjaśnia Jakub Sajkowski, Dyrektor Zarządzający ds. Klienta Korporacyjnego PZU.
PZU iFlota to jednak coś więcej niż sam system informatyczny online. To program, który łączy w sobie trzy elementy ważne z punktu widzenia osoby zarządzającej flotą w przedsiębiorstwie. Po pierwsze to system do klasycznego zarządzania flotą, z ewidencją pojazdów, kierowców i różnego rodzaju kosztów, a także obsługą m.in. kart paliwowych, usług serwisowych czy mandatów. W tym module można zdefiniować np. powiadomienia, które przypomną o zbliżających się zadaniach, takich jak przeglądy, szkolenia, odnowienia uprawnień kierowców czy płatność raty albo prosta czynność wymiany opon.
Drugim elementem jest zarządzanie ubezpieczeniem. System zapewnia dostęp do danych o bieżących polisach i szkodach z AC i OC oraz daje możliwość zgłaszania szkód z poziomu aplikacji i kontaktu z opiekunem PZU. Co ważne, do tego modułu dostęp może mieć zarówno klient, jak i obsługujący go agent ubezpieczeniowy czy broker.
Trzecim elementem programu PZU iFlota są działania prewencyjne nakierowane na poprawę bezpieczeństwa floty. W ramach modułu, na bazie historii szkód u klienta i jej analizy, zarządzający flotą wie, którzy kierowcy generują szkody i jakie działania należy wdrożyć, aby ten stan zmienić. Wsparciem dla menedżera floty, jak i kierowców jest możliwość skorzystania z rozbudowanej bazy wiedzy, w której przygotowano szkolenia, pigułki wiedzy, e-learningi, blog oraz ankiety pozwalające klientom ocenić się i porównać z innymi na rynku. Podsumowując, PZU iFlota to kompleksowy program do zarządzania flotą, jej ubezpieczeniem i bezpieczeństwem.
Jak najlepiej dzielić się własnymi doświadczeniami? System informatyczny to jedno. Pomocny jest na co dzień z pozycji biurka menedżera floty. Natomiast z pozycji kierowcy nie ma nic bardziej cennego niż praktyka. Właśnie dlatego PZU zaprosiło swoich największych klientów flotowych do ośrodka szkolenia kierowców Driveland w Słabomierzu pod Warszawą, by w kontrolowanych warunkach i pod okiem najlepszych instruktorów mogli się oni przekonać, jak ważne za kierownicą są umiejętności i rozwaga. Takie szkolenie to także okazja, by uświadomić sobie, czym tak naprawdę jest prędkość, jak niebezpieczny jest poślizg i jak emocje wpływają na zachowanie na drodze. Samo szkolenie podzielone zostało na 9 modułów, a dzień wypełniony był ćwiczeniami praktycznymi i pakietem wykładów teoretycznych. Oprócz najbardziej widowiskowych prób na płycie poślizgowej uczestnicy spotkania mogli dowiedzieć się, jak stres wpływa na zachowanie za kierownicą, czy wraz ze wzrostem prędkości zmienia się percepcja i pole widzenia oraz co powoduje agresję na drodze.
Istotnym punktem agendy były autorskie warsztaty PZU dotyczące zarządzania ryzykiem flotowym. Inżynierowie oceny ryzyka flotowego i eksperci z firmy VivaDrive, partnera PZU w programie iFlota zaprezentowali najnowsze funkcjonalności systemu. Nowy moduł szkodowy programu pozwala na analizę szkód z ostatnich 36 miesięcy; można w nim sprawdzić liczbę, wartość, ale także najbardziej szkodowe pojazdy i najczęstsze przyczyny szkód.
Nie zabrakło zajęć z ratownikiem medycznym oraz chwili oddechu przy rozmowie z legendą polskich rajdów Maciejem Wisławskim, który jak zawsze barwnie opowiadał uczestnikom, jak sam radzi sobie ze stresem, siedząc na prawym fotelu w samochodzie rajdowym.
Pole widzenia człowieka wynosi 180 stopni. Jeśli weźmiemy pod uwagę widzenie przestrzenne, to zawęża się ono do 140 stopni i to w pozycji stojącej. Gdy poruszamy się z prędkością 40 km/h nasze pole widzenia to już tylko 100 stopni, przy 70 km/h – 75 stopni a przy 130 km/h na autostradzie, zaledwie 30 stopni. A przecież 130 km/h dla wielu to żadna prędkość.
Podczas modułu z psychologiem transportu i traumatologiem dr Ewą Odachowską Rogalską uczestnicy szkolenia mogli przekonać się także, jak na zachowanie na drodze wpływa stres i czym on tak naprawdę jest. Czy to przydatna wiedza? Owszem, bo grupy, które na tor szły po zajęciach z psychologiem, zupełnie inaczej naciskały na pedał gazu.
A ten pod okiem instruktorów techniki jazdy można było tym razem naciskać do oporu. Wystarczyła mokra płyta poślizgowa, prędkość 50 km/h i szarpak. To imitacja poślizgu, z którego trzeba wyjść, omijając wodne kurtyny. Bez innych uczestników ruchu, z wiedzą, że poślizg zaraz się pojawi. Nie wiadomo tylko, w którą stronę. Nie każdemu udawało się wyprowadzić auto na prostą.
Fizyki się nie oszuka, tak samo jak drogi hamowania. Bo by auto zatrzymało się w miejscu, do drogi hamowania trzeba dodać czas reakcji. Jak długi? To zależy od kierowcy, dnia, chwili, no i pogody. Kilka obrotów w symulatorze dachowania i zderzenia w pasach obrazowało efekty nadmiernej prędkości i skutecznie temperowało chęć uczestników spotkania do szybszej jazdy.
Po co to wszystko? Mogłoby się wydawać, że firmie ubezpieczeniowej nie powinno zależeć na zapobieganiu wypadkom. Nic bardziej mylnego. Gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo ludzi, myślenie w kategoriach samego rachunku ekonomicznego schodzi na dalszy plan. Z czysto biznesowego punktu widzenia wspieranie klientów w zarządzaniu ryzykiem, a więc w efekcie w ograniczeniu szkodowości, jest znacznie bardziej opłacalne i to dla obu stron.
Juliusz Szalek