Jeszcze kilka lat temu wśród barier rozwoju elektromobilności wymieniano ograniczoną ofertę producentów, brak infrastruktury ładowania oraz wysokie ceny samochodów elektrycznych. Przewidywano również, że wraz ze wzrostem popularności pojazdów zeroemisyjnych i efektem skali, ich ceny spadną, zbliżą się do cen samochodów spalinowych przez co ich atrakcyjność i dostępność wzrosną. Postanowiliśmy sprawdzić, jak zmieniły się ceny nowych samochodów EV i ICE od 2019 roku.
Wydarzenia ostatnich lat sprawiły, że rynek motoryzacyjny zmieniał się bardzo dynamicznie. Covid, wojna, zerwane łańcuchy dostaw, popyt przewyższający podaż, wysoka inflacja, wysokie stopy procentowe oraz rosnące koszty finansowania sprawiły, że samochody, zarówno te nowe, jak i używane, znacznie zdrożały.
Klienci, którzy wymieniają auta raz na kilka lat, są zaskoczeni tak dużym wzrostem cen i faktem, że dzisiaj najczęściej muszą rozważać zakup pojazdu z niższego segmentu. Ci, którzy śledzą rynek na bieżąco, widzą, że ceny u niektórych producentów zmieniają się nawet co miesiąc, pod koniec roku brakowało tradycyjnych promocji i wyprzedaży rocznika, a dostępność poprawiła się tylko nieznacznie. Nadal u wielu producentów musimy liczyć się z wielomiesięcznym oczekiwaniem na auto oraz możliwością zamówienia tylko wybranych konfiguracji.
Drożejące nowe samochody, bardzo długi okres oczekiwania na nowe auto czy nawet brak gwarancji ceny i pewności, że zamówienie zostanie terminowo zrealizowane, sprawia, iż klienci poszukują alternatywy na rynku wtórnym. Tutaj okazuje się, że samochody roczne, dwu- czy trzyletnie są niewiele tańsze od nowych, a kilkunastoletnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nawet podwoiły swoją wartość. Z drugiej strony, dealerzy, którzy zapełnili stoki podczas największych wzrostów cen i przyzwyczaili się, że sprzeda się wszystko za każdą cenę, stoją teraz przed dylematem, czy zrezygnować z części marży i obniżyć ceny, czy czekać i obserwować, jak marża maleje przez koszty magazynowania.
Pomimo że ceny samochodów zbliżają się już do progu akceptowalności, dynamika zmian na rynku motoryzacyjnym nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Nieustannie rośnie popularność samochodów z segmentu SUV i crossover. Ceny marek „budżetowych” zbliżyły się do modeli premium, co wpłynęło na większy popyt na marki luksusowe. Rośnie również popularność samochodów zeroemisyjnych oraz szeroko pojętych napędów proekologicznych.
Analizując ceny w czterech najpopularniejszych segmentach – modele miejskie, kompaktowe, crossovery i średnie SUV-y, widać, z jak dużymi wzrostami mamy do czynienia. W zależności od segmentu i rodzaju zasilania, nowe samochody w ciągu ostatnich 48 miesięcy zdrożały od 6 do 79%. Dzisiaj za auto z segmentu B napędzane silnikiem benzynowym musimy zapłacić średnio 108 000 zł. Cztery lata temu, posiadając taki budżet, mogliśmy wybierać wśród przedstawicieli segmentu C lub crossover. Samochody kompaktowe napędzane silnikami benzynowymi podrożały o 40%, a te wyposażone w jednostki wysokoprężne o 46%. Jeśli zdecydujemy się na zakup uterenowionego modelu z segmentu C, musimy przygotować około 200 000 zł. Tutaj wzrosty są najmniejsze, 22% w silnikach benzynowych i tylko 9% w dieslu.
Średnio modele w analizowanych segmentach napędzane jednostkami benzynowymi podrożały o 40%, auta z silnikami wysokoprężnymi o ponad 49%, a modele elektryczne tylko o 18%. Realizowany jest więc faktycznie scenariusz, w którym modele elektryczne zbliżają się cenowo do pojazdów spalinowych, ale to pojazdy ICE osiągną poziom EV, a nie odwrotnie. Cztery lata temu elektryczny model z segmentu B był o 90% droższy od identycznego napędzanego silnikiem benzynowym. Dzisiaj ta różnica wynosi 57%. W segmencie C, aby stać się posiadaczem zeroemisyjnego modelu, w 2019 roku musieliśmy dopłacić 74%, dzisiaj tylko 37%. W crossoverach różnica zmalała ze 105% do 59%. Ciekawostką jest segment SUV C, gdzie od 3 lat samochody EV są o ok. 34% droższe od wersji benzynowych.
Jeśli porównamy wersje wysokoprężne z zeroemisyjnymi, np. w segmencie crossover, różnica zmalała z 76% w 2019 roku do 15% w 2023 roku.
Ostatnie cztery lata przewartościowały sytuację na rynku motoryzacyjnym. Powrót do relatywnej przewidywalności wydaje się mało prawdopodobny. Ilość zmiennych wpływających na to, co obserwujemy w cennikach importerów, wciąż wzrasta. Kolejne miesiące i lata przyniosą dalsze zmiany. Obniżki cen Tesli, zmusiły już niektórych producentów do zweryfikowania swoich cenników na proekologiczne modele. Inni zastanawiają się, jak zareagować na zaistniałą sytuację, aby pozostać konkurencyjnym w tym segmencie. Na rynku pojawia się również coraz więcej modeli z Chin, które długookresowo również będą miały wpływ na obraz polskiego rynku motoryzacyjnego. Dodatkowo zbliżający się pakiet Fit for 55, Euro 7, skracający się cykl życia pojazdów, nieustanny rozwój technologii czy nowe obligatoryjne elementy wyposażenia wpłyną na wzrost cen samochodów. Jeśli nadal pojazdy ICE będą drożały znacznie szybciej niż EV, to zrównanie ich cen może nastąpić znacznie szybciej niż jeszcze kilka lat temu oczekiwali tego najbardziej optymistyczni entuzjaści napędów elektrycznych.
Dariusz Wołoszka, Info-Ekspert