W tym roku zorganizowaliśmy konkurs połączony ze startem platformy edukacyjnej. Podczas naszego jesiennego szkolenia wyłoniliśmy trójkę zwycięzców. Z dwoma z nich udało nam się porozmawiać.
Piotr Basek,
starszy specjalista ds. zarządzania flotą, Polskie Porty Lotnicze
Flotą zajmuję się od 12 lat. Moja flota liczy ok 400 pojazdów. Gdybym nie był flotowcem, byłbym projektantem samochodów.
Wygrał Pan pierwszą edycję konkursu e-fleet manager. Gratuluję, czy flotowcy lubią rywalizować między sobą, kto jest najlepszy, da się porównać zarządzanie różnymi flotami?
Dziękuję, jest to dla mnie zaszczyt. Moim zdaniem tak, flotowcy powinni posiadać interdyscyplinarną wiedzę, która jest przydatna w codziennej pracy. Dobrze, że są organizowane takie inicjatywy jak Fleet Management Training oraz konkursy E-Fleet Manager, podczas których jest możliwość wymiany doświadczeń oraz wykazania się swoją wiedzą.
Pana praca finałowa była skrupulatna, rzeczowa i kompletna. Ma Pan tę wiedzę w głowie, czy musiał Pan sięgnąć do źródeł?
Dziękuję. Bazuję na swoim doświadczeniu, a także na danych pozyskanych z rynku. Często wykonuję podobne opracowania w bieżącej pracy. Liczenie kosztów jest nieodzownym elementem pracy każdego flotowca.
Na szkoleniu partnerzy zabiegają o Was, fleet managerów. Na ile w codziennej pracy przydaje się współpraca z partnerami?
Szkolenia są świetnym miejscem do wymiany informacji. Współpraca z partnerami biznesowym bardzo pomaga w codziennej pracy. Podczas spotkań można omówić aktualne tendencje rynkowe, problemy, z jakimi spotykamy się na co dzień, a także w jednym miejscu obejrzeć auta, poznać ich walory użytkowe, zagłębić się w szczegóły techniczne.
Zarządza Pan flotą w Polskich Portach Lotniczych, jaka jest specyfika Pana floty?
Specyfika mojej floty charakteryzuje się dużą różnorodnością pojazdów, od osobowych poprzez dostawcze na ciężarowych, autobusach i maszynach specjalistycznych kończąc, oraz lokalizacją w różnych miejscach w kraju.
Wiele osób mówi, że problemem jest zachęcenie ludzi do przesiadki na elektryki. Jakie Pan miałby metody i jaki jest Pana stosunek do aut elektrycznych, trzeba je już wprowadzać?
Myślę, że chodzi głównie o punkty ładowania, kwestie bezpieczeństwa, czyli mocno nagłośnione medialnie pożary, a także wartość RV. Zachętą mogą być bonusowe ładowania ponad przyznany limit. Sądzę, że elektryki mogą stanowić ciekawe uzupełnienie flot spalinowych, szczególnie poruszających się po mieście, ze względu na kwestie parkingowe i buspasy.
Mateusz Zaleśny,
fleet manager, specjalista do spraw księgowych, ViaCome
Flotą zajmuję się od 13 lat. Moja flota liczy 58 samochodów. Gdybym nie był flotowcem, byłbym ratownikiem medycznym. Odkąd pamiętam, lubiłem pomagać innym, a od czasów szkoły średniej interesuję się tematami związanymi z pierwszą pomocą i bezpieczeństwem drogowym.
Gratulacje, był Pan finalistą konkursu e-fleet manager, czy to już czas, żeby elektryki wchodziły do firm?
Dziękuję za docenienie mojej pracy finałowej. Nie ukrywam, że spędziłem nad nią sporo czasu, więc tym bardziej otrzymana nagroda była dla mnie miłym zaskoczeniem. Odpowiadając na Pana pytanie, nie wskażę konkretnego i jednoznacznego stwierdzenia, czy jest już czas na wejście elektryków do firm. Wdrożenie takich samochodów do przedsiębiorstw należy rozważyć indywidualnie dla każdej jednostki. Niektóre przedsiębiorstwa są już na to gotowe, inne natomiast dopiero przecierają szlaki, nabywając auta z napędem hybrydowym. Najistotniejsze w tym wszystkim jest przeanalizowanie aktualnego sposobu użytkowania pojazdów (np. pokonywane trasy, zapewnienie mobilności) oraz całkowitych kosztów floty. W kolejnym kroku należy przeanalizować możliwość zastąpienia poszczególnych aut pojazdami elektrycznymi. To jednak nie zawsze gwarantuje, że od razu zostanie podjęta pozytywna decyzja o wyborze pojazdu zeroemisyjnego. To zależy nie tylko od czynników finansowych, ale także od nastawienia osób decyzyjnych w firmie oraz bardzo ważnej kwestii, czyli ilości punktów ładowania. Jest to problem podnoszony w Polsce od dłuższego czasu, a mianowicie zbyt niski przyrost liczby ładowarek w stosunku do wolumenu nabywanych samochodów elektrycznych.
Z drugiej strony chciałbym zwrócić uwagę na aspekty, które nie pozostawiają przedsiębiorstwom wyboru co do zamiany samochodów na elektryczne. Są to między innymi obowiązki wynikające z ustawy o elektromobilności określające minimalny poziom floty zeroemisyjnej dla spółek realizujących zamówienia publiczne czy polityka grupy kapitałowej w zakresie emisji dwutlenku węgla.
Elektryki mają szereg blokad: najpierw zarząd, bo drogie, potem flotowiec, bo po co, na końcu użytkownik, bo wolę spalinowy. Jak je przełamywać?
To prawda. Wdrożenie samochodów elektrycznych w przedsiębiorstwach nie należy do najprostszych. Zarząd jest rozliczany z wyniku firmy, co powoduje, że jego członkowie zwracają uwagę na ponoszone w firmie koszty. Przekonanie tej grupy może być trudne, ale nie niemożliwe. Można to zrobić choćby poprzez zaproponowanie finansowania samochodu elektrycznego wynajmem długoterminowym i doborem pojazdu utrzymującym wysoką wartość rezydualną. Obecnie nie ma możliwości skorzystania z programu dopłat „Mój elektryk”, który dodatkowo zmniejszał miesięczne zobowiązanie. Mimo wszystko uważam, że koszt raty miesięcznej dobrze dobranego auta elektrycznego może być niższy od samochodu spalinowego tej samej klasy. Przechodząc do zlotowców, najczęstszymi argumentami, jakie słyszę przeciw elektrykom, to mały zasięg i problem z długim ładowaniem. To według mnie już nie jest takim problemem z uwagi na szybkie ładowarki oraz baterie 800-voltowe. Coraz to nowsza technologia także powiększa zasięgi pojazdów bateryjnych. A samochody z takim napędem doskonale sprawdzają się, gdy możemy je codziennie ładować z prądu dostępnego w firmie lub, co lepsze, pochodzącego z instalacji fotowoltaicznej. Wtedy jeszcze bardziej obniżamy koszt użytkowania. Optymalizacja procesów oraz kosztów to przecież jedne z głównych zadań fleet managera. Jeżeli chodzi o użytkowników, to najlepszym sposobem na ich przekonanie są zachęty w postaci większego budżetu na samochód, a co za tym idzie lepszego wyposażenia. Warto jednak zacząć od znalezienia tzw. ambasadorów w firmie, którzy sami chętnie przesiądą się do aut elektrycznych i którzy wśród swoich koleżanek i kolegów będą je propagowali. To spowoduje, że kolejne osoby będą ciekawe i wkrótce same będą chciały jeździć takimi pojazdami.
Jaka jest obecnie rola fleet managera: wizjoner, zarządca, consierge?
Nie na darmo mówi się, że fleet manager to człowiek orkiestra. Obecnie zarządzający flotą musi łączyć w sobie każdą z wymienionych cech. Taka osoba musi mieć innowacyjne podejście, jednocześnie musi myśleć analitycznie i dobrze organizować zadania dotyczące pojazdów oraz przy tym wszystkim jest pierwszym kontaktem dla użytkowników samochodów służbowych w przypadku różnego rodzaju zdarzeń czy awarii. Do tego dodałbym jeszcze rolę doradcy, ponieważ flotowiec współpracuje z wieloma działami firmy, takimi jak finanse, HR i sprzedaż. Końcowe ustalenia natomiast są podejmowane z zarządem