Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
MAN 2025

Opel Frontera - Do bólu zwyczajny, ale fajny

Opel Frontera

Opel wskrzesił Fronterę, ale nie jest to już terenówka z krwi i kości. To zwyczajny SUV z napędem na jedną oś. Ma jednak coś, czym może zaskarbić sobie klientów. To szczerość, prostota i niezła cena.

Pierwsze zdziwienie? Przestrzeń. W nowym Oplu Frontera jest naprawdę sporo miejsca. Drugie zdziwienie? Dynamika. W najmocniejszej wersji 145 można nim normalnie jeździć. Trzecie zdziwienie? Cena. Najtańsza wersja kosztuje 102 tys. zł. To nie za dużo.
Jeśli do tego dołożymy niezłe wyposażenie, przyjemnie zestrojone zawieszenie i atrakcyjny design, Opel Frontera mógłby pociągnąć sprzedaż marki. Tym bardziej że auto nieźle wpasowało się wymiarami w oczekiwania klientów. To nieco wyrośnięty, ale jednak jeszcze SUV segmentu B, czyli tego najpopularniejszego — kompaktowego. Długość 4,38 m, rozstaw osi 2,67 m, szerokość 1,79 m plasują Fronterę między niewiele mniejszą, ale już bardziej przestarzałą Mokkę i dużo większego no i droższego Grandalnda.
Jeśli do tego dołożymy fakt, że nikt w Oplu nie udaje, że Frontera ma być autem premium, aspirującym, czy luksusowym – mamy przepis na dobre „zwyczajne” auto.

Co więcej, nowy SUV Opla dostępny jest w wersji w pełni elektrycznej lub w wersji hybrydowej z 48-woltowym układem. Mało? No to Frontera będzie niebawem dostępna także w wersji siedmioosobowej (tylko z napędem Hybrid w wyposażeniu GS), za którą dopłata wynosi jedynie 3 200 zł. Owszem auto jest przestronne, po złożeniu tylnych foteli przestrzeń bagażowa to imponujące 1600 litrów. Ale nie wyobrażam sobie dodatkowych dwóch miejsc w bagażniku. Na szczęście to nie jest lekcja obowiązkowa.

Nie ma czarów, Opel Frontera to brat bliźniak Citroena C3 Aircross. Nie ma co zatem dorabiać teorii na wzór surowej interpretacji śmiałej i przejrzystej filozofii projektowania Opla. Auto ma proste kształty, niezłe proporcje, trochę plastikowych wstawek w zderzakach i tyle.

 

Blitz, czyli błyskawica

Czarny Vizor z logo Opel „Blitz” nadaje przedniej części Frontery masywny wygląd, łącząc dość płynnie reflektory Intelli-LED z automatycznymi światłami drogowymi. W całość wkomponowano charakterystyczne dla marki elementy jak „Vizor” na wlocie powietrza w kształcie trapezu czy „skrzydło” z sygnaturą świetlną Opla. Śmiesznie wykrojony kształt tylnych drzwi może dziwić po ich otwarciu. Może i nietypowo mocno wystaje za ich obrys okno, ale przez to wsiadanie do auta jest znacznie łatwiejsze. Bo same drzwi wydają się naprawdę duże.

Sporo do życzenia pozostawiają jednak plastiki i jakość montażu. Zdarzają się nierówne spasowane elementy, ale nic nie trzeszczy i nie skrzypi. Całość sprawia za to nowoczesne i praktyczne wrażenie. Szarość mają rozbijać detale w postaci wszywek, raz na konsoli środkowej, dwa na boczkach drzwi. Ponadto na pasażerów czeka charakterystyczny dla Opla w pełni cyfrowy kokpit Pure Panel z dwoma 10-calowymi ekranami i systemem multimedialnym.

Interfejs też jest prosty i mało rozbudowany, co akurat dla wielu może być sporym plusem. Niestety w wersji elektrycznej, co zaskakujące, zabrakło wskaźnika średniego i chwilowego zużycia energii. Jest tylko zasięg i procent naładowania baterii. To podobnie jest w bliźniaczym Citroenie i jak się dowiedzieliśmy przy okazji aktualizacji oprogramowania taka funkcjonalność ma zostać dodana.

 

Oszczędność

Jak byśmy tego nie pudrowali, w podstawowej wersji auta zamiast ekranu na desce rozdzielczej jest… uchwyt na telefon. Co gorsze miejsce na ekran zostało, jest ramka, ale nie ma w niej samego ekranu. Zamiast tego czarny kawałek plastiku w formie zaślepki. Wszystko dla tych, którzy jak pisze Opel, wolą korzystać z własnego urządzenia mobilnego, niż z systemu samochodu.

Na szczęście są porty ładowania USB, ładowarka indukcyjna i kieszenie na smartfon w oparciach foteli dla pasażerów. Swoją drogą wygodne są fotele z funkcją Intelli-Seat i pozycja za kierownicą.

Napęd

Dużym zaskoczeniem może też być dynamika Frontery. W najmocniejsze 145-konnej wersji jest dynamiczna i żwawa i to, mimo że to silnik trzycylindrowy. Zastrzyk elektrycznych koni z układu hybrydowego dobrze tutaj służy. Sam silnik spalinowy ma 136 KM, a dodatkowe 21 wędruje z silnika eklektycznego. I choć sumarycznie daje to ponad 155 KM, moc systemowa to wspomniane 145.

W słabszej odmianie również mamy do czynienia z układem miękkiej hybryd, ale silnik 1.2 l. 3 cyl. jest słabszy, bo ma zaledwie 100 KM. O 25 Nm (205) niższy jest moment obrotowy i to wystarcza, że mimo takiego samego wsparcia eklektycznymi końmi auto łapało zadyszkę przy dynamicznej jeździe. Co ciekawe różnica w cenie między wersjami napędu jest niewielka. To raptem 5300 zł. Warto, zatem przed zakupem przejechać się obiema wersjami Frontery i przekonać się, jaka moc nam wystarczy. Tym bardziej że w mocniejszej wersji spalanie jest niewiele wyższe i wynosi przy normalnej jeździe 4,5-5 litrów na sto kilometrów.

Elektryczna też niezła

Niezależnie jednak od wersji napędu zawieszenie pracuje cicho, a kabina wydaje się wystarczająco wyciszona. To zaskakujące, bo na liście oszczędności na pierwszym miejscu zawsze lądują masy wytłumiające. Tutaj widać na nich nie poskąpiono.

Na szczycie cennika jest wersja elektryczna Opla. Fronterę Electric z silnikiem o mocy 113 KM, akumulatorem o pojemności użytecznej 44 kWh i zasięgiem do 305 kilometrów wyceniono na 125 900 zł. W przyszłości ma się pojawić wersja Long Range z zasięgiem do 400 kilometrów.

Do wyboru jest sześć kolorów nadwozia, a dach może być polakierowany w kolorze nadwozia lub w kontrastowym czarnym, lub białym kolorze.

 

Naszym zdaniem

Wyrazisty wygląd, przemyślane i atrakcyjne rozwiązania oraz prosty wybór pomiędzy napędem w pełni elektrycznym a hybrydowym sprawiają, że nowy Opel Frontera jest praktycznym, zwyczajnym samochodem. A to dzisiaj może być w cenie. Tutaj nikt niczego nie udaje. W czasach, kiedy wszystko ma być czymś więcej, niż jest w rzeczywistości, Opel stawia na prostotę. I dobrze. Bo to też próba walki z coraz groźniejszą chińską konkurencją. Musimy jedynie zaakceptować trzycylindrowy silnik.

Kto testował: Juliusz Szalek

Co: Opel Frontera

Przeczytaj również
Popularne