Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Osobowość, nie tylko flotowa

Radosław Wankiewicz

Tomasz Siwiński: Osobowość flotowa, to tytuł, którego ‒ jak Cię znam – się nie spodziewałeś i który był dla Ciebie zaskoczeniem. Jednak głosowali głównie klienci, którzy cię docenili. Jak sądzisz, za co głównie?

Radosław Wankiewicz: Magazyn „Fleet” ma dużą renomę i bez wątpienia jest jednym z tytułów najbardziej rozpoznawalnych na rynku flotowym. Coroczne nominacje budzą duże zainteresowanie branży, w szczególności osób nominowanych. W tym roku, gdy po raz pierwszy zobaczyłem listę laureatów w kategorii „osobowość flotowa”, poczułem radość, widząc swoje nazwisko wśród tak znamienitych osób z rynku motoryzacyjnego. Później zaczął się czas głosowania i aktywności wielu laureatów w mediach społecznościowych, co pokazuje, jakie znaczenie ma ta kategoria. Obecnie mogę się jedynie domyślać, kto stoi za moją popularnością w tym plebiscycie. Jednak nieważne, kto głosował na mnie, ważne, kto liczył głosy. Tomek, dlatego chciałbym Cię spytać, kto w tym roku liczył głosy w tej kategorii (śmiech), to oczywiście żart.

Niemniej jednak w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy oddali swój głos na mnie.

Jak zawsze skromny. Jednak nawet najlepszy sprzedawca musi mieć produkt. Pamiętasz może pierwszy samochód, który sprzedałeś?

To długa historia, która miała swój początek w poprzednim wieku. Gdy zaczynałem swoją przygodę z motoryzacją, w salonie stał jeden samochód – 19 Chamade ‒ i wszyscy się przygotowywali do wielkiej premiery, która wkrótce miała nadejść. Były to bardzo ciekawe czasy rodzącej się polskiej wolnorynkowej motoryzacji. W tamtych czasach, kupując samochód kompaktowy wyposażony np. w dodatkową poduszkę dla pasażera, trzeba było również uwzględnić w cenie podatek od luksusu. Później było jeszcze lepiej, a mianowicie sprzedaż była tak naprawdę realizowana jedynie przez parę miesięcy w roku w ramach kontyngentów bezcłowych, przyznanych każdej marce. Niemniej jednak lata dziewięćdziesiąte to był dobry czas dla motoryzacji. W tamtych czasach zmieniło się podejście do samochodów, zaczęliśmy zwracać uwagę na design, bezpieczeństwo oraz materiały wykończeniowe, to wtedy powstało wiele fantastycznych samochodów, które dziś budzą zaufanie bądź nawet pożądanie.

Pierwszym samochodem, jaki udało mi się sprzedać w tych odległych czasach, było Renault Megane z silnikiem 1.6 90 KM, podczas premiery tego modelu. Skądinąd w tamtych latach był to jeden z bardziej udanych samochodów.

Jako koncern macie ofertę dla flot, dla MŚP, dla grup zawodowych, serwis i siedmioletnią gwarancję. Co jest najważniejsze dla klientów, wciąż cena?

Samochody Kia przez wiele lat na rynku polskim były postrzegane przez pryzmat właśnie ceny. Jednak obecnie wiele się zmieniło. Początek tych zmian zaczął się od wybudowania jednej z najnowocześniejszych fabryk europejskich w słowackim Żylinie, a następnie zaproszenia do współpracy Petera Schreyera, genialnego projektanta. Z każdym rokiem od tego momentu samochody Kia stają się bardziej nowoczesne, niezawodne, doskonałe pod każdym względem, budząc coraz więcej emocji i pożądania, przykładem może być choćby Stinger, który stał się w ciągu kilku miesięcy wizytówką marki.

Jednak dzisiaj nie oferujemy jedynie ciekawych samochodów w rozsądnej cenie, ale przede wszystkim jedyną taką na rynku opiekę serwisową, program 7-letniej gwarancji, programy finansowe i ubezpieczeniowe dostosowane do potrzeb naszych klientów. Mimo zmieniających się czasów oraz sposobu dystrybucji upatruję sukcesów Kia w relacji z dealerami i klientami. Wierzę, że nowe technologie oferowane w naszej marce, jak również stabilność i przewidywalność u naszych partnerów, prowadzą do stabilnego rozwoju marki i przyczyniają się do kolejnych sukcesów na rynku.

Jesteście w Polsce przed swoim „niebieskim bratem”, a czy macie też jakieś inne ambicje na polskim rynku dotyczące rankingów, gonicie kogoś, czy skupiacie się na swojej robocie?

Głównym elementem we współpracy z naszymi klientami oraz partnerami biznesowymi jest stabilny wzrost oraz przewidywalność. Z roku na rok marka Kia rozwija się dynamicznie w wielu obszarach. Jednym z głównych kierunków jest oczywiście coroczny wzrost sprzedaży, jednak nie za wszelką cenę. Pragniemy docierać poprzez naszych dealerów do polskich użytkowników, budować z nimi długoletnie relacje i rozwijać produkty, aby były bardziej dopasowane do lokalnych potrzeb użytkowników.

W Polsce faktycznie od kilku lat jesteśmy przed naszym, jak to określiłeś, „niebieskim bratem”, ale to zupełnie nam nie przeszkadza i nie budzi naszych emocji. Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić (śmiech).

Kim jest Radosław Wankiewicz? To osoba, która wychodzi z pracy i o niej zapomina, czy może osoba, która cały czas myśli o sprzedaży?

Chciałbym powiedzieć, że codziennie wychodzę z pracy o godzinie 16 i zapominam o wszystkim. Staram się oczywiście oddzielić życie prywatne od służbowego, jednak nie zawsze się tak da. Prywatnie lubię wypoczywać i wyciszać się na wodzie, zimą na śniegu, czyli też na wodzie tylko w innym stanie skupienia.

Jak wprowadzenie norm WLTP wpłynęło na Waszą sprzedaż, mam na myśli oczywiście sprzedaż do firm.

Wejście w życie norm WLTP nie spowodowało w Kia żadnych poważniejszych perturbacji. Byliśmy jako koncern bardzo dobrze przygotowani do nadchodzących zmian. Problem z WLTP znam bardziej z newsów oraz rozmów ze znajomymi niż z własnego podwórka. Jedyną niedogodnością jest oczywiście delikatny wzrost cen, szczególnie dotyczy to silników Diesla, który jest nieodzownym elementem pogoni za ekologią.

Przeczytaj również
Popularne