Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
MAN

Kobieta na swoim miejscu

Tomasz Siwiński: Proszę powiedzieć, skąd taki pomysł, że kobieta zakłada i prowadzi firmę, która kojarzy się z mężczyznami?

Anetta Mieczkowska: Należy zaznaczyć , że kompletnie nie rozróżniałam marek samochodów, nie kojarzyłam modeli i nie miałam pojęcia co oznaczają logotypy samochodów. W tym czasie poznałam mojego wspaniałego męża Janusza, który był w Toyocie mechanikiem w teamie rajdowym. Zaczęłam wyjeżdżać wraz z zespołem na kolejne rajdy na początku jako tzw. maskotka, a z czasem jako pełnoprawny członek zespołu z przyznanym zakresem obowiązków.

To tutaj nauczyłam się błyskawicznego reagowania w sytuacji kryzysowej, woli walki i tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeździłam w teamie z takimi kierowcami jak Robert Herba, Czarek Fuchs czy Tomek Kuchar. Wspominam te czasy z wielkim sentymentem. Potem miałam krótki epizod w Oplu. Jednak zawsze ciągnęło mnie do pracy w korporacji, więc porzuciłam motoryzację i zaczęłam kierowanie działem marketingu w jednym z wrocławskich banków.

To był także piękny i bardzo intensywny okres zawodowy. Mój mąż podjął decyzję o rezygnacji z czynnego uczestnictwa w rajdach i założył we Wrocławiu swój niewielki serwis mechaniki samochodowej.

Dołączyłam do niego „na chwilę”, żeby tylko troszkę pomóc rozwinąć biznes i jak to się często zdarza ‒ tak zostało do dziś. Wszystko, co w tym biznesie osiągnęłam, zawdzięczam mężowi, bo to jego ogromna praktyczna wiedza i mądrość zadecydowały o tym, że obecnie jestem tu, gdzie jestem. Ja osobiście staram się przewidywać potrzeby klientów i stale podnosić jakoś usług.

Wiem, że nawet ukończyła Pani profilowe studia, proszę coś o tym powiedzieć.

Aby móc w sposób profesjonalny i odpowiedzialny prowadzić serwis samochodowy, musiałam się doszkolić. Brałam udział w szeregu szkoleń technicznych prowadzonych przez najlepszą, moim zdaniem, firmę szkoleniową w Polsce – BETIS. Ostatecznie ukończyłam specjalistyczne studia na Uniwersytecie Humanistyczno-Technologicznym w Radomiu. Promotorem mojej pracy był dr inż. Sławomir Olszowski, który znany jest z bardzo wnikliwego oraz skrupulatnego sprawdzania wiedzy swoich studentów.

Jak wyglądały początki współpracy firmy, czemu położyli Państwo nacisk na obsługę klientów instytucjonalnych?

Tak naprawdę biznes flotowy tworzył się na moich oczach. Pamiętam działy techniczne, składające się tylko z jednej bądź dwóch osób. Informacje na temat serwisów, z którymi warto współpracować, przekazywane były tzw. pocztą pantoflową. Jeden administrator dzwonił do drugiego i polecał serwis w konkretnym mieście. Nie było wtedy tzw. operatorów, a wszystkie obowiązki spoczywały na jednej osobie odpowiedzialnej w firmie za flotę samochodową. Z czasem pojawiły się na rynku firmy, które zaczęły przejmować zadania administratorów w zakresie opieki serwisowej nad pojazdami konkretnej firmy.

Naszym pierwszym klientem flotowym była firma Tchibo, potem dołączyli do nas Unilever, Carefleet, Eurobank, Lukas Bank (jeszcze wówczas, a dziś Credit Agricole). Dziś jako serwis flotowy współpracujemy z bardzo wieloma firmami.

Współpraca z klientami instytucjonalnymi ułożyła się naturalnie. Liczba samochodów służbowych, trafiających do nas do obsługi, wyeliminowała klientów prywatnych. Pozostali z nami jedynie przyjaciele, znajomi, rodzina. Okazało się, że użytkownik samochodu służbowego oczekuje od serwisu, w którym czuje się dobrze, kompleksowej opieki, tzn. zarówno w zakresie problemów mechanicznych, wulkanizacyjnych, jak i wsparcia w przypadku szkody komunikacyjnej. Dlatego też proponujemy naszym klientom kompleksowy zakres usług. Od początku istnienia firmy założeniem było stać się antidotum na wszelkie problemy pracowników działu technicznego flot. Moim założeniem było, aby w momencie pojawienia się problemu z awarią pojazdu, gdziekolwiek w Polsce ona nastąpi, administrator floty wykonał telefon do naszej firmy, a my zajmiemy się problemem. Myślę, że się nam udało.

Pani Anetto, na własnej skórze przekonaliśmy się, jakie plusy daje usługa D2D. Skąd taki pomysł?

Koncepcja usług D2D podyktowana została potrzebami rynku. Od początku funkcjonowania Vita Motors najważniejsze dla nas były komfort i zadowolenie użytkowników samochodów. Aby podnieść poziom satysfakcji, zaproponowaliśmy swoim klientom usługę D2D. Zrobiliśmy tak, aby naprawa i obsługa pojazdu nie kojarzyła się im z koniecznym obowiązkiem, ale stała się przyjemnością.

Jak ważne dla Pani i Pani firmy w ogólnym wachlarzu usług są opony i wszystko, co z nimi związane, i na czym polega Pani współpraca z firmą First Stop?

Współpraca z siecią First Stop nastąpiła jakby przez przypadek. Dziś myślę, że żadna ze stron nie żałuje podjętej wówczas decyzji. Ja ze swojej strony mogę pogratulować zespołowi First Stop (pracującemu pod kierownictwem Piotra Bałdy) profesjonalizmu, rzetelnej analizy potrzeb klientów, a także traktowania serwisów partnerskich z dużym szacunkiem. First Stop tworzy zespół prawdziwych pasjonatów i wspaniałych ludzi. Do wszelkich problemów i pomysłów podchodzą z rozwagą i wnikliwością. Małymi przemyślanymi krokami dążą do celu. Nie chcą 1000 średnich serwisów, wolą mieć jeden, ale profesjonalny. Są inni od wszystkich sieci, jakie znam, i ta inność jest ich wielkim atutem. Mają też wsparcie w firmie Bridgestone – największym producencie opon na świecie.

Obecnie wspólnie tworzymy projekt obsługi mechaniki typu Fast-Fit. Jako serwis partnerski służę doświadczeniem i pomocą w realizacji założeń projektu. Jestem pewna, że projekt ten ‒ podobnie jak obsługa oponiarska realizowana przez First Stop ‒ będzie od początku do końca projektem przemyślanym i profesjonalnym i znajdzie uznanie wśród klientów. Jak każde zadanie, które podejmuje zespół Piotra (Bałdy ‒ przyp. red).

Wspomniała Pani o oponach Bridgestone. Nie ma problemu z ich dostępnością?

Opiekunem mojej firmy z ramienia Bridgestone jest Adam Wybraniec. Osoba, na którą mogę zawsze liczyć, rozumiemy się poniekąd bez słów. Realizuje moje zamówienia na telefon o każdej porze dnia. Specyfika współpracy z flotami nie pozwala mi na zamówienia opon w pre-orderze, ale i tak jestem traktowana w sposób wyjątkowy. Jest to dla mnie osoba niezbędna, szczególnie w momencie natężenia ruchu w biznesie oponiarskim.

Wiem, że Vita Motors to nietypowy serwis także z kilku innych względów. Proszę powiedzieć jakich?

Prowadzimy warsztat przyjazny kobietom. W sposób szczególny otaczamy opieką kobiety użytkujące pojazdy i wsłuchujemy się w ich sugestie co do sygnałów wysyłanych przez samochód. Krótko mówiąc, jak pani nas informuje, że jej samochód robi coś innego niż przysłowiowe: brum, brum, to staramy się ją zrozumieć i absolutnie na poważnie potraktować. Może dlatego, że sama jestem kobietą, wiem jak trudno odnaleźć się w tym męskim świecie. Ja sama również wielokrotnie zostałam potraktowana w innych serwisach, w tym w ASO, jak typowa blondynka i otrzymywałam zdawkowe i bardzo niekompetentne informacje od serwisantów.

Poza tym obsługujemy w pełnym zakresie obcokrajowców. Niby nic wielkiego, ale z tego, co wiem, jesteśmy jedynym serwisem niezależnym we Wrocławiu operującym technicznym językiem obcym i to nie tylko angielskim. Zarówno kierownik serwisu, jak i ja, jesteśmy w stanie objąć pełną opieką klienta niemówiącego w języku polskim. Co ciekawe, chętnie na praktyki zawodowe przyjmujemy studentów z zagranicznych szkół. Gościliśmy już m.in. studentów z Hiszpanii, a niedawno uczyło się u nas dziewięciu chłopaków z Rumunii.

Przeczytaj również
Popularne