Najtańsze Maserati Grecale kosztuje jakieś 340 tys. zł, czyli nieco mniej od najdroższego elektrycznego Hyundaia Ioniq 5 wycenionego na 369 900 zł. Ale z jakiegoś powodu jedna z firm do floty wybrała właśnie 41 sztuk Hyundaiów. Wyobrażacie sobie, jak zareagowałby prezes na pytanie managera floty „A może kupimy 41 Maserati”?
Jasne Hyundaie są eklektyczne, a Maserati… premium. Jak na flotę zbyt premium. Pod względem ceny jednak dużej różnicy nie ma. Czy floty, zatem boją się samochodów premium?
Ceny samochodów szaleją i nic nie wskazuje na to, by miało być taniej. Średnia cena nowego samochodu przebiła barierę 181 tys. zł. Wszystko dzięki albo właśnie przez coraz popularniejszy segment premium. Zagarnął on już 24% rynku.
Jak wynika z analizy Samar, średnia cena sprzedaży nowego samochodu osobowego wyniosła w czerwcu rekordowe 181 586 złotych. To aż o 3,4% więcej niż rok temu. Wszystko przez drożejące samochody, a najmocniej i najszybciej drożeją auta popularne.
Nietrudno skonfigurować dzisiaj Škodę Superb na 200 tys. zł, podobnie jak nie sztuką jest kupić Toyotę Corollę kombi za 160 tys. zł. Średnia cena w tym segmencie w czerwcu to 145 586 zł (wzrost aż o 4,3%). Nieco wolniej drożeją auta premium. Średnia cena dla aut należących do tego segmentu wyniosła w czerwcu 294 431 złotych, co oznacza wzrost o 2,2%. Mimo to cały czas rośnie sprzedaż aut premium. To już co czwarte nowe auto wyjeżdżające z salonu.
Najwyższe wzrosty Bentley (wzrost o 92%), McLaren (wzrost o 75%), Lamborghini (wzrost o 67%). Ich we flotach nie zobaczymy. Podobnie jak np. samochodów Porsche. Jak powiedział nam Hubert Niedzielski, marka Porsche, co do zasady nie kieruje swojej oferty dla klientów flotowych z uwagi na segmentację rynku i charakterystykę naszych produktów. – Niemniej jednak sprzedaż flotowa, tj. do klientów flotowych, ma miejsce (bez dedykowanej oferty flotowej) przede wszystkim w przypadku wypożyczalni samochodów i firm assistance, które świadczą usługi głównie dla klientów marki Porsche – wyjaśnia Niedzielski.
Nietypowych samochodów we flotach jest jednak coraz więcej. Bo zmienia się rynek, zmieniają się klienci, ich potrzeby i zachcianki, a firmy, by zatrzymać przy sobie pracowników, coraz częściej traktują samochód jak kolejny po owocowych czwartkach, karnecie do siłowni i pakiecie zdrowotnym benefit.
Utarło się, że do flot trafiają nudne i zwyczajne samochody, przeważnie tanie odmiany aut popularnych. Coraz częściej jednak to także modne SUV-y i crossovery bardzo mocno kojarzące się ze sportowymi emocjami. Bez wątpienia taką marką jest Cupra, wymyślona, jako jedna z bardziej emocjonalnych marek w grupie Volkswagena i która mimo zaledwie kilku lat na rynku odnosi coraz większe sukcesy. Z jednej strony to skojarzenie ze sportem wcale nie jest w przypadku floty dobre. Z drugiej strony, atrakcyjny design i zwyczajne silniki w gamie powodują, że dla managera floty może to być niezła alternatywa.
Jak tłumaczy Daria Zielaskiewicz, Dyrektorka marek Seat i Cupra w Volkswagen Group Polska, pracownicy dziś odgrywają w firmie kluczową rolę, a samochód to istotny benefit pozapłacowy. – Ludzie chcą jeździć wyróżniającymi się autami, które dają im dobre emocje, na co dzień. Niska emisja takich samochodów i zmiana polityk flotowych sprzyjają wprowadzeniu nowych, dynamicznych i innowacyjnych modeli do flot – wyjaśnia Zielaskiewicz.
Nie dziwi obecność we flotach limuzyn pokroju Mercedesa klasy S, Audi A8 czy BMW serii 7. Nie brakuje też SUV-ów m.in. BMW iX, Audi e-tron, czyli aut z napędem elektrycznym. To jednak auta zarezerwowane dla zarządów i pracowników najwyższego szczebla. Pracownicy niższego szczebla jednak też chętnie wybierają marki premium i auta nietypowe, choć są tutaj już znacznie ostrożniejsze.
Jak tłumaczy nam Radosław Kitala, Consulting & Arval Mobility Observatory Manager w Arval Service Lease Polska, jeszcze do niedawna dla wielu pracowników samochód służbowy był tylko i wyłącznie narzędziem pracy. Często były one wykorzystywane przez przedstawicieli handlowych czy pracowników technicznych, którzy jeżdżą do klientów i realizują cele biznesowe przedsiębiorstwa. Jednak i to się zmienia.
– Wyjątek stanowią firmy, które zatrudniają poszukiwanych na rynku wysoko wykwalifikowanych specjalistów, np. działające w branży IT lub konsultingowej. Miewają one floty złożone z pojazdów premium, ponieważ samochody są w tym przypadku jednym z kluczowych benefitów, który pozwala zatrzymać lub pozyskać najlepszych pracowników – tłumaczy Kitala. – W przypadku innych przedsiębiorstw, samochody klasy premium znajdują uzasadnienie, jako pojazdy benefitowe z reguły dla wyższej kadry menedżerskiej i zarządzającej. Także w przypadku wolnych zawodów, jednoosobowych działalności, mikroprzedsiębiorstw – tam, gdzie auto służy zarówno do celów służbowych, reprezentacyjnych, ale też prywatnych – udział aut premium jest znacznie większy – dodaje.
Właśnie dlatego w dużych flotach nie spotyka się praktycznie samochodów sportowych albo bardzo nietypowych. Nie ma szans, by pojawiła się tam choćby Toyota Yaris z dwoma magicznymi literkami. Podobnie jest z Audi RS i BMW M. Często jest to regulowane polityką flotową firmy, ale też politykami firm wynajmu, które nie dopuszczają takich samochodów ze względu m.in. na trudne do oszacowania koszty serwisowe i eksploatacyjne, które mogą znacznie wykraczać poza ustalone przez firmę limity.
Kitala zwraca także uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. Floty samochodowe, chcąc nie chcąc, muszą spełniać warunki ESG, czyli zrównoważonego rozwoju. – Wszelkie samochody sportowe o dużej mocy, ale także o dużej pojemności silnika nie wpisują się w te założenia ze względu na wysoki ślad węglowy – wyjaśnia Liwski.
Dlaczego to takie ważne? Bo zgodnie z unijną dyrektywą CSRD już od 2024 r. na wybrane przedsiębiorstwa zostały nałożone szerokie obowiązki raportowania danych w zakresie zrównoważonego rozwoju (ESG). Nowe regulacje oznaczają poważne wyzwanie dla wszystkich uczestników łańcucha wartości w sektorze transportu. W Polsce obowiązek raportowania zgodnie z CSRD objął prawie 4 tys. przedsiębiorstw.
Skąd ten zwrot w kierunku aut segmentu premium we flotach? Jak tłumaczy Marek Małachowski, Dyrektor Zarządzający Ayvens Poland, przyczynił się do tego najem długodystansowy, ale także gama oferowanych przez producentów samochodów.
– Usługa wynajmu długoterminowego przyczyniła się do tego, że pojazdy marek premium bardzo mocno zadomowiły się we flotach. Z jednej strony auta premium mają wyższą cenę, ale z drugiej, wyższa wartość odsprzedaży w przełożeniu na miesięczną ratę wynajmu nie jest tak odczuwalna dla klienta korporacyjnego – wyjaśnia Małachowski.
– Cena zakupu samochodu klasy premium jest wyższa niż w przypadku przedstawicieli klasy C lub D. Ale już koszty utrzymania nie zawsze są dużo wyższe. Faktycznie, w ślad za wyższą ceną zakupu idzie wyższa wartość rezydualna. Dzięki temu rata miesięczna może być często porównywalna do klasycznych samochodów kompaktowych – zauważa Kitala.
Poza tym, jak dodaje dyrektor Ayvens, niewiele jest dzisiaj producentów, którzy w swojej gamie mają auta segmentu D i E. Lukę po nich wypełniły właśnie marki premium. Podobnie dzieje się z samochodami typu SUV i crossover. – SUV-y od kilkunastu lat są na tyle popularne, a ich walory na tyle atrakcyjne, że trudno sobie wyobrazić dzisiaj flotę samochodów bez nich. Poza tym jest ich coraz więcej odmian, a wiele z nich spełnia kryteria polityk flotowych – dodaje Małachowski. – Z naszego doświadczenia najrzadziej we flotach pojawiają się samochody sportowe czy o zacięciu sportowym, bo tu mimo wszystko polityki flotowe szczególnie w przypadku dużych firm i korporacji, są dość restrykcyjne – wyjaśnia. – Ale są przecież prywatni właściciel firm i wolne zawody, w przypadku, których właśnie takie samochody pojawiają się znacznie częściej – kwituje Małachowski.
Dlatego nie może dziwić obecność we flocie limuzyn pokroju Mercedesa klasy S, Audi A8 czy BMW serii 7. Nie brakuje też SUV-ów m.in. BMW iX, Audi e-tron, czyli aut z napędem elektrycznym. To jednak auta zarezerwowane dla zarządów i pracowników najwyższego szczebla. Pracownicy niższego szczebla jednak też chętnie wybierają marki premium i auta nietypowe, choć są tutaj już znacznie ostrożniejsze.
Coraz częściej zatem możemy podzielić floty na dwie kategorie: te, w których samochód jest narzędziem pracy, i te, w którym to wyłącznie benefit. W przypadku tych pierwszych o wyborze decyduje twardy rachunek ekonomiczny, w drugim nieco inne kryteria, mniej policzalne, bardziej emocjonalne.
– W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw czy klienta detalicznego, gust kierowcy albo osoby decyzyjnej jest kluczowy. Natomiast w dużych przedsiębiorstwach wybór pojazdów odbywa się na podstawie analiz dokonywanych przez menedżerów flot. Porównują całkowity koszt posiadania, dobierają samochody do modeli biznesowych firmy, szczególnie w przypadku aut narzędziowych, dopasowują modele aut do polityki flotowej. Większe dopasowanie do gustu użytkownika i szerszy wybór dopuszczany jest w przypadku samochodów benefitowych dla kadry zarządzającej. Możliwość wybrania takiego auta, jakie bardziej podoba się przyszłemu użytkownikowi to element benefitu, dodatkowy czynnik motywacyjny – tłumaczy Kitala.
I dodaje, że w firmach w przypadku flot, w których samochód to narzędzie pracy jest nieco inaczej, choć o wszystkim decyduje polityka flotowa. – W doborze aut do floty kierują się rachunkiem ekonomicznym. TCO – tj. całkowite koszty posiadania, decydują o tym, jakie marki i modele trafią do floty, a w tym przypadku są one korzystniejsze w markach wolumenowych. Często też, nawet w przypadku kadry zarządzającej, firmy rezygnują z marek premium, bo obawiają się, że będzie to źle odbierane wizerunkowo. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz firmy, wśród pracowników, którzy jeżdżą autem służbowym dużo niższej klasy lub nie mają go wcale – mówi Radosław Kitala, Consulting & Arval Mobility Observatory Manager w Arval Service Lease Polska.
Na różnorodność flot zwraca uwagę także Daria Zielaskiewicz, Dyrektor marek Seat i Cupra. – Klienci kupujący auto do osobistego użytku kierują się raczej kryteriami klienta indywidualnego, a na końcu wybierają najatrakcyjniejsze finansowanie dla swojej firmy.
W przypadku Cupry jednak, jak deklarowali użytkownicy w badaniach, kluczowy przy wyborze jest design, a dopiero później finansowanie i związane z nim koszty.
– Rosnące zainteresowanie samochodami premium widzimy wśród klientów detalicznych prowadzących własną działalność związaną z wolnymi zawodami jak prawnicy, architekci, lekarze. Korzystają oni z tego samego samochodu do celów służbowych i prywatnych, więc często decydują się na auto premium. Usługa wynajmu długoterminowego z pewnością się do tego przyczynia, ponieważ można płacić stałą miesięczną ratę, a nie jednorazowo zamrażać dużo środków. Podobnie jest w przypadku mikroprzedsiębiorstw, które potrzebują tylko kilku samochodów – dodaje Radosław Kitala.
A co decyduje, że dany model odniesie sukces flotowy? Jak tłumaczy Kitala, to kwestia wielu czynników, parametrów jezdnych, parametrów technicznych, wyposażenia, ale też tego, jakie są koszty finansowania i serwisowania. – Menedżerowie flot sprawdzają, gdzie są serwisy mechaniczne danej marki, jak duża jest ich sieć. Natomiast przede wszystkim samochód musi być ekonomiczny w użytkowaniu i mieszczący się w budżetach. Choć zdarzają się ciekawostki. Są np. firmy, dla których istotny jest konkretny kolor pojazdu. Część modeli zostanie wykluczona, ponieważ są niedostępne w danym odcieniu. Jest tak w firmach, w których auta są też nośnikiem reklamowym i ważnym elementem brandingu. Jak widać, o sukcesie flotowym mogą zadecydować bardzo różne czynniki – wyjaśnia Kitala.
– To nie tylko sam produkt, który musi budzić zainteresowanie, ale również wszystko, co go otacza tak, jak finansowanie i ubezpieczenie. Popularność marki, chęć użytkowania konkretnego modelu przez kierowców oraz koszty utrzymania są kluczowymi czynnikami, które wpływają na sukces flotowy danego modelu – zauważa z Kolei Zielaskiewicz. – A jeśli model odniesie już sukces na rynku flotowym, to zdecydowanie dobrze z punktu widzenia jego postrzegania i pozycjonowania. Marka zyskuje zaufanie, a model staje się popularny, co jest szczególnie ważne w dzisiejszych czasach, gdy na rynku dostępnych jest ponad 30 różnych marek motoryzacyjnych – tłumaczy Zielaskiewicz. I dodaje, że ważne jest także, jakie firmy wybierają dany model, ponieważ wspólne wartości mogą wpłynąć na całe postrzeganie obu marek.
Juliusz Szalek