Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Mercedes-Benz Maybach - Szlachetniej urodzony

Najdroższe prestiżowe pojazdy sprzedaje się najłatwiej – tak mówi doświadczony sprzedawca luksusowych samochodów. I coś w tym jest. W ciągu kwartału od polskiej premiery zakupiono w Polsce, właściwie w ciemno, aż cztery Maybachy o łącznej wartości ponad pięciu milionów złotych. Czym więc urzeka nabywców ta wytworna niemiecka limuzyna?

Niemiecki koncern Daimler AG w latach 2002–2013 próbował wypromować markę Maybach, oferując pod tą nazwą luksusowe limuzyny noszące oznaczenia 57 i 62. Jednak, mimo technicznej doskonałości i wyrafinowania, modele tej marki nie odniosły zamierzonych sukcesów sprzedażowych. Po tej nauczce i krótkiej przerwie Niemcy postanowili ponownie wypromować Maybacha, lecz tym razem jako submarkę Mercedesa. Pod tą nazwą są zatem oferowane najbardziej wyrafinowane topowe wersje producenta ze Stuttgartu. W tym wypadku niszowa skala produkcji Maybacha, w odróżnieniu od poprzedników, może się okazać opłacalna. Łatwiej i taniej jest przecież rozwinąć do bardziej ekskluzywnej formy już istniejącą konstrukcję niż budować od podstaw nowy luksusowy model.

Szlachetny z wyglądu
Maybach S powstał na bazie klasycznego Mercedesa klasy S. Producent dołożył jednak starań, aby uszlachetnić i odróżnić nowy model Maybacha od klasycznej S-ki. Rozstaw osi w Maybachu S jest o 20 cm większy niż w przedłużonym modelu klasy S (336,5 cm). Równie okazała jest zatem długość niemieckiej limuzyny – 545,3 cm. Dzięki wydłużeniu pojazdu pasażerowie przed tylną kanapą zyskali dodatkowe 17 cm na nogi w porównaniu z modelem klasy S. Jeśli komuś to nie wystarczy, to pamiętajmy jeszcze o wersji Maybach S Pullman, która jest dłuższa od testowanego modelu o ponad metr, osiągając 6,5 metra długości!

Maybach został nieźle przyjęty przez polskich nabywców. Oprócz czterech zamówionych już samochodów jeden z polskich bogaczy chciał kupić od ręki testowany egzemplarz. Importer jednak, mając w perspektywie użyczenie go do testów redakcji „Fleet”, musiał mu grzecznie odmówić.



Znaczne różnice między klasycznym Mercedesem klasy S a Maybachem S dostrzeżemy patrząc na bok nadwozia. Zdecydowanie najbardziej wyróżniają Maybacha potężne, kute, aluminiowe 20-calowe felgi, które są dostępne tylko i wyłącznie w tym modelu. Poza tym w oczy rzucają się szeroki chromowany słupek B, logo Maybacha na słupku C oraz krótsze o 6,6 cm drzwi drugiego rzędu. Z tych drzwi zniknęło trójkątne okienko, które za to pojawiło się w słupku C. Dzięki temu zabiegowi tylne fotele po otwarciu drzwi położone są w głębi kabiny, co tworzy wrażenie większej prywatności dla podróżujących tam osób. Pozostałe różnice między klasycznym Mercedesem a Maybachem są kosmetyczne, np. na tylnym zderzaku znajdziemy dodatkowy chromowany pas, oznaczenie wersji przewędrowało na prawą część klapy bagażnika, a w jego miejscu pojawił się napis Maybach. Z przodu oba samochody są nie do odróżnienia, tym bardziej że Mercedes nie pokusił się tam o montaż (zresztą tak jak na klapie bagażnika) stylowego logo Maybach, jakie znajdziemy na słupku bocznym. Z maski wystaje więc klasyczna trójramienna gwiazda, która akurat do tego modelu nie pasuje.
Generalnie spośród najbardziej ekskluzywnych limuzyn dostępnych w Polsce Maybach S jest chyba najbardziej niepozorny wizualnie. To wcale nie musi być wadą. Znawcy od razu zauważą, z jakim samochodem mają do czynienia, a dla większości przemkniemy niezauważeni.

Testowany Maybach był wyposażony w schowek na dwa szampany między oparciami foteli. Nie pokażemy go jednak, ponieważ podczas sesji zdjęciowej, z racji ograniczonego budżetu, zamiast szampana włożyliśmy do niego butelkę wody z dyskontu. A skandalu na linii importer–redakcja nie potrzebujemy.


Przepysznie i dostojnie
Jak przystało na samochód luksusowy, bardzo istotną rolę we wnętrzu grają pieczołowicie dopracowane detale. Pikowana skóra na fotelach, drzwiach, podłokietniku centralnym i desce rozdzielczej jest bezbłędnej jakości. Podobnie jest zresztą ze wszelkimi innymi elementami, w tym chromowanymi obwódkami nawiewów. Jednak do miana prawdziwego dzieła sztuki można zaliczyć, oprócz analogowego zegarka IWC na środkowej konsoli, podświetlane głośniki wysokotonowe na drzwiach, tzw. twittery. Po włączeniu samochodu obracają się one i wysuwają w celu zapewnienia jeszcze lepszego brzmienia opcjonalnego systemu dźwięku przestrzennego 3D Burmester. Świetne wrażenie robi także znakomicie wyprofilowana i wykończona jednocześnie drewnem, skórą i aluminium dwuramienna kierownica. Maybach S należy do tej grupy samochodów, których właściciel podróżuje nie za kierownicą, a siedząc wygodnie na tylnej kanapie. Nie powinno zatem dziwić, że to właśnie tylne indywidualne fotele mają bardziej rozbudowany zakres regulacji i większą liczbę funkcji podnoszących komfort podróży. Szczególnie wiele udogodnień ma prawy fotel, z którego to mamy także możliwość przesuwania fotela przedniego. Oparcia foteli dadzą się ustawiać pod kątem od 19 do 43,5 stopnia. Rzadko spotykanym rozwiązaniem są dodatkowe podparcia dla łydek, których kąt i wysokość również można regulować. Co ciekawe, pasy bezpieczeństwa w Maybachu są wyposażone w poduszki powietrzne. Praktycznym udogodnieniem tej limuzyny są wysuwane z podłokietnika stoliki dla każdego tylnego fotela. Producent nie zapomniał o rozbudowanych funkcjach masażu, który możemy włączać używając pilota i wybierając odpowiednią funkcję na ekranie multimediów umieszczonym na tyle oparć przednich foteli. Zresztą za pomocą pilota możemy regulować m.in. ustawienia audio, klimatyzacji czy po prostu włączyć telewizję. Ekrany te nie są dotykowe, jednak to nie przeszkadza, gdyż i tak – siedząc, a właściwie leżąc – na tylnych fotelach byśmy ich nie dosięgli.


Podgrzewane i wentylowane fotele w tym modelu nie zrobią już na nikim wrażenia. Takie funkcjonalności znajdziemy przecież nawet w sedanach klasy średniej z Korei. Jednak Maybach ma jeszcze podgrzewane podłokietniki na drzwiach i między fotelami, tak z przodu, jak i z tyłu. Poza tym kwintesencją wygody foteli w tym samochodzie są arcymiękkie zagłówki tylnych foteli o poziomie wygody niedostępnym w żadnym znanym nam samochodzie. Intymność pasażerów z tyłu może być zwiększona dzięki elektrycznie wysuwanym roletom w drzwiach, przed tylną szybą, ale też w maleńkich trójkątnych okienkach w słupku C. Testowany samochód miał przeszklony dach, w którym od słońca chroniły nas nie tylko odsuwane rolety. Szyby w dachu mają możliwość przyciemnienia nawet do poziomu umożliwiającego swobodne oglądanie przez nie zaćmienia słońca.
Milioner użytkujący Maybacha S może wygrany kontrakt uczcić wyjmując jeden z dwóch szampanów ze specjalnie przygotowanej lodówki między tylnymi oparciami. Urządzenie chłodzące ogranicza jednak pojemność bagażnika, która standardowo wynosi 500 litrów. Przyjemny klimat do pracy może dodatkowo zapewnić pakiet Air-Balance, dzięki któremu we wnętrzu mogą być m.in. uwalniane zapachy perfum.
Po ochłonięciu dostrzegamy jednak, że w zasadzie całą formę wnętrza Maybacha S znamy już z Mercedesa klasy S, w tym deskę rozdzielczą, kształty drzwi oraz panel do sterowania multimediami między przednimi fotelami. Dotyczy to również samego systemu multimediów, jak i potężnego wyświetlacza zegarów i komputera pokładowego za kierownicą. Trzeba jednak przyznać, że w tym bardziej wytwornym wydaniu doskonale się one wkomponowują i współgrają z bardziej wytwornym wykończeniem niż w klasycznej S-ce. Nieco inaczej oceniamy kwestię oznaczania wnętrza pojazdu logo Mercedesa. Poza charakterystycznym trójramiennym celownikiem na masce, widocznym cały czas podczas jazdy, napis Mercedes-Benz, co prawda bardzo elegancki, znajdziemy na dolnym ramieniu kierownicy nie mówiąc o kolejnej gwieździe na samym jej środku. Już chyba lepiej byłoby nie dawać żadnych oznaczeń.
Drobnym zgrzytem w zakresie wykończenia jest niedopracowana osłona wnęki na kubki między tylnymi fotelami, która podczas chowania się i ponownego wysuwania łatwo się rysuje, psując nieco obraz nieskazitelnej jakości.

Mocarz ze Stuttgartu
Maybach S jest oferowany w dwóch wersjach silnikowych: S500 z 4,7-litrowym motorem V8 biturbo pod maską, który osiąga moc 455 KM i maksymalny moment obrotowy 700 Nm, który jest przenoszony na koła poprzez 9-biegową skrzynię automatyczną 9G-TRONIC. Jeszcze większe wrażenie robi Maybach S600 z 6-litrowym silnikiem V12 biturbo o mocy 530 KM. W tej potężnej limuzynie osiągamy równie potężny moment obrotowy 830 Nm już przy 1900 obr./min! Samochód potrzebuje więc niespełna pięciu sekund, aby osiągnąć 100 km/h ze startu zatrzymanego. W tej wersji za przeniesienie momentu obrotowego na kola odpowiada skrzynia automatyczna 7G-TRONIC PLUS. Co oczywiste, tak ogromne momenty obrotowe trudno byłoby przenieść na jedną tylną oś, więc oba warianty Maybacha S mają stały napęd na cztery koła. Podczas nieśpiesznej jazdy ogromne wrażenie robi doskonałe wyciszenie kabiny. Nawet podczas gwałtownego przyspieszania naszych uszu dochodzi jedynie przyjemny i równy szmer 12-cylindrowej jednostki. A spalanie? Podczas całej jazdy testowej, z reguły majestatycznej, ale tak naprawdę bardzo ostrożnej, ze względu na wartość pojazdu, wyniosło ono ok. 20 l/100 km.
A jak prezentuje się Maybach S na tle konkurencji, np. w postaci Rolls-Royce'a Silver Ghost?
Topowa limuzyna Mercedesa nie tyle przejeżdża nierówności nawierzchni, co je przepływa. Dotyczy to również krótkich poprzecznych nierówności, mimo potężnych kół obleczonych niewielką z pozoru warstewką gumy. W przypadku Rolls-Royce'a przejazdy takich przeszkód kończyły się mocnym wstrząśnięciem nadwozia. Ponadto Maybach S jest bardziej zwarty, przysadzisty i lżejszy, dzięki czemu sprawniej i zwinniej porusza się po drogach. Niemiecka konstrukcja ma również zdecydowanie bardziej reaktywny układ kierowniczy oraz oferuje wyższy komfort jazdy dla samego kierowcy, dzięki m.in. mniejszej i wygodniejszej kierownicy, lepszej widoczności oraz bardziej intuicyjnemu systemowi multimedialnemu. Trzeba jednak zaznaczyć, że w Rolls-Royce’ie to nie są minusy. To są cechy tej konstrukcji, o których potencjalny nabywca powinien pamiętać.

Klub milionerów
Topowa wersja Mercedesa klasy S 600 w wersji przedłużanej kosztuje 762,5 tys. zł, ale wersja 65AMG 4Matic wymaga wyłożenia już 1078 tys. zł. Udana mieszanka przepychu, komfortu, tradycji i nowoczesności w postaci Maybacha S600 wymaga wyłożenia co najmniej 840 tys. zł. Prezentowany egzemplarz, dzięki nieludzko wręcz drogim opcjom, jest trzykrotnie droższy – 2535 tys. zł. Samochód tego pokroju może się mierzyć na rynku najwyżej z Bentleyem i Rolls-Royce'em. Na przykład 1,6 mln zł wydamy na Bentleya Mulsanne z 6,8-litrowym silnikiem V8 o mocy 537 KM. W przypadku Rolls-Royce'a Silver Ghost z 570-konnym silnikiem W12 pod maską trudno zmieścić się w kwocie na fakturze w wysokości dwóch milionów złotych. Na tle powyższych limuzyn Aston Martin Rapide (6 l, W12, 558 KM), kosztujący nieco ponad milion złotych, wydaje się cenową okazją. Nie jest to jednak klasyczna limuzyna, ale wyraźnie ciaśniejsza i krótsza limuzyna-coupe.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Mercedes-Benz Maybach S600

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 3.06.2015

Ile: 150 km

Wysoka multimedialność jak na majestatyczną limuzynę, przepysznie wykończone i bogato wyposażone wnętrze, arcymiękkie zagłówki foteli, najwyższy poziom wyciszenia dostępny w samochodach.

Gdyby nie oznaczenia Maybach, powiedzielibyśmy, że to Mercedes klasy S, kosmiczna cena.

Przeczytaj również
Popularne