Ford Transit Connect drugiej generacji ma lata świetności za sobą, co nie znaczy, że nie należy go brać pod uwagę jako pojazd użytkowy do firmy. Zwłaszcza w czasie szalejących rabatów na nowe samochody, w których atrakcyjności Ford od zawsze wiódł prym.
Ford Transit Connect L2 Active 1.5 EcoBlue
Pierwsza generacja Forda Transit Connect pojawiła się na rynku w 2002 roku, a po kilku latach doszła wersja osobowa Tourneo Connect. Druga generacja tego modelu zadebiutowała w 2013 roku. Jej użytkowa odmiana, nazwana Transit Connect, zdobyła prestiżowy tytuł Van of the Year 2014. W 2017 roku ten udany model przeszedł modernizację, w ramach której zmieniono m.in. przedni pas nadwozia. Pojawiła się nowa atrapa chłodnicy, zbliżona wyglądem do tej, jaką znajdziemy w innych nowych modelach Forda, nowe reflektory i zderzak. We wnętrzu najważniejszą zmianą było zamontowanie wygodniejszego w obsłudze systemu multimedialnego. W 2022 roku przedstawiono następcę, który na początku oferowany był wyłącznie w wariantach osobowych. Na wersję użytkową trzeba poczekać do 2024 roku. Czy dotychczasowa druga generacja spełnia jeszcze oczekiwania przedsiębiorców?
Mimo dziesięcioletniej obecności na rynku Transit Connect wygląda nowocześnie i całkiem elegancko. Model ten z może być atrakcyjną jeżdżącą wizytówką naszej firmy. Dynamizmu sylwetce nadaje wyrazista linia boczna unosząca się ku tyłowi nadwozia. We wnętrzu Forda z łatwością odnajdą się najpierw dotychczasowi użytkownicy modeli osobowych z niebieskim owalem na masce. Jeśli nie zerkamy za siebie, to czujemy się jak w obszernym minivanie. Trudno mieć uwagi co do rozlokowania koniecznych do obsługi przycisków i dźwigienek. Kierownica jest poręczna i przyjemna w dotyku, w kabinie nie zabrakło również wielu praktycznych schowków, w tym w podsufitce. Transit Connect nieźle prezentuje się pod względem ergonomii i jakości materiałów w kabinie, choć jest wykończony twardymi tworzywami w stopniu większym niż modele osobowe. Pozycja za kierownicą jest wyśmienita, a fotele okazują się wygodne i świetnie wyprofilowane. Mocno odczuwa się w czasie jazdy brak środkowego podłokietnika. Producent nie zdecydował się na montaż elektrycznego hamulca ręcznego i stosuje klasyczną dźwignię.
Na środkowej konsoli montowany jest 8-calowy wyświetlacz dotykowy systemu komunikacji SYNC3. Dzięki niemu ograniczono liczbę przycisków na środkowej konsoli, gdyż część funkcji możemy obsługiwać poprzez ekran. Szybko okazuje się, że wybór funkcji nie jest zbyt intuicyjny i mamy wrażenie, że zawsze musimy wykonać parę tąpnięć w ekran więcej niż w systemach konkurencji.
Transit Connect jest oferowany w dwóch długościach nadwozia: L1 o długości 441,8 cm, oraz L2 ze zwiększonym o 40 cm rozstawem osi i długości 481,8 cm. Możemy zamówić zarówno wersję furgon, jak też furgon z podwójną, 5-osobową kabiną. W wariancie L1 kubatura ładowni sięga 2,6 m3. W L2 jest to już 3,2 m3. W tej wersji przewieziemy przedmioty o długości 195,8 cm. Jej ładowność sięga 845 kg. Boczne drzwi w wersji L2 są aż 22,7 cm szersze niż w wariancie L1 (83,9 cm).
Producent znacząco okroił liczbę dostępnych silników. W obu wariantach L1 i L2 możemy zamówić jednostkę benzynową 1.0 EcoBoost o mocy 100 KM. Większą popularnością cieszy się Diesel 1.5 EcoBlue o mocy 100 KM. Wszystkie silniki mogą współpracować z 6-biegową skrzynią mechaniczną, ale wariant wysokoprężny, jak w testowanym egzemplarzu, możemy zamówić 8-biegową przekładnię automatyczną.
Klekot diesla, zwłaszcza przy nierozgrzanym silniku, bywa uciążliwy. Zużycie paliwa jest na akceptowalnym poziomie, choć dostawczaki francuskich marek okazują się oszczędniejsze. W mieście z baku znikało ok. 8 l/100 km. W trasie dało się uzyskać wynik o litr niższy, a przy nieśpiesznej jeździe w ruchu lokalnym – 6,4 l/100 km. Stukonna jednostka daje sobie radę z rozpędzaniem tego samochodu, ale przy prędkościach miejskich. Próba przyśpieszania przy wyższych prędkościach daje średnie rezultaty. By jako tako przyśpieszyć konieczne są redukcje czasem o dwa przełożenia.
Za to prowadzenie Transita Connect jest przyjemnością, jakiej francuzy mogą Fordowi tylko zazdrościć, podobnie jak połykania kolejnych zakrętów, ze względu na precyzję układu kierowniczego i stabilne zachowanie w zakrętach mimo wyższego niż w kompaktach nadwozia. Z racji obecności gołych blach w części kabiny wyciszenie nie ejst wybitne. W momencie przejazdu przez krótkie poprzeczne nierówności przegrodzie zdarzy się pobrzękiwać.
Także i w tym modelu możemy zamówić rozbudowany pakiet systemów podnoszących komfort i bezpieczeństwo jazdy. Nasz Transit Connect może zaparkować za nas, ostrzeże nas i samoczynnie zahamuje w momencie napotkania przeszkody przed pojazdem, wykryje samochody w martwym polu, rozpozna i wyświetli nam znaki drogowe czy ostrzeże nas drganiem kierownicy, jeśli zaczniemy bezwiednie opuszczać tor jazdy. Przydatna okaże się też funkcja automatycznej zmiany świateł drogowych na mijania i odwrotnie.
Model Transit Connect możemy zamówić w wersji wyposażenia Trend w przypadku silnika benzynowego, lub Trend, Limited i Active w przypadku Diesla. Dokupienie skrzyni automatycznej jest możliwe w Dieslu, ale kosztuje dodatkowo 8 tys. zł brutto. Prezentowana wersja Active prezentuje się atrakcyjniej w zakresie wizualnym, dzięki m.in. srebrzystym nakładom na zderzaki, nadkolom z czarnego tworzywa oraz specjalnym przeszyciom na fotelach. W Polsce taki wariant to margines sprzedaży, ale są kraje, np. Wielka Brytania, gdzie właśnie takie warianty cieszą się ogromną popularnością. Użytkowy Transit Connect w wersji benzynowej kosztuje od 109 900 zł netto. Diesel to już koszt 113 900 zł, a prezentowany wariant wymaga wyłożenia 130 550 zł netto.
Plusy: Właściwości jezdne, pewne prowadzenie, niskie szumy powietrza opływającego nadwozie, wygodne fotele, ogólna jakość wykonania
Minusy: Intuicyjność obsługi nawigacji, głośność jednostki napędowej, pobrzękiwania przegrody podczas jazdy na nierównościach, brak centralnego podłokietnika, za mało mocy przy rozpędzaniu z większymi prędkościami