Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Sprzedam autokar

Nie znam się na rynku autokarowym, ale wiem zapewne to, co wszyscy co bardziej uważni obserwatorzy rynku motoryzacyjnego ogólnie. Kiedy zaczęła się pandemia, rynek przewozów autokarowych znacznie się skurczył. Skurczył się tak, jak kurczy się portfel nadmorskiego turysty, który rodzinnie wejdzie do smażalni na rybkę, albo jak turyście kurczy się co innego, kiedy wejdzie do Bałtyku.

W tym kontekście, może obecnie jest nie najlepsza koniunktura na sprzedaż autokarów, szczególnie używanych, ale co zrobić, kiedy mamy takowy i jest on nam całkowicie niepotrzebny? Trzymać go pod kocem, licząc, aż stanie się autokarowym youngtimerem? Sam koc musiałby być gargantuicznych wręcz rozmiarów. Chyba więc lepiej sprzedać, żeby stracić jak najmniej. Zapewne zastanawiacie się, czy ten problem dotyczy mnie bezpośrednio? Czy przed pandemią postanowiłem zainwestować i stać się przewoźnikiem pełną gębą? Nie, nic z tych rzeczy. Do autobusów i autokarów – wybacz Przemku – mam stosunek, który można nazwać chłodną obojętnością. Służą mi tylko, i to bardzo sporadycznie, jako środki transportu. Owszem, miałem okazję prowadzić autobus i to przegubowy, i to na zamarzniętym jeziorze, i to bez prawa jazdy. Była to przygoda, której nigdy nie zapomnę, ale to tyle. Najbardziej podobało mi się otwieranie drzwi. Nonszalancko nacisnąłem guziki i drzwi z cichym sapnięciem sprężonego powietrza otworzyły się na nieistniejącym przystanku. Weszli do niego nieistniejący pasażerowie i pojechałem dalej. Mój poziom autobusowej ignorancji jest na tyle duży, że nawet nie zapamiętałem, jakiej marki był to autobus. Nie zapamiętałem, ponieważ był to test nie autobusu właśnie, a opon zimowych do niego przeznaczonych.

Zawsze, kiedy mam do wyboru, a właściwie, kiedy jestem zmuszony skorzystać z komunikacji i z jakiś przyczyn nie jest to taksówka, to moim pierwszym wyborem na trasach miejskich staje się tramwaj, a na międzymiastowych – pociąg. Wynika to z sentymentu, ponieważ mój dziadek był motorniczym. Cóż to była wtedy za pozycja społeczna. Kiedy w pięknym mundurze prowadził niebieskie tramwaje po wrocławskich torowiskach, a jego wnuczę mogło stać obok w kabinie tramwajowej. Przyspieszało się, obracając zdobną, drewnianą wajchę, jaka w obecnych tramwajach zastąpiona jest przez bezduszne przyciski i pedały. Nawet w tej dziedzinie widać cięcia kosztów, nazwane na potrzeby współczesnego marketingu – optymalizacją. Swoją drogą, ciekawe, czy stare tramwaje były bardziej, czy mniej wydajne energetycznie?

Odrobinę odjechałem od tematu, trzeba przełożyć zwrotnicę i wrócić do tematu zalegającego nam w środkach trwałych autokaru. Tak więc lepiej go sprzedać. Jak już nadmieniłem, autokar nie mój, chociaż może po części tak. Po bardzo niewielkiej, ponieważ chodzi o autokar naszych reprezentantów w piłce nożnej. Co więksi optymiści myśleli zapewne, że przyda im się więcej niż na trzy krótkie trasy. Trzy, bo tyle meczy w grupie mieliśmy zagwarantowane. Udało się naszym piłkarzom trzy mecze rozegrać, trzy trasy z lotniska na stadion przejechać. Mecze, które wyglądały zupełnie inaczej niż na poprzednich wielkich imprezach. Z reguły mamy mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Tym razem był mecz otwarcia, o wszystko i o wszystko. Dwa z trzech meczy udało nam się spektakularnie przegrać – o ironio, z tymi, z którymi porażek nie zakładaliśmy. Jeden, który z założenia przegrać mogliśmy, udało nam się zremisować. W efekcie odpadliśmy jako jedna z najgorszych drużyn na Euro. Na pocieszenie pozostaje fakt, że z Euro 2020 odpadliśmy dopiero w 2021 roku, co na pewno możemy uznać za mikroskopijny sukces.

Efektem naszego odpadnięcia są szybsze wakacje dla naszych piłkarzy, spekulacje medialne pod głównym tytułem: Co dalej z kadrą, co dalej z trenerem, oraz możliwość sprzedania nowiutkiego autokaru z niewielkim przebiegiem. Swoją drogą, zamiast napisu „Łączy nas piłka” internauci sugerowali, aby był napis: Męczy nas piłka. Chociaż mi osobiście najbardziej spodobał się pomysł, żeby hasłem naszej reprezentacji był slogan: Polacy, nic się nie stało.


Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne