Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Rynek hamuje

Jeszcze nie otrząsnęliśmy się ze skutków epidemii COVID-19, a już gospodarką zaczyna targać dużo bardziej wstrząsający kataklizm, czyli wojna za wschodnią granicą. To bezprecedensowe wydarzenie z pewnością zacznie przekładać się na sprzedaż aut w Polsce. Pierwsze symptomy już widać.

W I kwartale 2022 roku rynek nowych pojazdów osobowych i dostawczych w Polsce skurczył się o 13,3% (-18 043 szt.) w zestawieniu z tym samym okresem ub.r., do poziomu 117 904 szt. W przypadku pojazdów osobowych na rynek trafiło 102 041 szt., czyli 13,4% mniej niż przed rokiem. Zestawiając liczbę rejestracji z wynikami notowanymi w Europie Zachodniej, Polska znalazła się na nie najgorszej siódmej pozycji. Jednak biorąc pod uwagę wskaźnik tzw. chłonności rynku i sprzedaży nowych pojazdów na 1000 mieszkańców, to się okaże, że nad Wisłą rejestrowanych jest 16 takich pojazdów na 1000 osób. To plasuje Polskę na 24. pozycji wśród 30 państw notowanych w rankingu. Średni unijny poziom chłonności wynosi 33 pojazdy na 1000 mieszkańców.

W tym roku konsekwentnie z miesiąca na miesiąc spadki rejestracji w Polsce były coraz większe. W styczniu dostarczono 10,2% pojazdów mniej niż w styczniu ub.r., w lutym było to 11,2% mniej niż w tym samym okresie ub.r., a w marcu było to już 17,4% mniej samochodów. Marcowy wynik był i tak lepszy niż w lutym br. (o 17,9%), ze względu na poprawę dostępności pojazdów, do których brakowało półprzewodników. Problem ten jednak nie zniknął, a patrząc na wojnę za wschodnią granicą, ma szanse się pogłębić.

W większym stopniu spadek rejestracji po I kwartale br. dotknął klientów firmowych (-15,9%). Odebrali oni kluczyki do 70 814 nowych samochodów osobowych. Do przedsiębiorców trafiło więc 70,4% wszystkich nowych pojazdów. Hegemonem na rynku dostaw do firm jest Toyota (12 609 szt.), która sprzedała dwukrotnie więcej pojazdów niż wicelider Škoda (6161 szt.). Po trzech miesiącach zarejestrowano o 45,3% mniej aut czeskiej marki niż w I kwartale 2021 roku. Škodę szybko goni Kia, która awansowała o sześć pozycji i znalazła się w pierwszej trójce (5466 szt./+57,5% r./r.). Mocną czwartą pozycję piastuje BMW (4755 szt.), a pierwszą piątkę czołowych dostawców do firm zamyka Volkswagen (4755 szt.), który również odnotowuje słaby I kwartał. Marka z Wolfsburga dostarczyła przedsiębiorcom o 34,5% mniej pojazdów niż w tym samym okresie ub.r.

Polscy przedsiębiorcy w I kwartale br. najczęściej wybierali Toyoty Corolle (4317 szt.), a następnie Toyoty RAV4 (2382 szt.). Ten nieoczekiwany awans wynikał z wysokiej dostępności japońskiego SUV-a, który zaowocował wzrostem sprzedaży o 46,1% rok do roku. Na trzeciej pozycji uplasowała się Škoda Octavia – do niedawna najchętniej wybierany pojazd w polskich firmach. Problem z dostępnością półprzewodników i innych komponentów Czesi odczuli boleśnie. W konsekwencji sprzedaż modelu skurczyła się w I kwartale o 52,5% w porównaniu z I kwartałem ub.r. Na czwartej pozycji utrzymała się Toyota Yaris, mimo znacznego spadku rejestracji rok do roku (-25,1%). Pierwszą piątkę zamyka Kia Ceed, której dostawy do firm niemal podwoiły się (1783 szt./+90,9%). Klienci indywidualninajchętniej wybierali modele Toyota Yaris, Kia Sportage, Dacia Sandero, Dacia Duster oraz Toyota Yaris Cross.

Cały czas konsekwentnie rośnie sprzedaż pojazdów z napędami alternatywnymi. W I kwartale br. zarejestrowano 2252 szt. samochodów elektrycznych (+140,6%) oraz 2440 hybryd plug-in (+23%). W tym okresie odebrano kluczyki również do 16 679 hybryd (+23%). Wyraźnie kurczyła się w I kwartale sprzedaż pojazdów z silnikami benzynowymi (-21%) oraz diesli (-42,9%). Łączny rynkowy udział pojazdów z zapłonem iskrowym stanowił 49,6%, a diesla… zaledwie 9,5%.

Pogłębiający się kryzys i zawirowania gospodarcze po raz kolejny pokazują, że najbardziej odporne na niego są marki premium. W pierwszej dwudziestce najpopularniejszych marek w firmach w Polsce mamy już pięć marek premium. Łącznie firmy Audi, BMW, Mercedes-Benz, Volvo i Lexus dostarczyły w I kwartale 19 460 samochodów, co dało im łączny udział w rynku na poziomie 19,1%. W tym samym okresie roku ubiegłego było to 18,7%. Najpopularniejszym, modelem premium okazało się w I kwartale Volvo XC60 (1152 szt.), na drugim miejscu znalazło się BMW serii 3 (928 szt.), a pierwszą trójkę zamyka Mercedes-Benz GLC (852 szt.).

W I kwartale 2022 roku zarejestrowano 15 854 samochody dostawcze, czyli 12,3% mniej niż w tym samym okresie ub.r. Nadal największym wzięciem cieszą się produkty Renault, które dostarczyło 3917 pojazdów, czyli 37,1% więcej niż w I kwartale 2021 roku. Na pozycję wicelidera wskoczyło IVECO sprzedając 1816 pojazdów, a pierwszą trójkę zamyka Ford, który dostarczył 1775 samochodów. Konsekwentnie rośnie udział Toyoty w tym segmencie. Nowy Proace City oraz rozbudowa gamy Proace pozwoliły wypracować marce czwartą pozycję (1494 szt./+26,2% r./r.). Załamanie sprzedaży notuje kiedyś najpopularniejsza marka w Polsce w segmencie aut użytkowych, czyli Fiat. Włoska marka spadła na piątą pozycję (1439 aut/-41,2% r./r.). Najczęściej kupowanym modelem auta dostawczego w 2022 r. jest Renault Master (3078 szt.; +28,46% r./r.) przed Iveco Daily (1816 szt.; +12,10%) oraz modelem Mercedes Sprinter (982 szt.; +0,20% r./r.).

Prognozy nie są optymistyczne

Dalszy rozwój sytuacji rynkowej jest niezwykle trudny do przewidzenia. Rynek nadal nie doszedł do siebie po pandemii Covid, której, według wielu ekspertów, reperkusje miały być odczuwalne w motoryzacji jeszcze w 2023 roku. W tym roku wojna na Ukrainie poważnie zachwieje mozolnie odbudowywanymi łańcuchami dostaw. Rynek może borykać się z problemem dostępności półprzewodników oraz innych podzespołów przez długi czas. Według niektórych analiz może to potrwać przez kolejne dwa lata. Polscy klienci zaczynają coraz mocniej odczuwać rosnące koszty utrzymania samochodów, wyraźny wzrost ich cen, wynikający nie tylko z ogólnego drożenia pojazdów, ale i osłabienia złotego. Niepewność związana z sytuacją za wschodnią granicą także nie wzmacnia chęci zakupu nowych samochodów. Dużym problemem mogą okazać się wyraźnie rosnące ceny surowców potrzebnych do produkcji podzespołów samochodowych. Czołowym dostawcą wielu z nich na rynek europejski były właśnie Ukraina i Rosja. Na przykład w ciągu trzech miesięcy br. tona niklu niezbędnego w produkcji baterii, wzrosła ponad trzykrotnie, do ok. 100 tys. dolarów. Wzrosty cen dotknęły praktycznie wszystkich istotnych surowców w produkcji motoryzacyjnej, co w konsekwencji zaowocuje kolejnymi wyraźnymi wzrostami cen pojazdów.
IBRM SAMAR prognozował na ten rok rejestrację ok. 455 tys. samochodów osobowych oraz 70 tys. dostawczych w Polsce. Sytuacja rynkowa dynamicznie się jednak zmienia, i to na niekorzyść. Z dużym prawdopodobieństwem wyniki rejestracji nowych pojazdów na koniec roku mogą być znacząco słabsze od tych prognozowanych.

Przemysław Dobrosławski

Przeczytaj również
Popularne