Miesięczny abonament na elektryczną Dacię Spring kosztuje 1187 zł netto. To obecnie najniższa rata, jaka można uzyskać wynajmując samochód na 3 lata bez wkładu własnego w opcji z ubezpieczeniem, serwisem i oponami. Drugi w kolejności, Hyundai i30, kosztuje 1240 zł netto miesięcznie. Na podium rankingu najtańszych aut znalazła się jeszcze Dacia Sandero z abonamentem 1266 zł miesięcznie, ale jej cena katalogowa jest o niemal 20 tys. zł niższa od ceny Springa. Zarówno i30, jak i Sandero mają skrzynię manualną.
Historyczny moment
- Po raz pierwszy elektryk jest najtańszym samochodem pod względem miesięcznej raty. To dla nas historyczne wydarzenie, bo nasza oferta obejmuje niemal cały rynek aut osobowych i dostawczych do 3,5 tony. Dzięki dopłatom do leasingu i wynajmu, dostępność samochodów elektrycznych znacząco wzrosła, a koszty ponoszone przez użytkowników są porównywalne, a w niektórych wypadkach nawet niższe od rat za zbliżone auto z tradycyjnym napędem. To przełom na rynku – ocenia Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.
Czynnik ekonomiczny jest kluczowy
Zadowolenia nie kryje też Maciej Mazur, prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. - Trend systematycznego zbliżania się cen pojazdów elektrycznych i konwencjonalnych obserwowany jest już od kilku lat. Nawet jednak dla nas jest dużym - bardzo jednak pozytywnym - zaskoczeniem, że już na początku 2022 roku tak wiele modeli elektrycznych jest w abonamencie tańszych od swoich konwencjonalnych odpowiedników – komentuje szef PSPA. - Doświadczenia innych europejskich rynków są jednoznaczne - czynnik ekonomiczny jest absolutnie kluczowy dla rozwoju elektromobilności – dodaje.
Aby sprawdzić, jak kształtują się miesięczne raty za elektryka i zbliżone auto z konwencjonalnym napędem, analitycy Carsmile zestawili ze sobą pięć par samochodów. Cztery z nich występują zarówno w elektrycznej, jak i tradycyjnej wersji. Są to Opel Mokka, Peugeot 208, Citroen C4 oraz Volvo XC 40. Audi Q4 e-tron porównano natomiast z najbardziej zbliżonym modelem, czyli Q5. Do analizy przyjęto najtańszą dostępną wersją elektryka oraz najtańszą pod względem miesięcznego abonamentu wersję auta z silnikiem spalinowym, które posiada automatyczną skrzynię biegów. Ich wyposażenia mogą się więc różnić, a porównanie ma charakter poglądowy.
Cena katalogowa dużo wyższa, ale abonament niższy
Mediana ceny katalogowej auta elektrycznego wyniosła 152 800 zł, co oznacza, że są to w większości pojazdy relatywnie tanie. Uśredniony abonament wyniósł natomiast 1982 zł wobec 2041 zł za auto z silnikiem spalinowym. – Uzyskaliśmy niższą miesięczną ratę pomimo faktu, że cena katalogowa aut zeroemisyjnych przyjętych do analizy była średnio o 44% większa od pojazdów z tradycyjnym napędem – podkreśla Knitter.
Dopłaty zmieniają obraz rynku
Główny powód takiej sytuacji to dopłaty, które od kilku miesięcy możliwe są też do aut kupowanych w leasingu czy wynajmowanych długoterminowo. Do osobowego elektryka można uzyskać 27 tys. zł dopłaty, o ile deklarowany roczny przebieg wyniesie przynajmniej 15 tys. km. W przypadku wynajmu długoterminowego dopłata działa podobnie, jak wkład własny, czyli obniża miesięczną ratę za samochód. Wniosek o dopłatę w programie „Mój elektryk” składa firma wynajmująca, użytkownik nie musi się tym osobiście zajmować.
Największa różnica w cenie dla Volvo XC40
W grupie aut wybranych do analizy największą różnicę w miesięcznej racie uzyskano w przypadku elektrycznego Volvo XC 40 (wersja P6 Core out), które od swojego benzynowego odpowiednika XC 40 T3 Momentum Pro aut okazało się o 414 zł tańsze. Peugeot e208 wypadł natomiast dla przyjętych założeń o 226 zł netto taniej od najtańszej benzynowej „208-ki” w automacie. Zbliżone okazały się natomiast koszty miesięcznej raty dla par Opel Mokka-e i Mokka oraz Citroen eC4 i C4.
Katalogowo najdroższym autem w zestawieniu, którego cena jest zbliżona do maksymalnego poziomu umożliwiającego skorzystanie z dopłaty, jest Audi Q4 e-tron. W tym przypadku różnica w cenie względem wybranego do analizy modelu Q5 35 TDI mHEV S tronic też okazała się dość duża, tj. 137 zł netto.
Na rynku jest gorąco
Nie zawsze jednak proporcje muszą układać się w przedstawiony sposób. – Abonament za samochód to wypadkowa wielu różnych czynników, takich, jak: cena katalogowa, rabat przy zakupie, tzw. wartość rezydualna, stopa procentowa oraz ewentualnie dopłata – wyjaśnia Knitter. – W obecnej sytuacji rynkowej dochodzą kolejne elementy, jak dostępność danego modelu czy częstotliwość zmian w cennikach wprowadzanych przez importera. W efekcie stawki abonamentu mogą się zmieniać z dnia na dzień, przez co auto wczoraj droższe jutro może być tańsze i odwrotnie. Nie zmienia to jednak faktu, że trend zrównywania się abonamentów na samochody z napędem elektrycznym i konwencjonalnym, zwłaszcza w segmencie pojazdów o niższej wartości, jest widoczny – podkreśla wiceprezes Carsmile.