Wybuch epidemii COVID-19, wprowadzenie licznych obostrzeń i w konsekwencji zatrzymywanie gospodarki wpłynęło na radykalną zmianę zachowań konsumenckich i załamanie sprzedaży nowych samochodów w Polsce. Te bezprecedensowe wydarzenia sprawiły, że do wyników rejestracji z 2019 roku będziemy dochodzić najprawdopodobniej przez kolejne kilka lat.
Ocena tylko łącznej sprzedaży w I półroczu br. nie pozwala wyłuskać bardzo ciekawych zjawisk, jakie miały miejsce w tym okresie. Można by podzielić go na trzy etapy – okres sprzedaży przed pandemią, obejmujący pierwsze dwa miesiące roku, w którym sprzedaż była nieco słabsza niż w tym samym czasie roku 2019. Kolejne dwa miesiące to okres największych obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. Przypomnijmy, że rząd ogłosił stan zagrożenia epidemicznego 14 marca, a następnie stan epidemii 20 marca, wprowadzając liczne ograniczenia dla obywateli, przedsiębiorców i urzędów. Sytuacja ta radykalnie wpłynęła na dramatyczny spadek sprzedaży samochodów. W I kwartale rynek pojazdów osobowych w Polsce skurczył się o 23%. W większym stopniu spadek dotknął klientów indywidualnych (-27%) niż firmy (-20%). W marcu br. zarejestrowano 29 657 samochodów osobowych, czyli 40,8% mniej r./r. W kwietniu było to już 67% spadku r./r. Średni spadek zleceń u dealerów sięgnął w pierwszym okresie pandemii 50%, a później wynosił on ok. 30%. Trzecim okresem był czas odwilży i odstępowania od kolejnych zakazów, który trwał przez cały maj i czerwiec. Sprzedaż wzrosła, ale importerom daleko było do spektakularnych wyników. W czerwcu br. zarejestrowano w Polsce 20,5% mniej nowych samochodów osobowych (-22,2% w firmach) niż w tym samym okresie roku ubiegłego. To i tak znakomity wynik, jeśli dodamy, że w czerwcu sprzedano ich aż 69,3% (+77,3% w firmach) więcej niż w maju tego roku.
W pierwszym półroczu br. odebrano kluczyki do 179 821 samochodów osobowych, czyli 35,4% mniej (-100 tys. aut!) niż w pierwszym półroczu 2019 roku. Przedsiębiorcy odebrali do końca czerwca br. 123 420 samochodów osobowych (-35,4%/ -67 294 szt.). Podobny spadek miał miejsce w segmencie klientów indywidualnych. Najchętniej kupowali oni model Toyota Yaris (3,6 tys. szt./-3,4%). Udział rejestracji samochodów na REGON w stosunku do całego rynku wyniósł 68,6%, co jest zbliżonym wynikiem do roku ubiegłego.
Pandemia mocno dotknęła rynek aut dostawczych, na którym zanotowano spadek 21,4%, a w kwietniu 55,6%. Mocne spadki dotknęły segment transportowy, a tym samym pojazdów ciężarowych pow. 3,5 tony DMC. W I kwartale dostarczono 36,8% mniej takich pojazdów, a w kwietniu rynek ten skurczył się o 67,2%. Na ten spadek, oprócz wirusa i jego konsekwencji (blokad granic itp.), miał wpływ zestaw przepisów wprowadzonych przez niektóre europejskie kraje ograniczających konkurencyjność polskich przewoźników na tamtejszych rynkach.
Okazuje się, że spadek rejestracji pojazdów w I półroczu o 35,4% w Polsce jest nawet niższy niż średnia ze wszystkich krajów Unii Europejskiej, gdzie zarejestrowano średnio 38,1% mniej pojazdów niż pierwszym półroczu 2019 roku. Łącznie w krajach Unii sprzedano do końca czerwca 4,2 mln samochodów, czyli 2,6 mln mniej r./r. Szczególnie bolesne spadki rejestracji dotknęły Hiszpanię – o 350 tys. samochodów (-50,9%) – oraz Włochy – o 500 tys. pojazdów (-46,1%). Na największym rynku europejskim, czyli niemieckim, dostarczono ok. 640 tys. mniej pojazdów niż w tym samym okresie 2019 roku (zarejestrowano 1,2 mln pojazdów). Największe załamanie sprzedaży na rynku europejskim dotknęło koncerny PSA (-43,5%) oraz FCA Group (-46%).