Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Transexpo 2022

Arthur Bus, NesoBus, Pilea – to produkty tych, między innymi, marek autobusowych mogliśmy poznać podczas XVI Międzynarodowych Targów Transportu Zbiorowego Transexpo 2022. Widać wyraźnie, że wielu przedsiębiorców dostrzega mozliwości rozwoju transportu zbiorowego w dłuższej perspektywie. W tym momencie czasy dla producentów i przewoźników są jednak trudne.

Kieleckie Targi, odbywające się w tym roku pod koniec października, to najważniejsze wydarzenie branży transportu zbiorowego w Polsce, stanowiące ważny element na autobusowej mapie Europy. To tu możemy namacalnie zaobserwować tendencje, jakie mają miejsce w transporcie publicznym. W tym roku zaprezentowano około 40 autobusów i aż siedem modeli premierowych. Wśród nich są dwie zupełnie nowe na rynku marki. I to promujące pojazdy na wodór – Arthur Bus i NesoBus. Zamierzają one rywalizować w niezwykle prężnie rozwijającym się segmencie. Według szacunków europejski rynek w najbliższych latach wchłonie co najmniej 1000 autobusów zasilanych poprzez ogniwa paliwowe. Międzynarodowe Targi Transportu Zbiorowego Transexpo tradycyjnie już współorganizowano z Targami Kielce oraz Izbą Gospodarczą Komunikacji Miejskiej. Partnerami wydarzenia były: Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych, Polska Izba Gospodarcza Transportu Samochodowego i Spedycji oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Kielcach.

 

Czas niepewności

Tegoroczne Transexpo miało miejsce w czasach dużej niepewności, zarówno dla producentów autobusów, jak też ich klientów. Duże zainteresowanie autobusami w Europie, wynikające z ograniczonej realizacji zamówień w ostatnich dwóch latach, sprawia, że producenci nie nadążają z ich realizacją. Dla firm budujących autobusy na podwoziach aut dostawczych problemem jest dostępność podwozi bazowych pod zabudowy. Dochodzi więc do sytuacji, że producenci zabudów tworzą autobusy, skupując z rynku używane furgony.
Niepewność związana jest głównie z sytuacją gospodarczą i polityczną. Wysokie ceny prądu i gazu stawiają pod znakiem zapytania opłacalność inwestycji w elektryczny i gazowy tabor. Na przykład cena gazu ziemnego dla rzeszowskiego MPK wzrosła w ostatnim czasie z 2,51 do 7,56 zł netto, co podważa sens ekonomiczny inwestycji i użytkowania tego typu pojazdów. Oddalają się również szanse na pozyskanie unijnych funduszy na zakup nowego taboru.

Rynek mówi – sprawdzam

Wielu przewoźników autobusowych podsumowuje pierwsze lata eksploatacji autobusów elektrycznych. Wskazują oni zalety, ale także wady i drażliwe punkty inwestycji w tego rodzaju tabor. O zaletach powiedziano już wszystko. Zadbali o to producenci autobusów, lobbyści i włodarze miast. O wadach informują głównie praktycy, czyli przewoźnicy, którzy muszą liczyć pieniądze. Przewoźnicy zwracają uwagę na dodatkowe koszty użytkowania pojazdów elektrycznych, których nikt wcześniej nie przewidział i nie policzył. Oczywiście, dotyczy to gwałtownie rosnących cen energii, ale na to przewoźnicy nie mieli wpływu. Nie każdy przewoźnik uwzględnił w swoich kalkulacjach m.in. koszt oleju napędowego do ogrzewania autobusów elektrycznych czy strat energii na pantografach. Do tego wielu przewoźników zmaga się z problemami technicznymi, których nie przewidzieli poddostawcy i producenci autobusów. Silniki elektryczne niektórych producentów umieszczone w piastach autobusów, będące więc elementem masy nieresorowanej, nie wytrzymują trudów eksploatacji i ponadprzeciętnie często nadają się do wymiany. Jeden z dużych przewoźników musi je wymieniać co ok. 60 tys. km, a przypomnijmy, że w dużych miastach autobusy pokonują rocznie ok. 100 tys. km. Jeśli pojazd jest na gwarancji, to, poza wyłączeniem go z ruchu, nie jest to znaczącym problemem dla przewoźnika. Kłopoty zaczynają się po zakończeniu gwarancji i gdy poddostawca nie zwiększy trwałości silników. Wówczas dodatkowe koszty eksploatacji mogą sięgać wielu milionów złotych, całkowicie niwecząc oszczędności, jakie generują pojazdy elektryczne. Przewoźnicy użytkujący autobusy elektryczne budowane na bazie podwozi aut dostawczych zmagają się m.in. z częstymi awariami półosi napędowych, które dostosowane były do pracy z lżejszymi pojazdami spalinowymi. Diesle zazwyczaj nie przenosiły też na koła tak wysokich momentów obrotowych w krótkim czasie. Ilość mniejszych i większych problemów, z jakimi napotkali się przewoźnicy użytkujący autobusy elektryczne, można by mnożyć. Część specjalistów uważa, że z powodu wysokich kosztów użytkowania autobusów elektrycznych, głównie kosztownych wymian baterii i komponentów, ich życie będzie wyraźnie krótsze niż pojazdów spalinowych. Szacuje się, że może ono wynosić ok. 7–10 lat, podczas gdy autobusy na olej napędowy bez problemów osiągają 12–15-letni żywot w firmach transportu publicznego.


Od wielu lat Mercus jest prężnym dostawcą autobusów małej pojemności budowanych na bazie pojazdów dostawczych Mercedes-Benz, MAN oraz IVECO. Od 2020 roku Mercus rozwija produkcję kamperów na bazie Volkswagenów T6.1. W ub.r. roku dostarczono już ok. 150 kamperów, co stanowiło ok. 25% produkcji spółki. Na Transexpo zaprezentowano niezwykle efektowny model kampera na bazie modelu T6.1 4MOTION wyposażony m.in. w terenowe koła, zwiększony prześwit, snorkel, wyciągarkę oraz bardzo luksusowo wykończone wnętrze. Egzemplarz ten wyceniono na 368 tys. zł brutto, co w zestawieniu z katalogowymi cenami Volkswagenów California prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Firma Mercus bada też możliwości dystrybucji na rynku polskim małych autobusów tureckiej firmy Akia.

Ciekawe wnioski płyną też z użytkowania małych autobusów zbudowanych w duchu downsizingu, czyli wyposażonych w 2-litrowe, ale turbodoładowane silniki Diesla w miejsce dużych 6-cylindrowych, 3-litrowych jednostek wysokoprężnych. Było do przewidzenia, że nowe niewielkie jednostki pracujące dzień w dzień pod dużym obciążeniem będą znacznie mniej trwałe. I tak jest w praktyce. Mocno wysilone jednostki dwulitrowe rzadko kiedy przekraczają przebiegi 200 tys. km bez remontu, podczas gdy silniki 3-litrowe z powodzeniem osiągały przebiegi rzędu 600–800 tys. bez poważnych napraw. To przekłada się na duże, nieprzewidziane wcześniej dla przewoźników koszty. Do tego przewoźnicy mają obecnie bardzo ograniczony wybór autobusów z większymi, bardziej trwałymi silnikami.

Przemysław Dobrosławski

 

Przeczytaj również
Popularne