Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
MAN 2025

MAde iN Poland.

Jesteśmy jedynym takim krajem

Ciężarówki w Niepołomicach, autobusy w Starachowicach a dostawczaki we Wrześni. Do tego Centrów Usług Wspólnych w Poznaniu, czyli księgowość, zakupy, HR i IT. W sumie w Polsce MAN zatrudnia ok. 7 tys. Pracowników. Hasło “Made In Poland” nie jest na wyrost.

Polska jest jedynym krajem, w którym MAN produkuje różne typy pojazdów i prowadzi kompleksową obsługę dla swoich spółek działających w 17 krajach. Metka „Made in Poland” w przypadku samochodów marki nie jest więc na wyrost. Produkujemy samochody ciężarowe, autobusy i lekkie auta dostawcze. Wszystko w fabrykach oddalonych od siebie zaledwie o kilkaset kilometrów. Pod Wrześnią w fabryce Volkswagena powstaje jeden z popularniejszych samochodów dostawczych. Ile trwa budowa jednego MAN-a TGE Next Level i jak jeździ auto z napędem na cztery koła?

Odwiedziliśmy najnowocześniejszą fabrykę, w której produkowany jest TGE Next Level. W czasie naszej “wycieczki” z linii zjechało około 40 nowych samochodów. Kilka z nich zabraliśmy później w teren. Bo to MAN-y TGE 4x4.

456 czyli rekord

Olbrzymie hale, spawalnia, własna lakiernia, montaż oraz zakład zabudów specjalnych. Tak powstają samochody dostawcze Volkswagena i MAN-a w Białężycach pod Wrześnią. Na jednej linii produkowany jest Crafter i bliźniaczy MAN TGE Next Level. Niebawem dołączy do nich także elektryk. I choć sama produkcja elektryka to kwestia przyszłości, w fabryce jeszcze w tym roku zaczną się prace związane z rozbudową linii produkcyjnej. Bo już dzisiaj, co 170 sekund fabryka „wypluwa” nowe lśniące auto w jednym z ponad 3 tys. wariantów. Samych typów podłóg jest 180 a rodzajów karoserii 69. Dla porównania VW Golf ma ich 5.

W ubiegłym roku w fabryce padł rekord produkcji. Z taśmy zjeżdżało 456 samochodów dziennie (zakładano 387). W tym roku może będzie kilka więcej. Dzięki optymalizacji, automatyzacji i pomysłom samych pracowników udaje się tę liczbę sukcesywnie zwiększać. Przykład? Na jednym z etapów trzeba było otwierać drzwi w pustej jeszcze karoserii. Od niedawna zamiast człowiek, robi to automat. Robot tankuje też dzisiaj AdBlue i paliwo do gotowych aut a specjalnie skonstruowany przez pracowników pistolet nakłada mastykę na dość skomplikowany element nadwozia. Nie dość, że jest dokładniej, to szybciej a na dodatek taniej i czyściej, bo nie ma strat materiału nic więc nie kapie na posadzkę. A to tylko optymalizacja na fragmencie spawalni, która w coraz większej części jest pozbawiona oświetlenia. To może jeszcze nie „dark factory”, które coraz częściej powstają w Chinach (pełna automatyzacja, brak ludzi, światła zgaszone), ale dość wyludnione miejsce. Automatyzacja produkcji sięga tutaj już 93 proc.

Smartwatche w każdej fabryce

Takich pomysłów racjonalizatorskich jest wiele. Wiecie, że w całym Volkswagenie nikt wcześniej nie wpadł na to, by w sekcji utrzymania ruchu (dział, który dba o to, by fabryka “jechała” sprawnie) wykorzystać smartwatche? To załoga z Wrześni a tak naprawdę studenci Politechniki Poznańskiej, z którą fabryka współpracuje, wpadli na pomysł, by każda awaria, każde nieprzewidziane zdarzenie wpływające na zatrzymanie lub spowolnienie produkcji automatycznie było zgłaszane do systemu, który to z kolei wysyła informację na smartwatche.

Właśnie dlatego wszyscy pracownicy działu utrzymania ruchu noszą zegarki i na bieżąco kontrolują stan linii produkcyjnej. A jeśli zajdzie potrzeba na miejsce jedzie konkretny specjalista, bo wiadomo, co się stało. Proste rozwiązanie zaoszczędziło masę czasu a od kilka miesięcy jest wprowadzane w innych fabrykach koncernu.

Haldex czy Torsen?

Wąskim gardłem fabryki jest lakiernia. Jej maks. dzisiaj to 470 aut. Bez rozbudowy więcej nie będzie. Fabryka działa na 3 zmiany. Produkcja jednego samochodu trwa ok. 48 godzin, z czego 12, od pierwszego taktu, zajmuje spawalnia, 20 lakiernia. Bo to tutaj proces trwa najdłużej. Kataforeza, przygotowanie do lakierowanie, wygrzewanie, suszenie – to zajmuje czas.

60 proc. części każdego Craftera i MAN-a pochodzi z lokalnej, czyli polskiej produkcji, ale podzespoły przyjeżdżają, przypływają lub przylatują do Białężyc z całego świata. Od Stanów Zjednoczonych przez Meksyk po Japonię, Chiny, Wietnam a nawet Tajlandię i Chiny.

Przejażdżka, czyli test

Każde auto, które zjeżdża z linii montażowej, przechodzi także test i krótką jazdę próbną. Nieco dłuższe testy zorganizował nam MAN na Autodromie w Włościejewkach oraz w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy, gdzie zaprezentowane zostały najnowsze samochody MAN TGE Next Level z napędem 4x4 w różnych konfiguracjach wyposażenia i nadwozia. Do dyspozycji były furgony, pojazdy z zabudową brygadową, podwozia z pojedynczą i podwójną kabiną, a także modele z fabrycznymi skrzyniami.

 

VW go nie ma

Najciekawsze jednak były samochody MAN-a z silnikami, których w Volkswagenie nie znajdziemy. To MAN TGE 3.200, czyli standardowe 2.0 l. ale o mocy 205 KM (większe turbosprężarki), a także z napędem na cztery koła. W zależności od DMC samochodu MAN stosuje Haldex lub Torsen. Ten pierwszy doczekał się już piątej generacji i trudno wyczuć moment jego dołączania Torsen z kolei to stały napęd 4x4 z rozdziałem od 42 do 58 na przód. Sprawdzi się w mocniejszym terenie, ale występuje z wyłącznie z bliźniakami na tylnej osi.

 

W końcu to auta do zadań specjalnych.

Właśnie dlatego niektóre systemy wymagają od kierowcy świadomego użycia. Przykład? System wsparcia hamowania podczas stromego zjazdu. Zbliżając się do przeszkody trzeba przytrzymać pedał hamulca, by system rozpoznał teren i przeszedł w tryb aktywności.

Kontrolka świecąca na zielono daje znać, że można puścić pedał hamulca a auto i tak powoli zjedzie z ostrego wzniesienia. A jeśli auto wjedzie a naprawdę trudny teren, do dyspozycji zostaje blokada mechanizmu różnicowego tylnej osi. Poza tym w każdym aucie jest Cruise Assist Plus – tempomat aktywny z elementami jazdy autonomicznej, system monitorowania martwego pola i ostrzeżenie przy ruszaniu, asystent skrętu, asystent parkowania, dynamiczne rozpoznawanie znaków drogowych, kamera cofania z dynamicznymi liniami prowadzącymi oraz asystent zmiany pasa ruchu.

Co ciekawe dostawczymi MAN-ami pokonywaliśmy tor off-roadowy przystosowany do osobowych samochodów terenowych. Zwisy okazały się jednak na tyle wystarczające, by powoli pokonać rampę, trawers i pozostałe przeszkody. A wszystko w otoczeniu przyjemnych materiałów, siedząc w wygodnym fotelu i zerkając na cyfrowe zegary. Niemal jak w osobówce.


Juliusz Szalek

Przeczytaj również
Popularne