Takich samochodów elektromobilność potrzebuje. Na takie samochody elektromobiloność czekała. Hyundai Inster jest małym z zewnątrz, sporym w środku, czteromiejscowym elektrycznym samochodem miejskim. Stworzony bez kompromisów i bez wyrzeczeń. Ale z dużą mocą, sporym zasięgiem i niedużą ceną.
Miejski maluch ma kabinę tak przestronną, jak auta z większego segmentu i to mimo długości nieprzekraczającej 4 metrów. Dokładnie to 3,82 cm. Inster wjeżdża więc między krótszego o 20 cm Hyundaia i10 i dłuższego o 20 cm Hyundaia i20. To także więcej niż Toyota Aygo (3,7 m i 2,42 m) i nieco mniej niż Yaris (3,94 m), ale kluczem jest tutaj większy rozstaw osi. Nie tylko od Aygo, ale także od Yarisa. I choć to różnice liczone w centymetrach, to w tak małym aucie, każdy z nich jest na wagę złota.
Dzięki dużemu rozstawowi osi i przesuwanej tylnej kanapie, a w zasadzie osobnym fotelom, w Insterze udało się wygospodarować zaskakująco dużo miejsca. Nad głową, na ramiona, kolana i na stopy. I choć to wyświechtany frazes, po zajęciu miejsca w tylnym rzędzie można odnieść wrażenie, że miejsca jest tam znacznie więcej niż w niejednym aucie kompaktowym. A na dodatek bagażnik i tak pomieści standardowe 280 l. Gdyby przesunąć kanapę do przodu to przestrzeń ładunkowa rośnie do 351 litrów. Ale wtedy musiałbym wcisnąć kolana pod brodę.
Kabina nie dość, że jest przestronna to na dodatek ergonomicznie zaprojektowana. Co zaskakujące, w tak małym aucie z pogranicza segmentu A i B trudno zazwyczaj szukać skomplikowanych systemów, rozbudowanego menu czy fikuśnych rozwiązań. Przecież to auta budżetowe, w których kompromis odmieniany jest przez wszystkie przypadki. Chyba nie tym razem, bo tutaj deska rozdzielcza ma wszystko, co znaleźć można w większych modelach. Są dwa sporych rozmiarów ekrany, osobny panel do sterowania klimatyzacją, przyciski szybkiego dostępu, wielofunkcyjna kierownica, schowek, półeczka, ładowarka indukcyjna, pełen zestaw przełączników na drzwiach, do tego przycisk Drive Mode przy kierownicy i cztery kratki nawiewu, co wcale nie jest oczywiste w autach tego rozmiaru. A to, że kształtem przypominają nawiewy z Fiata Cinquecento, to w naszym przypadku plus, bo przywołują wspomnień czar.
Nietypowe w Insterze są fotele. Przednie tworzą w zasadzie kanapę z dwoma pojemnikami na kubki pośrodku, ale zatopione w siedzisku. Do tego jest składany podłokietnik. Co prawda tylko dla kierowcy, ale jest. Oparcia wszystkich czterech foteli, bo te z tyłu też są oddzielone, można kłaść na płasko (od wersji Modern). Dzięki czemu przewożenie większych przedmiotów również powinno się udać.
Takich nietypowych rozwiązań w samochodzie jest więcej. W wersji Cross w standardzie mamy np. aluminiowy bagażnik dachowy, idealny na dalekie wyprawy. Zewnętrzne panele w drzwiach można z kolei wymieniać, kombinując na nich swój własny wzór, a nawet drukować zdjęcia. Do tego gniazdko 230 V w środku i funkcja V2L, która pozwala do auta podłączyć zewnętrzne urządzenia elektryczne o mocy nawet 3600 W.
Nietypowe w Insterze są fotele. Przednie tworzą kanapę z dwoma pojemnikami na kubki pośrodku, ale zatopionymi w siedzisku. Do tego jest składany podłokietnik. Co prawda tylko dla kierowcy, ale jest.
Tutaj też mamy wybór. Silniki o dwóch mocach i bateria o dwóch pojemnościach jak na tak małe auto to aż nadto. Podstawowa wersja Instera jest wyposażona w silnik o mocy 97 KM i akumulator litowo-jonowy o pojemności 42 kWh netto. Przekłada się to na zasięg WLTP 327 km. Mocniejsza wersja ma 115 KM i akumulator 49 kWh, co zwiększa zasięg do 350–370 km.
Co ciekawe, w każdej wersji w standardzie jest nie tylko ładowarka prądu zmiennego AC, ale także ładowarka prądu stałego DC i to o maksymalnej mocy 85 kWh. Czas ładowania do 80% na ładowarce o mocy 50 kW wynosi zatem 58 minut, na mocniejszej ładowarce można zejść nawet do 30 minut. I kolejna ciekawostka! Akumulator 12-voltowy doładowywany jest z akumulatora trakcyjnego. Zapobiega to jego rozładowaniu podczas dłuższych postojów i korzystania z gniazdka 230 V.
Moc napędu elektrycznego 97 lub 115 KM (w obu przypadkach 147 Nm) przekłada się także na osiągi. Prędkość maksymalna to odpowiednio 140 lub 150 km/h. Przy tak małym aucie to całkiem sporo. Sprint do setki z kolei zajmuje Insterowi 11,7 lub 10,6 sekundy. I choć nikt tym autem wyścigów spod świateł robić nie będzie, to warto zwrócić uwagę, że osiągi dorównują niejednemu większemu autu.
Biorąc także pod uwagę stosunkowo niską masę Instera, wynoszącą 1305 kg, jest szansa, że podczas testów dynamicznych uda się osiągnąć deklarowane przez producenta zużycie energii na poziomie 14–15 kWh/100 km. Sprawdzimy już niebawem.
Osiągi, zasięg, wyposażenie i unikalne funkcje to nietypowe rozwiązania w tak filigranowych pojazdach. A przy okazji Inster dobrze wygląda. Budzi sympatię i powoduje uśmiech na twarzy. Przede wszystkim dzięki nietypowemu designowi. Auto jest proporcjonalne i zgrabne. Ma kilka masywnych przetłoczeń i charakterystyczne światła. Do jazdy dziennej są one w kształcie kwadratów, reflektory z kolei są okrągłe. Tylne oświetlenie ma charakterystyczny motyw prostokątnych pikseli.
Niezależnie od wersji wyposażenia dookoła auta biegną charakterystyczne plastikowe listwy ozdobne. I choć w wersji Cross i Cross Smart mają uczynić z Instera coś w rodzaju crossovera, zawieszenie pozostaje bez zmian. Inny jest jedynie zderzak, na dachu pojawiają się relingi dachowe i inne felgi. Te mogą być w ogóle albo 15-, albo 17-calowe.
Oświetlenie w Insterze to nie tylko światła LED z pikselową grafiką ale także reflektory projekcyjne LED ale także aż 64 opcji oświetlenia ambientowego we wnętrzu.
Inster na polskim rynku dostępny jest w trzech wersjach wyposażenia: Pure, Modern i Smart oraz dwóch wersjach specjalnych Cross i Cross Smart, a także w 10 kolorach, w tym kilku nietypowych jak Butter Cream Yellow, Sienna Orange czy Tomboy Khaki. Aż cztery dostępne są w wersji matowej, a niektóre z nich można połączyć z czarnym dachem. Do tego 6 różnego rodzaju pakietów.
I choć bazowa wersja Instera ma automatyczną klimatyzację, elektrycznie regulowane i składane lusterka, kamerę cofania i czujniki parkowania oraz system multimedialny z ekranem dotykowym o przekątnej 10,25 cala, a radio DAB+, system telepatyczny Bluelink, nawigacja oraz Android Auto i Apple Car Play też są w Insterze standardem, dopłaty wymaga pompa ciepła i system podgrzewania baterii (4 tys. zł). W standardzie dostępna jest ona dopiero w najbogatszej wersji Smart.
Mimo ekranu dotykowego w samochodzie nadal kluczowe funkcje obsługiwane są przyciskami fizycznymi. Wybieranie trybu jazdy odbywa się dźwigienką przy kierownicy. Prosto, intuicyjnie i wygodniej, bo dzięki temu między przednimi fotelami jest przejście.
Inster to najmniejszy elektryk w gamie Hyundaia. Po Konie, Ioniqu 5, 6 i widocznej już na horyzoncie 9, to właśnie Inster ma wszystko, co powinno zagwarantować mu prawdziwy masowy sukces. To nieduży rozmiar, przestronność, zasięg i moc, a do tego porządnie wykonana kabina i bogate wyposażenie. No i cena.
Hyundai Inster kosztuje w bazowej wersji Pure z akumulatorem 42 kWh i silnikiem 97 KM 107 900 zł. 103 900 zł to, jak wynika z cennika, cena promocyjna. Inster z większą baterią 49 kWh to wydatek od 116 900 zł.
Najdroższy Cross Smart z najmocniejszym silnikiem i największą baterią to wydatek 151 900 zł. Po uwzględnieniu dopłaty z zapowiadanego programu „Mój elektryk 2.0” cenę można obniżyć nawet o 40 tys. zł.
Dacia Spring jest mniejsza i mimo ostatniego faceliftingu nadal ma słabszy napęd. To 45 lub 65 KM z akumulatorem trakcyjnym o pojemności 26,8 kWh. Auto w słabszej odmianie i bez ładowarki DC (tylko w wyższych wersjach wyposażenia lub za dopłatą) kosztuje 76 900 zł, mocniejszej 86 tys. zł.
Na horyzoncie pojawił się także Leapmotor T03 sprzedawany przez koncern Stellantis. Bazowa wersja chińskiego malucha jest nieco mniejsza i rozmiarami bliżej jej do Dacii Spring. T03 jest jednak lepiej od niej wykonany, ma silnik o mocy 95 KM i akumulator o pojemności 37,3 kWh. Cena ma startować od ok. 80 tys. zł.
Hyundai Inster produkowany jest w Korei. Pierwsze egzemplarze pojawią się w Polsce w pierwszym kwartale 2025.