Początek lutego, to wspaniały czas dla wszystkich tych, którzy spętali się moralnymi powrozami noworocznych postanowień. Tak, do ciebie mówię! Jeden papieros, to też papieros, podobnie jak e-papieros. Tabliczka czekolady, nawet gorzkiej, to wciąż słodycz, chodzenie raz na miesiąc na siłownię nie zalicza się do zbioru: regularnie będę uprawiał sport.
Nie będę jadł mięsa? A drób i wędlina – niestety, to mięso. Nie będę brał plastikowych zrywek, tylko raz, bo akurat zostawiłem w domu torbę… Słyszysz, jak cichutko łka w kącie twojej duszy zawiedzione puchate noworoczne postanowienie, że nie będziesz zatruwał naszej planety? W piątek będę jeździł do pracy rowerem, tylko wyjątkowo w ten pojadę samochodem, bo tak brzydko za oknem – wiarołomco! Będę biegał po 5 kilometrów dziennie i schudnę w tym roku 10 kg, będę czytał jedną książkę miesięcznie, nie będę trąbił na ludzi, nauczę się hiszpańskiego… Po co wam to?
Przypomnij sobie końcówkę poprzedniego roku. Twoje życie przypominało wtedy niekończącą się imprezę, niczym u cesarza Kaliguli. Nie wiedziałeś o istnieniu kalorii, cholesterolu. Popijając pyszne wino, śmiałeś się z tych, którzy wiedzieli, gdzie jest najbliższa siłownia. To był piękny okres twojego życia, ale spokojnie, on właśnie nadchodzi. Znowu. Kiedy to czytasz, jest prawdopodobnie luty, chyba że znalazłeś to wydanie gdzieś w salonie u dealera i jest lipiec, to wtedy wyobraź sobie, że jest luty – i razem z koleżankami i kolegami możecie śmiać się z własnych postanowień noworocznych. Jeżeli kogoś z wami nie ma, bo jeszcze walczy, możesz mieć pewność, że to najgorszy luty w jego życiu i w głębi ducha dziękuje że ma tylko 28 dni.
To nie jest tak, że nie jestem za tym, aby wyznaczać sobie jakieś cele i jeżeli nawet ich nie realizować, to przynajmniej się starać. Tylko istnieją tysiące lepszych powodów do ich realizacji niż zjawiska astronomiczne, takie jak kolejne okrążenie Ziemi wokół Słońca.
Chcesz rzucić palenie, to nie kupuj papierosów i przestań palić. Chcesz biegać (naprawdę?), to rusz się z kanapy, załóż buty i biegnij przed siebie. Tutaj uwaga z natury technicznych, naukowcy stwierdzili, że kiedy biegasz i nie podzielisz się wynikami tej czynności z całym światem za pomocą mediów społecznościowych, to także się liczy. Dla wielu może to być szok. Kiedy nie chcesz jeść mięsa, to kup sobie kilogram tofu… co prawda nie gwarantuje to, że zostaniesz wegetarianinem, ale na pewno schudniesz, bo przez kilka dni nie będziesz jadł w ogóle, a jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek wypowie przy tobie słowo tofu, rozpaczliwe torsje przypominać ci będą ten dzień do końca życia.
Nie chcesz jeździć samochodem w weekend? To wsiądź do komunikacji miejskiej. Jeżeli uda ci się kupić bilet, będzie to dla ciebie tak olbrzymi powód do satysfakcji, że kiedy trafisz na kontrolera, przytulisz go i uściskasz serdecznie, jak dawno niewidzianego przyjaciela. Jeżeli żadnego nie masz – przyjaciela, nie biletu – to też nie powód do rozpaczy. Podróż tramwajem czy autobusem to doskonała okazja do tego, aby zawrzeć nowe przyjaźnie. Może połączyć was wspólne składanie zeznań na komendzie, kiedy będziesz po raz siódmy opowiadał posterunkowemu, jak zostałeś okradziony z telefonu, portfela, zegarka czy – w skrajnych przypadkach – z godności. Powrót do domu odbędziesz już pieszo (widzisz, jest spacer), a dzięki temu, że w tramwaju ukradli ci też klucze i telefon, będziesz mógł poczekać pod klatką, aż sąsiedzi, których dotychczas nie miałeś okazji poznać, łaskawie wpuszczą cię – jeżeli poznają – do środka. Jeżeli wezmą cię za bezdomnego, po podróży środkami komunikacji nie powinieneś ich za to winić, to może będziesz miał okazję po raz pierwszy od bardzo dawna zobaczyć wschód słońca. Zapewne nie, bo ostatni raz słońce pod twoją bramą było w lutym 1978, ale od czego masz wyobraźnię.
Kiedy już uda ci się dostać do własnego mieszkania… nie, nie licz na sen. Uporczywie powracające myśli o tym, że musisz zablokować telefon, karty, wyrobić dokumenty, skutecznie nie pozwolą ci zasnąć i zniszczą ci doszczętnie resztki weekendu. Kiedy już się uspokoisz na tyle, na ile to możliwe, weźmiesz kąpiel… następnie drugą i trzecią, to weź kluczyki do swojego samochodu i jedź przed siebie. Zrób coś, czego od stycznia miałeś już nigdy nie robić i ciesz się tym, jak bardzo jest to przyjemne.
Bez względu na to, co sobie postanowiłeś i jak bardzo danego sobie słowa nie dotrzymałeś, Ziemia znów okrąży Słońce i będziesz mógł zniszczyć sobie styczeń idiotycznymi postanowieniami noworocznymi.
Tomasz Siwiński