Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Akademia Managera - Zmiany, także na lepsze cz.1

Pandemia spowodowała, że wiele aspektów pracy się zmieniło, które z rozwiązań pandemicznych zostaną z nami już na zawsze?

Prowadziliśmy biznesy przed pandemią, nauczyliśmy się je prowadzić w jej trakcie i zapewne będziemy także działać, kiedy pandemia ustanie. Sytuacje kryzysowe, a z taką mamy obecnie do czynienia, czasami niosą za sobą również dobre rozwiązania.

 

Magdalena Hibner
Dyrektor linii biznesowej rent a car Express Car Rental
Pandemia zmotywowała wiele firm do tego, aby wprowadzić rozwiązania, które stawiają na pierwszym miejscu bezpieczeństwo. Jest to możliwe dzięki innowacyjnemu podejściu i wsparciu technologicznemu. Dla Express Car Rental ogromnym krokiem naprzód, jaki zrobiliśmy w ostatnim czasie, jest możliwość odprawy online – to procedura bardzo podobna do tych, jakie znamy z lotnisk. Klient wszystkie formalności może załatwić on-line, przez co czas odbioru samochodu skraca się z tradycyjnych około 40 minut do zaledwie kilku. Mimo że to jedno z rozwiązań, jakie wprowadziliśmy z myślą o bezpieczeństwie podróżnych w czasie pandemii koronawirusa, nie zamierzamy z niego rezygnować, a jedynie udoskonalać! Myślę, że zdecydowana większość takich funkcjonalności, która została wdrożona w tym specyficznym dla wszystkich czasie, zostanie z nami na znacznie dłużej!

 


 

Tomasz Sudaj
Prezes Zarządu Związku Polskiego Leasingu
Nowe style zarządzania, które zostaną z nami na dłużej
Ostatnie blisko dwa lata to okres ewolucji, która dotknęła praktycznie wszystkie elementy naszego życia, gospodarki – na każdym poziomie – czy funkcjonowania w biznesie. Pandemia Covid-19 wpłynęła na ludzkość, podobnie jak największe historyczne kryzysy, stając się impulsem dynamicznych, a w wielu obszarach wręcz rewolucyjnych zmian.

Oczywiście, jak każdy z tych kryzysów i ten niesie ze sobą wiele ofiar, kosztów i negatywnych wydarzeń. Jednakże, w obliczu i w odpowiedzi na to wyzwanie, jednocześnie podejmujemy działania, które mają pozytywny wydźwięk i przynoszą wymierne korzyści.
Digitalizacja, rewaluacja wartości to najczęściej wskazywane pozytywy płynące z okresu pandemii. Rewolucja cyfrowa i społeczna weszła na dużo wyższy poziom i gwałtownie przyspieszyła.
Czas pandemii również istotnie wpłynął na sposób zarządzania i działanie zespołów. Przejście na pracę zdalną, model hybrydowy stały się swego rodzaju testem, zarówno dla jakości zarządzania, jak i kultury współpracy zespołów. Kolokwialne „ufaj i kontroluj”, straciło rację bytu. Współpraca w zespołach, która nie jest oparta na praktycznych i konsekwentnie stosowanych procesach, a funkcjonuje w oparciu o towarzyskie relacje i rozmowy przy kawie, praktycznie przestała funkcjonować. Wzrosło znaczenie motywacji i zaangażowania tak trudnego do osiągnięcia przy ograniczonej fizycznej obecność członków zespołu. Sukces mogą osiągać tylko organizacje i zespoły skutecznie ze sobą współpracujące.

Wszystkie te wyzwania wpłynęły na zmianę stylu zarządzania. Coraz częściej skuteczni managerowie wracają do koncepcji „servant leadership”, czyli przywództwa służebnego. Jest to dość dojrzała koncepcja wprowadzona do analizy przywództwa przez Roberta Greanleafa już w 1970 roku. Konsekwencją jest zmiana roli managera, tak potrzebna w sytuacji, kiedy fizyczny kontakt pracownika z firmą jest ograniczony. Jednocześnie zmiana sposobu pracy, często nowe narzędzia są źródłem dodatkowego stresu czy barierą do efektywnej realizacji zadań i utrudniają współpracę pomiędzy członkami zespołu.

„Wielki przywódca jest najpierw postrzegany jako sługa”
– Robert K. Greenleaf

Właściwą odpowiedź na powyższe można znaleźć w podstawowych zasadach tej teorii, czyli:

  1. służba innym,
  2. holistyczne podejście do pracy,
  3. promowanie poczucia wspólnoty,
  4. dzielenie się władzą w podejmowaniu decyzji.

Szefowie, którzy działają zgodnie z tą koncepcją przede wszystkim dzielą swoją rolę na dwa obszary:

  1. przywódczy – czyli poziom wizjonerski, strategiczny,
  2. implementacji, operacji – czyli poziom roli służebnej.

Przeniesienie ciężaru zarządzania ze stawiania, narzucania celów i ich rozliczenia na podejmowanie wysiłków zmierzających do wsparcia pracowników w realizacji indywidualnych celów pozwala oczywiście pokonać bariery naturalnie związane ze zmianą organizacji pracy, ale również zwiększa zaangażowanie i motywację pracownika. Takie podejście to również dużo większa koncentracja zarządzających oraz całych organizacji na indywidualnych celach pracowników, jak również wartościach, jakie organizacja tworzy dla społeczności. To jeden z kluczowych elementów budowania tożsamości z firmą, definiowania nadrzędnego celu motywującego pracowników do działania na rzecz jego osiągnięcia. Kolejne dwie zasady, a więc promowanie poczucia wspólnoty i dzielenie się władzą, są jednymi z filarów rozwoju kultury współpracy i tworzenia skutecznych zespołów.

Sukces w dzisiejszych czasach osiągają tylko te organizacje, w których współpraca jest silnie zakorzeniona w kulturze i reprezentowana w codziennej biznesowej rzeczywistości. Przeszkodą na tej drodze jest pięć głównych dysfunkcji pracy zespołowej:

Pierwszą przeszkodą jest brak zaufania. Zaufanie to fundament niezbędny do tego, żeby przejść do kolejnych kroków i rozwijać współpracę. W warunkach pracy zdalnej to wyzwanie jest jeszcze spotęgowane przez ograniczone kontakty i podświadomą chęć większej kontroli.

Zdolność managera do dzielenia się władzą, oddawania odpowiedzialności i przede wszystkim decyzyjności przy jednoczesnej służebnej postawie w stosunku do pracowników pozwala skutecznie zwiększać poziom zaufania w zespole. Z jednej strony gwarantuje, że organizacja zapewni niezbędne umiejętności i kompetencje na poziomie każdego pracownika, z drugiej, rosnąca odpowiedzialność po stronie pracownika zwiększa jego motywację i zaangażowanie. Jednocześnie elastyczny proces decyzyjny wspiera przepływ informacji zwrotnych w organizacji i pozwala transformować ją w sposób ciągły, stale dostosowując do coraz bardzie dynamicznego i nieprzewidywalnego otoczenia.

Powyższe podejście wspiera też innowacyjność organizacji. Delegowanie odpowiedzialności i decyzyjności manager może rozpocząć od obszarów związanych z usprawnieniem pracy zespołu i konsekwentnie rozszerzać.
Niewątpliwie ewolucję koncepcji zarządzania organizacją należy zaliczyć do pozytywnych efektów pandemii. Ta zmiana wraz z głęboką rewaluacją wartości wywołuje takie elementy jak:

  1. większa koncentracja firm na celach indywidualnych pracowników i społeczności (i ich rola nie tylko i wyłącznie biznesowa, ale i społeczna),
  2. zmiana modelu przywództwa,
  3. silniejsze akcentowanie współpracy, jako fundamentu sukcesu.

Wszystkie te elementy nie tylko zostaną z nami na dłużej, ale będą przekładać się na wyższą satysfakcję i zadowolenie z pracy, mniejszy poziom stresu i silne poczucie przynależności do zespołu, czego większość z nas szczególnie dziś, w czasach ograniczonych kontaktów, bardzo potrzebuje.
Polecam refleksji własny styl zarządzania. Dziś warto podjąć wysiłek zmiany i dostosować działanie do nowej rzeczywistości, która z pewnością będzie ulegać dalszym, dynamicznym zmianom.


Grzegorz Sokalski
Corpo Sales & Used Cars Department Head of Corporate Sales and Hyundai Promise, Hyundai Motor Poland Sp. z o.o.
Okres  „międzycovidowy” na stałe zmieni podejście producentów odnośnie dystrybucji pojazdów. Ze względu na ograniczenia produkcyjne oraz braki surowców i części do wytwarzania samochodów, w najbliższych latach producenci będą skoncentrowani na sprzedaży pojazdów „do produkcji” Dealerzy nie będą utrzymywać stoków pojazdów bo ich nie będzie, a zamówienia będą określane ilością miesięcy oczekiwania na dostawę pojazdów. Dodatkowe procesy, które z nami zostaną to prezentacje i konferencje online, które na pewno nie zamienią tego co znamy z bezpośrednich spotkań z partnerami biznesowymi. Rozwój takich form wypowiedzi na pewno będzie ewoluował z nudnych slajdów powerpointa na bardziej interaktywne formy zainteresowania znudzonych po godzinie wystąpienia słuchaczy.

 


 

Piotr Jacek Tabor
CEO Appwise
Jeszcze dwa lata temu spotkania w innej formie niż na żywo wydawały się nieuprzejme, a jechanie przez całą Polskę, aby porozmawiać przez 30 min było czymś zupełnie normalnym. Służbowe auta handlowców i managerów nabijały kolejne kilometry, przepalały tysiące litrów paliwa i zużywały setki opon. Dokumenty można było podpisywać tylko papierowo, a prace zaczynało się od podbicia karty na zakładzie. Praca zdalna? Zdalna to mogła być zabawka-samochodzik dla dziecka, ale nie praca.
Skostniałe procedury i utarte schematy wydawać się mogły elementami nie do zmiany. I co? I w ciągu kilku dni okazało się, że zamiast jechać z Warszawy do Wrocławia, to samo można załatwić na jednym wideo-callu. Zamiast drukować tony papieru, podpisywać, wysyłać pocztą, dokumenty można podpisać elektronicznie, a pracę można zacząć z dowolnego miejsca i wykonywać ją równie sumiennie co w biurze.

Czy to zostanie z nami na zawsze? Definitywnie. I nie chodzi tu o strach przed wirusem, ale wszystkim jest po prostu wygodniej. Handlowcy mają mniej hemoroidów od spędzania w samochodzie 8 godzin dziennie. Zamiast stać w korkach do „Mordoru” można pospać 30 minut dłużej, a służbówki po roku nie mają przebiegu 100 tysięcy kilometrów. Koncerny motoryzacyjne co prawda sprzedają mniej aut, części i akcesoriów, ale za to kolejne dolary wpadają na konto wszystkich gigantów internetowych – takie mamy czasy.
Jednak proszę nie przyzwyczajać się do tego stanu rzeczy. To już nie te czasy, że możemy liczyć na stabilną sytuację kilka czy kilkanaście lat. Jeśli przeczytasz ten tekst w 2025 roku, pewnie uśmiechniesz się z politowaniem, bo znów wszystko będzie wyglądało inaczej.

 


 

Aleksandra Zielińska
Marketing Manager Poland&Ukraine Iveco Poland
Z pewnością pandemia nauczyła nas pracy zdalnej, większego zaufania do pracowników, nie tylko na stanowiskach handlowych, czyli mobilnych. Wiele tematów dzisiaj możemy załatwić przez telefon czy połączenie telekonferencyjne. Klienci się także przekonali do tej formy kontaktu, aczkolwiek nic nie zastąpi spotkania face to face. Spotkania cyfrowe pokazały, że niedoskonałości infrastruktury nie pomagają negocjacjom ani nie budują relacji tak istotnych w biznesie, jak rzeczywiste spotkania i do tej formy kontaktu branża z radością wróciła.

Pozytywny jest aspekt większej ostrożności w podejściu do zdrowia – zarówno po stronie klientów, jak i dostawców. Staliśmy się bardziej odpowiedzialni za zdrowie nasze i innych, zwracamy uwagę na najmniejsze przeziębienie i nie planujemy spotkań, gdy dotyka nas nawet katar. Pandemia oraz trudności w dostępności komponentów, a co za tym idzie ograniczenia produkcyjne, spowodowały, że klienci flotowi szybciej podejmują decyzje. W naszej ocenie jest to zjawisko spowodowane aktualną sytuacją, która wróci do normy po ustabilizowaniu się kwestii dostępności produkcji.

 


 

Grzegorz Sieczkowski
dyrektor sprzedaży Jaguar Land Rover Polska
Wysoki poziom obsługi, ale bez kontaktu z klientem

Pandemia zmieniła przede wszystkim proces wyboru i zakupu samochodu. Jako importer razem z naszymi dealerami podjęliśmy szereg działań, by klienci mogli lepiej zapoznać się z naszą ofertą bez wychodzenia z domu. Zadbaliśmy o to, by nasze samochody były lepiej prezentowane w sieci. Wprowadziliśmy chaty i zdalne rozmowy z klientami przez komunikatory internetowe. Przygotowaliśmy wirtualne salony, w których klienci mogli bliżej zapoznać się z wybranym przez siebie pojazdem. Nasi sprzedawcy maksymalnie skrócili czas kontaktu z klientem od momentu wysłania zapytania dotyczącego zakupu samochodu. Pomimo ograniczeń w kontaktach bezpośrednich staraliśmy się robić wszystko, by być jak najbliżej naszych klientów.

Jazdy testowe
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów, razem z dealerami wprowadziliśmy innowacyjną usługę jazd testowych bez udziału sprzedawcy. W wyznaczonym terminie pracownicy salonu podstawiali samochód testowy pod dom klienta, który mógł sam odbyć jazdę, lepiej zapoznać się z osiągami i właściwościami jezdnymi wybranego auta. Staraliśmy się robić wszystko, by klienci poczuli się ekskluzywnie i maksymalnie zaopiekowani. Z perspektywy czasu i po zasięgnięciu opinii klientów wiemy, że nam się to udało.

Współpraca sieci dealerskiej
Z naszych obserwacji wynika, że podjęte przez nas działania sprawiły, że klienci, którzy pojawiali się później w salonach, byli bardziej zdecydowani i pewni swoich wyborów. Dzięki doskonałej prezentacji wszystkich modeli w sieci klienci przychodzili do nas uzbrojeni w wiedzę i tak naprawdę finalizowali już swój wybór. Niestety, ze względu na zachwiany łańcuch dostaw podzespołów mocno wydłużył się czas realizacji nowych zamówień. Nasi klienci wykazują się dużym zrozumieniem, a my z naszej strony staramy się robić wszystko, by jak najszybciej dostarczyć im zamówiony samochód. Może o tym świadczyć m.in. ścisła współpraca między naszymi dealerami na terenie całego kraju. Jeśli np. dealer z Warszawy posiada na stanie model, który chce kupić klient z Wrocławia, to dealerzy wzajemnie się w tym wspierają i wymieniają samochodami, które są aktualnie na stanie. Wszystko po to, by nasi klienci byli zadowoleni i usatysfakcjonowani.

Bezpieczny salon
Pandemia bardzo mocno wpłynęła na nasze codzienne funkcjonowanie. W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo naszych klientów i pracowników we wszystkich salonach wprowadziliśmy szereg procedur, których celem była ochrona zdrowia. Pojawiły się płyny do dezynfekcji rąk, obowiązek noszenia maseczek czy specjalne przegrody na stanowiskach obsługi klientów. Głęboko wierzymy, że wraz z końcem epidemii te obostrzenia zostaną zniesione i będziemy mogli wrócić do codzienności sprzed pandemii. Jednakże na pewno będziemy stosować się do bieżących wytycznych sanitarnych.

 


 

Leszek Wielgos
fleet manager
Moim zdaniem w czasie pandemii w wielu firmach sprawdził się hybrydowy system pracy i sądzę, że będzie nadal stosowany. Okazało się, że można efektywnie pracować zdalnie. Przyśpieszy transformacja cyfrowa i konsolidacja danych. Wzrośnie rola systemów monitoringu i oprogramowania do zarządzania flotą. Będziemy lepiej dbać o zdrowie i monitorować jego stan u pracowników. Być może będziemy sprawdzać paszporty covidowe pracownikom. Na wyposażeniu aut pozostaną już chyba na stałe środki do dezynfekcji i maseczki. Praca zdalna może mieć wpływ na trochę mniejszy ruch na drogach, a co za tym idzie na mniejszą ilość wypadków.

 


 

Jurand Filipczyk
dyrektor zarządzający Centrum Technicznego Masterlease Grupa PKO Banku Polskiego

Pandemia mocno wpłynęła na organizację pracy Centrum Technicznego Masterlease. W naszym przypadku zbliżone scenariusze kryzysowe były już opracowane i wystarczyło je wdrożyć w życie. Główna zmiana dotyczyła oczywiście zmiany organizacji pracy na pracę zdalną. To wymagało większego zaangażowania IT, nowych rozwiązań komunikacji pomiędzy konsultantami technicznymi i innymi departamentami spółki. Dwa najważniejsze cele zostały zrealizowane: zachowaliśmy ciągłość obsługi kierowców użytkujących nasze pojazdy oraz nie odnotowaliśmy pogorszenia satysfakcji ze świadczonych usług. Zmiany, jakie wdrożyliśmy, i doświadczenia, które zebraliśmy w 2020 roku, pozostaną z nami już na zawsze jako naturalny obecny standard. Praca hybrydowa, to już standard, z którym nikt nie dyskutuje. Dużym tematem jest automatyzacja i robotyzacja pracy. Centrum Techniczne Masterlease współpracuje z siecią serwisów za pomocą systemu on-line do zarządzania flotą od 2008 roku. Dzięki temu rozwiązaniu, ale również dzięki pandemii, mocno przyśpieszyły prace nad szeroko rozumianym wsparciem informatycznym podnoszącym wydajność pracy, stosowanie dokumentów w formatach cyfrowych i automatyzacji procesów. Nie wyobrażam sobie wstrzymania kontynuowania tych prac i powrotu do organizacji sprzed pandemii. Dużą zmianą, która zostanie z nami, jest organizacja spotkań z kontrahentami. Wideokonferencje są już powszechne i nie wyobrażamy sobie rezygnacji z szybkich rozmów lub planowanych wieloosobowych spotkań. Uważam, że kontakt bezpośredni jest w naszej działalności bardzo potrzebny, ale nie sposób już zawrócić i wyłączyć tej technologii spotkań. Przedstawione zmiany pozostaną z nami już w przyszłości na stałe i oceniam je jako pozytywny rozwój i naturalne dostosowanie się do nowej sytuacji. Na koniec mojej krótkiej wypowiedzi chciałbym wspomnieć o szeroko rozumianej podaży pojazdów, części zamiennych i usług. Mam nadzieję, że obecna trudna sytuacja będzie trwała jakiś skończony czas, może do końca 2022 roku. Tego życzę wszystkim uczestnikom rynku motoryzacyjnego w związku ze zbliżającymi się świętami i Nowym Rokiem.

 



Dorota Pajączkowska
Communication Manager CEE Nissan
Pandemia Covid-19 odcisnęła swoje piętno na praktycznie wszystkich aspektach naszego życia. Każdy z nas musiał dostosować się do nowej sytuacji, zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Choć wiele z pandemicznych zmian traktujemy jako ograniczenia i wyczekujemy ich końca, niektóre z nich na stałe zagościły w codziennym życiu i mogą pozostać z nami nawet po zniwelowaniu zagrożenia koronawirusem.

W branży motoryzacyjnej jednymi z najważniejszych wydarzeń są premiery nowych modeli. Do tej pory organizowane były one zwykle w formie pokazu statycznego, na który zapraszani byli wybrani dziennikarze. Pandemia oraz spowodowane nią obostrzenia, szczególnie podczas okresów najbardziej obfitych w liczbę zakażonych osób, uniemożliwiła jednak przeprowadzanie tego typu spotkań, zmuszając producentów do organizacji pokazów premierowych w formie transmisji online. Okazało się, że taka prezentacja pozbawiona jest wielu restrykcji, które towarzyszyły wydarzeniom statycznym, jak choćby ograniczenia pod względem liczby zaproszonych gości (premiery online dostępne są do obejrzenia dla praktycznie nielimitowanej grupy osób). Na premierę online zaprosić można również gości spoza grona medialnego, czyniąc ją jeszcze bardziej otwartą dla potencjalnych klientów. Oczywiście wszyscy liczymy na szybki koniec pandemii, jednak dostrzegamy duży potencjał w transmitowaniu online wydarzeń premierowych nowych modeli nawet po jej zakończeniu.

Podobnie sytuacja kształtuje się w przypadku tradycyjnych spotkań biznesowych. Oczywiście rozmowy online praktykowane były również przed rozpoczęciem pandemii, jednak w ostatnim czasie forma ta zyskała olbrzymią popularność. Wiązało się to z ograniczeniami natury technicznej, szczególnie dla osób starszej daty, które były przyzwyczajone do pracy w tradycyjny sposób i musiały nauczyć się radzić sobie z technologią. Jednak po blisko 2 latach od rozpoczęcia pandemii większość ludzi zdążyła na dobre zaprzyjaźnić się z narzędziami do prowadzenia wideokonferencji, które udowodniły nam, że wiele ze spotkań odbywających się dotychczas stacjonarnie można bez uszczerbku na jakości i merytoryczności przeprowadzić w formie online.
To, co sprawdza się podczas codziennych rozmów pomiędzy pracownikami, ma również zastosowanie w przypadku dużych konferencji branżowych. Z racji faktu, że wiele z tych wydarzeń organizowanych jest online lub w modelu hybrydowym, nikną ograniczenia natury komunikacyjnej, które utrudniały zapraszanie na tego typu wydarzenia gości z odległych miast czy krajów.

Pandemia Covid-19 to również czas masowej zmiany trybu pracy z formy typowo biurowej na pracę zdalną z domu (home office). Wiąże się to oczywiście z pewnymi ograniczeniami i wyzwaniami – przede wszystkim zorganizowaniem sobie odpowiednich warunków do pracy w domu, co wbrew pozorom nie dla każdego było łatwe. W biurze to pracodawca powinien dbać o zapewnienie stanowiska roboczego spełniającego wszystkie wymagane warunki BHP, w zaciszu domowym trzeba było zatroszczyć się o to samemu. Tryb pracy domowej niesie za sobą również wiele konsekwencji, takich jak możliwe zacieranie się granic między życiem prywatnym a zawodowym, rozmywają się także typowe godziny pracy. Jednakże, jak można zaobserwować na przykładzie wielu przedsiębiorstw, praca zdalna sprawdza się na tyle dobrze, że niektóre firmy, w tym Nissan, docelowo przeszły na mieszany tryb pracy, wprowadzając w biurze rozwiązanie typu hot-desk, w ramach którego liczba stanowisk jest mniejsza niż faktyczna liczba pracowników. Znane są również przykłady firm, które całkowicie zrezygnowały z posiadania fizycznego biura. Docelowo jednak wiele przedsiębiorstw pozostanie prawdopodobnie przy hybrydowym modelu pracy. Już teraz przeglądając oferty zatrudnienia, można znaleźć pracodawców, którzy od razu informują o fakcie, że praca odbywać się będzie w trybie zdalnym/mieszanym.

Na koniec przykład wpływu pandemii bezpośrednio na proces sprzedaży samochodu – w ramach ograniczania kontaktu międzyludzkiego, dealerzy starają się w jak największym stopniu obsługiwać klientów i przeprowadzać ich przez proces zamawiania i zakupu samochodu zdalnie. Wizyty w salonie ograniczane są do minimum, jazdy testowe przeprowadzane indywidualnie z zachowaniem należytej ostrożności sanitarnej, samochody na bieżąco dezynfekowane, a kontakt z osobistym doradcą sprzedażowym prowadzony jest telefonicznie lub online. Wielu klientów ma zapewne nadzieję, że ograniczenia te jak najszybciej zostaną złagodzone bądź całkowicie zniesione, na pewno znajdą się jednak osoby, które nie mają czasu na tradycyjne wizyty w salonie i zakup nowego samochodu online będzie im na rękę.

 


 

Radosław Kitala
Consulting &Arval Mobility Observatory Manager w Arval Service Lease Polska
Pandemia Covid-19 niewątpliwie istotnie oddziałuje na sposób, w jaki pracujemy, a przez to także na nasze potrzeby związane z mobilnością. Kluczowe czynniki, które decydują o zmianach w przemieszczaniu się, to znaczny wzrost popularności pracy zdalnej oraz obawy o ryzyko zarażenia się wirusem, podczas korzystania ze środków transportu masowego.

Przed pandemią model pracy zdalnej był stosowany w części firm, ale z domu pracowało średnio zaledwie 5,4% osób w Unii Europejskiej (dane: Eurostat). Lockdowny i liczne ograniczenia w przemieszczaniu spowodowały gwałtowny wzrost popularności tego rozwiązania. W szczytowych momentach co czwarty mieszkaniec UE pracował zdalnie. W branżach takich jak finanse i ubezpieczenia aż 85% osób zatrudnionych pracowało z domu.
Gdy całkowicie wygramy walkę z pandemią, prawdopodobnie część firm wróci do biur na dawnych zasadach, jednak większa część wprowadzi nowe rozwiązania, które odpowiadają na oczekiwania pracowników. Wiele przedsiębiorstw już teraz deklaruje, że przechodzi w pełni na pracę zdalną lub pozwala zespołowi elastycznie decydować o wybranym modelu pracy. Pojawiają się też różne modele pracy hybrydowej, które mają obowiązywać także po zakończeniu pandemii.

Niezależnie od wybranej opcji, zmiany w dotychczasowym systemie pracy będą miały wpływ na floty pojazdów. W dziedzinie mobilności pracowników pandemia stała się katalizatorem dla przyjęcia rozwiązań, które odzwierciedlają nowe sposoby życia i pracy. Ze względu na obawy zdrowotne pracownicy zrezygnowali z transportu publicznego i ogólnodostępnych rozwiązań z zakresu współdzielonej mobilności na rzecz prywatnych samochodów lub mikromobilności (rowery, skutery), których wykorzystanie znacznie wzrosło. Choć firmy zaczęły przechodzić na alternatywne dla tradycyjnego samochodu służbowego środki transportu, jeszcze przed pandemią tendencja ta została wyraźnie przyspieszona przez Covid-19. Obecnie, zgodnie z ostatnim Barometrem Flotowym Arval Mobility Observatory, już 71% firm w Europie i 62% w Polsce zaadaptowało przynajmniej jedno dodatkowe rozwiązanie. Co trzecia firma korzysta ze wspólnych dojazdów pracowników, w 28% flot funkcjonował firmowy system car sharingu, a 26% firm wybrało udostępnienie pracownikom określonego budżetu do wykorzystania na wybrane środki transportu. W ciągu 3 lat 46% badanych firm będzie udostępniać pracownikom opcję wynajmu lub współdzielenia roweru albo innych rozwiązań mikromobilnościowych, z czego 17% już wprowadziło taką możliwość.

W związku z większym zapotrzebowaniem na zróżnicowane środki transportu, w popandemicznej rzeczywistości na znaczeniu zyskają wszelkie rozwiązania ułatwiające dostęp do pojazdów szerokiej, choć stałej, grupie użytkowników, np. pracowników jednej firmy albo jednego budynku. Dlatego ważną częścią biurowców mogą stać się centra mobilności, tzw. huby, w których z pomocą aplikacji łatwo będzie można wypożyczyć elektryczny środek transportu: samochód, rower, skuter, hulajnogę, a także inne rozwiązania dostępne na rynku. Współdzielenie pojazdów przez pracowników jednej firmy lub jednego centrum biurowego będzie zyskiwało na popularności jako ekonomiczny i efektywny sposób zapewnienia mobilności większej grupie użytkowników. Może to być także okazja do wprowadzenia zeroemisyjnych pojazdów do floty. Arval zaproponował swoim klientom koncept Arval Mobility Hub, w którym użytkownicy będą mogli szybko i wygodnie wypożyczyć samochody i rowery elektryczne, a w przyszłości także inne pojazdy, np. kwadrycykl Triggo czy skutery. Hub może być też wyposażony w stację ładowania, aby jeszcze bardziej ułatwić użytkownikom korzystanie z ekologicznych środków transportu.

 


 

Sylwia Kaszczuk
Business Development Manager MultiWash
Co do rozwiązań pandemicznych pod kątem pracy, to nie będę pewnie oryginalna, gdy powiem, że w moim życiu zawodowym, handlowca, pandemia wywróciła wszystko do góry nogami, głównie ze względu na zakaz spotkań. Akurat praca z domu nie jest dla mnie niczym nowym – zawsze jako handlowiec mogłam pracować z domu – nigdy nie miałam obowiązku przyjeżdżania do biura i siedzenia w nim 8h. Jednak możliwość a zakaz to dwie różne sprawy. Oczywiście bardziej popularne stały się spotkania on-line – na Teamsie czy Skype’ie, jednak to nie to samo. Jestem z tzw. starej szkoły – lubię spotkania face to face, bo lubię czuć atmosferę rozmowy z klientem, wyczuwać między wierszami jego nastawienie, wahanie, zainteresowanie albo jego brak, uścisnąć mu rękę, pożartować itp. Oczywiście że spotkania on-line zaoszczędzają nam mnóstwo czasu (straconego w podróży) i paliwa.

Natomiast patrząc z punktu widzenia pozostałych osób z mojej firmy, to poza krótkim lockdownem na wiosnę zeszłego roku, gdy wszyscy musieli pracować z domu, pandemia niewiele zmieniła, bo szybko wróciliśmy do biura, zaś pracując z domu, byliśmy uzbrojeni w bardzo dobry sprzęt i nowoczesne rozwiązania techniczne, więc prawie nie odczuliśmy tej krótkiej zmiany.
Największą zmianę przeżył nasz dział obsługi klienta, bo dziewczyny zawsze pracowały tylko stacjonarnie, a teraz musiały sobie zorganizować miejsce do pracy w domu – co jak wiemy, nie zawsze jest łatwe, kiedy w tym domu pracuje razem z tobą cała twoja rodzina i wszyscy gadają w jednym czasie przez telefon.

Teraz od dawna pracujemy normalnie z biura i lubimy do biura przyjeżdżać, bo u nas panuje naprawdę wspaniała atmosfera, możemy przyjeżdżać z naszymi psami – z czego bardzo chętnie korzystamy – tak więc w naszym biurze właściwie codziennie są 3–4 psy, o czym wiedzą już także nasi klienci i chętnie wpadają na kawę.

 


 

Paweł Latała
Subaru Import Polska
ale jak nie wspomnieć o sposobie komunikacji poszerzonym o wideokonferencje? Ograniczenia, lockdowny, sprawiły, że należało się zaprzyjaźnić z aplikacjami umożliwiającymi tę raczkującą jeszcze na początku zeszłego roku formę spotkań. Najpierw nie radził sobie z tym prawie nikt: politycy, lekarze, dziennikarze, różnej maści specjaliści wypowiadali się, a w ich tle biegające dzieci, gadające papugi, tandetne, wirtualne backgroundy, a ostatnio (co dziwi, bo już trochę czasu minęło: wiszące na oparciu spodnie...). Dało się za to zaobserwować pewien trend, im poważniejsza dyskusja, tym bardziej opasłe regały z książkami za przemawiającym – status inteligent.

Osobiście podchodziłem do tego bardzo sceptycznie, ale jako osoba, która w naszej firmie organizuje/uczestniczy w przeróżnych spotkaniach, musiałem również zmierzyć się tym zadaniem. Nie miałem dobrych przeczuć po zorganizowanym globalnym meetingu Subaru – przy nieco ponad stu uczestnikach z niemal całego świata, trudno było upilnować wyłączonych mikrofonów, które totalnie wybijały z rytmu prelegenta.

Pierwsze Spotkanie Dealerskie, nasze krajowe, było nie lada wyzwaniem, na szczęście, jakby nie było, w Polsce połączenie internetowe jest na dobrym poziomie i udało się przeprowadzić spotkanie bez większych komplikacji.
Dziś, po wielu miesiącach pandemii, niezliczonych spotkaniach online, można zacząć wyliczać pozytywne aspekty tej formy wymiany informacji:
– relatywnie szybka organizacja (czasami z dnia na dzień),
– niskie koszty obsługi (brak konieczności noclegu w hotelach, kosztów posiłków czy napojów),
– rozwój technologii przekazywania informacji, udostępnianie ekranów, materiałów wideo, zarządzania ekranem itp. jest po prostu bardzo pomocny.

Oczywiście bezpośrednich spotkań to nie zastąpi, prawdopodobnie nie ma też możliwości zbudowania więzi, relacji (nie słyszałem, żeby po wideokonferencji powstał jakiś związek między dwojgiem uczestników). Zupełnie poważnie już na koniec, wydaje się, że kolejny raz potwierdza się teoria, że człowiek jest taką istotą, która potrafi przystosować się do każdej sytuacji. Także tej online'owej.

 


 

Przemysław Trzaskowski
Mobility Solutions Manager w firmie Bridgestone
Z pewnością pandemia dotknęła każdą branżę w mniejszym lub większym stopniu, więc naturalnie nie ominęła również branży oponiarskiej. Było to odczuwalne szczególnie na początku, kiedy weszły w życie ograniczenia w przemieszczaniu się. Spowodowało to znaczny spadek popytu konsumenckiego, który w połączeniu ze  wstrzymaniem pracy fabryk przełożył się na gwałtowny spadek sprzedaży opon. Ograniczenia w przemieszczaniu się poskutkowały również mniejszym zainteresowaniem oponami do samochodów osobowych. Co ciekawe, podczas gdy większość segmentów w branży oponiarskiej przeżywała kryzys, zapotrzebowanie na opony do samochodów ciężarowych i motocykli w skali całego roku utrzymało się na stabilnym, wzrostowym poziomie.

Na szczęście jesteśmy już w takim punkcie, że widzimy jak prawie cała branża się odradza i wraca do poziomu z 2019 roku. Jeśli chodzi o pracę samych fabryk, to pomimo tymczasowych ograniczeń produkcji w fabrykach w Poznaniu i Stargardzie konsekwentnie realizowaliśmy nasze plany rozbudowy. Oczywiście pandemia nieco je spowolniła, ale nie planujemy zmian w naszych długoterminowych inwestycjach i stale rozwijamy ofertę produktową, szczególnie w fabryce w Poznaniu, która specjalizuje się w produkcji opon do samochodów elektrycznych. Oprócz tego stale inwestujemy w nowe technologie, urządzenia i rodzaje mieszanek oraz szkolenia pracowników. Podsumowując, pandemia w dużym stopniu wpłynęła na branżę oponiarską, przede wszystkim w jej początkowym okresie, jednak nie odczuliśmy jej skutków na tyle poważnie, abyśmy mogli mówić o większej reorganizacji naszych planów.
 


 

Maciej Wojtczak
dyrektor zarządzający firmy Nefris 

Na temat pandemii i jej wpływu na przyszłość powiedziano już chyba wszystko. Dla każdego jest coś miłego i z pewnością każdy znajdzie taką teorię i plan, jaki pasuje do określonej wizji swojej czy też strategii danej firmy. Jedno można powiedzieć, że tak jak pewne przewidywania z początku pandemii, np. wirus dotknie nie więcej niż 2% społeczeństwa, nie spełniły się w rzeczywistości, tak nie wszystkie nasze obecne przewidywania spełnią się w przyszłości.
To, na co chciałbym zwrócić uwagę, to, co się już wydarzyło:

 

  1. Uznaliśmy efektywność pracy zdalnej za fakt, która dotychczas kojarzyła się bardziej z udawaną formą pracy spod kołdry w domowej sypialni. Dziś uznajemy ją za efektywną formę pogodzenia obowiązków zawodowych z rodzinnymi.
  2. Przychodzenie do szeroko rozumianej pracy, stało się namacalną przyjemnością. Po miesiącach zamknięcia i izolacji przebywanie z innymi osobami o podobnych zainteresowaniach w innym otoczeniu niż w domu i jeszcze z możliwością swobodnej rozmowy, dało nam możliwość ponownego, realnego odczuwania przyjemności pracy.
  3. Po latach nieograniczonych możliwości i konsumpcji doświadczamy braku np. towarów, zakazów i niemożność realizowania swoich planów, np. wakacyjnych. Taki stan nie jest z pewnością komfortowy, ale daje mocną świadomość ograniczoności naszego świata pod kątem zasobów, jak i kruchej trwałości, w której żyliśmy. Z pewnością oznacza to większą pokorę i szacunek do tego, co robimy i posiadamy. Obyś żył w ciekawych czasach, mówi chińskie przysłowie. I mamy to szczęście obserwować to na własnych.

 



Jacek Mleczek
V-ce Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kierowników Flot Samochodowych
Nadal panująca pandemia odcisnęła piętno na naszym życiu, zarówno osobistym, jak i zawodowym, nic dziwnego więc w fakcie, że nie ominęła ona również nas – flotowców. Musieliśmy przystosować się do nowych, ciągle zmieniających się warunków i całkowicie przeorganizować swój system pracy. Home office i spotkania online stały się standardem w naszym życiu zawodowym. Tak samo jak zachowywanie dystansu społecznego, maseczki, ciągłe dezynfekowanie rąk i... samochodów.

Co pozostanie po tych zmianach, kiedy pandemia się skończy? Z pewnością wiele form pracy zdalnej, a zwłaszcza hybrydowej, sprawdziło się i pozostanie z nami już na stałe. W jednych firmach pracowały tydzień, w innych przez kilka dni. Praca zdalna po prostu się opłaca – firmie i pracownikowi. Bardzo często pracownik jest wydajniejszy, pracując w warunkach domowych, nie traci czasu na dojazdy, stanie w korkach, nie rozprasza się w grupie wielu osób, często przebywających w jednym pomieszczeniu. Dzięki możliwości organizowania narad, szkoleń i spotkań online firma może zaoszczędzić na delegacjach i kosztach, np. wynajmu sal oraz cateringu.

Oczywiście tego typu podział nie będzie wszędzie regułą. Mamy wyjątki w firmach, gdzie za flotę odpowiada tylko jedna osoba, wtedy jej osobisty udział w spotkaniach i monitorowaniu prac może być niezbędny. Osoba taka musi być też w pełni dyspozycyjna i otwarta na potrzeby zarządu i pracowników podległej firmy. Chylę czoło przed takimi osobami, które samodzielnie, a ostatnio dodatkowo w trudnych i niepewnych warunkach pandemicznych, wykonują wszystkie obowiązki związane z flotą, w porównaniu do swych koleżanek i kolegów z dużych firm, gdzie prace rozdzielone są na dwie, trzy osoby!

Z punktu widzenia ciągłości dostaw motoryzacyjnych pandemia również stawia przed nami wyzwania; brak komponentów, półprzewodników, płytek drukowanych itp. rodzi konsekwencje skutkujące opóźnieniami, a nawet wstrzymaniem produkcji samochodów wybranych marek. Bardzo uciążliwa jest nieterminowość związana z łańcuchami dostaw, które zostały pozrywane. To przekłada się na ciągłe kłopoty z oczekiwaniem na dostawy samochodów.
Kolejny problem to inflacja i przewidywany istotny wzrost cen, zarówno komponentów, jak i gotowych jednostek flotowych.

 



Irek Dancewicz
SJS
Obecne czasy każą nam wszystkim zwracać wzmożoną uwagę na bezpieczeństwo. Ze względu na specyfikę naszego działania bezpieczeństwo w branży zawsze było u nas na pierwszym miejscu i na najwyższym poziomie. W tym roku doszły jeszcze takie aspekty jak Covid-19 i związane z nim procedury bezpieczeństwa zdrowotnego. I wyszło tak, że pomimo trudnej sytuacji, jaka dotknęła wiele branż (zwłaszcza eventową) mamy troszeczkę ułatwioną sytuację z racji samochodów. Jesteśmy w stanie tak prowadzić zajęcia, że do minimum zmniejszamy covidowe ryzyko, chociażby ze względu na fakt, iż każdy zostaje w swoim samochodzie. Oczywiście u nas na torze obowiązują konkretne procedury sanitarne w trosce o bezpieczeństwo i komfort uczestników naszych szkoleń i eventów. Dezynfekujemy samochody, mierzymy temperaturę, instruktorzy porozumiewają się z klientem za pomocą krótkofalówek. Chodzi o to, aby ograniczyć bezpośredni kontakt.

 


 

Magdalena Piekarczyk-Olszak
Kierownik komunikacji marketingowej i PR Volkswagen Samochody Dostawcze
Podczas pandemii ze względów bezpieczeństwa wiele firm zdecydowało się na pracę zdalną. Na początku nieśmiało w domu pracować mogliśmy zaledwie 1–2 dni w tygodniu. Aktualnie mamy pełną dowolność, a wręcz rekomendację, by w ramach możliwości wykonywać swoje zadania zdalnie. Myślę, że nikt nie spodziewał się, że praca w trybie home office spotka się z tak dużą aprobatą zarówno pracowników, jak i przełożonych. Efektywność nie spadła, a projekty realizowane są z tą samą terminowością. Jestem przekonana, że praca w trybie home office i spotkania online już zawsze będą nam towarzyszyć. Oba rozwiązania dają wiele możliwości i niosą ze sobą korzyści. Pracodawcy coraz częściej oferują pracę hybrydową lub zdalną, dzięki czemu możliwa jest praca z każdego miejsca na ziemi lub po prostu możliwość ubiegania się o posadę w wymarzonej firmie, której centrala znajduje się w innym mieście. Spotkania online pozwalają zaoszczędzić wiele czasu, a możliwość zrezygnowania z dojazdów do biura pozwala uniknąć porannych korków. Plusów jest naprawdę wiele, dlatego jestem przekonana, że praca w trybie hybrydowym będzie na stałe nam towarzyszyć.


Klaudyna Gorzan
Dział Marketingu ŠKODA, Kierownik ds. PR Volkswagen Group Polska
Organizacja pracy w wielu firmach została zdefiniowana na nowo. Od wybuchu pandemii 32% przedsiębiorstw zaczęło używać bądź zwiększyło zastosowanie narzędzi cyfrowych w procesach biznesowych – mówią wyniki badania zrealizowanego w 2020 r. przez Bank Światowy i Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Konieczne zmiany zostały wprowadzone niebywale szybko w odpowiedzi na rozwijającą się pandemię, mówi się, że w normalnych czasach taki proces zmian w organizacjach trwałby latami. Jednakże kryzys wymusza szybkie dostosowanie się do aktualnej sytuacji.

Pomimo faktu, że powoli wracamy do stacjonarnych miejsc pracy, to już nie są te same biura – zmieniły się. Praca zdalna, hybrydowa, spotkania organizowane głównie w formacie online – zmodyfikowało się nie tylko miejsce pracy, a przede wszystkim sposób jej wykonywania i narzędzia, z jakich korzystamy. W naszym przypadku – importera samochodów – jest to szczególnie widoczne i specyficzne.
Jednym z najważniejszych punktów działania marki jest wprowadzanie nowych modeli na rynek. Już wcześniej ŠKODA prowadziła premiery nowych pojazdów w formacie online – transmitowaliśmy wydarzenia także dla uczestników sieci. Jednakże po rozpoczęciu globalnego zamknięcia taki format stał się koniecznością, na szczęście byliśmy na to w dużej mierze przygotowani. Premiery samochodów online zostaną z nami na dłuższy czas.

Mieliśmy to szczęście, że wiele aspektów rozwijaliśmy już przed rozpoczęciem się pandemii. Dobrym przykładem jest Wirtualny Salon ŠKODY, w którym klient może zapoznać się podczas transmisji na żywo z najnowszymi modelami dostępnymi w ofercie marki. Aby obejrzeć auto, nie trzeba ruszać się z domowej kanapy. To rozwiązanie było bardzo przydatne, a także okazało się niebywale użyteczne, kiedy byliśmy zmuszeni ograniczać kontakty społeczne.
Idąc dalej – kiedy klient zapoznał się z interesującym go modelem w Wirtualnym Salonie, mógł, nie zmieniając pozycji na wspomnianej już wcześniej kanapie, przeklikać się na platformę internetową służącą do zamawiania samochodów online. Usługa zaprojektowana dla wygody konsumentów okazała się strzałem w dziesiątkę. Pozwala ona na wybranie samochodu spośród dostępnych egzemplarzy i zdalne sfinansowanie zakupu. Prawie wszystkie formalności odbywają się online, jedynie przy odbiorze auta w salonie należy złożyć końcowy podpis pod umową. Taka usługa jest bardzo wygodna, a także użyteczna podczas pandemicznego czasu.

Czy wymienione funkcjonalności przyjmą się i zostaną z nami na dłużej? Jeszcze większy zwrot w kierunku działań online jest zdecydowanie widoczny i zdaje się to potwierdzać. Najprawdopodobniej te rozwiązania będą rozwijane, a kolejne marki wprowadzane do oferty.
Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o zmianie modelu pracy, większa swoboda pracownika dotycząca wyboru miejsca wykonywania obowiązku – domu lub biura – to już codzienność. Jednakże pandemiczne rozwiązania pokazały nam, że wiele aktywności, których nie wyobrażaliśmy sobie w formacie online, w taki sposób mogą być przeprowadzane. I to z równie efektywnym i efektownym skutkiem.

 


 

Aleksander Rzepecki
eMBA, Head of Training MB Central and Eastern Europe, Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o.
Zdecydowanie uważam, że sposób świadczenia pracy już nie powróci do zasad sprzed pandemii. Sytuacja zmusiła firmy do szukania nowych rozwiązań, głównie związanych z pracą zdalną, i taka praca będzie występować zdecydowanie częściej niż dawniej. W mojej branży, tj. szkoleniach, nie wszędzie można zastosować nauczanie zdalne, nie mogę sobie wyobrazić szkolenia z odłączania baterii wysokiego napięcia bez fizycznej obecności szkolonego, trenera i samochodu elektrycznego. Niemniej, w wielu obszarach okazało się, że szkolenia zdalne i klasy wirtualne przynoszą znaczne oszczędności czasu i pieniędzy, przy zachowaniu jakości świadczonych usług. Co więcej, zainwestowaliśmy w sprzęt audio-wideo, tj. kamery, nagłośnienie czy tablice interaktywne – oczywiście będziemy chcieli teraz te urządzenia możliwie efektywnie wykorzystać.

Inną sprawą jest podejście pracodawców do pracy z domu. Jestem przeciwny całkowitemu braku pracy w biurze – codziennych kontaktów międzyludzkich nie mogą zastąpić godziny spotkania na Teamsach czy Skype’ie, które w nadmiernej liczbie przestają być efektywne. Niemniej pandemia pokazała, że wiele zadań służbowych można wykonywać z pełną efektywnością w domu, oszczędzając przy tej okazji, np. czas na dojazd do pracy. Dlatego większość pracodawców zdecydowanie bardziej się otworzy na pracę z domu, choć będzie to nadal tylko jej część – całkowita rezygnacja z biur będzie raczej wyjątkiem niż regułą.

 


 

Agata Chowaniec
Dyrektor Zarządzający, Carport, Centrum Aukcji
Już kilka pierwszych miesięcy pandemii spowodowało, że zmiany, jakie wymusiła ona w naszej codziennej pracy, zaczęliśmy oceniać, dostrzegając w nich i plusy, i minusy. Dyskutujemy, które z nich pozostaną z nami na zawsze, a które miną wraz z pandemią. Dzisiaj mamy za sobą ponad półtoraroczny okres pandemiczny, i czas ten, który choć miał być początkowo przejściowy, wydaje się zostać na stałe. Horyzont pełnego powrotu do codzienności zniknął całkowicie z pola widzenia, co napawa optymizmem. Skutki pandemii odczuwalne są na tak wielu płaszczyznach, że zamiast je wymieniać, można podjąć próbę znalezienia tej niezmienionej…. Ja nie znalazłam, a wy?
Szukając pozytywów, warto spojrzeć szerzej, dalej, a jeśli nie sposób patrzeć do przodu, to spójrzmy za siebie. Tak też zrobię. Cofnę się o dwadzieścia lat i spojrzę na swoją ścieżkę zawodową, a w niej od lat przeważa niezmiennie kontakt z klientem. Spotkania, wizyty, a wraz z nimi przejechane tysiące kilometrów. Przecież trzeba się spotkać i porozmawiać, by przedstawić produkt/usługę, nawiązać współpracę i ją utrzymywać. W latach 2000–2007 praca na terenie całej Polski. Wyjazd zawsze w poniedziałki, powrót w czwartki i uff… piątek, praca z domu. czyli modny dziś home office. I tak w kółko, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Kręgosłup dawał się we znaki, samochód zmieniany co 100 tys. i córki, które, gdy w piątek odbierałam je ze szkoły, zawsze miały problem z rozpoznaniem samochodu, bo zbyt często zmieniał. Od 2007 zmiana, już tylko północno-zachodnia część Polski, układ trzy dni w terenie + dwa dni home office. Niby nic, a jednak to 25% mniej przejechanych kilometrów niż w poprzednim okresie. Nadal jednak tysiące pokonywane każdego miesiąca. Zamiast kontaktów z klientami praca z rozproszonym zespołem pracowników. Wszystkie spotkania osobiste. I tak do 2016 roku. Wówczas, co do stylu pracy, zmiana najbardziej istotna, bo praca stacjonarna z zespołem w siedzibie firmy i kontakt z klientem w terenie średnio 1 dzień w tygodniu. Kilometrów przejechanych znacznie mniej, w porównaniu z poprzednimi latami, to prawie nic; choć, przyznam szczerze, nawet początkowo brakowało mi tego. 2020 rok i pandemia, która napisała własny scenariusz. W większości zamknięci w domach pracujemy zdalnie, z przerwą na lato, nadal. Kontakt z pracownikami na Teams. Włączone kamerki i jest raźniej, bo można nie tylko się słyszeć, ale i widzieć. Klienci pozyskiwani nowi, relacje nawiązywane online, spotkania online i z tymi znanymi, i nieznanymi.
Po co ta retrospekcja? Po to, by wyjąć z niej lata 2000–2016 i zastanowić się przez chwilę, jak wyglądałaby ta praca dziś. Stanowczo mogę powiedzieć: lepiej, wydajniej, skuteczniej, bezpieczniej. Zdecydowanie mogłabym lwią część wyjazdów i godzin spędzonych w podróży przenieść na pracę stacjonarną i spotkania online. Oczywiście, nie oddałabym całkowicie kontaktów bezpośrednich, bo cenię je bardzo, jednak widzę pole do dywersyfikacji. Zdecydowanie układ 4+1 mogłabym zamienić na 3+2, a ten następny z 3+2 na 2+3. Niby mała zmiana, ale stoją za nią tysiące zaoszczędzonych kilometrów. I tak jak u mnie, tak u tysięcy użytkowników samochodów służbowych. Przyzwyczailiśmy się do korzystania z komunikatorów, łamiąc stereotypy i bariery (jeśli ktokolwiek takowe miał). Spędzamy wiele godzin na wideorozmowach z kontrahentami, jak i pracownikami.
Pandemia zmusiła nas do odnalezienia się w nowej rzeczywistości by pracować i skutecznie wypełniać obowiązki. Flotowo otworzyło to przestrzeń do optymalizacji podróży służbowych, zmniejszając statystyki przebiegów i kosztów z tym związanych. Sądzę, że właśnie to zostanie z nami po pandemii, bo wracając do normalności, wrócimy z bagażem doświadczeń, z którego wyjmiemy te najlepsze i będziemy z tego korzystać.

 


 

Jakub Wojda
prezes zarządu SafeFleet
Reprezentując branżę telematyczną, szczególną uwagę poświęcam transportowi, jego kondycji oraz zmianom, jakim podlega, by utrzymać swoją pozycję. Snując rozważania, jak będzie wyglądał świat wolny od pandemii, poruszamy się wciąż po omacku. Nie wiemy, kiedy nastąpi to oczekiwane nowe otwarcie i jakimi czynnikami będzie obciążone. Bo to, że będzie dźwigać ciężar sytuacji, w jakiej się znajdujemy, nie budzi już wątpliwości. Mijają dwa lata trudnej i wyczerpującej rzeczywistości, do której siłą rzeczy musieliśmy przywyknąć i sobie z nią radzić. Powrotu do przeszłości zapewne nie będzie, ale też trudno się temu dziwić. To nie tylko efekt pandemii, choć w dużej mierze tak, ale również tempa, w jakim zmienia się świat. Niezależnie od źródła zmian, chciałbym zwrócić uwagę na kilka wątków, które przewijają się na co dzień.

Proces sprzedaży
Do początku 2020 r. bezpośrednie spotkania z klientami były czymś naturalnym i niezbędnym. Pandemia wszystko przewartościowała. Okazało się, że istotne rozmowy i istotne decyzje można przenieść do świata online, po stronie korzyści zapisując zaoszczędzony czas i koszty związane z podróżą. Zapewne przetrwa to próbę czasu, choć nie wyobrażam sobie, by wirtualne spotkania całkowicie wyparły te tradycyjne, nieocenione w kształtowaniu relacji międzyludzkich. Z tym wiąże się jeszcze inna kwestia, która zdominowała rynek pracy przynajmniej w 2020 r. To praca zdalna.

Praca zdalna
Ten typ pracy z dala od biura przybrał na sile z konieczności i często był łączony z opieką nad dziećmi. Szybko wpisał się w tradycję wykonywania swoich zawodowych obowiązków, zdobywając i grono zwolenników, i przeciwników. Przyszłość pracy zdalnej zależy od poszczególnych pracodawców, a w wielu przypadkach od nastawienia pracowników. Wydaje się, że okazjonalna praca z innego miejsca niż biuro ma rację bytu, może być traktowana jako pracowniczy benefit, niemniej jednak możliwość interakcji na żywo jest nie do przecenienia.

Transport towarów i osób
Bez wątpienia transport towarów w trakcie pandemii umożliwił nam w miarę normalne funkcjonowanie. Zapewniał ciągłość dostaw, zaspokajając wszelkie potrzeby, co szczególnie miało znaczenie na początku pandemii, kiedy dopiero uczyliśmy się funkcjonować w nowej rzeczywistości. Transport też się uczył. Stanął przed nie lada wyzwaniem, by jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo kierowcom i realizować postawione przed nim zadania. Przestawił się na bezstykowe kontakty na linii zarządzający flotą–kierowca czy też partner–klient. Nastąpił wzrost zainteresowania telematyką, która te bezstykowe kontakty umożliwia, optymalizując przy tym łańcuch dostaw. Monitorowanie pojazdu, dyspozycje, planowanie tras, wytyczanie korytarzy, zdalny odczyt danych z tachografu i karty kierowcy, monitorowanie temperatury w chłodniach, naczepach, przyczepach, integracja API, dostęp do danych, zdalne opłaty drogowe to tylko kilka funkcjonalności wpływających na bezpieczne wykonywanie pracy przewoźnika.
Transport ciężki notował wzrosty przewozów, choć te wzrosty były udziałem przede wszystkim dużych graczy na rynku. Transport to nie tylko posiadanie samochodów, ale również ich utrzymanie i spłata leasingu. Zaburzenie płynności sprawia, że wielu małych przewoźników, dysponujących dwiema–trzema ciężarówkami, nie było w stanie utrzymać się na rynku, a innym udało się dlatego, że połączyli ze sobą siły. Patrząc w przyszłość, na znaczeniu powinien zyskiwać leasing operacyjny w formie wynajmu, aczkolwiek wśród naszych klientów nie brakuje takich, którzy sądzą, że własna ciężarówka to jest jedyne bezpieczne rozwiązanie w trudnych czasach. W razie np. utraty klienta, co wiąże się z utratą dochodów, nie trzeba szukać środków na raty leasingowe tylko odstawić ciężarówkę i szukać zleceń. A teraz nie brakuje kolejnych wyzwań. Kłopoty z dostępnością materiałów i produktów rzutują także na transport, zarówno na terminowość dostaw, jak i na koszty. Można przypuszczać, że branża będzie szukać sposobów na dalszą poprawę wydajności, ograniczenia pustych przebiegów, a skoro tak, to będzie inwestować w rozwiązania cyfrowe. Przeobrażenia to także multistopy, czyli realizacja usług z wykorzystaniem kilku kierowców, co przeciwdziała przerwom na odpoczynek. Z analiz SafeFleet wynika, że dopasowane do oczekiwań użytkownika usługi monitoringu GPS mogą znacząco usprawnić zarządzanie całym łańcuchem dostaw. Inna sprawa to brak kierowców i brak nowych ciężarówek. Pod pojęciem nowa ciężarówka rozumiem także używane, ale uzupełniające tabor firmy.

W przypadku kierowców wyzwaniem jest ich ograniczona dostępność na rynku i wiek – wciąż zbyt mało osób widzi swoją przyszłość w tym zawodzie. Coraz śmielej mówi się o autonomicznych ciężarówkach, ale upłynie jeszcze wiele lat, zanim te konstrukcje okażą się na tyle bezpieczne, by mogły wyjechać na drogi.

O ile transport towarów realizował swoje zadania, transport osób poniósł dotkliwe straty, a wiele firm nie przetrwało załamania rynku. Trudno snuć prognozy, kiedy wróci już nawet nie tyle do dawnej świetności, co do względnej regularności. Zapotrzebowanie na usługi jest, chęć do podróżowania olbrzymia, ale niestety póki liczby zachorowań będą wzrastać, turystyka będzie czekać na swoją szansę.
Wątkiem towarzyszącym transportowi jest e-TOLL. Jakby nie patrzeć, to system opłat drogowych, jaki pojawił się w czasie pandemii, wywołuje sporo zamieszania. Czy doczekamy się jednego krajowego systemu opłat za przejazd po płatnych odcinkach dróg w Polsce?Pytanie pozostaje otwarte. Jak na razie dla pojazdów wagi ciężkiej poruszających się po autostradach A2 i A4 oraz płatnych odcinkach dróg krajowych urządzenia ZSL (takie jak SafeFleet) dobrze wywiązują się ze swojej roli, będąc remedium na trudną obsługę i humory aplikacji e-TOLL. Od 1 grudnia na A2 Konin–Stryków i A4 Wrocław–Sośnica e-TOLL dotyczy także aut osobowych, dostawczych o DMC do 3,5t motocykli. O ile okazjonalne przejazdy z udziałem aplikacji są jeszcze do zniesienia, to regularne przejazdy są zbyt absorbujące. Tu też widzimy potencjał dla urządzeń ZSL, montowanych na stałe w pojazdach. Aż się prosi, by jedno urządzenie wystarczyło na cały kraj.

Dystrybucja / usługi kurierskie (delivery)
Ostatnie kilkanaście miesięcy należą do tego segmentu ze względu na przeniesienie naszego życia do Internetu. To sprawiło, że e-handel i powiązane z nim usługi notują rekordowe wzrosty zainteresowania. Telematyka odgrywa tu jedną z głównych ról, optymalizując tempo dostaw, obszary działania, integrację między partnerami. Kolejne lata zapowiadają się jeszcze lepiej, gdyż w coraz większym stopniu przekonujemy się do cyfrowego stylu życia. Zapowiadane przyspieszenie łańcucha dostaw, coraz śmielej poczynające sobie miejsca typu dark store czy dark kitchen należą do głównych czynników sprzyjających.

 



Andrzej Chocyk

Fleet Management & Administration Specialist HR & Administration Global Operations Schneider Electric
Pandemia zmieniła wiele rzeczy, ale nie to, że mniej pracujemy. Od pierwszych dni twardego lockdownu nasze funkcje jako osób zarządzających pojazdami czekało nie lada wyzwanie. Jak wydać samochody, nie kontaktując się z ich użytkownikami, jak przyjąć i przekazać te, których użytkownicy właśnie zakończyli prace?

I to jak wiadomo dla nas flotowców, ludzi z gruntu kreatywnych, nie stanowiło tak wielkiego wyzwania, jakby mogło się zdawać, szybko przystosowaliśmy się do nowej rzeczywistości, wdrożyliśmy nowe procedury wynikające z obostrzeń i właściwie po tygodniu może dwóch byliśmy gotowi do realizacji zadań.

Ale jak się okazało, to nie sama pandemia, brak możliwości kontaktowania się z kolegami i koleżankami przysporzyła nam problemów, ale to, co nastąpiło w jej wyniku.
Aktualna sytuacja, która trwa na rynku motoryzacyjnym i jest nie lada wyzwaniem dla flot firmowych, i nie napawa optymizmem. Brak samochodów na rynku, ograniczenia spowodowane zmianami związanymi z ekologią, wycofywanie wielu modeli itp. Pierwsze objawy kataklizmu to potężne opóźnienia, które dało się odczuć w przypadku niektórych marek i to już na początku tego roku. Informacje, że oficjalny czas oczekiwania od zamówienia do realizacji wydłuża się z czterech do siedmiu, ośmiu czy nawet w niektórych przypadkach do 12 miesięcy, to cios i to cios poniżej pasa. Do tego jak grom z jasnego nieba spadła informacja o wstrzymaniu produkcji w wielu firmach.

Obecnie wielu deklaruje dostawy 7–8 miesięcy ale nie chcą przyjmować zamówień i to jest najgorsze. Dodatkowo importerzy wprowadzają praktyki, że zamawiaszy wg specyfikacji i złożonej oferty, a po kilku miesiącach otrzymujemy informację, że specyfikacja się zmieniła.

Najgorsze są pozrywane łańcuchy dostaw, do czego przyczyniła się nie tylko pandemia, ale także globalizacja. Teraz przetrwają tylko ci, którzy większość albo prawie wszystkie podzespoły produkują pod własną marką.
Marzenie, żeby wróciło wszystko do rzeczywistości, jest realne, ale chyba jeszcze nie teraz.
Jak każde marzenie jest w stanie się zrealizować, ale nic samo się nie dzieje, nawet marzenia same się nie spełniają. Mam nadzieję, że szybko uda się przystosować do rzeczywistości. Zmienimy procedury, procesy zamówień, choć nie jest to łatwe, kiedy musisz zachować ciągłość dostaw dla cały czas rozwijającej się firmy.
Pandemia zmieniła dużo, ale czy nieodwracalnie? Nie wiem, ale na pewno wiem, że z tego tytułu mam dużo więcej pracy polegającej na planowaniu, logistyce i zaspokajaniu wewnętrznych oczekiwań działów HR. A do tego E-TOLL już się nawet płakać nie chce, bo po prostu jest żal, żal kolorowych jarmarków.

 



Maciej Czekaj
menedżer Marki Piaggio Trucks Uni-Truck Sp. zo.o.
Pandemia zaskoczyła branżę motoryzacyjną. Na szczęście Uni-Truck sp. z o.o. dystrybutor aut dostawczych marki Piaggio, w mojej ocenie dobrze przygotował się do wdrożenia nowego produktu na rynek polski. Dzięki zamówieniu znacznej liczby pojazdów stokowych oraz zapewnieniu właściwego stoku części do napraw naszych pojazdów działamy bez przerw w dostawach aut do klientów oraz bez przerw serwisowych.

Pyta pan o zmiany, jakie zostaną… Myślę, że jest ich kilka. Widzimy zwiększone zainteresowanie naszymi autami w Internecie. Coraz więcej potencjalnych klientów szuka informacji o Piaggio Commercial w wyszukiwarce Google. Tak dziś, jak i w przyszłości musimy zadbać o rzetelne informacje pojawiające się w Internecie. Kolejną zmianą jest przesyłanie znacznie większej ilości informacji handlowych drogą elektroniczną, kręcenie krótkich filmików dla klientów czy wideokonferencje.

Auta nie są typowym produktem icommers, więc mam nadzieję, że kontakt bezpośredni z klientami pozostanie z nami na długo. Kolejną zmianą jest dostarczanie przez pracowników Uni-Truck nowo zakupionych aut pod drzwi firmy. Myślę, że to rozwiązanie oszczędza czas naszym klientom i pozwala na skupieniu się na podstawowej działalności ich firmy. To, na co my jako usługodawca musimy zwracać szczególną uwagę w przyszłości, to planowanie i szybkie dopasowanie się do zmieniających się warunków rynkowych.

 


 

Hubert Niedzielski
Kierownik PR marki Volkswagen, Volkswagen Group Polska
Na pewno wiele usprawnień, które wprowadziliśmy w zakresie obsługi klientów w salonach zostanie z nami na dłużej. Mamy sporo pozytywnych doświadczeń dot. zdalnej obsługi klientów, wprowadziliśmy także m.in. podcasty umożliwiające odbycie jazdy próbnej samemu, bez przedstawiciela marki na prawym fotelu. Pomysłowość i zaradność naszych dealerów przyczyniła się do wprowadzeniu wielu nowych rozwiązań. Sami w kontakcie z dealerami częściej wykorzystujemy rozwiązania online (np. podczas prowadzonych przez nas szkoleń).

 



Andrzej Kondys
dyr. operacyjny MOYA, członek zarządu Anwim S.A.
Żyjemy w dynamicznych czasach. Kryzys wywołany pandemią koronawirusa jest silnym motorem zmian w wielu obszarach. Obostrzenia, które wprowadzone zostały wiosną 2020 r., odcisnęły wyraźne piętno na całej gospodarce, w tym również na branży paliwowej. Z raportów Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego wynika, że tylko w kwietniu 2020 r. wolumen sprzedawanego paliwa spadł o ponad 30% rok do roku. Klienci nie tylko rzadziej tankowali i robili zakupy, ale również rzadziej sięgali po produkty z oferty gastronomicznej. Osoby, które mimo panujących obostrzeń musiały się przemieszczać i korzystały z oferty stacji, starały się jak najszybciej zrealizować płatność za paliwo i nie przebywać w obiekcie dłużej, niż było to absolutnie konieczne.

Pandemia sprawiła, że inaczej zaczęliśmy patrzeć na rzeczywistość. W sieci MOYA bardzo szybko wprowadziliśmy istotne zmiany w codziennym funkcjonowaniu stacji paliw. Przede wszystkim zwiększyliśmy reżim sanitarny, ograniczyliśmy bezpośredni kontakt sprzedawców z klientami oraz sprzedaż gastronomii. Z konceptów Caffe MOYA wyłączyliśmy ofertę przygotowywanych na miejscu produktów świeżych, takich jak kanapki i zapiekanki. Zostaliśmy przy kawie i hot-dogach. Wprowadziliśmy bardzo szczegółowe harmonogramy częstych dezynfekcji wszystkich obszarów i przedmiotów na stacji, z którymi kontakt ma klient, czyli klamek, toalet, pin-padów, lad kasowych i dystrybutorów. Wyznaczyliśmy bezpieczne dla klienta strefy, odgrodziliśmy kasy i lady żółtymi taśmami oraz tablicami z pleksi. Sprzedaż odbywała się według dokładnie określonych standardów. Sprzedawcom zapewniliśmy środki ochrony osobistej – płyny i asortyment do dezynfekcji, maseczki, przyłbice, rękawiczki, szyby ochronne z przezroczystego tworzywa, rygor sanitarny czy zasadę ograniczonej liczby klientów w budynku stacji.

Dziś jesteśmy świadkami kolejnych wzrostów zachorowań na COVID-19, a co za tym idzie zwiększaniu obostrzeń. Wszyscy mamy nadzieję, że pandemia w końcu dojdzie do kresu, niemniej, pewne zachowania i przyzwyczajenia pracowników i konsumentów uległy trwałym zmianom, do czego również nasza firma się dostosowuje.

Pandemia zawęziła codzienną aktywność konsumentów do najbliższej okolicy – żyjemy coraz bardziej lokalnie i zakupy robimy w pobliżu. Ten trend jest czynnikiem rozwoju dla sklepów typu convenience. Szacuje się, że tendencja ta będzie się wzmacniała także w czasach post-covidowych. Konsumenci coraz chętnie korzystają z dyskontów, osiedlowych sklepików czy niewielkich parków handlowych, znajdujących się blisko. Wg. badań KPMG 58% konsumentów większą uwagę zwraca na bezpieczeństwo podczas zakupów, dla 41% konsumentów na znaczeniu zyskała łatwość dokonywania zakupów, a dla 70% najważniejszym kryterium wyboru jest lokalizacja sklepu. Idealnie w te trendy wpisują się stacje paliw MOYA, na większości których znajdują się wielobranżowe sklepy „convenience”. Klienci nie tylko chętniej robią zakupy lokalnie, lecz także „przy okazji”, np. kiedy tankują. Co więcej, z uwagi na to, że klienci coraz częściej ograniczają przebywanie w lokalach gastronomicznych, także poprzez wprowadzane kolejne obostrzenia, rozbudowujemy naszą ofertę w Caffe MOYA, by klienci w drodze do pracy lub domu mogli dobrze, zdrowo i bezpiecznie spożyć posiłek.

Co więcej, odpowiadając na trendy rynkowe – na stacjach MOYA pojawiły się środki odkażające i ochrony (płyny odkażające, maseczki itp.) i zostaną z nami na dłużej. Na stałe do asortymentu wszedł ponadto płyn bakterio- i wirusobójczy sygnowany logo MOYA.
Nowe przyzwyczajenia konsumentów były istotnym czynnikiem, który utwierdził nas w przekonaniu co do rozwoju stacji samoobsługowych. Stacje MOYA express, których na rynku mamy już 35, są idealnym rozwiązaniem na dzisiejsze czasy. Stacje samoobsługowe, których rozwój będzie kontynuowany, są coraz bardziej popularną alternatywą dla klientów indywidualnych i biznesowych. Dzięki braku tradycyjnej obsługi ceny paliw są niższe, a poziom bezpieczeństwa znacznie wyższy, co w czasach pandemii COVID-19 ma szczególne znaczenie. Innym ciekawym rozwiązaniem, które powstało z myślą o zwiększeniu bezpieczeństwa w związku z pandemią, są płatności z wykorzystaniem technologii NFC za paliwo w aplikacji mobilnej MOYA Firma.

Rozwijając format stacji samoobsługowych, zauważyliśmy ciekawy trend, polegający na tym, że o ile klienci chętnie z nich korzystają ze względu na niższe ceny i wyższy poziom bezpieczeństwa, to często mają potrzebę zakupu dodatkowych artykułów pozapaliwowych. Chcąc jednak zachować samoobsługowy charakter obiektów MOYA Express, rozpoczęliśmy testy automatów vendingowych. Pierwsze urządzenie tego typu stanęło na stacji MOYA Express w Rumi. Można za jego pomocą bezobsługowo zakupić m.in. wodę, napoje, słodycze czy produkty higieniczne. Klienci mogą skorzystać także z napojów gorących, jak kawa, herbata i czekolada. To jednak nie wszystko, ponieważ na stacji w Rumii można także uzupełnić zapasy płynu do spryskiwaczy. Jeżeli testy nowego rozwiązania przebiegną pomyślnie, planowane jest rozszerzenie projektu na kolejne stacje MOYA Express.

 


 

Rogier Klop
Dyrektor Zarządzający LeasePlan Polska

Rozwiązania z czasu pandemii, które zostaną z nami na zawsze
Kiedy się skończy pandemia? Tego jeszcze nie wiemy, ale z pewnością o wiele dłużej zostaną z nami rozwiązania, które wdrożono już w trakcie pierwszej, globalnej fali koronawirusa. Gdy większość świata musiała zostać w domu, z pomocą przybyły nowoczesne, cyfrowe rozwiązania online. Dzięki nim nasz świat bardzo się zmienił. Miały one ogromny wpływ na motoryzację i branżę flotową. Samochód można dziś kupić, wziąć w leasing albo wynająć, nie ruszając się sprzed komputera.

Praca zdalna i hybrydowa
Pracownicy coraz częściej pytają o możliwość pracy zdalnej, niejednokrotnie staje się ona warunkiem podjęcia zatrudnienia. Firmy także przekonały się, że praca zdalna przynosi wiele korzyści zarówno pracownikom, jak i samemu pracodawcy. Pracując w domu, wielu z nas osiąga wyższą wydajność. Zwłaszcza gdy zadania nie wymagają bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi. Domowe zacisze sprzyja skupieniu nad zadaniem, u wielu redukuje stres. Oczywiście nie jest to dobre rozwiązanie dla wszystkich. Tam, gdzie ważna jest bliska współpraca zespołu, wymiana energii i doświadczeń, wciąż niezastąpiona jest praca z biura.

Spotkania online i webinary
Pomysł zdalnej pracy jest znany od lat, ale z powodu braku odpowiednich narzędzi, przez długie lata nie mógł zdobyć szerokiej popularności. Zmieniło się to, m.in. za sprawą platform Microsoft Teams, Skype i Zoom, dających możliwość efektywnej zespołowej pracy na odległość. Webinary i spotkania online oszczędzają czas, są niezwykle wygodną i szybką formą komunikacji. Te rozwiązania już z nami zostaną, a ich forma będzie ewoluować w kierunku 3D.

Wirtualne salony
Wraz z dalszym rozwojem usług e-commerce, branża motoryzacyjna w coraz większym stopniu polega na sprzedaży cyfrowej. Zwrot zakupionego samochodu przez Internet może nie jest jeszcze powszechnym standardem, ale już dziś można znaleźć na rynku takie oferty. Przykładem jest tu wirtualny salon CarNext by LeasePlan https://www.carnext.com/pl-pl/samochody/Elektryfikacja

i hybrydyzacja pojazdów
Pomimo pandemii mocniej niż kiedykolwiek przedtem do społecznej świadomości zaczęły przebijać się kwestie klimatyczne. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez LeasePlan pod koniec 2020 roku, aż 58% respondentów przyznaje, że z powodu pandemii zaczęli identyfikować zmiany klimatu, jako globalne zagrożenie. To zaś przełoży się na wybór bardziej ekologicznych samochodów, do których zaliczamy dziś auta hybrydowe i elektryczne. Tym bardziej, że w tym kierunku podąża cały motoryzacyjny rynek, wprowadzając do swojej oferty kolejne i coraz doskonalsze modele z napędem hybrydowym PHEV lub pełne elektryki.

 

Przeczytaj również
Popularne