Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Volkswagen Golf - GIT Volkswagen GTI

Golf GTI to obiekt westchnień wszystkich miłośników czapek z daszkiem, zmywalnych tatuaży i przewagi sekcji rytmicznej w utworach muzycznych. Ale to także szybki i wdzięczny samochód dla tych, którzy potrafią to docenić.

Zmierzyłem się z VW Golfem szóstej generacji. Zmierzyłem się z wersją GTI, która do niedawna uchodziła za najmocniejszą. Był co prawda model R32, ale kuriozalnie ciężki silnik V6 i przedni napęd decydowały o tym, że ten samochód prowadziła grawitacja, nie kierowca. W szóstej generacji konstruktorzy poszli po rozum do głowy i model R32 został zastąpiony Golfem R. Tym razem turbodoładowany silnik o mocy 260 KM i napęd na wszystkie koła przenoszony za pomocą systemu Haldex. Ale to wciąż 211-konny GTI pozostaje sportowym symbolem marki.

W szczególności, nic szczególnego
Odbierając kluczyki z salonu, szybko podbiegłem do stojącego przy wejściu samochodu. Na zewnątrz było oberwanie chmury, zdążyłem tylko zauważyć, że auto ma ładny, czerwony lakier i klasyczne dla tej wersji felgi. Jestem w środku, nie kapie mi już na głowę, można się spokojnie rozejrzeć. Po pierwsze, skrzynia biegów DSG, nie trzeba jej specjalnie zachwalać, jest doskonała, a łopatki przy kierownicy czynią ten wynalazek jeszcze wspanialszym. Patrzę dalej, tapicerka, jak na GTI przystało, w czerwoną kratę, ładne zegary, deska rozdzielcza wykonana ze smakiem i z bardzo wysokiej jakości materiałów, wszystko tam, gdzie powinno być, czyli poprawne do znudzenia.
W naszym pięknym kraju Golfa nie trzeba szczególnie zachwalać, sprzedaje się świetnie i ciągle jest liderem w swojej klasie, nie mówiąc już o uwielbieniu Polaków dla marki.
Jednak czymś ten Golf się wyróżnia, wnętrze budzi niepokój. Rozglądam się, no, nic szczególnego, może to dreszcze po niechcianej kąpieli sprzed kilku chwil? A jednak, wystarczy podnieść głowę do góry, aby zlokalizować przyczynę szybszego bicia serca. Zupełnie czarna podsufitka! Widziałem taką tylko w jednym samochodzie, był to Audi RS6, dreszcz przebiegł mi po plecach i pojawiła się mała iskierka nadziei, że może jednak z Volkswagenem znajdziemy nić porozumienia, bo muszę się przyznać, że nie jestem jego zagorzałym fanem.

Ochocze mruczenie
Po przekręceniu kluczyka, silnik pracuje bardzo cicho i niepozornie. Przełączam tryb skrzyni na S (Sport) i powolutku ruszam. Do uszu dochodzi pomruk. Silnik zaczyna pięknie pracować przy wyższych obrotach, a zmiana biegów powoduje delikatne wystrzały słyszalne nie tylko dla uszu przechodniów, co jest niesamowitą frajdą.
Teraz trochę faktów. Silnik o mocy 210 KM, to najmocniejsze GTI w historii. Przyspieszenie, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, 5,2 do 80 km/h, 7,2 do 100 km/h. Zawieszenie obniżone w stosunku do cywilnej wersji o 22 mm, regulowane wg preferencji kierowcy w trzech trybach: Comfort, Normal i Sport.
Muszę przyznać, że jazda tym samochodem sprawia dużą przyjemność. Pomimo mojej początkowej obojętności, nie znalazłem nic, co chciałbym zmienić czy poprawić. Nawet przez moment pomyślałem sobie, że może się zaprzyjaźnimy...

Gdyby GTI był niebieski, można by go pomylić z viagrą. Efekt jest dokładnie taki sam.

Kurde, podoba mi się
Zaświeciło słońce, pora wyjść z wozu i obejrzeć, jak wygląda to coś, co sprawiło mi tyle frajdy przez ostatnią godzinę.
„O, kolego, agresywny jesteś”. Czerwony lakier, osiemnastocalowe felgi, szerokie zderzaki, dwie rury wydechowe oraz spojler nad tylną szybą. Do tego ksenonowe reflektory i ciemne szyby. Gdyby nie kolejna burzowa chmura, pewnie wydeptałbym ścieżkę zdrowia wokół samochodu. Jedno jest pewne, decydując się na Golfa w takiej konfiguracji, skazujemy się na bezustanne spojrzenia nastolatków.
Siedzę wewnątrz, dodam, że wygodnie, nawet bardzo wygodnie, sam nie wierzę w to, co piszę. Auto mi się podoba!
Ruszam w trasę, po przejechaniu czterystu kilometrów średnie zużycie paliwa oscyluje w granicach 7 litrów, w mieście niewiele więcej, bo 8,5–9 l. Czy to dużo? Przecież to nie skuter, tylko ponaddwustukonne, prawdziwie sportowe auto!
Gdybym miał wydać sto tysięcy złotych na nowy samochód dla siebie, to zdecydowanym krokiem ruszyłbym do salonu Volkswagena po Golfa GTI w kolorze czerwonym. Samochód ten jest sprawcą wielkiej rewolucji w mojej głowie i zmiany poglądów o 180 stopni.

Kto testował: Paweł Choma

Co: Volkswagen Golf GTI

Gdzie: Brochów

Kiedy: 18 VI 2010

Ile: 2100 km

Przeczytaj również
Popularne