Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Volkswagen Caravelle - I ty zostań prestidigitatorem

Zawsze, gdy oglądałem popisy iluzjonistów, najbardziej zastanawiała mnie sztuczka, w której iluzjonista wprowadza kogoś do magicznej szafy, a następnie szafa wraz z tą osobą znika. Najbardziej ciekawiło mnie, gdzie się ta osoba pojawia? Odpowiedź brzmi: jeśli jako magicznej szafy użyjemy Volkswagena Caravelle – osoba ta pojawi się w mgnieniu oka tam, gdzie tylko chce.

Caravelle to najlepszy dowód na prawdziwość tezy, że nie liczy się wygląd, tylko wnętrze. Nie dajcie się zwieść jego klockowatemu kształtowi, wysokiemu zawieszeniu, nieładnej, krótkiej masce. To auto to komfortowa i do granic rozsądku praktyczna znikająca szafa.

Siedem razy  po dwa razy
Ładujemy do Volkswagena Caravelle dziewięć osób (oczywiście z bagażami, drugim śniadaniem, nartami albo nadmuchanym wojskowym pontonem i wszystkim, co tam jeszcze muszą ze sobą wziąć) wstukujemy w nawigację (z dotykowym ekranem, a jakże!) adres docelowy i szafa gra, znaczy znika. Gdzie kryje się tajemnica tej magicznej sztuczki? W dwóch miejscach: przede wszystkim, oczywiście, pod maską, gdzie czai się dwulitrowy silnik Diesla doładowywany przez dwie (jeszcze raz: DWIE) mocne turbosprężarki. Daje mu to moc 180 KM i moment obrotowy 400 Nm. Ale zanim ta naprawdę konkretna moc trafi na koła, przechodzi przez drugą tajemnicę – siedmiostopniową, dwusprzęgłową, automatyczną skrzynię DSG, która bardzo sprawnie pilnuje, żeby obroty były odpowiednio wysokie, kiedy wyprzedzamy, i odpowiednio niskie, kiedy oszczędzamy paliwo. O zaletach siedmiu biegów pisać można długo; ale ponieważ jest ich siedem, mogą być nieco krótsze, co powoduje, że auto naprawdę dobrze się przyspiesza, że jazda ze stałą, nawet wysoką prędkością może dzięki nim dalej być oszczędna, że nawet jeżeli mamy jakieś uwagi do przełożeń, to możemy się wspomóc łopatkami przy kierownicy. Zapewne każdy kierowca kiedyś w trasie miał ochotę wrzucić siódemkę i żałował, że jej nie ma. W Caravelle jest. To właśnie połączenie tych dwóch tajemnic czyni z tego auta znikającą szafę.

Volkswagen robi jakieś auto i po kilku latach jest to już najlepsze auto w klasie. Tak jest też z Caravelle. To naprawdę takie proste?


Bezpieczeństwo
Kolejna zagadka, jaka zawsze mnie ciekawiła przy sztuczkach ze znikającą szafą, dotyczyła tego, w jaki sposób znikająca osoba dostaje się w inne miejsce. Inaczej rzecz ujmując – słów kilka o prowadzeniu Volkswagena Caravelle. Ponieważ miałem okazję testować to auto w aurze, jaką zgotowała nam tegoroczna zima, czytaj zimno i śniegu po pas, pierwsze wrażenie z jazdy to: Caravelle zupełnie się nie ślizga! Ponieważ lepiej nie sprawdzać takich rzeczy na drodze, więc zaciekawiony wybrałem się na bemowski autodrom, by zbadać sprawę dogłębniej. I... Nic z tego – nawet ciągnięcie hamulca ręcznego na niewiele się zdało – natychmiast po odpuszczeniu hamulca ESP stabilizowało i prostowało tor jazdy. A znajdujący się obok wyświetlacza przycisk wyłącza tylko kontrolę trakcji. Więc znikającą szafą na pewno podróżuje się bezpiecznie.
Oprócz tego, że bezpiecznie, na pewno też komfortowo. Warto tutaj wspomnieć, że Caravelle jest seryjnie wyposażona nie tylko w klimatyzację, ale też w takie drobiazgi jak lampki do czytania czy listwy z nawiewami w podsufitce. Bardzo wygodnym rozwiązaniem jest umieszczenie odsuwanych drzwi bocznych po obu stronach. Do tego szerokie, wygodne i dobrej jakości fotele, na komfort podróżowania naprawdę nie ma co narzekać. Przy okazji trzeba zaznaczyć, że chyba odkryłem, skąd wzięła się nazwa tego modelu – zawieszenie Caravelle jest tak miękkie, że w połączeniu z wysokością auta podczas jazdy po naszych niezbyt równych drogach naprawdę buja jak na statku.
Jeśli szukamy czegoś do przewożenia maksymalnie dziewięciu osób z bagażami, chcemy to robić szybko, komfortowo i bezpiecznie Volkswagen Caravelle to naprawdę dobry wybór.
Auto doskonale wpisuje się w linię aut użytkowych Volkswagena – jest do granic praktyczne i ma wszystkie cechy, które chciałbym, aby takie auto miało, bez żadnych zbędnych dodatków czy udziwnień. Typowy pracuś, który choć niezbyt piękny, doskonale nadaje się do wykonywania stawianych przed nim zadań.

Kto testował: Piotr Stuszewski

Co: Volkswagen Caravelle

Gdzie: Katowice

Kiedy: 7 I 2010

Ile: 1600 km

Przeczytaj również
Popularne