Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Toyota Avensis - do testu przystąp

Toyota_Avensis_06Będzie to test nietypowy z kilku względów. Po pierwsze, porównujemy ze sobą dwa auta nie tylko z tego samego segmentu, ale nawet firmy. Po drugie, podzielił się z nami opinią o jednej z nich użytkownik, a po trzecie, testowaliśmy je przez miesiąc, czyli możemy o nich powiedzieć naprawdę sporo.

Na początek odrobina tego, co flotowcy lubią najbardziej, czyli modele, wyposażenie i ceny. Pamiętajcie, że podane ceny nie uwzględniają zdolności negocjacyjnych i są żywcem zaczerpnięte z firmowego katalogu. Pierwsza wersja, zwana przez nas w redakcji biedą, trochę z przekąsem, ponieważ była całkiem fajna, to klasyczny sedan z manualną skrzynią, 126-konnym dieslem o pojemności dwóch litrów i w wyposażeniu SOL. Pod tymi współrzędnymi w katalogu widnieje cena brutto – 96 990 zł. Druga wersja, potocznie zwana tłuszczem, to kombi, czyli po toyotowemu: Wagon. Ten wagon napędzał silnik D-CAT o mocy 150 KM, napęd przekazywała automatyczna skrzynia biegów. Ta wersja był to Prestige z dodaną nawigacją, czyli w liczbach: 138 490 + 6500. Aby nasz test był bardziej miarodajny, sedana przetestował też jeden z managerów, który na co dzień ma służbowego Avensisa, z tym, że poprzedni model, a prywatnie pasjonat dawnej motoryzacji.

Awans?

Toyota_Avensis_03Nie, to tylko Avensis Jeśli pracując w korporacji słyszysz: „dostajesz Avensis", możesz się łatwo pomylić. Właśnie dostałeś awans czy Toyotę Avensis? W obu przypadkach nie ma się o co martwić, ponieważ te rzeczy są dosyć przyjemne, a często ta pierwsza łączy się z drugą. Słysząc o Toyocie, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to nie smutne samochody, a legendy motoryzacji z lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Celica, Supra czy też kultowa, choć mało znana w Europie, Corolla o tajemniczej nazwie AE86. Nie będę się o nich rozpisywał, bo pewnie skończyłoby się to tym, że do wieczora (jeżeli teraz jest ranek) czytalibyście, dlaczego te Toyoty są kultowe. Kiedy usłyszałem, że mam możliwość przetestować Toyotę, natychmiast pomyślałem o tych wszystkich samochodach, które kilkanaście lat temu odnosiły sukcesy na trasach rajdowych. Oczywiście, do testów nie miałem dostać Celiki czy też Supry, ale całkiem zgrabną nową Toyotę Avensis. Kiedy z parku prasowego Toyoty mieliśmy odebrać Avensisy, w kącie dostrzegłem przyczajone AE86, absolutny rarytas. 130 KM, ok. 900 kg wagi, świetne osiągi i niesamowita frajda z jazdy. Miałem nawet nadzieję, że ktoś się pomyli i wyda nam kluczyki właśnie do AE86, ale kiedy odebrałem „to" – nie miałem już złudzeń. Bezprzewodowy kluczyk, który wystarczy mieć, a nie trzeba go używać do odpalenia czy otworzenia, na pewno nie będzie pasował do AE86. Cała sytuacja bardzo pozytywnie nastroiła mnie do Toyoty. W parku maszyn do wyboru były dwa auta, oba z silnikami Diesla. Wszystkomający „tłuścioch" w kombi – tego opisze redaktor naczelny – oraz sedan, wyposażony jedynie w to, co niezbędne do pracy. Jako purysta, a także użytkownik poprzedniej wersji, zdecydowałem się na tego dość ciekawie wyglądającego sedana, mając nadzieje, że znajdę w nim choć odrobinę ducha legend.

Plus za wygląd

Z zewnątrz samochód prezentuje się bardzo ładnie. Linie nadwozia są delikatnie zaostrzone w stosunku do poprzednika. 17-calowe obręcze aluminiowe wyglądają nieźle, a tylne światła są dość ciekawie zaprojektowane. Mimo iż projektanci zwiększyli samochód o kolejne kilka centymetrów, nadwozie sprawia wrażenie lekkiego. W sumie Avensis prezentuje się znacznie lepiej niż poprzedni model. Co ujrzymy po otworzeniu drzwi nowej Toyoty? Standardowe, niczym niewyróżniające się wnętrze samochodu z Kraju Kwitnącej Wiśni. Z daleka prezentuje się dość dobrze, deska rozdzielcza wydaje się być dobrze zaplanowana i nieźle wykonana. Obcując z Avensisem bliżej, niestety jest trochę gorzej. Jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza mogłaby być lepsza. Cała deska jest twarda, a wszechobecny plastik w prawie nowym samochodzie zaczyna już wydawać z siebie „przemiłe" trzeszczenie w trakcie jazdy po dziurach. Boje się pomyśleć, jaki dźwięk będzie wydawać z siebie to auto za 10 lat. Ale cóż, takie uroki nowoczesnej motoryzacji. Fotel i kierownica regulują się chyba we wszystkich płaszczyznach, a miejsca jest sporo, więc można spokojnie znaleźć swoją pozycję w tym samochodzie. Toyota w wersji SOL wyposażona jest tylko w to, co potrzeba, ale w zasadzie jest to też wszystko, czego potrzebuje kierowca do sprawnego podróżowania. Nieźle brzmiące radio (sterowane z kierownicy), klimatyzacja dwustrefowa, Bluetooth, pełna elektryka szyb i luster i oczywiście obowiązkowe systemy bezpieczeństwa. Ciekawym elementem, montowanym w każdej Avensis, jest elektroniczny hamulec awaryjny. Początkowo nie chciałem mu zaufać, ale to praktyczna rzecz, np. ułatwia całkowicie ruszanie pod górkę. Ciekawe tylko, co się stanie, kiedy w aucie zabraknie prądu, a akurat trzeba będzie go użyć?. W środku trochę brakuje schowków, ale nie tych dużych, tylko tych na drobiazgi. Nie ma gdzie położyć telefonu komórkowego, a nawet bezprzewodowy kluczyk nie ma swojego miejsca. Jest za to miejsce na kubek z kawą. Szkoda tylko, że umiejscowiony został między podłokietnikiem, a skrzynią biegów. Mimo trochę niewygodnego fotela i kilku minusów, samochodem jeździ się całkiem przyjemnie, jest cicho, wszystkie regulacje są intuicyjne, a widoczność ze środka jest bardzo dobra.

Bez emocji

Jak wspominałem, obie dostępne Toyoty wyposażone były w silniki wysokoprężne. Wersja, którą miałem okazję testować, dysponowała mocą 126 KM i dość sporym momentem obrotowym. Silnik podczas spokojnej jazdy jest bardzo cichy, ale podczas przyspieszania staje się dosyć głośny. Samochód, wyposażony w 126-konny silnik Diesla, demonem prędkości nie jest, co nie jest żadną tajemnicą, jednak pozytywnie zaskoczyło mnie przyspieszenie w zakresie średnich obrotów (2200– 000). Przed i po osiągnięciu tej prędkości obrotowej auto nie wykazuje zbytniej chęci do przyspieszania. Mimo to nawet ten słaby diesel wystarcza w 100% do sprawnego poruszania się po polskich szosach i miastach. Na niemieckie autostrady bez wątpienia wolałbym zaopatrzyć się w mocniejszą wersję. Ciekawym dodatkiem jest umiejscowiony na desce rozdzielczej wskaźnik sugerujący zmianę biegów. System działa sprawnie, a początkujący adept ecodrivingu może się nauczyć, jak obniżyć spalanie i nie męczyć silnika. Te dosyć nowoczesne diesle są chyba najczęściej wybierane przez nabywców nowych Toyot. Nic dziwnego, przy tych cenach paliwa liczy się każdy litr, a spalanie podane przez producenta jest bardzo optymistyczne. Zbyt optymistyczne o jakieś półtora litra, no, może litr, ale 6,4 litra w cyklu mieszanym jak na limuzynę segmentu D to wynik dobry. Bardzo pozytywnie mogę też ocenić zawieszenie Avensisa. Auto prowadzi się bardzo pewnie, nawet na koleinach czy podczas szybszego pokonywania zakrętów. Zawieszenie mogłoby W kombi fotele i kierownica regulowane elektrycznie, w centralnej częsci nawigacja, a poniżej lewarek skrzyni biegów. Plus za olbrzymi schowek w podłokietniku. Toyota nigdy nie szokowała stylistyką. To zostawia innym markom. Tutaj wszystko jest stateczne, stonowane, a w przypadku Avensisa, także eleganckie. Dziwne są te Toyoty. Mocniejsza jest wolniejsza, a szybsza jest słabsza. Za to słabsza jest tańsza, a mocniejsza – ale wolniejsza – droższa. Jaka jest nowa Toyota? Po prostu dobra. Nie oszałamia absolutnie niczym, ale nie można też powiedzieć złego słowa na temat tego samochodu. Jako pozbawiony emocji motoryzacyjnych człowiek pewnie byłbym nią zachwycony: dobry, bezawaryjny, samochód z silnikiem Diesla. Dla kogo jest ten samochód? Na pewno nadaje się do flot, jest przewidywalny w kosztach, oszczędny i do bólu praktyczny. Jest to idealne narzędzie pracy, a może także stanowić dobre narzędzie motywacyjne, np. dla sprzedawcy roku.

Tłuszcz

Jako redaktor naczelny miałem okazję wybrać sobie samochód, który mogłem testować dłużej. Wybrałem wersję bogatszą, czyli kombi z automatyczną skrzynią biegów. Takie samochody na ogół są dedykowane managerom wyższego szczebla i spełniają nie tylko rolę narzędzia pracy, ale także motywatora. Skórzane fotele, elektrycznie regulowane, podobnie jak kolumna kierownicy. Cała gama czuwających nad moimi poczynaniami asystentów, liczący około 3 hektarów szklany dach, automatyczna skrzynia, której, przynajmniej w teorii, możemy pomagać łopatkami. Teraz najważniejsze, czyli bagażnik. Zaskoczeni? Czemu, skoro podstawowym wyróżnikiem obu wersji jest wygląd zewnętrzny, to zacznijmy od tego. Do kombi wlejemy – skoro to litry – 543 litry bagażu, a przy pełnym rozłożeniu wszystkiego 1610 litrów. Sedan ma tylko jedną możliwość – 509 litrów. Niby różnica niewielka, ale – biorąc pod uwagę komfort załadunku i rozwiązanie przestrzeni bagażowej – znacznie lepszym rozwiązaniem jest wybór wersji kombi. Teraz następna różnica kryjąca się pod maską, a więc silnik. Na kredowym papierze, na jakim są drukowane foldery reklamowe koncernów, serce o pojemności 2,2 litra generuje moc 150 KM. Ciekawostka jest taka, że nie można zamówić do automatycznej skrzyni biegów najmocniejszego, 177-konnego diesla. Różnica między oboma modelami to tylko 25 koni, która jest dodatkowo niwelowana przez automat. Różnica w przyspieszeniu to tylko 0,1 sekundy i to na korzyść wcale nie mocniejszej wersji, ale słabszego sedana. Tak oto płynnie przeszliśmy do trzeciej zasadniczej różnicy, czyli przeniesienia napędu. W moim – zauważyliście, jak szybko się zżyłem? – samochodzie pracował automat i było to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Kiedy przemierzałem ulice polskich miast (korki) bądź jeździłem gęstą siecią autostrad (korki plus ironia), byłem automatem zachwycony. Lewa nóżka odpoczywa, samochód toczy się z ustaloną prędkością. Kiedy dorzucimy do tego jeszcze współpracujący tempomat i fakt, że nikt zupełnie nie chce się z Avensisem ścigać, to mamy idealne auto do spokojnego i bardzo wygodnego podróżowania. Czemu zatem przekleństwo? Bo kiedy chcemy Avensisem przyspieszyć, wyprzedzić bądź obsłużyć skrzynię za pomocą łopatek, wtedy możemy odczuwać lekki dyskomfort. Samochód nie przyspiesza dynamicznie, a kiedy już się na to zdecyduje, informuje nas o tym sporym hałasem.

A zatem...

Przejechałem się też, i to niemało, drugim Avensisem i dlatego to ja uzurpuję sobie prawo do wyciągnięcia wniosków. Zdecydowanie bardziej praktycznym i luksusowym samochodem jest wersja z automatem. Ma lepsze wykończenie i jest bardziej wygodny, ale mimo wszystko jakoś tym sedanem jeździ się bardziej przyjaźnie. Może to wszystko dzięki manualnej przekładni, a może... Nie do końca wiem, ale chyba do Avensisa w doskonale wyposażonej wersji i z automatem trzeba dorosnąć. Ja na razie dorosłem do wersji słabiej wyposażonej. Jeżeli chcemy, aby nasz pracownik wyższego szczebla, który potrzebuje samochodu jako narzędzia do pracy, był usatysfakcjonowany, kupmy mu Avensisa w sedanie ze słabszym dieslem i manualną skrzynią biegów, a jeżeli chcemy, aby pracownik poczuł się doceniony i samochód był także motywatorem, to wtedy trzeba wysupłać z firmowej kiesy nieco więcej, ale satysfakcja gwarantowana.

Przeczytaj również
Popularne