Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Toyota Auris - Po prostu poprawnie

Auris to auto ze wszech miar poprawne i... to wszystko. Wystarczy. Po wolumenowym aucie koncernu można by się spodziewać więcej, ale problem z Aurisem jest taki, że nie za bardzo jest na co w nim narzekać.

W większości sondaży, niezależnie od tego, czego dotyczą, jest średnio między 15 a 20% respondentów, którzy odpowiadają: „trudno powiedzieć”. I to chyba dla nich jest przeznaczony ten model Toyoty – dla ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, jakie auto chcą, ale chcą, żeby było dobre. Aurisem po prostu jeździ się dobrze. Jako środek lokomocji sprawdza się wyśmienicie i być może czepiam się niesłusznie, mówiąc, że nie ma charakteru, że jest nijaki. Z ręką na sercu przyznaję, że przez tydzień, który spędziłem z Aurisem, jeździłem tym autem z ogromną przyjemnością. Bez zachwytu, ale z przyjemnym poczuciem użytkowania produktu, który jest dobry.

Nudna rewolucja?
Właściwie zupełnie nie wiem, skąd bierze się opinia o Aurisie, że jest nijaki, ponieważ w tym aucie nie brak ciekawych rozwiązań. Wystarczy spojrzeć na zegary – trudno je nazwać klasycznymi. Choć znamy je już z innych modeli Toyoty i zdążyły się opatrzyć. Są dobre, czytelne, wyraźne, fajny jest wskaźnik sugerujący, kiedy zmienić bieg. Fajny, bo inteligentny – orientuje się, kiedy potrzebujemy mocy, i wtedy nie krzyczy na nas, że za wysoko kręcimy silnik, ale kiedy bez potrzeby jedziemy nie tym biegiem, przypomni, by zmienić. Przydatne dla osób, które z ekojazdą nie są jeszcze za pan brat. Ale to też już było. Kolejne niestandardowe, a wygodne, rozwiązanie to wysokie umieszczenie lewarka zmiany biegów. Wymaga przyzwyczajenia się, ale potem nie będziemy chcieli się odzwyczaić. Wsiadając do innego samochodu, będziemy się dziwić, że lewarek jest umieszczony tak nisko i niewygodnie. Może chodzi o wykonanie wnętrza? Bo ono wprawdzie nie zachwyca, a plastiki są... no, plastikowe. Ale kto ocenia auto po plastikach? Grunt że są dobrze spasowane i nie skrzypią. I tak bardzo się poprawiły w porównaniu do poprzedniej wersji Aurisa albo, żeby być bardziej precyzyjnym, w porównaniu do Aurisa przed liftingiem.

Konie koniom nierówne
Jak z silnikiem? Tutaj znowu – silnik jest dobry, a nawet bardzo dobry. Ale trudno rozpływać się z zachwytu nad 1.4 w turbodieslu. Co prawda z tego 1.4 generowana jest więcej niż przyzwoita moc 90 KM, ale jeśli porównać go np. z 90-konnym 1.6 w Hyundaiu i30, to okazuje się, że jednak konie koniom nierówne. Te w Hyundaiu mają mniejszą masę do ciągnięcia. Mimo to trzeba przyznać, że jak na tak mały silniczek Auris jedzie zadziwiająco dobrze, co jest oczywiście zasługą silnej turbosprężarki. Dlatego do 2000 obrotów auto jedzie niechętnie, ale gdy strzałka przekroczy tę barierę i do głosu dojdzie turbina, nagle zaczyna zaskakiwać dynamiką. Z początku turbodziura jest kłopotliwa, ale po przyzwyczajeniu się, gdy potrzebujemy trochę dynamiki, wiemy, gdzie jej szukać za pomocą lewarka, a jeśli nie potrzebujemy, Aurisem można uzyskać naprawdę śmiesznie niskie spalanie, na poziomie 5 litrów w jeździe mieszanej. Do tego sześciostopniowa skrzynia biegów i znów – wszystko jest bardzo dobrze, ale nie zachwyca.

Może nie za śliczne, ale Toyoty się sprzedają. Sprzedawałyby się lepiej, gdyby Auris miał w rodzinie braciszka kombi. Ale nie ma.

No to... do flot
Auris w testowanej wersji, czyli ze specjalnym promocyjnym pakietem 2010, zawierającym alufelgi 16", dwustrefową klimatyzację oraz czujniki parkowania, do tego z lakierem metalic, kosztuje 76 tys. zł. Gdybym miał kupić auto dla siebie za te pieniądze, na pewno nie wybrałbym Aurisa. W tej cenie można już kupić auto, dające o wiele więcej frajdy z jazdy. Natomiast gdybym miał kupować auta do floty, Auris byłby w czołówce. Tu nie jest ważne, czy auto podoba się mniej lub bardziej. Ważne, że jest dobre i że to Toyota. A Auris taki właśnie jest. Z drugiej strony, gdybym jako auto służbowe miał dostać Aurisa, powiedziałbym: bardzo chętnie.

Kto testował: Piotr Stuszewski

Co: Toyota Auris 1.4 D-4D

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 21 VI 2010

Ile: 670 km

Przeczytaj również
Popularne