Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Suzuki Alto - Podkreśl swoją męskość!

Mężczyzna musi być naprawdę supersamcem, żeby odważyć się wsiąść do Suzuki Alto. Samochód ten jest bowiem dokładnie tak męski jak jego widoczny na zdjęciach kolor. Przepraszam, że będę w tym artykule trywialnie stereotypowy, ale ten samochód do tego skłania. Ponieważ Alto jest wymarzonym autem dla modelowej „baby za kółkiem”, która czasami może być też facetem.

Podobno każdy mężczyzna…
…ma również żeńską stronę osobowości. I owszem, wystarczy przejść się ulicą i pooglądać przechodniów, by pozbyć się wątpliwości, że tak jest – u niektórych facetów wydaje się ona wręcz dominująca Nie chcąc pozostawać w tyle za obecnymi trendami, postanowiłem udać się na poszukiwania swojej części kobiecej natury, a Suzuki Alto jest wymarzonym wehikułem dla takich poszukiwań. Auto doskonale podpowiada, co robić, by znaleźć w sobie „babę za kółkiem”.

Stefan, a po co jest ta wskazówka?
Przede wszystkim – jeździć bezrefleksyjnie! Jeśli ktoś chce zostać prawdziwą „babą”, musi zupełnie przestać przejmować się takimi kwestiami jak: ile jest obrotów, jaka temperatura silnika i w ogóle, co samochód stara się kierowcy przekazać. Jadę, bo jadę i żadne wymysły samochodu mojej jazdy nie mają prawa zakłócić. Dlatego w Alto jedynym wskaźnikiem znajdującym się na desce jest prędkościomierz. Do tego wskaźnik poziomu paliwa, ale uproszczony i niezwracający nachalnie na siebie uwagi i... starczy. Więcej zegarów nie trzeba, bo tylko rozpraszają uwagę. Skoro już o uwadze mowa – inni użytkownicy drogi też generalnie tylko przeszkadzają. Próbują zakłócić spokojną jazdę 60 km/h skrajnie lewym pasem, mrugając światłami jak nienormalni i zawsze znajdują się dokładnie tam, gdzie akurat nie powinno ich być. Ten problem Alto też rozwiązuje bardzo prosto – w lusterkach prawie nic nie widać, a większość natrętnych kierowców szczęśliwie znajduje się w rozbudowanej martwej strefie. Problem z głowy. Z Alto bycie „babą za kółkiem” jest naprawdę proste.

Faceci niewieścieją, golą pachy i nie tylko. Suzuki jest całe wydepilowane, po solarium i pediciurze.


Cały dzień na trójce
Wiadomo, że porządna „baba” nie zniża się do tak bezsensownej czynności jak zmiana biegów. Można zmienić raz, dwa razy dziennie, ale bez przesady, żeby bez przerwy tym drążkiem wachlować. Alto wychodzi naprzeciw tej potrzebie. Mimo że litrowy silnik mocy nie ma zbyt wiele, spece z Suzuki połączyli go ze skrzynią biegów o naprawdę długich przełożeniach w taki sposób, że jest to najelastyczniejszy zespół napędowy, jakim jeździłem. Na dwójce możemy spokojnie poruszać się w zakresie od 0 (ruszyć z dwójki też się da) do 90 km/h! A jeśli już wrzucimy trójkę, to spokojnie możemy jeździć na niej cały dzień. Dopiero w trasie możemy poczuć potrzebę wrzucania kolejnych biegów, ale jeśli nie wrzucimy, też nic się nie stanie. Na trójce Alto da radę pojechać nawet 130 km/h i wcale przy tym nie narzeka. Zmienianie biegów w tym samochodzie naprawdę zdarza się od czasu do czasu – nawet jeżdżąc zgodnie ze wszystkimi prawidłami sztuki prowadzenia auta. Oczywiście, wszystko ma swoją cenę – jeśli Alto słyszało kiedyś takie słowo jak dynamika, to pewnie uważa je za nazwę egzotycznej odmiany storczyka. Ale w końcu nie jest to auto do wyścigów spod świateł, a do bezrefleksyjnego poruszania się z punktu A do B i tu naprawdę elastyczność zespołu napędowego jest miła. Chciałbym też dodać, że dzięki takiej charakterystyce silnika Alto jest bardzo oszczędne, ale przecież tylko faceci interesują się, ile ich samochód pali – w Alto wskaźnik zużycia paliwa nie jest potrzebny...

Nie malujemy się za kierownicą!
Jako kandydat na „babę za kółkiem” postanowiłem umalować się w trakcie jazdy, ale Alto było na tę okoliczność przygotowane – kiedy silnik jest włączony, nie da się zapalić górnego światła. Należy patrzeć na drogę, a nie rozglądać się po wnętrzu auta! Gdybym natomiast miał potrzebę wrzucenia gdzieś swojej szminki (której nie udało mi się użyć), nie ma problemu – schowek ma formę niezamykanej kieszonki. Bardzo praktycznie, bo wiadomo, że wszystko musi być pod ręką, a i przesypanie bibelotów z torebki do schowka staje się łatwiejsze.
Podsumowując – moja kobieca strona osobowości chyba nie jest wystarczająco silna i ja osobiście Alto bym sobie nie kupił. Mimo to uważam, że jest to całkiem przyjemny samochód dla osób, które traktują auto tylko jako środek do przemieszczania się, który ma absorbować jak najmniej uwagi i żeby nim jeździć, wcale nie trzeba być „babą za kółkiem”.

Kto testował: Piotr Stuszewski

Co: Suzuki Alto

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 14 IV 2010

Ile: 790 km

Przeczytaj również
Popularne