Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Subaru Legacy - Mieszane Uczucia

Subaru Legacy Wagon V-tej generacji to auto, które dzieli motoryzacyjnych pasjonatów. Na tych, którzy porównują zdjęcia modelu z ujęciami naturalnych konkurentów: Volvo XC70, Opla Insigni czy nowej Škody Superb Kombi. I tych, którzy nad podziwianie aut w internecie i utyskiwanie na forach, wolą spoglądać w niebo i oczekiwać na „pogodę subaru”.

I jak to w motoryzacyjnych sporach bywa, rację mają jedni i drudzy. Wszystko zależy od punktu widzenia. Bo Subaru to nie jest auto dla każdego, to auto dla specjalnej grupy kierowców. Takich, którzy wyznają filozofię – pewna jazda w ciężkich warunkach ponad wszystko. Dla nich nie ważna jest impotencja designerska, nieważna jest surowość wnętrza, nie liczy się brak reklamy z Joanną Brodzik w roli głównej. Tutaj najważniejsza jest pewność, że jeśli w aucie jest paliwo i odpowiedni prześwit, to przejedzie każdy teren. I to właśnie do nich swą ofertę kieruje Subaru. Tych, których nie odrzuciły ani zdjęcia nowego Legacy, ani ten pompatyczny wstęp, zapraszam na przejażdżkę 150 konnym
Subaru Legacy Station Wagon 2.0 Diesel.

Zdjęcia kłamią
Oględziny auta z zewnątrz przynoszą miłe zaskoczenie – Legacy na żywo wygląda dużo lepiej niż na zdjęciach. Auto nawet jak na segment D jest duże, szczególnie w porównaniu ze schodzącą ze sceny IV generacją. Profilowany wlot na słusznych rozmiarów masce, klosze lamp, których zakrzywienie ku górze sprawia wrażenie jakby nie mieściły się w błotnikach oraz wielkie drzwi o niskim progu kojarzą się z majestatem. Wszakże Legacy to w wolnym tłumaczeniu – Dziedzictwo. Niestety, jest to majestat w typowym wydaniu Subaru. Królują toporne kształty, wielkie połacie blachy i wszechobecny brak równowagi pomiędzy elementami. Jednak z czasem to wrażenie znika i pozostaje jedynie myśl, że to naprawdę ogromny samochód. Widać to szczególnie na parkingach, gdzie ze świecą szukać większej osobówki.
W środku witają nas wysokiej jakości materiały, czarna skóra, której elementy znajdziemy również na kokpicie i drzwiach. Wrażenie, szczególnie po zmroku robi podświetlenie zegarów, gdzie po przekręceniu kluczyka wskazówki wędrują do maksymalnych wartości i wracają do zera. Zastrzeżenia można mieć do srebrnego plastiku na panelu środkowym, choć kompozycja jako całość budzi pozytywne uczucia.

Subaru to nie jest auto dla każdego, to auto dla specjalnej grupy kierowców. Takich, którzy wyznają filozofię – pewna jazda w ciężkich warunkach ponad wszystko.


Dane kłamią
Ruszajmy. Testowany model wyposażony jest w wysokoprężny silnik 2.0 zamontowany w układzie boxer. Na papierze 150 KM w tak dużym aucie wydaje się nie powalać, szczególnie w pojeździe marki jednoznacznie kojarzonej ze sportem, ale wysoki moment obrotowy, dostępny od niskiego zakresu obrotów sprawia, że auto dobrze radzi sobie zarówno w terenie jak i na drogach szybkiego ruchu. Mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby nie lewarek zmiany biegów. Płynna zmiana przełożeń w autach z dieslem to podstawa, a w Legacy nie dość, że lewarek nie podąża precyzyjnie za intencjami kierowcy, to dodatkowo jego położenie względem podłokietnika skutecznie utrudnia szybkie i wygodne manewrowanie. To chyba największy mankament Legacy. Auto nadrabia za to świetną trakcją, za którą odpowiada symetryczny napęd AWD. W połączeniu z niskim środkiem ciężkości auto i kierowca tworzą harmonijną z drogą. Szkoda tylko, że kabina ma tendencje do przechyłów na zakrętach, reaguje również na silniejsze podmuchy wiatru. Przekłada się to komfort jazdy – warto zaopatrzyć samochodową apteczkę w Aviomarin dla wrażliwych pasażerów. Tradycjonalistów zasmuci stosowane choćby w  modelach Mercedesa umieszczenie hamulca ręcznego przy kopcicie. Czyżby to kolejny znak, że plejady konsekwentnie zarzucają sportowe korzenie, na rzecz prestiżu zarezerwowanego dla gwiazdy?
Po mieszanych wrażeniach z jazdy Subaru wyciąga asa z rękawa – rachunek za podróż. Podczas niezbyt oszczędnej jazdy auto spala średnio 7,5 l/100 km, co biorąc pod uwagę gabaryty auta, napęd na cztery koła i co by nie mówić – 150 KM, jest wynikiem wyśmienitym i łakomym kąskiem dla fleet managera.
Choć większość kierowców skreśli już na wstępie nowe Legacy za wygląd, to przyszłość, szczególnie w kontekście sprzedaży do firm, nie musi być tak chmurna. Duże, pakowne kombi z napędem na dwie osie, ze spalaniem poniżej przeciętnej, marki znanej z niezawodności, oferowane za 120 tys. może przyciągnąć zarówno managerów, chcących podkreślić na korporacyjnym parkingu indywidualność wśród służbowych passatów i mondeo, jak i właścicieli mniejszych firm, którym jazda niszowym Subaru może zapewnić większą rozpoznawalność wśród kontrahentów.

Kto testował: Roman Sobolewski

Co: Subaru Legacy

Gdzie: Lubin

Kiedy: 17.XI.2009

Ile: 1240 km

Przeczytaj również
Popularne