Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Seat Leon - Lepsze wrogiem dobrego?

Tak się złożyło, że ostatnio we „Fleecie” często gościł Seat Leon. Najpierw stary, potem nowy. Potem nowszy, bo ze skrzynią DSG, i pisał o nich nasz naczelny nieco złośliwie, ale ogólnie – że to fajne auto jest. W tym numerze Leon pojawia się znowu i jeszcze nowszy, bo Cupra R. Czy w tym wypadku sprawdza się stare przysłowie, że lepsze jest wrogiem dobrego?

Ale zanim o aucie, muszę napisać jedną rzecz: w Seacie wiedzą, jak robić prezentację sportowego samochodu. Żadnego nudnawego gadania i przydługawych prezentacji w Power Poincie – prezentacja Seata Leona Cupra R dla rodzimych dziennikarzy odbyła się na świetnie przygotowanym autodromie na terenie byłego lotniska w Bednarach i miała w swoim planie... cały dzień jeżdżenia. Od rana do wieczora za kierownicą najnowszych Seatów na specjalnie ułożonych próbach (również z wykorzystaniem płyt poślizgowych, a jakże!) pod okiem kierowców sportowych z prawdziwego zdarzenia, ze Zbigniewem Szwagierczakiem na czele. Nie piszę tego, żeby się pochwalić jak to sobie pojeździłem i jakie słodkie jest życie dziennikarza, ale żeby podkreślić, że wszystko, co dalej będę pisał, nie jest wyssane z przejechania 100 km po dziurawych drogach z domu do pracy i z powrotem – całość w korku. Tylko opiera się na doświadczeniach z prawdziwie sportowego użytkowania opisywanego Leona Cupra R.

To zdecydowanie najszybsza pistacja na świecie.

Gdzie oni zmieścili tę całą moc?
Bo trzeba przyznać, że mocy jest sporo, a Leon jak to Leon – nie jest zbyt wielki. Bierze się ta moc z doładowanego dwulitrowego benzynowego silnika i jest jej dokładnie 265 KM. Moment obrotowy 350 Nm. Jest czym jechać. Nowy Leon Cupra R potrafi wcisnąć w fotel. Co dalej z tą mocą? Otóż wędruje sobie ona albo przez 6-stopniową manualną, albo przez 7-stopniową dwusprzęgłową automatyczną skrzynię DSG na koła, czyli opony 235/35 na 19-calowych alufelgach, które dostajemy w standardzie. I powoduje, że Leon bardzo szybko znajduje się tam, gdzie jeszcze chwilę wcześniej zupełnie go nie było. O zaletach DSG już pisaliśmy – że położenie sport oznacza sport, a nie pic na wodę, i że skrzynia jest fajna – i wszystko to w Cuprze pozostaje aktualne. Choć osobiście i tak wolę manuala. Skoro wiemy już, jak dobrze Cupra R się rozpędza, warto też napisać, że równie dobrze hamuje. Dbają o to niemałe tarcze: 345x30 mm z przodu i 286x12 mm z tyłu, co naprawdę czuje się pod butem.

Leon Leonowi nierówny
Teraz podstawowe pytanie, czy Cupra R to zwykły Leon, któremu po prostu dano mocniejszy silnik, odpowiednie do silnika hamulce i literkę R koło firmowego znaczka? Tak często jest ze sportowymi wersjami samochodów w tej klasie, które po włożeniu większego silnika zamiast prowadzić się lepiej, prowadzą się gorzej, bo nie są przystosowane do takiej mocy i jedynie lepiej wyglądają i przyspieszają na prostej. Żebyśmy mogli łatwiej odpowiedzieć na to pytanie, dano nam możliwość przejechania tych samych prób Leonem 1.8 TSI i Cuprą R. Dlatego z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć: Cupra R to zupełnie inny poziom prowadzenia auta. Po pierwsze zawieszenie, które jest o WIELE sztywniejsze, a jeszcze lepsze trzymanie podłoża zapewnia mu system XDS, czyli elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego. Tam, gdzie zwykły Leon zaczynał tracić przyczepność, Cupra R jedzie jak po szynach. Poza tym inna charakterystyka układu kierowniczego, świetne fotele kubełkowe, słowem – zupełnie inna jazda. Cupra R to prawdziwie sportowe auto. Jedyne, co trochę psuje ten obraz, to brak możliwości całkowitego odłączenia ESP. Nawet wyłączony system w pewnej chwili się wtrącał. Choć trzeba przyznać, że dało się to zauważyć tylko na płycie poślizgowej i system dawał o sobie znać dopiero w sytuacji, która na drodze byłaby już naprawdę krytyczna.

Lepsze wrogiem dobrego?
Na pewno nie w tym przypadku. Nowy Leon jest fajny, Leon Cupra R jest jeszcze fajniejszy. Trzeba jednak mieć świadomość, że to auto o naprawdę sportowym charakterze, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Chociaż w Cuprze R są wszystkie dodatki podnoszące komfort użytkowania go jako zwykłego samochodu – czujniki parkowania, tempomat czy czujniki deszczu – nie jest to auto do zawożenia babci do kościoła czy stania w korku w drodze do pracy. Po pierwsze, komfort jazdy przez jego sportową charakterystykę jest nieco niższy, a po drugie... Po prostu go szkoda do takich zadań. To auto najlepiej czuje się na gładkim asfalcie, w szybkiej jeździe po ciasnych winklach i wtedy daje najwięcej frajdy kierowcy. Komuś, kto chce kupić samochód sportowo wyglądający, Leona Cupra R nie polecam. Polecam natomiast gorąco osobom, które chcą mieć auto tak bliskie sportowego jak to tylko możliwe w seryjnie produkowanym samochodzie.

Kto testował: Piotr Stuszewski

Co: Seat Leon Cupra R

Gdzie: Bednary

Kiedy: 19 V 2010

Ile: ile dało radę

Przeczytaj również
Popularne