Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Renault Fluence - tanio i wygodnie

Na początku stycznia przyszłego roku ligę sedanów segmentu C wzmocni nowy gracz – Renault Fluence. Czy to, że jest największy, niebrzydki i stosunkowo tani będzie oznaczać, że konkurenci mają już się bać? Raczej nie, z akcentem na raczej.

Renault Fluence ma być tani, ale co to znaczy? Dla przeciętnego Polaka tani samochód to taki, który nie przekracza kwoty 30 tys. zł. Dlatego doprecyzuję – ma być tani w porównaniu do konkurencji, czyli w podstawowej, dodam nieźle wyposażonej, wersji Expression (z ESC, sześcioma poduszkami, radiem CD-MP3, pełną elektryką i klimatyzacją) będzie kosztował poniżej 60 tys. zł. Zatem całkiem nieźle, bo za taką kwotę nie kupimy ani Corolli, ani Octavii, a tym bardziej Jetty z podobnym wyposażeniem. Cenowo Fluence’owi dorównają tylko mniejsze i zdecydowanie mniej pakowne sedany: Ford Focus i Mitsubishi Lancer. Ten ostatni zresztą bije w ostatnim roku rekordy sprzedaży, dzięki którym japońska marka zaczyna się liczyć na naszym rynku, również flotowym. Czy podobny sukces odniesie Fluence?
Najprawdopodobniej nie. O ile z większością bezpośrednich konkurentów Fluence może sobie poradzić, o tyle większej kariery na naszym rynku nie zrobi. Kompaktowe sedany segmentu C są obiektem kultu w krajach wschodnich i w Turcji, a u nas sprzedaż takich aut wynosi zaledwie 3–10%, w przypadku modeli, które posiadają w gamie kombi i hatchbacka. A Fluence, mimo że nie wygląda, jest bratem nowego Megane, więc raczej nie zrewolucjonizuje naszego rynku, choć Francuzi zrobili prawie wszystko, by tak się stało.
Poza ceną, Fluence ma przyciągać stylistyką. Kanciaste sedany o współczynniku oporu cegły wymarły w latach 80. ubiegłego wieku. Dalej było już – im bardziej gładko, tym nowocześniej. Dlatego we Fluence próżno szukać wyraźnie ostrych krawędzi. Cały model wygląda raczej jak spłukane mydło, czyli patrz wyżej – nowocześnie.
Stylistyka jest tylko wabikiem, na który klient ma zwrócić uwagę i odwiedzić salon Renault. A tam od sprzedawcy dowie się, że to największe auto w swojej klasie, lub raczej, że rozmiarami wykracza poza nią. Że auto mierzy aż: 4618 mm długości, 1809 mm szerokości i 1479 mm wysokości i że jest o niecałe 8 cm krótsze od Laguny. Dowiemy się również, że pod tymi rozmiarami kryje się imponująca pojemność bagażnika, wynosząca aż 530 l. Ale nie dowiemy się już na przykład, że zawiasy trzymające klapę bagażnika są wyjęte z poprzedniej epoki – niezwykle siermiężne i mocno ograniczają jego praktyczne i pełne wykorzystanie.
O tym, że Fluence, mimo rozmiarów, należy do segmentu C, dowiemy się gdy spojrzymy na ofertę silnikową. Tam, gdzie liczba koni mechanicznych w nowym Renault się kończy, w segmencie D dopiero się zaczyna. Wygląda więc na to, bo nikt tego nie powiedział, bo to wielce niemarketingowe, że Fluence nie jest dla młodych i dynamicznych, tylko dla powolnych i stabilnych, czyli emerytów i rychłych emerytów. Trzeba dodać, że również dla flot, gdzie oszczędności szuka się na każdym litrze paliwa – a przecież mały i słaby oznacza również ekonomiczny.
Do rzeczy. Ważące ok. 1250 kg auto początkowo będzie oferowane do wyboru z trzema silnikami: dwoma Dieslami 1.5 dCi o mocach: 85 i 105 KM oraz z benzynowym 1.6 o mocy 110 KM. Średnie spalanie wg producenta w przypadku jednostek wysokoprężnych wynosi zaledwie 4,5 l na 100 km, a dla benzyny 2 l więcej – czyli nie musi być oznaczony EKO, żeby był EKO. Do benzyny i słabszego Diesla przewidziano 5-biegową skrzynię mechaniczną, a jego mocniejsza, 105-konna wersja będzie współpracowała z 6-biegową skrzynią manualną. W połowie przyszłego roku w ofercie pojawią się jeszcze dwie najmocniejsze jednostki: 1,5-litrowy Diesel o mocy 110 KM (z FAP) i 2-litrowa, 140-konna benzyna. Do obu tych silników można będzie dokupić nowe automatyczne przekładnie: 6-biegową z podwójnym sprzęgłem EDC do Diesla oraz bezstopniową CVT do wersji benzynowej.
Wspomniałem, że Francuzi zrobili prawie wszystko, aby zrewolucjonizować rynek kompaktowych sedanów. Prawie, bo teraz najtrudniejsze przed sprzedawcami – muszą przekonać klientów, że Fluence jest lepszą opcją niż Corolla, Octavia czy Lancer. O ile w przypadku emerytów jest szansa na powodzenie, o tyle we flotach może być ciężko, z uwagi na powszechnie mało przewidywalne koszty użytkowania modeli Renault. Czy Fluence zmieni wizerunek francuskiej marki u flotowców? Poczekamy, zobaczymy.

Kto testował: Stanisław Miłkowski

Co: Renault Fluence

Gdzie: Izmir

Kiedy: 12.XI.2009

Ile: 150 km

Przeczytaj również
Popularne